Próby filozoficzne

Józef Filocha: Kiedy i w jaki sposób demokracja może prowadzić do populizmu? 

Lud w demokracji rozumiem jako zbiór pojedynczych istot ludzkich, zaś w populizmie staje się on jednym organem. Jest on tłumem (przynajmniej zgodnie z Gustava Le Bona rozumieniem pojęcia tłumu), a nie zbiorem inteligentnych jednostek.

Tekst ukazał się w dziale „Próby filozoficzne”, poświęconym pracom adeptów filozofii.


[…] W tłumie zanika świadomość́ własnej odrębności, uczucia i myśli wszystkich jednostek mają jeden tylko kierunek. Powstaje jakby zbiorowa dusza; chociaż jej istnienie jest bez wątpienia bardzo krótkie, to jednak posiada ona cechy nadzwyczaj wyraźne.” [Le Bon 2019, s. 15]

Demokracja przechodzi w populizm, gdy zbiór ludzi zaczyna mówić jednym głosem. To jest główna myśl pracy, na której zbuduję ów esej. Poparciem dla mojego rozumienia dystynkcji lud/ludzie w perspektywie demokracji i populizmu jest artykuł K. Abtsa i S. Rummensa, Populism versus Democracy, gdzie populizm definiuje się jako ideologię wąsko scentralizowaną, która opowiada się za suwerennymi rządami ludzi jako jednorodnym ciałem.

Zacznijmy od etymologii

Zacznijmy od etymologii słów populizm i demokracja. Demokracja pochodzi od greckich słów demoskratos, oznaczającego rządy ludu, a populizm pochodzi od łacińskiego słowa populus, oznaczającego lud. Terminy więc etymologicznie są zbliżone, lecz rozumienie słowa „lud” w obu — według mnie — jest drastycznie inne. Demokracja jest systemem, w którym mówimy o zbiorze jednostek, a nie o pojedynczym, homogenicznym ciele. Populizm natomiast widzi lud nie jako wolę większości, a jako pragnienie tłumu często wyrażane i egzekwowane przez jedną osobę. Populizm również zakłada to, że elity w państwie nie słyszą głosu uciśnionego ludu. Lecz czy w demokracji mogą istnieć jakiegoś rodzaju elity?

Okrucieństwo tłumu

Za przykład przeradzania się demokracji w populizm można uznać ateński ostracyzm, w którym głosowano na banicję kogoś, kogo uważano za niebezpiecznego. Chęć pozbycia się pewnych ludzi jest pragnieniem tłumu, pragnieniem, które pojawia się, gdy jednostki z tłumu połączą się w jeden organ. Przykładem populizmu i woli tłumu są również polowania na czarownice, które zaczęły się w średniowieczu, zaś w nowożytności przybrały na sile. W polowaniach tych największą rolę odgrywały niewielkie społeczności, na przykład mieszkańców wioski, które obciążały kobiety winą za swoje nieszczęścia, na przykład złe plony, i doprowadzały do skazywania tych kobiet na śmierć. W tej sytuacji sędziowie, przedstawiciele władzy skłaniali się do tego, co mówi tłum i niesłusznie skazywali oskarżone osoby. Takie ujęcie populistycznego tłumu jest zgodne z tym, jak populizm postrzega Gustaw Le Bon:

Okrucieństwo tłumu i upodobanie do myślistwa mają wspólne źródło. Tłum, mordując swą bezbronną ofiarę, daje dowód nikczemnego okrucieństwa. Okrucieństwo to jest w oczach człowieka myślącego blisko spokrewnione z okrucieństwem myśliwych, którzy się zbierają, by z przyjemnością przyglądać się rozdzieraniu nieszczęśliwego jelenia przez zażarte psy.  [Le Bon 2019, s. 31]

Gdy nie ma władcy ani demokracji ani populizmu – społczeństwo mrówek

Zbadajmy sytuację społeczeństwa, w którym nie ma ani władcy, ani demokracji, lecz wszystko wygląda na zgrany organ. Nie można również mówić o populizmie, gdyż tłum nie występuje, a osobnicy nie mają pragnień. Są to kolonie owadów eusocjalnych (właściwie społecznych, prawdziwie społecznych), na przykład mrówek.

Owady „prawdziwi” społeczne lub owady właściwie społeczne obejmują mrówki, wszystkie termity i wyżej uorganizowane pszczoły i osy. Owady te jako grupa wyróżniają się wspólnym występowaniem trzech cech: osobniki jednego gatunku współdziałają w opiece nad potomstwem; istnieje reproduktywny podział pracy, przy czym osobniki bardziej lub mniej sterylne pracują na osobniki płodne: występuje też współistnienie co najmniej dwóch pokoleń zdolnych do pracy dla kolonii, tak że w pewnym okresie życia potomstwo pomaga rodzicom. Tymi trzema cechami większość entomologów intuicyjnie określa społeczeństwo. [Wilson 1979, s. 13]

Mrówki tworzą społeczeństwo, w którym pojedyncza jednostka nie musi wiedzieć o istnieniu jakiejś struktury. Działanie członków społeczeństwa opiera się na instynktach i prostych algorytmach zachowania w danej sytuacji, na przykład: mrówka znajduje pokarm, a drogę jaką przebywa w jego poszukiwaniach znaczy śladem feromonowym. Pojawia się kolejna mrówka i powtarza operację, a im więcej osobników przejdzie oznaczoną drogę, tym ślad będzie mocniejszy. Gdy żywność się skończy, wracające mrówki nie będą znaczyć drogi, więc ślad będzie słabnąć, aż zniknie. Mrówki mają ciekawy przydział ról w kolonii i każda wykonuje swoje zadanie, jest to system kastowy. Królowe jak wszystkie kasty różnią się budową ciała. Robotnice mogą być mniejsze lub większe, mniejsze robotnice zwykle służą do prac w gnieździe, a większe nazywamy często żołnierzami. Żołnierze, jeśli występują, są większe od robotnic, ale mniejsze od królowej. Żołnierze mają za zadanie bronić kolonii. Najliczniejszą kastą są robotnice, ta kasta występuje w każdej kolonii. Każda klasa wykonuje swoje zadanie i jej członkowie nie mają własnych pragnień, dzięki czemu społeczność świetnie funkcjonuje. Mrówki to homogeniczna społeczność, jednolity organ bez suwerena.

A co jeśliby założyć sytuację odwrotną: suwerena bez poddanych?

- Chciałbym zobaczyć zachód słońca. Proszę mi zrobić przyjemność. Proszę rozkazać słońcu, aby zaszło…

- Jeśli rozkażę generałowi, aby jak motyl przeleciał z jednego kwiatka na drugi, albo rozkażę mu napisać tragedię, albo zmienić się w morskiego ptaka, a generał nie wykona otrzymanego rozkazu, kto z nas nie będzie miał racji: ja czy on?

- Jego Królewska Mość — odpowiedział stanowczo Mały Książę.

- Słusznie. Należy wymagać tego, co można otrzymać. Autorytet opiera się na rozsądku. […] 

- Więc jak jest z moim zachodem słońca? — przypomniał Mały Książę, który nigdy nie porzucał postawionego pytania.

- Będziesz miał twój zachód słońca. Zarządzę go. Lecz zaczekam, w mądrości rządzenia, aż warunki będą przychylne.

- Kiedy to będzie? — informował się Mały Książę.

- Hm, hm! — zamruczał Król, badając gruby kalendarz. — Hm, hm, to będzie około… około… to będzie dziś wieczorem o godzinie 19.40. I zobaczysz, jaki mam posłuch. [ De Saint- Exupery 2014, s. 39–40]

Przykład króla z Małego Księcia można również odnieść do populizmu. Rozkaz króla jest jego wolą, a to co mogą „racjonalnie” zrobić gwiazdy to wola ludu. To pokazuje, że w sytuacji, gdy władca, najczęściej monarcha despotyczny, wysunie życzenie całkowicie niezgodne z wolą i możliwościami ludu, to nie zostanie w żaden sposób wysłuchany. Pokazuje to również, że obietnice charyzmatycznego przywódcy, tu: zachód słońca o 19.40, muszą się spełnić. Pokazuje to również, że żądanie Małego Księcia jest całkowicie irracjonalne, bo gwiazdy nie mogą zmienić swych trajektorii. Widać mądrość i przebiegłość króla, jak i pewnego rodzaju głupotę ze strony Małego Księcia, można nawet uznać, że ta przebiegłość króla jest niegodnym oszustwem, że król zachowuje się nieetycznie, przypisując sobie zasługi innej „osoby” – grawitacji.

Mrówki a Mały Książę

Ciekawe jest również porównanie świata mrówek i świata króla. Król z Małego Księcia nie posiada poddanych, a mrówki nie posiadają władcy. Społeczność mrówek działa bardzo dobrze i jest produktywna, czego nie można powiedzieć o królu, gdyż on tak właściwie to nic nie robi, poza uważaniem się za króla. Dlaczego mrówki funkcjonują bez władcy, a Król nie funkcjonuje bez poddanych?

U mrówek występuje zjawisko samoorganizacji. Mrówki są instynktownie zaprogramowane do pewnych działań i w oparciu o to, co widzą dokonują schematycznej odpowiedzi. Nie potrzebują one króla, gdyż ich instynkty mówią, jak najlepiej zachować się w danej sytuacji. Jednak władca ma rządzić ludźmi, czyli określać, co według niego powinni zrobić w danej sytuacji. A skoro taka jest rola władcy, to potrzebuje on innych osób, by nimi władać.

Warto więc przyjrzeć się samoorganizacji, jeśli pozwala ona na nieistnienie władcy.

Przez samoorganizację rozumie się proces spontanicznego formowania się przestrzennych, czasowych oraz czasoprzestrzennych struktur czy też funkcji układu zbudowanego z kilku lub wielu komponentów. [Szydłowski 2011, s. 2]

Aby uznać kolonię za układ samoorganizujący, musi ona spełniać tę definicję, jednak oczywistą rzeczą w definicji jest to, czy kolonia formuje się spontanicznie. Uważam, że tak, gdyż pasuje to do definicji wyrazu „spontaniczność”: „będący odruchową, nieprzemyślaną wcześniej reakcją na coś.”  (www.sjp.pwn.pl; dostęp: 25.02.2022)

Mrówki działają na zasadzie instynktów, czyli odruchowo. Czy jest to jednak nieprzemyślane? Moim zdaniem tak, gdyż instynktowne odruchy nie są „przemyślane”, a już na pewno nie przez pojedynczą jednostkę. Jak już ustaliliśmy, mrówki nie mają centralnego sterowania (władcy). Ewoluują czasowo, zwiększa się gniazdo, ilość osobników, czasem nawet ilość królowych (np. Monomorium pharaonis). Układ fluktuuje, gdyż po znalezieniu pokarmu mrówki wytyczają ścieżki i im więcej mrówek idzie, tym ścieżka staje się bardziej uczęszczana. Uporządkowanie układu na pierwszy rzut oka kolonia może wydać się bez sensu, na przykład szlaki mrówek mogą zostać uznane za przypadkowe, jednak jeśli spojrzymy na to jako całość, zobaczymy, że wszystkie jednostki wykonują swoje zadania „jak w zegarku. Królowa składa jaja, robotnice je odbierają, a kolejne je pielęgnują, inne zbierają jedzenie dla wszystkich, a żołnierze chronią kolonię. Samoorganizacja w świecie to zatem taki sprawnie działający system bez suwerena, który według mnie jest piękny.

Samoorganizacja?

W społeczeństwie samoorganizującym się populizm  nie ma prawa się pojawić, gdyż wówczas nie byłoby elit, a sam władca, do którego można składać populistyczne żądania, też by nie istniał. Uważam jednak, że w społeczeństwie ludzkim nie ma mowy o samoorganizującym się niepaństwie (niepaństwie, ponieważ państwo musi mieć władzę). Moim zdaniem w takim systemie szybko wykształciłaby się władza plemienna, mafie, samozwańcze rządy. Czy zatem ludzkie społeczeństwa mogą być samoorganizującymi się? Nie sądzę.

Czy historia zatacza koła? Platon chyba powiedziałby, że tak. A przynajmniej w tym sensie, że dobrego Państwa, systemu, ustroju nadal nigdzie nie ma…

Ty masz na myśli to państwo, o którymeśmy mówili, zakładając je. Ono leży w kraju myśli, bo na ziemi, przypuszczam, że nigdzie go nie ma.

— A może w niebie — dodałem — leży jego pierwowzór u stóp bogów; dla tego, który chce patrzeć, a patrząc, urządzać samego siebie. A to nie stanowi żadnej różnicy, czy ono gdzieś już jest, czy dopiero będzie. [Platon 1994, s. 182–182]

 

Warto doczytać:

K. Abts, S. Rummens, Populism versus Democracy, „Political Studies” 2007, t. 55, nr 2.

De Saint — Exupery A. Mały Książę, Warszawa 2014.

Le Bon G. Psychologia tłumu, Kęty 2019.

Platon Państwo, t. II, Warszawa 1994.

M. Szydłowski, M. Hereć, Tambor P., Samoorganizujący się Wszechświat w różnych skalach – miejsce, gdzie nauka spotyka się z filozofią, w: Transfer idei. Od ewolucji w biologii do ewolucji w astronomii i kosmologii, red. E. Roskal, Lublin 2011,  http://www.kul.pl/files/57/transfer_idei/szydlowski.pdf (dostęp: 25.02.2022).

E. O. Wilson, Społeczeństwa Owadów, Warszawa, 1979.


Józef Filocha – uczeń V Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku Oliwie. Od dziecka pasjonuje się układami złożonymi, która to pasja ewoluuje od mrówek do zagadnienia sztucznej inteligencji i filozofii polityki. W wolnym czasie lubi bawić się z psem oraz czytać mangi.

Powyższy tekst jest publicystyczną wersją eseju na XXXIII Olimpiadę Filozoficzną. Opiekunem naukowym Autora była dr Ewa Szumilewicz.

 

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy