Artykuł

Jacek Jaśtal: Z żywotów równoległych: filozof i polityk

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2022 nr 4 (46), s. 36–37. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Z wyświetlonych powyżej podstaw państwa wynika w sposób najoczywistszy, że ostatecznym jego celem nie jest panowanie, utrzymanie ludzi w strachu i narzucanie im prawa, lecz przeciwnie – oswobodzenie każdego od strachu, aby żył w jak największym bezpieczeństwie […], nie […], by uczynić z ludzi rozumnych zwierzęta i automaty, lecz przeciwnie, by umożliwić ich umysłom i ciałom sprawne spełnianie swych czynności i posiłkowanie się rozumem wolnym oraz zapobiec, aby nie walczyli między sobą nienawiścią, popędliwością lub podstępem i nie żywili względem siebie usposobienia wrogiego. A zatem celem państwa jest w gruncie rzeczy wolność.

W państwie tedy demokratycznym (które jest przybliżone najwięcej do  stanu naturalnego) wszyscy, jak wykazaliśmy, zobowiązali się umową do tego, aby na podstawie wspólnej uchwały działać, ale nie sądzić i rozumować. […] A zatem im mniej przyznaje się ludziom wolności myślenia, tym bardziej odstępuje się od stanu jak najbardziej natural­nego i tym despotyczniejsze rządy się prowadzi.

Prawo władz najwyższych zarówno w sprawach kościelnych, jak i świeckich dotyczy wyłącznie postępków, a poza tym pozwala każdemu myśleć, co mu się podoba i mówić, co myśli.

B. Spinoza, Traktat teologiczno-polityczny, tłum. I. Halpern-Myślicki, Kęty 2003, s. 323, 328–329.

Obaj należeli niemal do tego samego pokolenia. Baruch Spinoza był od Jana de Witta siedem lat młodszy, obaj bardzo szybko stali się znani i wpływowi, choć każdy na swój sposób: ostrożnie propagujący swoje spisane po łacinie idee skromny filozof przede wszystkim przez osobiste kontakty, polityk dzięki pragmatycznej sprawności w zabieganiu o ekonomiczne interesy państwa. Gdy dwudziestoczteroletniego Spinozę usuwano z amsterdamskiej gminy żydowskiej (1656), de Witt sprawował już od trzech lat (od 1653) urząd wielkiego pensjonariusza, czyli de facto rządził Holandią.

Nie wiadomo, czy kiedykolwiek się spotkali. Podobno Spinoza zabiegał, by osobiście wyjaśnić de Wittowi swoją filozofię, ale wielki pensjonariusz nie wyraził zainteresowania. Ale mówiono również, że de Witt odwiedził Spinozę w jego mieszkaniu, miał mu też przyznać rentę, Spinoza nie poczynił jednak żadnych starań, by ją wyegzekwować. Z pewnością obóz polityka roztaczał na filozofem dyskretną opiekę, chroniąc go przed konsekwencjami zajadłych ataków licznych przeciwników. Filozof wspierał wizje polityka, dając im teoretyczną podbudowę i propagując je w kręgu intelektualnych elit. Ale tak naprawdę ich losy splótł dopiero Traktat teologiczno-polityczny.

Prawie dwudziestoletnie rządy de Witta przypadły na bardzo burzliwy okres w dziejach Holandii. W roku 1648, po kilku dekadach krwawych wojen, Hiszpania uznała niepodległość Republiki Siedmiu Zjednoczonych Prowincji Niderlandzkich. Młode państwo, w którym dominującą rolę odgrywali kalwini, podzielił spór pomiędzy tradycjonalistycznymi oranżystami a republikanami. Republikanie, którym przewodził de Witt, dążyli do decentralizacji władzy, wzmocnienia pozycji poszczególnych prowincji i miast, opowiadali się za wolnością religijną, ograniczeniem wpływów kościoła kalwińskiego i likwidacją wszelkich pozostałości władzy monarszej. Parli też do konfrontacji z wrogo nastawionymi sąsiadami – Anglią, Francją i częścią państw niemieckich – by wzmocnić ekonomiczną pozycję Republiki. Ten polityczny ferment współbrzmiał z nowymi ideami filozoficznymi: debaty elit rozpalali m.in. Kartezjusz (mieszkający w Amsterdamie do 1649 roku) oraz Thomas Hobbes, który w 1651 opublikował Lewiatana (przekład holenderski – 1667). Nawet na ich tle Spinoza jawił się jednak jako trudny do zaakceptowania radykał. Kartezjaniści uznali go niemal za głównego wroga, Hobbes miał powiedzieć, że nigdy nie odważyłby się opublikować czegoś tak śmiałego jak Traktat teologiczno-polityczny, a młody Gottfried Wilhelm Leibniz żałował, że nie ma nikogo dorównującego Spinozie erudycją, by odeprzeć jego argumenty. Pierre Bayle, uznawany czasem za prekursora liberalizmu, wprost nazwał Traktat książką zgubną i pełną nienawiści.

Przesłanie anonimowo opublikowanego w roku 1670 Traktatu jest rzeczywiście radykalne. Spinoza rozprawia się w nim z ideą wiedzy objawionej, argumentując, że religia pełniła w dziejach Izraela rolę polityczną, a święte teksty powinny być czytane w kontekście historycznym. Religijny i moralny przekaz tych tekstów nie może być przez nikogo zawłaszczony, lecz musi podlegać ciągłej reinterpretacji. Wolność myśli i słowa jest głównym motorem napędowym państwa ku rozwojowi i politycznej stabilności. Tak też Spinoza postrzegał polityczne cele de Witta, z którym wiązał olbrzymie nadzieje.

Nic dziwnego jednak, że de Witt, sam ortodoksyjny kalwin, który musiał liczyć się z oddziaływaniem Kościoła i tradycjonalistami, nie chciał otwarcie odwoływać się do argumentacji Spinozy i publicznie się od niego dystansował. Skłonił nawet Spinozę do porzucenia pomysłu publikacji Traktatu po holendersku, co z pewnością zaogniłoby sytuację polityczną. Przede wszystkim jednak – co typowe dla polityków – rzeczywiście bardziej interesowały go konkretne cele praktyczne niż ogólne idee filozoficzne. Mogły mu się one wydawać zbyt daleko idące, a co gorsza – w danej sytuacji niemożliwe do zrealizowania. Dla politycznych oponentów było jednak oczywiste, że bezbożny z ducha Traktat to manifest republikanów. Kiedy nadarzyła się okazja, wykorzystano to z całą bezwzględnością.

Gdy Zjednoczone Prowincje zostały zaatakowane przez Francję, de Witt nie widział innego rozwiązania, jak szybko zażegnać konflikt i zawrzeć ugodę. Oranżyści, którzy właśnie wzmocnili swoją pozycję, zaoponowali tak zdecydowanie, że de Witt – oskarżany wręcz o zdradę na rzecz Francji i walkę z Kościołem – musiał złożyć urząd. To jednak nie wystarczyło jego przeciwnikom. Pod fałszywymi zarzutami przygotowywania zamachu stanu uwięziono jego brata, co wywołało euforię tłumu. Gdy Jan de Witt przyjechał do więzienia, by odebrać uniewinnionego przez sąd Korneliusza, tłum najpierw zmusił ich do pozostania wewnątrz, a potem zaatakował budynek, wywlókł obu de Wittów na ulicę i żywcem poćwiartował.

Wszystko to działo się niedaleko domu, w którym wynajmował mieszkanie Spinoza. Był on tak poruszony bestialstwem tej zbrodni, że chciał wybiec na ulicę i zaprotestować z napisem w dłoniach: „Jesteście największymi barbarzyńcami”. Życie filozofa – a zapewne także swoje oraz swojej rodziny – w ostatniej chwili uratował właściciel kamienicy, zasta­wiając drzwi.

Spinoza, który umarł pięć lat później, podobno nigdy nie otrząsnął się po tych wydarzeniach. Trudno po czymś takim wierzyć w ludzką racjonalność, a przede wszystkim dalej mieć nadzieję, że państwo jest nam w stanie zapewnić tę dozę wolności, która nam z natury przysługuje.

Gdy filozof wierzy w polityczną moc sprawczą swej myśli, polityk za wszelką cenę chce politykę i filozofię odgraniczyć. Paradoks polega na tym, że często obaj ponoszą porażkę.


Warto doczytać

  • S. Nadler, Spinoza, tłum. W. Jeżewski, Warszawa 2002.
  • H. Rowen, John de Witt: Statesman of the „True Freedom”, Cambridge 1986.
  • E. Balibar, Spinoza i polityka, tłum. A. Staroń, Warszawa 2009.

Jacek Jaśtal – dr hab. filozofii, pracuje na Politechnice Krakowskiej. Zajmuje się metaetyką oraz historią etyki i moralności. Wolne chwile poświęca na czytanie książek historycznych oraz słuchanie muzyki operowej. Pasjonat długodystansowych wypraw rowerowych.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Mira Zyśko

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy