Antropologia Artykuł

Hanna Urbankowska: Jan Kowalski (1995–∞). Zapis opatrzony adnotacją „dla potomnych”

Nie jest łatwo żyć we współczesnych czasach komuś, kto – tak jak ja – pamięta jeszcze niewinny domowy Internet, dyskusje wokół sztucznej inteligencji i przede wszystkim nadal uważa się za zwykłego i w sumie przeciętnego człowieka.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2017 nr 6 (18), s. 42–43. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku  PDF.


Dlatego prowadzę ten zapis myślowy. Moi potomkowie będą mieli szansę go odczytać po przeprowadzeniu transferu (to okropne słowo!) mojego starczego umysłu do sieci komputerowej. Ja, szczęśliwie, będę już wtedy martwy i nie będę musiał na to wszystko patrzeć. Wystarczająco wycierpiałem przez to, co zrobili z moją biedną świętej pamięci Helenką. Wnuczek pokazał mi ostatnio, co muszę nacisnąć, żeby przywołać do domowej sieci umysł Helenki z tak zwanej chmury, czy czegoś podobnego, na którą został zgrany po jej zgonie. Mogę się z nim, to znaczy z tym cyfrowym umysłem, w każdej chwili skontaktować przez interfejs. Niby wszystko się zgadza: Helenka dalej gęga tak, jak gęgała za życia… [część zapisu wykasowana].

Moja żona połączyła się też z inteligentną kuchnią i wciąż przyrządza mi obiady. Ale jakoś nie wierzę, żeby to naprawdę była ona. Może i stworzono znakomitą kopię, ale jestem głęboko przekonany, że nieśmiertelna [zapis kilkakrotnie wzmocniony] dusza Heli oczekuje na mnie w innym, lepszym miejscu, które nie ma nic wspólnego z siecią. Pewnie śmieje się z tego wszystkiego, tak jak i ja będę się śmiał. Patrząc na to, co mnie otacza, już nie mogę się doczekać, przykro mi tylko, że moje dzieci i wnuki dalej będą żyć w tym świecie, chociaż zdaje się, że im to nie przeszkadza. Może to tak zwany znak czasów? Ja natomiast podłamałem się już w pamiętnym roku 2035, kiedy mój syn ożenił się z kobietą, która miała wciśniętą w oczodół kamerę i sama filmowała ich wesele. Później pojawiły się wnuki. Najpierw myślałem, że mamy dwóch chłopców i dziewczynkę, potem okazało się, że to dwie dziewczynki i chłopiec, ale na koniec jedna z dziewcząt zmieniła gatunek, a chłopak zdecydował się zduplikować, tworząc cybernetyczną wersję siebie i teraz już naprawdę nie wiem, ile u diabła mam tych wnucząt. Ale to i tak tylko przyczynek do ogólnej dezorientacji.

A jeszcze w międzyczasie rozpanoszyła się ta sztuczna inteligencja. Gdyby po prostu wyewoluowała, uniezależniła się od twórców i przejęła władzę nad światem, tak jak straszono nas w młodości – to jeszcze byłoby do zniesienia. Tymczasem wszyscy są do niej podpięci przez sieć i nastolatki zasypują tę przewyższającą ludzki umysł o całe rzędy wielkości superinteligencję pytaniami o to, czy można zajść w ciążę, całując się na basenie. Ja sam trzymam tam filmy ze spływów kajakowych i stare roczniki „Filozofuj!”, żeby nie obciążać domowej sieci. A wracając do tematu… Chciałbym ich rozumieć, tych współczesnych, i wiedzieć, o co w tym chodzi – w tej pogoni za tym, żeby zostawić za sobą człowieka i stać się kimś albo czymś zupełnie innym. Bo tak: starożytni Grecy uważali, że człowiek jest spojeniem duszy i ciała, a od zwierząt odróżnia go rozum. Mieli wspaniały ideał człowieka: kalos kagathos [odnośnik do greckiej definicji: kalos kagathos = piękny i dobry]. Dążyli do piękna fizycznego i duchowego, uprawiali filozofię, człowiek realizował się w pełni, gdy myślał. Chrześcijaństwo po części przejęło tę wizję człowieka, z tą subtelnością, że aby zrealizować pełnię człowieczeństwa, nie musi on już być wysportowanym filozofem (chociaż może). Wystarczy by kochał Boga i innych ludzi, a za tym będzie szedł rozwój duchowy i cała reszta. Renesans pozostawił nam ideał człowieka wszechstronnego, który wie wszystko, co możliwe, i stara się dowiedzieć jeszcze więcej [fragment zapisu zgrany z neowikipedii, potem skasowany, luka].

To tylko parę przykładów, ale wszystkie przyjmują jedną rzecz za pewnik: człowiek jest człowiekiem i o to właśnie chodzi, by jak najpiękniej zrealizować swoje człowieczeństwo. Nawet Nietzsche, kiedy pisał o nadczłowieku mimo wszystko miał na myśli realizację ludzkich możliwości. Marzył o istocie silnej, walecznej i stojącej ponad moralnością, istocie o spotęgowanej sile woli, ale wciąż oczyma wyobraźni widział doskonałego człowieka, człowieka, który ­zrealizował swój potencjał. Ale transhumanizm? Do jakiego ideału wszyscy teraz dążą, poza tym, że przekraczają kolejne granice absurdu? Czy chodzi o nieograniczoną wolność? O to, że jak coś można zrobić, to trzeba spróbować? Jak dla mnie tylko oddalają się od człowieczeństwa. Zatarła się granica między człowiekiem a maszyną, człowiekiem a zwierzęciem (sam mam w rodzinie przynajmniej jedną genetyczną hybrydę, która żywi się tylko kocią karmą, więc wiem, o czym piszę). A teraz jeszcze próbują mi wmówić, że odkąd wynaleziono transfer umysłu, człowiek może się stać bezcielesnym fragmentem sieci. Niedoczekanie. Mogą odtworzyć wszystkie moje neurony, jeden po drugim, używając dowolnego elektronicznego szmelcu, ale nikt mi nie wmówi, że to mnie obdarzą wiecznym istnieniem w sztucznej chmurze.

Ja jestem rozumnym spojeniem duszy i ciała, a mojej niematerialnej duszy nigdy nie upolują tym swoim sprzętem [adnotacja: zapytać później Helę, co o tym sądzi].


Hanna Urbankowska – ur. w 1987 r. W 2016 r. obroniła na UW rozprawę poświęconą rozmaitym ujęciom sacrum w myśli Heideggera. Pasjonuje się niemieckim idealizmem, myślą Heideggera i filozofią polską.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Lubomira Przybylska

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy