Artykuł Ontologia

Heather Dyke: Metafizyka i epistemologia podróży w czasie

Opowieści o podróżach w czasie niezmiennie fascynują, bardziej niż jakikolwiek inny gatunek literacki czy filmowy motywując swoich wielbicieli do umysłowej gimnastyki. Ale czy podróże w czasie są możliwe również w rzeczywistości? Temu pytaniu poświęcony jest mój artykuł, zaś próba odpowiedzi na nie wymagać będzie sporej sprawności intelektualnej i plastyczności wyobraźni.

Zauważmy, że pytanie, czy podróże w czasie są możliwe, jest niejednoznaczne, dlatego najpierw musimy je doprecyzować. W najszerszym sensie znaczy ono: czy podróże w czasie są logicznie możliwe? Innymi słowy, czy ich dopuszczalność prowadzi do sprzeczności? Jeżeli tak, to założenie o możliwości podróży w czasie jest – jak każde twierdzenie, które generuje logiczną sprzeczność – fałszywe; tym samym byłyby one niemożliwe w najmocniejszym sensie. W filozoficznym żargonie powiedzielibyśmy, że nie istnieje żaden świat możliwy, w którym mogą zachodzić podróże w czasie. Jeżeli jednak okazałyby się one logicznie możliwe, kolejne pytanie brzmi: czy są też możliwe fizycznie? Inaczej: czy można podróżować w czasie nie tylko w jakimś odległym świecie możliwym, ale również w tym świecie? Jeżeli odpowiedź byłaby twierdząca, możemy pytać dalej: czy podróżowanie w czasie jest prawdopodobne, a może już nastąpiło? Jak powinien wyglądać świat, w którym takie podróże zachodzą? Wszystkie te kwestie są przedmiotem zainteresowania metafizyki podróży w czasie. Metafizyka bada naturę rzeczywistości oraz te jej cechy, które są możliwe lub faktyczne; w odniesieniu do podróży w czasie może ona odpowiadać na pytania dotyczące ich możliwości lub rzeczywistego zachodzenia. Natomiast epistemologia, dziedzina zajmująca się wiedzą i jej uzasadnianiem, okazuje się pomocna przy rozstrzyganiu, czy jeżeli podróże w czasie byłyby możliwe, moglibyśmy wiedzieć lub uzasadnić, że takie są.

Czy przeszłość można zmienić?

Zacznijmy od tego, że mówiąc o podróży w czasie używamy pojęcia, które na ogół odnosi się do ruchu w przestrzeni. Zazwyczaj podróżujemy z jednego miejsca w drugie. Jeżeli w południe wyruszam z lotniska w Dunedin, to – o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem – o trzynastej powinnam być na lotnisku w Christchurch. Czas, który zajmuje pokonanie tej trasy nie jest całkiem bez znaczenia, ale moim głównym celem jest dotarcie do Christchurch, a nie godzina trzynasta, która wybije, gdziekolwiek będę. Jednak czy pojęcie podróży jest z konieczności przestrzenne? Czy punkty początkowy i docelowy, definiujące moją podróż, mogą mieć charakter czasowy, a nie przestrzenny? Przyjmijmy to założenie i zobaczmy, co z niego wyniknie. Jeżeli okaże się, że prowadzi ono do sprzeczności, będziemy wiedzieli, że podróże w czasie są logicznie niemożliwe. Jeżeli jednak nie odkryjemy żadnej sprzeczności, będą one co najmniej logicznie dopuszczalne.

Prawdopodobnie najpoważniejszym zarzutem przeciwko logicznej możliwości podróżowania w czasie jest fakt, że powalałoby ono wpływać na kształt przeszłości. Ta jednak już się wydarzyła i jest ustanowiona, jej zmiana nie jest zatem możliwa – a tym samym niemożliwe są podróże w czasie. Zbadajmy ten zarzut i sprawdźmy, czy naprawdę wyklucza on możliwość przenoszenia się w czasie. W tym celu przydatny może się okazać taki oto przykład. Załóżmy, że Michał jest podróżnikiem w czasie, który odkrył sposób na przeniesienie się do stosunkowo nieodległej przeszłości. Ponadto przyjmijmy, że ma on teraz trzydzieści lat oraz wspomina swe osiemnaste urodziny, w trakcie których nic się nie wydarzyło. Ponieważ Michał zawsze tego żałował, postanawia przenieść się do dnia swoich urodzin i zabrać swoje osiemnastoletnie wcielenie na urodzinową lampkę wina. Jeżeli zatem osiemnaste urodziny Michała były nieciekawe i jeżeli nie został on zaproszony na lampkę wina przez trzydziestoletniego mężczyznę, wydaje się, że plan Michała nie może się powieść; w przeciwnym razie zmieniłaby się przeszłość, a to – jak przyjęliśmy – jest niemożliwe. Jak to wyjaśnić?

Fakt, że trzydziestoletni Michał próbuje zrealizować plan, ale nie zmienia przeszłości, da się wytłumaczyć co najmniej dwojako. Po pierwsze, plan może się powieść. Ale czy nie stwierdziliśmy przed chwilą, że w urodziny Michała nie wydarzyło się nic niezwykłego? Cóż, jego wspomnienia mówią, że istotnie tak było, lecz pamięć bywa zawodna. Michał mógł na przykład zostać zaproszony na lampkę wina, ale o tym zapomniał. Albo trzydziestoletni Michał zabrał swe osiemnastoletnie wcielenie do baru, ale nie w dniu urodzin (możemy przyjąć, że wehikuł czasu był wadliwy, przez co przenosił w przeszłość o kilka dni późniejszą), a zatem w dniu jego urodzin istotnie nic się nie wydarzyło. Zgodnie z drugą możliwością trzydziestoletniemu Michałowi nie udało się zaprosić osiemnastoletniego Michała na lampkę wina. Lecz jakie mogłyby być tego powody? Istnieje wiele możliwych wyjaśnień. Na przykład osiemnastoletni Michał to rozsądny młody człowiek, który nie przyjmuje tego typu zaproszeń od nieznajomych. Lub trzydziestoletni Michał przez pomyłkę zaprasza innego osiemnastolatka. Albo trzydziestoletni Michał nie może odszukać osiemnastoletniego siebie. Podsumowując, jeżeli podjęliśmy nieudaną próbę zmiany przeszłości, możliwe są dwa wyjścia: albo nasza próba kończy się powodzeniem, ale wszelkie wspomnienia czy zapisy historyczne, które świadczą inaczej są fałszywe, albo nasza próba zawodzi z całkiem prozaicznych powodów.

Na ratunek arcyksięciu

Wielu osobom taka konkluzja wyda się niesatysfakcjonująca. Jeżeli na rzecz zdarzenia, które chce zmienić podróżnik w czasie, przemawia wiele dowodów historycznych, pierwsza z możliwości (próba kończy się sukcesem, zaś wszystkie wspomnienia i zapisy, które świadczą inaczej są fałszywe) nie wchodzi w grę. W takim wypadku pozostaje nam przyjąć, że próba podróżnika w czasie była skazana na porażkę. Jeśli jednak w normalnych okolicznościach dane działanie jest wręcz banalne, trudno wyjaśnić, czemu nie powiodło się akurat wtedy, gdy podjął się go podróżnik w czasie. Aby unaocznić ten problem, zmodyfikujmy nasz przykład. Załóżmy, że Michał jest poruszony faktem, iż I wojna światowa pochłonęła wiele milionów istnień i wierzy, że jeżeli udaremni zamach na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w Sarajewie w roku 1914, to zapobiegnie jej wybuchowi. Ponieważ wiemy, że arcyksiążę został zamordowany, możemy przewidzieć, iż każda próba Michała, by odwrócić bieg historii, spełznie na niczym. Ale co powoduje jego porażkę? Logiczne ograniczenia? Powstrzyma go Jakiś strażnik przeszłości? A może Michał nie będzie mógł wejść w interakcję z ludźmi, którzy żyją w roku 1914? Każda z tych odpowiedzi brzmi co najmniej osobliwie. Powód porażki będzie całkiem prozaiczny – na przykład Michał nie dotrze na miejsce zamachu lub przybędzie o kilka chwil za późno. Istnieje wiele racji tłumaczących jego niepowodzenie, podobnie jak w przypadku kogoś, kto stał dostatecznie blisko, by zapobiec morderstwu, ale nie zrobił tego, bo na przykład na chwilę się zamyślił.

Jeśli podróże podróże w przeszłość są logicznie możliwe i jeśli Michał istotnie odwiedził Sarajewo w roku 1914, był świadkiem wydarzeń, które rzeczywiście zaszły. Gdyby jednak próbował on zapobiec zabójstwu arcyksięcia, okazałoby się to niemożliwe, choć niekoniecznie ze względu na ograniczenie jego wolnej woli. Zauważmy, że podobnie jest w przypadku zwyczajnych czynności, które mają konsekwencje w przyszłości. Możemy wpływać na przyszłość lub powodować przyszłe zdarzenia, ale nie możemy sprawić, by pewne z nich jednocześnie zachodziły i nie zachodziły. Kluczowa różnica pomiędzy wpływającym na przyszłość działaniem w teraźniejszości a działaniem kogoś, kto przeniósł się do przeszłości ma charakter epistemologiczny. Wiemy, co zaszło w przeszłości, przewidujemy zatem, że ten, kto spróbuje zmienić jej bieg, poniesie klęskę. Nie można sprawić, by dane zdarzenie zarazem zaszło i nie zaszło. Nie wiemy natomiast, co wydarzy się w przyszłości, możemy więc być szczerze przekonani, że nasze próby wpłynięcia na nią zakończą się sukcesem. Choć nieuchronnie część z tych planów spełznie na niczym, nie zmienia to faktu, że w takich wypadkach działamy celowo, jako wolne podmioty, dążące do realizacji określonych sytuacji. W trakcie działania nie znamy jego rezultatu, ale pragniemy, by był on raczej taki, a nie inny. Jeśli z jakiegoś powodu zamierzony efekt nie zostanie osiągnięty, nasza próba spowodowania przyszłego zdarzenia nie powiedzie się. Fakt ten nie odbiera jednak wolności naszemu działaniu w trakcie jego realizacji. Oznacza to co najwyżej, iż posiadanie wolnej woli nie zapewnia powodzenia naszych planów. Podróżnik w czasie może więc w sposób wolny podjąć próbę wywołania określonego zdarzenia, nie gwarantuje to jednak skuteczności jego działań. Różnica pomiędzy obiema sytuacjami bierze się stąd, że mamy o wiele większą wiedzę o przeszłości niż o przyszłości. Jeśli podróżnik w czasie wiedziałby, że pewne zdarzenie w przeszłości zaszło, wiedziałby również, że, bez względu na wszystko, nie będzie on w stanie spowodować tego, co się nie wydarzyło. Natomiast w przypadku obecnych działań nie mogę być pewna ich przyszłych rezultatów, stąd nie jestem w stanie przewidzieć, czy wywołam określone zdarzenie. Z góry jednak wiem, że nie będę w stanie działać w taki sposób, by zarazem ono zaszło i nie zaszło.

Nic dwa razy się nie zdarza

Teraźniejsze działania, które wpływają na przyszłość i działania podróżnika w czasie, który przeniósł się do przeszłości łączy to, że w obu przypadkach spójnie można przyjąć wolność osób działających. Analogia ta załamuje się jednak, gdy uświadamiamy sobie, że podróżnik w czasie ma o wiele większą wiedzę co do rezultatu niektórych swych poczynań niż ktoś, kto działa w teraźniejszości. Dysponujemy doświadczalną wiedzą o przeszłości, która nie ma odpowiednika jeżeli chodzi o przyszłość. Tym samym doświadczeniu czasu jest epistemologicznie asymetryczne.

Za zarzutem, iż podróż w czasie pociąga za sobą możliwość zmiany przeszłości, stoi błąd, notorycznie popełniany przez autorów fantastyki naukowej, a polegający na założeniu, że okresy czasu oraz zdarzenia, które w ich obrębie zachodzą, dzieją się więcej niż raz. Na tej podstawie wydaje się jasne, że zdarzenia te mogą okazać się za każdym razem inne. Błąd ten powielają opowieści, w których śledzimy losy podróżnika w czasie, a dane zdarzenie opisywane jest jako zachodzące niejako dwukrotnie. Raz przedstawiane jest ono „takie, jak naprawdę zaszło”, jak gdyby z perspektywy obiektywnej, drugi raz zaś – z bardziej subiektywnej perspektywy podróżnika w czasie, który zobaczył je na własne oczy. Popełnienie tego błędu polega na przejściu od tego, że zdarzenia liczone są dwukrotnie i z dwóch różnych perspektyw do konkluzji, że dzieją się one dwa razy. Dzięki temu możemy wyciągnąć wniosek, że za każdym razem mogą potoczyć się one inaczej. Błąd ten sprawia, że zarzut dotyczący podróży w czasie wydaje się zasadny. Jeśli Michał dotarł do roku 1914 i widział Gavrilo Principa, który ma zamiar pociągnąć za spust pistoletu, co może powstrzymać Michała przed pokrzyżowaniem planów zabójcy? Nic, za wyjątkiem tego, że wiemy, iż Princip pociągnął za spust. Okresy czasu i to, co zachodzi w ich obrębie, zdarza się tylko raz, więc jeśli Michałowi udałoby się przenieść w czasie i znalazłby się w Sarajewie w roku 1914, nie mógłby zapobiec zamachowi na arcyksięcia.

Skórki od banana i zepsute pistolety

Wygląda więc na to, że – założywszy, iż podróże w czasie są logicznie możliwe – nie muszą one prowadzić do sprzeczności generowanej przez dopuszczenie zmiany przeszłości. Niemniej jednak wskazać można inne zarzuty, zgodnie z którymi podróże w czasie są nie tyle logicznie niemożliwe, ile niezwykle mało prawdopodobne, gdyż prowadzą do dziwacznych konsekwencji, których nie obserwujemy. Pierwszy z kontrargumentów wychodzi od odpowiedzi na zarzut podniesiony w poprzednim rozdziale. Obrońca możliwości podróży w czasie argumentował, że gdybyśmy spróbowali zmienić przeszłość, nie udałoby nam się to z bardzo prozaicznych powodów. Załóżmy jednak, że podróżnik w czasie nie zrozumiał racji przemawiających za tą odpowiedzią i podejmuje desperackie próby, by wpłynąć na to, co już się wydarzyło.

Załóżmy, że Michał, nasz podróżnik w czasie, wpadł w głęboką depresję, na przykład dlatego, że jego osiemnaste urodziny minęły i nikt nawet nie zauważył tego faktu. Z tego względu uznaje on swe życie za bezwartościowe i postanawia je zakończyć. Co więcej, chce on zapobiec doznanemu dotąd cierpieniu. Ponieważ Michał może przenosić się w czasie, zamierza zabić siebie w chwili, gdy był małym dzieckiem. Zrealizowanie tego planu zmieniłoby jednak przeszłość, stąd wiemy, że ów zamiar jest skazany na niepowodzenie. Przykład ten jest zresztą bardziej problematyczny niż scenariusze rozważane wcześniej, gdyż jeden z warunków sukcesu Michała (dożycie wieku dorosłego, by podjąć próbę zabicia siebie jako dziecka) jest zależny od jego porażki. Aby plan Michała się udał, musi się nie powieść. Zakładamy jednak, że Michał nie zrozumiał złożoności całej tej sytuacji i jest zdecydowany, by urzeczywistnić swój zamiar. Przenosi się on w czasie do chwili, gdy był małym dzieckiem i widzi siebie śpiącego w wózku w ogrodzie, podczas gdy jego matka krząta się po domu. Korzystając z okazji Michał mierzy z pistoletu w kierunku wózka i pociąga za spust, lecz niezawodna zazwyczaj broń zacina się. Próbuje podbiec do dziecka, ale ślizga się na skórce od banana. Chce podpalić wózek, lecz zapałki kolejno się łamią. Spycha wózek ze wzgórza, ale jedno z kółek blokuje się w zagłębieniu. I tak dalej. Każda próba zmiany przeszłości sprawia, że łańcuch nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności coraz bardziej się wydłuża. Nie ma oczywiście żadnej sprzeczności w dużej liczbie mało prawdopodobnych zdarzeń w danym regionie czasoprzestrzeni, ale – jak wskazuje ten zarzut – tego rodzaju koincydencji nie obserwujemy w naszym świecie. Jeżeli zatem podróże w czasie byłyby prawdopodobne i gdyby podróżnicy w czasie próbowali zmieniać przeszłość, co można wiarygodnie założyć uwzględniając chociażby powieści science fiction, to powinniśmy obserwować znaczną liczbę zbiegów okoliczności w danym obszarze czasoprzestrzeni. Nie dostrzegamy jednak nic takiego, stąd możemy wyciągnąć wniosek, że podróżowanie w czasie jest bardzo mało prawdopodobne.

Oto kolejny zarzut. Przyjmijmy, że w roku 2004 Michał przenosi się do roku 1994 i wręcza młodszemu sobie informacje, jak zbudować wehikuł czasu. Przez następne dziesięć lat Michał konstruuje go zgodnie z instrukcjami. W roku 2004 maszyna jest gotowa, zaś Michał w trakcie pierwszej podróży przenosi się do roku 1994 i wręcza młodszemu sobie informacje na temat jej budowy. Historia ta wydaje się całkowicie spójna, ale skąd po raz pierwszy wzięły się instrukcje, jak zbudować urządzenie? Założenie, że podróże w czasie są możliwe doprowadziło do powstania zamkniętej pętli przyczynowej. Choć każdy jej etap można wyjaśnić odwołując się do poprzedzającego go zdarzenia, cała pętla oraz zawarte w niej informacje nie mają określonego początku. Pytanie, jakie musimy sobie zadać w obliczu tego zarzutu brzmi: czy czasowe podróże wstecz nieuchronnie generują takie zamknięte pętle przyczynowe? A jeżeli tak, to czy taka odpowiedź daje dobry powód, by wykluczyć prawdopodobieństwo podróży w czasie do przeszłości, czy może pętle te powinniśmy uznać za anomalię i efekt uboczny? Ponadto – jeżeli nasze codzienne doświadczenie nie potwierdza zachodzenia tego rodzaju pętli, to czy nie oznacza to, że podróże w czasie są nieprawdopodobne i takie pozostaną?

(Nie)wiarygodny jak podróżnik w czasie

Powiedzmy, że spotykasz kogoś – na przykład Michała – kto utrzymuje, iż przybył z przyszłości. Uwierzyłbyś mu? Prawdopodobnie potrzebowałbyś naprawdę mocnych dowodów. Istnieją dwie alternatywne hipotezy, które wyjaśniałyby takie zajście; obie są bardziej prawdopodobne niż to, że Michał naprawdę jest podróżnikiem w czasie. Po pierwsze, Michał próbuje cię oszukać. Możemy tylko domyślać się jego pobudek, ale uznajmy, że to żart, który ma cię ośmieszyć. Po drugie, Michał naprawdę wierzy w swoje słowa, ale się myli; możliwe na przykład, że cierpi na urojenia lub psychozę. Każda z tych opcji jest najlepiej znana z doświadczenia, a przez to bardziej prawdopodobna niż to, że Michał mówi prawdę. Niestety, niektórzy ludzie oszukują innych, i to nie tylko dla zabawy. Równie powszechne są przypadki urojeń psychotycznych. Natomiast nasze doświadczenie potwierdza, że prawdopodobieństwo, iż Michał to naprawdę podróżnik w czasie, jest znikome. Zgodnie z racjonalną zasadą epistemiczną, wywodzącą się od Davida Hume’a, jeśli ktoś mówi nam o czymś, co jest bardzo mało prawdopodobne, powinniśmy również uwzględnić prawdopodobieństwo, że ta osoba myli się lub próbuje nas oszukać. Jeżeli którakolwiek z tych alternatyw jest bardziej prawdopodobna niż twierdzenie wyjściowe, nasza wiara w to drugie jest bezzasadna. Wierność tej zasadzie powoduje, że przyjęcie, iż ktoś naprawdę jest podróżnikiem w czasie, przy braku jakiegokolwiek przekonującego dowodu, pozostanie nieuzasadnione.

Ten epistemologiczny problem przedstawia film Dwanaście małp w reżyserii Terry’ego Gilliama. Główny bohater, John Cole (w tej roli Bruce Willis), zostaje wysłany z przyszłości, w której ziemię spustoszył wirus, do lat 90. ubiegłego wieku, by dowiedzieć się więcej o źródle epidemii i znaleźć antidotum. Kiedy Cole przybywa do przeszłości, praktycznie niemożliwe okazuje się przekonanie kogokolwiek, że naprawdę jest on podróżnikiem w czasie; każdy bierze go za chorego psychicznie. Historię tę można jednak zinterpretować zupełnie inaczej. Akcja filmu rozgrywa się na dwóch planach: w przyszłości i w latach 90. Zgodnie z hipotezą podróży w czasie, oba plany są rzeczywiste, zaś podróże między nimi są możliwe. Lecz według alternatywnej hipotezy tylko to, co dzieje się w latach 90. jest prawdziwe; wydarzenia w przyszłości to efekt urojeń Cole’a. Cierpi on raczej na pewien rodzaj psychozy, przez co wierzy, iż podróżuje w czasie. Taka interpretacja jest prawdopodobna. Urojenia Cole’a są misternie skonstruowane i uderzają w tony apokaliptyczne, szczerze wierzy on w prawdziwość swych słów, mimo ich nieprawdopodobieństwa oraz słyszy głosy (w jednej ze scen wydaje mu się, że spiker w radiu zwraca się bezpośrednio do niego). Wszystkie te objawy cechują urojenia psychotyczne. Taką interpretację wspierają również wskazówki rozsiane w filmie. Przynajmniej jedna postać – strażnik – pojawia się zarówno w „przyszłości”, jak i w latach 90. Ponadto pewne aspekty przyszłości mają swój pierwowzór w latach 90. Na przykład aparatura do przenoszenia się w czasie, której nie widzimy aż do momentu pierwszej podróży do przeszłości, przypomina skaner rezonansu magnetycznego, który Cole widzi w szpitalu psychiatrycznym.

Dwanaście małp stawia nas przed wyborem jednej z dwóch równie dobrych na pierwszy rzut oka historii jednego człowieka: albo jest on podróżnikiem w czasie, albo cierpi na chorobę psychiczną. Oczywiście dopóki mówimy o filmowej fabule, możemy założyć istnienie podróży w czasie. Jeżeli jednak w prawdziwym świecie mielibyśmy do czynienia z osobą, której opowieść da się wyjaśnić na oba te sposoby, który z nich byłby lepiej uzasadniony?

Przełożył Jacek Jarocki


Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Najnowszy numer filozofuj "Kłamstwo"

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy