Felieton

Jacek Jaśtal: Logika robi różnicę!

Postać na tle piramidy

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2025 nr 4 (64), s. 43–45. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Rozróżnienia są dokonywane arbitralnie. […] Nie wynikają z samej rzeczy – na przykład rozróżnienie „mężczyzna/kobieta” nie wynika z podstawowego faktu antropologicznego. Rozróżnienia są konstrukcjami rzeczywistości, która mogłaby być również skonstruowana w zupełnie inny sposób na podstawie zupełnie innych rozróżnień.
[…]
Typowy [dyskurs] leżący u podstaw [ruchu feministycznego] domaga się równego traktowania mężczyzn i kobiet. Właśnie w ten sposób usprawiedliwia nierówne traktowanie mężczyzn i kobiet, czyli faworyzowanie osób znajdujących się w niekorzystnej sytuacji w celu skorygowania istniejących nierówności.
[…]
Ruch feministyczny ma tendencję do uniwersalizacji swojego kodu. […] Domaga się równości, nie będąc w stanie zaakceptować, że postulat ten połyka swoją własną podstawę, różnicę. 
N. Luhmann, Frauen, Männer und George Spencer Brown, „Zeitschrift für Soziologie” 1988, no. 17(1), s. 47–71 (przeł. J. Jaśtal).

Nie trzeba wielkiego doświadczenia w analizowaniu debat publicznych, by przewidzieć, jak zostaną odebrane tego rodzaju stwierdzenia. Tym bardziej jeśli ich autorem jest uczony powszechnie uznawany za najwybitniejszego (obok J. Habermasa) powojennego socjologa niemieckiego. I rzeczywiście, na Niklasa Luhmanna, za jego tekst o ruchu feministycznym, natychmiast spadła lawina krytyki, a nierzadko i zwykłych obelg. Sam Luhmann niewiele sobie z tego robił. Stosując z żelazną konsekwencją swoją niezwykle precyzyjną i skomplikowaną machinę pojęciową – zwaną teorią systemów społecznych – do analizowania różnych zjawisk współczesnego mu życia społecznego, przywykł do tego, że wyniki jego pracy daleko odbiegały od powszechnie akceptowanych ujęć i schematów. Dopiero z perspektywy czasu okazywało się, że rzeczywiście kierowały debatę na nowe tory. Tak też było w przypadku feminizmu.

Nie pora jednak, by zajmować się tu feminizmem (może kiedyś będzie jeszcze do tego okazja). Spory na jego temat uznajmy jedynie za przykład kłopotów, do jakich prowadzi stosowanie nietrywialnego systemu logicznego.

Różne systemy logiczne są narzędziami do rozwiązywania konkretnych problemów. Jan Łukasiewicz nie zająłby się zapewne opracowaniem logiki trójwartościowej, gdyby nie interesowały go paradoksy związane z zasadą sprzeczności, a także głęboko filozoficzne kwestie przyczynowości oraz ludzkiej wolności i twórczości. Podobnie ogólne cele przyświecały badaczom np. w pracach nad logikami deontycznymi. Choć opracowano ich kilka, nie ma zgody, która z nich lepiej nadaje się do zastosowań prawniczych czy debat moralnych. W dużej mierze zależy to od konkretnego problemu i przyjętych ogólnych założeń filozoficznych. Tak też było w przypadku teorii systemów społecznych.

Luhmann był doskonale zaznajomiony nie tylko z aktualnymi trendami w naukach formalnych, empirycznych i społecznych, ale także z całą przebogatą niemiecką tradycją filozoficzną. Miał zatem pełną świadomość trudności, jakie piętrzyły się we współczesnej teorii podmiotu i epistemologii. Ich przyczynę widział w gwałtownie postępującej złożoności zjawisk społecznych, wynikającej z nawarstwiania się skomplikowanych, ustrukturyzowanych i wzajemnie warunkujących się procesów. Uważał, że właśnie ze względu na tę rosnącą złożoność nie ma już możliwości prześledzenia wszystkich zależności przyczynowo- ‑skutkowych pomiędzy poszczególnymi elementami i jednoznacznego wskazania praw rządzących zmianami. Konstrukcje poznawcze muszą zatem bazować na selekcji, czyli rozróżnieniach, i redukcji złożoności do poziomu, który staje się akceptowalny z punktu widzenia konkretnego podmiotu działającego. Każdy opis okazuje się zatem fragmentaryczny i przygodny.

Inspirując się cybernetyką i teorią informacji, Luhmann przyjął, że efektywniejsze poznawczo będzie skupienie uwagi na mechanizmach wydzielania się i funkcjonowania struktur, które są mniej złożone, ale za to bardziej stabilne niż ich otoczenie (środowisko). W ten sposób ­najważniejszym problemem swojej teorii uczynił Luh­mann ogólny proces różnicowania się systemów społecznych (np. gospodarki, polityki, nauki, prawa, religii itp.). Warunkiem jego efektywności jest upraszczanie relacji, co staje się możliwe dzięki binarnym kodom, dostosowanym do zadań konkretnego systemu (np. dobro/zło, prawda/fałsz, legalny/nielegalny). Aby jednak w pełni uchwycić specyfikę danego systemu, trzeba zrozumieć, jak ten system się różnicuje. Kluczowa jest tu, zdaniem Luhmanna, konfrontacja systemu z otoczeniem, czyli podstawowe rozróżnienie „system – jego środowisko”. Rozróżnienie to nie może być symetryczne, ponieważ czynione jest ze względu na potrzeby danego systemu, niejako z jego perspektywy. Ale jak to opisać w sposób formalny?

Teoretyczny projekt Luhmanna stanął w miejscu do czasu, aż socjolog natknął się na książkę Laws of Form (1969). Jej autorem był George Spencer Brown, brytyjski filozof, kognitywista, pisarz, pilot i dziennikarz sportowy oraz – przede wszystkim – profesor matematyki na Uniwersytetach w Londynie i Cambridge, które to posady uzyskał z rekomendacji samego B. Russella. Laws of Form to opracowanie rachunku formalnego, którego podstawą jest operacja różnicowania, inspirowana m.in. teorią języka Ferdinanda de Saussure’a oraz teorią informacji C. Shannona (Matematyczna teoria komunikacji, 1948). Spencer Brown przyjmuje, że przekaz wymaga wskazania różnicy, ponieważ tylko wtedy niesie informację i może wywołać zmianę w systemie (wszak nowa wiadomość staje się istotna tylko wtedy, gdy różni się od tego, co już wiemy). Co ważniejsze, różnicowanie zawsze jest zarazem wskazaniem elementu wiodącego, dominującego. Żadne rozróżnienie nie może zatem obyć się bez wartościowania.

Dla Luhmanna logika Spencera Browna, posługująca się funktorem „różnicowanie ze wskazaniem”, okazała się wybawieniem z teoretycznego impasu. Przyjęcie, że binarne opozycje określające konkretne systemy są zawsze asymetryczne i wskazują element wiodący, sprawia, iż procesy komunikacji i różnicowania się zyskują konieczną dynamikę. Ale, jak argumentuje Luh­mann, o tym, jakimi opozycjami się posługujemy i jak je wartościujemy, decyduje wyłącznie ich aktualna użyteczność, są zatem historycznie i kulturowo zrelatywizowane. Jedynym stałym, niedającym się usunąć elementem jest sama logiczna konieczność wyróżnienia w służącej do różnicowania binarnej opozycji elementu wiodącego.

Przyjęcie logiki form jako formalnej podstawy społecznej teorii systemów wydawało się dużym krokiem naprzód. Nie budzi wszak większych kontrowersji uznanie, że bogactwo jest lepsze niż bieda, prawda jest lepsza od kłamstwa, a legalność od nielegalności. W końcu przychodzi jednak czas próby. Takim testem dla teorii ­Luhmanna okazał się właśnie feminizm. Jeśli każda opozycja ze swej logicznej istoty zawiera element preferowania, to kluczowa dla klasycznego feminizmu opozycja płci także. To oznacza, że za dążeniem do równości kryje się, zdaniem Luhmanna, jedynie dążenie do odwrócenia hierarchii – to, co męskie, zostaje umieszczone niżej od tego, co kobiece. Trudno się dziwić, że takie stanowisko dość powszechnie uznano za atak na rzekomą hipokryzję feminizmu. Luhmann nie twierdził jednak, że posługiwanie się opozycją męskie/kobiece jest w ogóle niewłaściwe. Odwołując się do logiki Spencera Browna, argumentował jedynie, że pod koniec XX w. opozycja ta stała się już nieaktualna, ponieważ feminizm zrealizował większość swoich celów. Zamiast zatem trwać przy tradycyjnych rozróżnieniach, jedynie je odwracając, należy je po prostu porzucić. Z biegiem czasu część badaczek uznała zasadność takiego stanowiska, choć wytykała Luhmannowi, że zbyt szybko uznał, że ideał równości został zrealizowany. Część zwolenniczek ruchu feministycznego nigdy nie zaakceptowała jednak samej logiki „różnicuj i wyróżniaj” jako podstawowej zasady działania systemów społecznych. Trudno o bardziej dyskredytujący zarzut niż wybór złej logiki.

Kto w takich sporach o logikę ma rację? Sam Luhmann miał w tej kwestii jasne stanowisko. Ponieważ system refleksji poznawczej jest takim samym systemem jak inne systemy społeczne, nie może być traktowany jako nadrzędny. On także rozwija się, różnicując i weryfikując swoje możliwości w praktyce. Wybór logiki Spencera Browna jest zatem tak samo przypadkowy, jak każde inne wybory ogólnych modeli, służących do wyjaśniania złożonych zjawisk społecznych. Jeśli coś za nim przemawia, to jedynie pewien paradoks: wybór logiki różnicowania robi istotną różnicę – pozwala zobaczyć coś, czego wcześniej dostrzec się nie dało. A to zawsze daje impuls do dalszych systemowych zmian.


Jacek Jaśtal – dr hab. filozofii, pracuje na Politechnice Krakowskiej. Zajmuje się metaetyką oraz historią etyki i moralności. Wolne chwile poświęca na czytanie książek historycznych oraz słuchanie muzyki operowej. Pasjonat długodystansowych wypraw rowerowych.

 

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0.

W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Wojtek WU Zieliński


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy