Artykuł

Jacek Jaśtal: Kölle Alaaf

Jastal czarne l
Karnawał stał się z czasem najważniejszym symbolem kolońskiej odrębności, wielkim mitem spinającym w jedną spójną całość rzymskie korzenie, średniowieczną różnorodność, katolicką wzniosłość, protestancką zaradność i tradycyjny ponoć antymilitaryzm.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 2 (38), s. 40–41. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Dopóki trwa karnawał, dopóki dla nikogo żadne inne życie, prócz karnawałowego, nie istnieje. […] W czasie karnawału można żyć tylko wedle jego praw, to znaczy praw karnawałowej wolności. […] W czasie karnawału gra więc samo życie i ta gra na moment sama staje się życiem. […] Karnawał triumfalnie obchodzi chwilowe uwolnienie od panującej prawdy i istniejącego ustroju, chwilowe zniesienie wszystkich hierarchicznych stosunków, przywilejów i norm, zakazów.

Średniowieczny człowiek szczególnie mocno odczuwał w śmiechu zwycięstwo nad strachem […], przede wszystkim było to poczucie zwycięstwa nad strachem moralnym, który skuwa, uciska i mąci świadomość człowieka, strachem wobec wszystkiego, co uświęcone i zakazane (manatabu), wobec władzy boskiej i ludzkiej, wobec autorytatywnych nakazów i zakazów, wobec śmierci i zapłaty pośmiertnej, wobec piekła i wszystkiego, co straszniejsze od ziemi.

Michaił Bachtin, Dialog, język, literatura, 1983

Kto ma tak dobrze jak my, mieszkańcy Kolonii? Rok przynosi nam, oprócz zwyczajowych czterech, kolejną, piątą porę: karnawał. Na pewno nie przesadzam, kiedy mówię, że Kolonia jest ostoją karnawału w Niemczech – nigdzie nie świętuje się karnawału tak radośnie i hucznie, jak w Kolonii.

Tradycja i zwyczaje nie znajdują się dziś na pierwszym miejscu. […] Liczy się tylko przyszłość, niewiele z przeszłości warte jest zachowania. Ja widzę to inaczej. Uważam, że bardzo ważne jest zachowanie tradycji i zwyczajów. Przeszłość jest fundamentem naszej kultury i naszej tożsamości.

Fritz Schramma, nadburmistrz Kolonii 2000–2009

Karnawał w Kolonii rzeczywiście robi wrażenie. Sezon karnawałowy rozpoczyna się 11 listopada o godzinie 11.11, kiedy to rusza pierwsza parada. Po Świętach Bożego Narodzenia rozkręca się na dobre machina biesiad, bali, widowisk i koncertów, która ostatecznie przejmuje władzę nad miastem w Tłusty Czwartek. Przez sześć dni, aż do wtorku, Kolonia staje się jedną wielką karnawałową sceną, na której bawią się mieszkańcy i ponad milion przyjezdnych. Życie pozakarnawałowe zamiera prawie zupełnie – w nielicznych czynnych bankach i sklepach klientów obsługują przebierańcy, w szkołach uczniowie bawią się wraz z rodzicami pijącymi piwo serwowane przez nauczycieli (wiem, bo piłem), większość biznesów zawiesza działalność. Po południu całe to przedziwacznie wystrojone towarzystwo, z dumą określające się mianem błaznów, rusza na ulice miasta, do knajp, piwiarni, teatrzyków, rewii, parafialnych sal i nocnych klubów, by oddać się imprezowaniu, któremu towarzyszy często ostra satyra. Kolejne dni rozpoczynają się kolejnymi pochodami – najważniejszy z nich to wielogodzinny, ciągnący się przez całe miasto „Zug” poniedziałkowy. Z platform, często udekorowanych gigantycznymi rzeźbami nawiązującymi do aktualnej polityki, członkowie rozlicznych towarzystw karnawałowych wyrzucają w tłum łącznie kilkanaście ton słodyczy, a wszystko to przy ogłuszającej muzyce orkiestr dętych i perkusyjnych popisach kolejnych grup uczestników, wykrzykujących do każdego, kto się nawinie, Kölle Alaaf.

Podobne obchody karnawału odbywają się we wszystkich miastach Nadrenii, ale w Kolonii są faktycznie najbardziej huczne. Tak było już w średniowieczu, choć, jeśli przyjrzeć się bliżej, ciągłość tradycji pomiędzy dawnymi szaleństwami a współczesną zabawą okazuje się pozorna. Do końca XVIII wieku karnawał miał rzeczywiście charakter całkowicie ludowy i wypełniał wszystkie te warunki „świata na opak”, o których pisze M. Bachtin. Po kilkunastoletniej okupacji francuskiej miasto w 1814 roku zostało włączone do Prus i straciło swoją niezależność. By okiełznać nieprzewidywalną formułę karnawału, w 1823 roku powołano Komitet Karnawałowy oraz pierwsze karnawałowe towarzystwa. Z czasem powstawało tych towarzystw coraz więcej – bogacące się mieszczaństwo odnalazło w zabawie karnawałowej formę ekspresji, która była na tyle nietypowa, że mogła być tolerowana jako manifestacja politycznego niezadowolenia z pruskich rządów, ale jednocześnie na tyle cywilizowana, że nie łamała mieszczańskiego kanonu.

I tak karnawał stał się z czasem najważniejszym symbolem kolońskiej odrębności, wielkim mitem spinającym w jedną spójną całość rzymskie korzenie, średniowieczną różnorodność, katolicką wzniosłość, protestancką zaradność i tradycyjny ponoć antymilitaryzm (najstarszy karnawałowy „oddział” Rote Funken z dumą nawiązuje do tradycji „najgorszych żołnierzy wszechczasów”, czyli XVIII-wiecznej kolońskiej straży miejskiej). Ale także dyskretną frankofilię, równie dyskretne poczucie wyższości w stosunku do Prusaków i jawne w stosunku do pozostałych miast Nadrenii (gdzie w czas karnawału woła się Helau), rzekomy antyfaszyzm w czasach III Rzeszy i wreszcie współczesne otwarcie na imigrantów i mniejszości wszelkiego pochodzenia i rodzaju. A wszystko to opiewane w trudnej do zrozumienia gwarze, symbolu kolońskiej wyjątkowości. Kölle Alaaf znaczy w Kölsch mniej więcej tyle co „Kolonia górą”.

Tak oto tradycja karnawału została wymyślona na nowo jako społeczne spoiwo, a następnie zinstytucjonalizowana w formie przedsięwzięcia generującego dziś blisko pół miliarda euro obrotu rocznie, z którego żyje kilka tysięcy firm, zarządzanego wspólnie przez władze miejskie i stare, dobrze zasiedziałe towarzystwa karnawałowe.

Ale duch karnawału rządzi się swoimi prawami. Kiedy łamanie tabu samo staje się tradycją, ktoś wreszcie nie wytrzyma. Od lat 80. XX wieku oficjalnemu karnawałowi towarzyszy karnawał alternatywny – głównie w formie biesiad, ale także nocnego pochodu (sobotniego pochodu duchów) – którego głównym celem jest brutalne wręcz wyśmiewanie karnawału jako szacownej instytucji we wszelkich jej uświęconych tradycją przejawach, symbolizowanych przez towarzystwa karnawałowe, pseudomilitarne gwardie i panujący w czas karnawału triumwirat składający się z Księcia, Chłopa i Dziewicy (zawsze granej przez mężczyznę). A w tle są także miejska, niemiecka i światowa polityka oraz hipokryzja obywateli kolońskiego, niemieckiego i zachodniego świata.

Karnawał ma swoje prawa, ale logika instytucji jest bezwzględna. Po dwudziestu kilku latach przemilczania i ignorowania przez czynniki oficjalne imprezy karnawału alternatywnego powoli stają się tradycją, którą miasto zaczyna się chlubić. Bezkompromisowość jest wszak też częścią karnawałowego mitu, nieprawdaż?


Jacek Jaśtal – doktor hab. filozofii, pracuje na Politechnice Krakowskiej. Zajmuje się metaetyką oraz historią etyki i moralności. Wolne chwile poświęca na czytanie książek historycznych oraz słuchanie muzyki operowej. Pasjonat długodystansowych wypraw rowerowych.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy