Artykuł

Jolanta Prochowicz: Lekcja herstorii

prochowicz-baner
Sufrażystka – najnowszy film Sarah Gavron pokazuje walkę kobiet o status obywatelek. Narracja o kobietach snuta z ich perspektywy buduje to, co teoretyczki feminizmu nazywają herstorią – to znaczy „jej opowieścią”.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2016 nr 1, s. 48–49. W pełnej wersji graficznej jest dostępny > tutaj.


Wyobraź sobie, że jesteś mieszkanką bądź mieszkańcem Anglii przełomu XIXXX wieku. Żyjesz w epoce pary i elektryczności, obserwujesz pierwsze skutki rewolucji przemysłowej, w tym czasie świat nauki właśnie konfrontuje się z teorią ewolucji Darwina, możesz już rozmawiać przez telefon, jeśli jesteś mężczyzną, bierzesz udział w życiu publicznym i głosujesz w wyborach. Teraz przeczytaj jeszcze raz pierwsze zdanie tego tekstu. Jeśli wyobraziłeś lub wyobraziłaś sobie, że jesteś kobietą mieszkającą w Anglii, przykro mi, niewiele zdziałasz, jeśli chodzi o sprawy publiczne – nie masz prawa do dziedziczenia i nie możesz brać udziału w wyborach. Młody Winston Churchill stwierdził właśnie, że nic go nie przekona, by głosował za powszechnym prawem wyborczym dla kobiet. Jeśli jednak fantazja zaprowadziła cię aż tak daleko, nie popadaj w przesadny pesymizm. Pora na spotkanie z sufrażystkami.

Na takie właśnie spotkanie zaprasza Sarah Gavron. Jej najnowszy film to opowieść o buncie kobiet domagających się podstawowych praw, które my dzisiaj uznajemy za oczywiste. Co są w stanie zrobić praczki, intelektualistki, żony i matki, by móc głosować? Jak się okazuje, naprawdę dużo. Na ekranie widzimy kobiety biorące udział w nielegalnych demonstracjach, wybijające szyby, podpalające skrzynki na listy, spiskujące. Widzimy także kobiety, które nie cofają się przed więzieniem, strajkiem głodowym, a nawet śmiercią. Cóż, z niewieścią subtelnością sławioną przez romantycznych wieszczów nie ma to wiele wspólnego. To zachowanie ma jednak swoje uzasadnienie, co tłumaczy jedna z bohaterek filmu: „Będziemy prowadzić wojnę, bo wojna jest jedynym językiem, który rozumieją mężczyźni”. Wojna ta, jak pokazuje historia, przynajmniej po części została wygrana. Jednak potyczki, które staczały sufrażystki, to nie tylko walki bojówek z policją na ulicach Londynu, ale także naprawdę ostre starcia intelektualne. Jedną z najbardziej charyzmatycznych postaci, założycielką ruchu sufrażystek była Emmeline Punkhurst (w filmie grana przez Meryl Streep), która przez swoje pisma oraz działalność w Women’s Social and Political Union inspirowała tysiące młodych kobiet do walki o swoje prawa.

Nie można też zapominać, że kobiety znajdowały sprzymierzeńców także po stronie mężczyzn. Najsłynniejszym z nich był brytyjski filozof John Stuart Mill, który wraz ze swoją żoną, Harriet Taylor, aktywnie walczył o prawa kobiet i zwalczał najbardziej rozpowszechnione w tamtym czasie stereotypy dotyczące kobiecości. W książce Poddaństwo kobiet (1869) Mill argumentuje za przyznaniem kobietom równych praw w życiu społecznym i politycznym. Polemizuje on jednocześnie z popularnym wówczas przekonaniem, jakoby różnice między kobietą a mężczyzną, z których wyprowadza się wniosek o tym, że płeć żeńska nie jest przeznaczona do udziału w życiu publicznym, wynikały z samej natury, a więc ze źródła, którego nie sposób zmienić. Mill zauważa, że od wieków określeniem czegoś szlachetnym mianem „wypływającego z natury” szafowano dość arbitralnie. Jak pisze:

Ale jakąż władzę uważaliby za przeciwną naturze ci, którzy są w jej posiadaniu? […] Czyż twórcy monarchii absolutnej nie dowodzili zawsze, że była ona jedyną naturalną formą rządów, że wypływała z władzy patriarchalnej, będącej pierwotnym i samorzutnym społeczeństwa typem; że się urobiła na wzór władzy ojcowskiej, formy władzy starszej od społeczeństwa samego, a według ich zdania najnaturalniejszej ze wszystkich?

Dalej brytyjski filozof zaznacza, że bardzo często to, co uznajemy za naturalne, jest także po prostu związane z utartym zwyczajem, a nie z racjonalnym rozumowaniem. Osobną kwestią pozostaje, że co najmniej kontrowersyjne jest wyciąganie jakichkolwiek wskazówek dotyczących kształtu życia społecznego bądź też moralności z samego (dość dowolnie interpretowanego) pojęcia „natury”. Ale nie tylko naturze przygląda się Mill w swoich rozważaniach. Wiele uwagi w Poddaństwie kobiet poświęcone zostało także kwestiom związanym z wychowaniem płci żeńskiej. Zdaniem Milla to ono właśnie jest przyczyną nierówności między kobietami a mężczyznami. I tak czytamy, że:

zamiast dania im [kobietom] możliwości naturalnego rozwoju, utrzymywano je dotychczas w stanie tak przeciwnym naturze, że musiały ulec sztucznym modyfikacjom. Nikt nie może twierdzić stanowczo, że gdyby dozwolonym było kobiecie, tak jak mężczyźnie, wybierać sobie drogę, nadając jej tylko kierunek wymagany przez warunki ludzkiego życia i potrzeby płci obu, czy zachodziłaby wyraźna różnica, a nawet czy zachodziłaby jakakolwiek w charakterze i zdolnościach, które by się wówczas rozwinęły.

Rzeczywiście, ideał kobiecości, do którego poprzez wychowanie miały dorosnąć kobiety, miał służyć bardziej zaspokajaniu męskich potrzeb niż osiągnięciu przez nie rozwoju intelektualnego i moralnego. Uniwersytety w czasach Milla były zamknięte dla kobiet. Nie miały też możliwości decydowania o własnym majątku czy też o podjęciu pracy. W tej sytuacji różnice musiały powstać. Są one jednak, zdaniem Milla, wynikiem złej edukacji, a nie odwiecznych praw natury bądź boskich wyroków.

Kultura, życie intelektualne, system edukacji i wychowania zdominowane przez mężczyzn – wszystko to sprawiało, że sytuacja kobiet nie była godna pozazdroszczenia, co stwierdza Mill w słowach: „wszystkie warunki społeczne i naturalne współdziałają, żeby uczynić prawie niepodobnym bunt kobiet przeciwko mężczyznom”. A jednak ruch sufrażystek wywalczył dla kobiet zarówno czynne, jak i bierne prawa wyborcze. Dzisiaj kobiety studiują na uniwersytetach, biorą udział w życiu publicznym, wykonują zawody jeszcze sto lat temu zarezerwowane jedynie dla mężczyzn. I choć nierówności związane z płcią, a generowane przez kulturę, prawodawstwo i sposób wychowania, nadal w przekonaniu wielu feministek (w tym autorki tego tekstu) istnieją, sukcesu sufrażystek nie sposób podważyć. Sarah Gavron w swoim filmie w poruszający sposób o tym przypomina. Przypomina także, że kobiety praw wyborczych nie otrzymały ot tak, na skutek moralnego olśnienia połowy ludzkości, ale dzięki własnej odwadze, inteligencji i pracy. I robi to w sposób odrobinę dydaktyczny, odrobinę wzruszający, momentami zabawny, czasem patetyczny – tak jak zazwyczaj opowiada się te ważne historie o sprawach na pozór przegranych.



czas: 1 godz. 46 min.
reżyseria: Sarah Gavron
scenariusz: Abi Morgan
gatunek: Dramat
produkcja: Wielka Brytania
premiera: 6 listopada 2015 (Polska) 4 września 2015 (świat)


Jolanta Prochowicz – doktorantka w Katedrze Historii Filozofii Współczesnej KUL. Interesuje się szczególnie zagadnieniami związanymi z feminizmem oraz kinem jako narzędziem edukacji filozoficznej. W wolnym czasie czyta powieści, ogląda filmy i próbuje nauczyć się gotować (jak dotąd bezskutecznie).

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 PolskaW pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści numeru.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy