Artykuł Historia filozofii starożytnej Lekcja filozofii

Jacek Wojtysiak: #5. Sokrates

Sokrates
Fragment podstawy programowej do filozofii: Uczeń charakteryzuje filozofię Sokratesa w kontekście jego życia i postawy moralnej; objaśnia koncepcję uprawiania filozofii poprzez autorefleksję; definiuje terminy: psychē, aretē, daimonion; przedstawia i dyskutuje tezę intelektualizmu etycznego.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2018 nr 6 (24), s. 47–50. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Dlaczego Sokrates?

O Sokratesie wiemy mało, a piszemy dużo” – tak najwybitniejszy polski znawca filozofii Sokratesa rozpoczyna swą książkę. Dlaczego właśnie ten (podobno brzydki) mężczyzna, który nie napisał ani jednego zdania i o którym wiemy cokolwiek tylko z drugiej ręki, stał się przedmiotem ogromnej liczby publikacji? Można odpowiedzieć, że tak jak jońskim filozofom przyrody zawdzięczamy powstanie kultury naukowej, tak Sokratesowi zawdzięczamy powstanie kultury humanistycznej. Przy czym kultura humanistyczna to nie tylko zestaw różnych dyscyplin teoretycznych – takich jak antropologia i etyka – lecz także pewna postawa życiowa i przywiązanie do wielkich moralnych ideałów. Zaszczepienie tych ideałów Ateńczykom – poprzez wciąganie ich w wyszukane, podszyte ironią rozmowy – Sokrates uważał za swą misję i „bożą służbę”. Jego działalność została jednak odebrana inaczej: w 399 r. przed Chr. postawiono go przed sądem ateńskim, oskarżając o bezbożność i demoralizację młodzieży. Pomimo głębokich mów obrończych oskarżonego – które (przynajmniej w głównym zarysie) odtwarza dialog Obrona Sokratesa jego ucznia, Platona  – większość sędziów uznała jego winę i skazała na śmierć. Sokrates przyjął ją z godnością, żyjąc odtąd w pamięci swych uczniów i wielu pokoleń ludzi poszukujących ideału człowieczeństwa.

W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że na ten ideał składają się trzy idee: dusza, cnota i sumienie. Cała praca Sokratesa była skupiona na ich wyjaśnianiu, praktykowaniu i propagowaniu. Praca ta okazała się skuteczna w tym sensie, że te pojęcia – pomimo rozmaitych przeobrażeń historycznych i językowych – wciąż tkwią w naszym myśleniu o nas samych. Trzeba je tylko wydobyć.

Dusza

Greckie słowo psyché – dusza – w filozofii starożytnej oznaczało zasadę życia. Sokrates prawdopodobnie używał go jednak przede wszystkim w znaczeniu zasady organizującej indywidualne życie ludzkie lub wewnętrznego ośrodka, który nim rządzi. Ośrodek ten odznacza się dwoma, odróżniającymi nas od całej przyrody, zdolnościami: do logicznego myślenia oraz do autorefleksji, czyli zastanawiania się nad samym sobą.

Sokrates twierdził, że wszystkie jego wysiłki sprowadzały się do tego, by przekonywać ludzi, iż „nie należy dbać […] o nic bardziej niż o duszę”. Znaczy to, że należy rozwijać w sobie wymienione zdolności – należy ćwiczyć się w logicznym myśleniu oraz pielęgnować namysł nad własnym ja („poznawać samego siebie”). Pierwsze pozwala nam osiągać rzetelną wiedzę, a nie tylko nabywać zasłyszane lub przypadkowo uformowane opinie. Drugie umożliwia nam odróżnianie tego, jacy być powinniśmy, od tego, jacy jesteśmy. Dzięki temu nasze życie może być życiem w pełni świadomym, a nie życiem sterowanym przez chaotyczne bodźce zewnętrzne lub wewnętrzne namiętności. Pierwszego ma uczyć logika, a drugiego – etyka i antropologia. Sokratesa uznaje się za twórcę wszystkich tych dyscyplin filozofii.

Jeśli chodzi o antropologię, to w sporze o naturę człowieka Sokrates opowiedziałby się prawdopodobnie za dualizmem, twierdząc, że człowiek składa się z ciała i rozumnej duszy, a ona jest w nim czynnikiem najważniejszym. Sokratesa jednak nie zajmował przede wszystkim teoretyczny problem człowieka. Bardziej interesowało go to, by ludzie rozwijali w sobie najwznioślejsze ze swych zdolności. Jego antropologia przenikała się więc z etyką. Nie tyle opisywała zastaną sytuację ludzi, ile pokazywała, czym mogą i powinni być lub czym są w najgłębszym (a wymagającym trudu wydobycia) wymiarze.

Cnota

Jak widać, Sokratejska troska o duszę to nie tyle troska o jakąś rzecz, która jest w nas, ile pielęgnacja pewnego stanu lub sposobu życia. Chodzi o stan lub sposób, który czyni życie – jak byśmy powiedzieli – dobrym, wartościowym czy szlachetnym. Ten stan Sokrates nazywał terminem areté, przetłumaczonym na polski jako cnota.

Mało kto zwraca dziś uwagę na pierwotne bogactwo znaczeniowe słowa cnota. Sokrates doszukiwał się w jego treści (co najmniej) trzech elementów: dzielność, umiejętność, wiedza. Otóż, zgodnie z tradycją kultury greckiej, Sokrates nazywał cnotliwym kogoś, kto trwa przy swoich zasadach lub spełnia powierzone zadania, pomimo naporu niesprzyjających czynników (jak bohaterski żołnierz-obrońca opierający się wrogom). Taka dzielność, wytrzymałość, tężyzna lub męstwo to jednak tylko negatywny aspekt cnoty. Jej aspektem pozytywnym jest umiejętność, sprawność lub biegłość w robieniu czegoś, co powinno się robić. Człowiek cnotliwy więc to nie uparty pięknoduch, lecz ktoś, kto osiągnął wprawę w czynieniu dobra. A jest to możliwe przez posiadanie stosownej wiedzy. Skoro rozum kieruje człowiekiem, a jego funkcja polega na zdobywaniu wiedzy, specyficznie ludzkie i dobre sprawności muszą się opierać na wiedzy.

Sokrates był twórcą etyki cnót, którą rozwinęli później Platon, Arystoteles i myśliciele chrześcijańscy. Istota tej etyki polega na utożsamianiu dobrego życia z życiem, które obfituje w zharmonizowanym doborze sprawności, takich jak roztropność, umiarkowanie, męstwo czy sprawiedliwość. Specyfika etyki Sokratesa polegała na tym, że bardziej niż jego (zwłaszcza chrześcijańscy) następcy akcentował jedność oraz intelektualny wymiar cnót. Wydaje się nam, że co innego ćwiczyć się w wytrwałości, a co innego uczyć się właściwego odnoszenia się do ludzi. Dla Sokratesa jednak były to tylko dwa aspekty tego samego; komu brakuje jednego z nich, nie posiada cnoty – cnota bowiem jest jedna. Wydaje się też nam, że wiedza jest potrzebna, lecz nie wystarcza do czynienia dobra. Zdarza się przecież, że wiemy, co robić, lecz nie chcemy lub nie potrafimy. Sokrates myślał raczej przeciwnie: skoro istotą wszelkiej cnoty jest wiedza, a ludzie z natury dążą do dobra, to ktokolwiek, kto czyni coś złego, czyni tak z niewiedzy. Pogląd ten – chyba najbardziej kontrowersyjny pogląd Sokratesa – nazwano intelektualizmem etycznym.

Sumienie

Jest jeszcze jeden kontrowersyjny element filozofii Sokratesa. Otóż, jeśli wierzyć Platonowi, Sokrates niejednokrotnie wspominał, że bywa, iż dociera do niego jakiś głos lub znak, który go „odciąga od zamiaru zrobienia czegoś”. Głos ten lub jego źródło czy charakter Sokrates nazwał daimónionem, czyli czymś duchowym lub boskim, względnie pochodzącym od ducha lub boga.

Pojęcie daimón­iona i jego rola w filozofii Sokratesa doczekały się rozmaitych interpretacji. Wśród nich jest i taka, która w pojęciu daimóniona (powiązanym z innymi elementami tej filozofii) doszukuje się zaczątków pojęcia sumienia. Sumienie to indywidualna zdolność moralnej samooceny własnych czynów. Z jednej strony owa samoocena jest wyłącznie dziełem samooceniającego się człowieka. Z drugiej strony nie dokonuje się ona dowolnie, według jakiegoś widzimisię. Samooceniający się człowiek ma raczej poczucie, że w tej ocenie poddaje się normom, które – choć znane mu od wewnątrz – pochodzą spoza niego. Dlatego ludziom wrażliwym, takim jak Sokrates, wydaje się, że dokonując rachunku sumienia, słyszą jakiś głos. Ów głos, rozumiany dosłownie lub metaforycznie, wskazuje na ponadludzkie umocowanie moralności. Nic więc dziwnego, że teologowie nadawali mu Boskie pochodzenie. Jak pisał wybitny myśliciel chrześcijański, kard. J. H. Newman: „jeśli […] odczuwamy odpowiedzialność, wstyd, strach przy przekroczeniu głosu sumienia, to wynika z tego, że jest ktoś, przed kim jesteśmy odpowiedzialni […]”. Tym kimś jest Bóg.

Nie jest pewne, czy w taki sposób Sokrates rozumiał daimóniona. Pewne jest jednak, że to właśnie jemu zawdzięczamy podstawowe idee moralności, w tym przynajmniej zaczątki pojęcia sumienia. Pewne jest także, że dla Sokratesa namysł nad moralnością – a może i sama cnota jako jej najwyższy przejaw i doskonały stan duszy – stanowiły punkt styczny z rzeczywistością ponadludzką czy wręcz boską. Nie wiemy, jak Sokrates tę rzeczywistość rozumiał. Wiemy jednak, że na to rozumienie składały się: jego filozofia, osobiste przeżycia duchowe oraz grecka religia, w której został uformowany. Ten ostatni czynnik nie przeszkadzał myślicielom chrześcijańskim – począwszy od św. Justyna Męczennika – bardzo pochlebnie wyrażać się o Sokratesie. Najdalej poszedł z nich Erazm z Rotterdamu, który – jak pisał – ledwo powstrzymywał się od zawołania: „święty Sokratesie, módl się za nami”.

Sokrates dziś

Wyobraźmy sobie, że Sokratesowi jest dane dziś ożyć i odwiedzić place naszych miast lub wejść na popularne fora internetowe. Co by nam powiedział ów ateński mędrzec przeniesiony do współczesności?

Z pewnością Sokrates wszedłby w polemikę z nowoczesnymi sofistami. Sofiści z czasów Sokratesa to ludzie, którzy zajmowali się edukacją przyszłych uczestników życia publicznego. W negatywnej, a później upowszechnionej opinii Platona, byli oni handlarzami w tym sensie, że uczyli za pieniądze (Sokrates, choć nieraz zaliczany do sofistów, ich nie pobierał!) oraz sprzedawali nauki w zależności od potrzeb słuchacza. Nie liczyli się przy tym z prawdą, samą prawdę mając za względną, a raczej byli zainteresowani zwycięstwem w dyskusji – własnym lub swych uczniów. Ten typ myślenia można dziś spotkać u niejednego specjalisty od wizerunku, trenera czy polityka. Stanowi też wpływowy nurt współczesnej filozofii. Sokrates, wchodząc niegdyś w konflikt z sofistami i ludźmi przez nich ukształtowanymi, wszedłby współcześnie w konflikt z ich intelektualnymi następcami.

Co składałoby się na oś tego konfliktu? Co najmniej trzy sprawy: spór o prawdę, spór o moralność, spór o naturę ludzką. Wspomniałem już, że sofiści uznawali prawdę za względną. Względność ta polega na zależności prawdziwości lub fałszywości zdania nie tylko od faktu, którego dotyczy, lecz także od innych czynników, na przykład od tego, kto owo zdanie wypowiada. Pogląd ten nazywa się relatywizmem epistemologicznym. Sokrates był jego wrogiem. Dla niego dla prawdy istotne jest nie to, kto, kiedy i gdzie mówi, ale to, co mówi.

Z relatywizmem epistemologicznym najczęściej idzie w parze relatywizm etyczny. Głosi on brak obiektywnych i bezwzględnych norm lub ocen moralnych. Również i ten pogląd stałby się przedmiotem krytyki Sokratesa. Powiedziałby on, że dobroć czynu zależy nie od tego, kto, kiedy i gdzie robi, ale tego, co robi. I wreszcie spór o naturę ludzką lub istotę człowieka. Znaczna część filozofów uważa dziś, że człowiek jest tylko częścią przyrody. Znając wypowiedzi Sokratesa, łatwo wywnioskować, że przeciwstawiłby się temu poglądowi. (W nawiązaniu do poprzedniej lekcji przypomnijmy, że nazywamy go antropologicznym naturalizmem). Według niego przecież rozumność ludzkiej duszy sprawia, że człowiek jest lub przynajmniej ma zdolność do bycia kimś znacznie wyższym.

Z pewnością można wymieniać więcej sporów Sokratesa z jego współczesnymi, a zarazem z naszą współczesnością. Na koniec dodam do ich listy spór najbardziej zaskakujący. Jest to spór o wartość demokracji. Czy rzeczywiście jest ona ustrojem najlepszym z możliwych? Jeśli demokracja – powiedziałby Sokrates – polega na grze interesów, którą rządzi manipulacja i przypadek, to nie. Dobra demokracja wymaga istnienia obywateli i polityków o wysokim poziomie intelektualno-moralnym. Tych jednak brakuje. Co gorsza, demokracja – oparta na mechanizmie zmiennej większości, a nie na dziedziczeniu wiedzy moralnej – nie sprzyja ich wyłanianiu. Doznał tego sam Sokrates – demokratycznie skazany na śmierć, choć (wedle świadectwa uczniów) ze wszystkich znanych Ateńczyków „najlepszy był i w ogóle najmądrzejszy i najsprawiedliwszy”.


Jacek Wojtysiak – profesor filozofii, kierownik Katedry Teorii Poznania Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Autor podręczników do filozofii: Pochwała ciekawości oraz Filozofia i życie. W pracy naukowej tropi dwa słowa: byćdlaczego. Poza tym lubi leniuchować na łonie rodziny, czytać Biblię, słuchać muzyki barokowej i kontemplować przyrodę. Uzależniony od słowa drukowanego i od dyskutowania ze wszystkimi o wszystkim. Hobby: zbieranie czapek z różnych możliwych światów.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Monika Trypuz

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy