Fragment z klasyka

Karl Jaspers: Sytuacje graniczne 

Sytuacje graniczne — Karl Jaspers

Źródło: K. Jaspers, Wprowadzenie do filozofii. Dwanaście odczytów radiowych, tłum. A. Wołkowicz, Warszawa 1998, s. 13–15.


Upewnijmy się teraz co do naszego położenia jako ludzi. Istniejemy zawsze w sytuacjach. Sytuacje się zmieniają, pojawiają się różne okazje. Stracona okazja nigdy więcej nie wraca. Ja sam mogę się przyczynić do zmiany sytuacji. Ale są sytuacje nie zmieniające swej istoty, nawet gdy zmieniają się ich chwilowe przejawy, a ich przemożną siłę spowijają różne zasłony: muszę umrzeć, muszę cierpieć, muszę walczyć, podlegam władzy przypadku, nieuchronnie wikłam się w winę. Te podstawowe sytuacje naszego istnienia nazywam sytuacjami granicznymi. To znaczy: nie możemy wyjść poza te sytuacje, nie możemy ich zmienić. Uświadomienie sobie tych sytuacji jest, po zdumieniu i wątpieniu, kolejnym, głębszym źródłem filozofii. W istnieniu potocznym często staramy się od nich uchylać, przymykamy oczy i żyjemy tak, jakby ich nie było. Zapominamy o tym, że musimy umrzeć, zapominamy o naszej winie i naszym uzależnieniu od przypadku. Mamy wówczas do czynienia wyłącznie z konkretnymi sytuacjami, które usiłujemy rozstrzygać na naszą korzyść, na które reagujemy planowym działaniem w świecie, pobudzani przez nasze życiowe interesy. Natomiast nasza reakcja na sytuacje graniczne sprowadza się bądź do ich maskowania, bądź też, jeśli pojęliśmy je naprawdę, do rozpaczy i odrodzenia: stajemy się sobą dzięki przemianie naszej świadomości bytu.

Z kolei unaocznimy sobie nasze ludzkie położenie jako zawodność wszelkiego bytu w świecie.

Nasza niechęć do zadawania pytań każe nam traktować świat jako sam byt. W szczęśliwym położeniu cieszymy się z naszej siły, jesteśmy bezmyślnie ufni, nie uznajemy niczego prócz własnej teraźniejszości. W bólu, bezsilności i niemocy ogarnia nas rozpacz. Skoro zaś zagrożenie mija, a nam udało się je przeżyć, znowu zapominamy o sobie, pogrążając się w przeżywaniu szczęścia.

Ale dzięki takim doświadczeniom człowiek zmądrzał. Zagrożenie jest bodźcem, by się zabezpieczyć. Panowanie nad przyrodą i życie we wspólnocie mają zagwarantować człowiekowi istnienie.

Człowiek chce zawładnąć naturą, aby nią w swej służbie rozporządzać. Poznanie i technika mają doprowadzić do tego, by człowiek mógł polegać na naturze.

Poskromiona natura pozostaje wszakże nieobliczalna, będąc źródłem nieustannych zagrożeń. I wszystko kończy się klęską: nie sposób wyeliminować ciężkiej, wyczerpującej pracy, starości, choroby i śmierci. Wszelka niezawodność poskromionej natury jest wyjątkiem wśród powszechnej zawodności.

Ludzie łączą się we wspólnoty, aby ograniczyć, a w dalszej perspektywie zakończyć ciągłą walkę wszystkich przeciw wszystkim; w pomocy wzajemnej szukają bezpieczeństwa.

Lecz i tu natrafiają na granicę. Powszechną wolność i sprawiedliwość można by zapewnić tylko wówczas, gdyby obywatele poszczególnych państw wspierali się wzajemnie, jak tego wymaga absolutna sprawiedliwość. Tylko wtedy wszyscy jak jeden mąż stawaliby w obronie krzywdzonego. Tak jednak nigdy nie bywało. Z reguły tylko członkowie wąskich grup czy nawet tylko poszczególne jednostki mogą na siebie liczyć w sytuacjach krytycznych, a nawet beznadziejnych. Żadne państwo, żaden kościół, żadne społeczeństwo nie chroni absolutnie. Poczucie takiej ochrony to piękne złudzenie dawnych, spokojnych czasów, gdy granica ta była zakryta. 

Istnieje przecież coś, co przeciwstawia się totalnej zawodności świata. Są w świecie rzeczy budzące wiarę i zaufanie, jak podtrzymująca nas podstawa: ojczysty kraj i krajobraz, rodzice i przodkowie, rodzeństwo, przyjaciele, żona. Mamy podstawę w dziejach: tradycję zawartą w języku i wierze, w dziełach myślicieli, poetów i artystów. Cała ta tradycja nie daje jednak poczucia bezpieczeństwa, nawet ona nie jest absolutnie niezawodna – bowiem postać, w jakiej się nam ukazuje, jest zawsze dziełem ludzkim, nigdzie zaś w świecie nie ma Boga. Tradycja zawsze jest zarazem pytaniem. Mając na nią wzgląd, człowiek stale musi doświadczać u własnego źródła, czym jest dla niego byt, pewność, niezawodność. Zawodność wszelkiego bycia w świecie stanowi dla nas drogowskaz. Wzbrania on zadowalać się światem i wskazuje na coś poza nim.

Sytuacje graniczne – śmierć, przypadek, wina i zawodność świata – ukazują mi klęskę. Cóż mam począć w obliczu tej absolutnej klęski, której nie sposób ignorować, uczciwie uobecniając sobie owe sytuacje?

Rada stoika, by ograniczyć się do własnej wolności, jaką daje niezależność myślenia, nie może nas zadowolić. Stoik był w błędzie, ponieważ nie dość radykalnie oceniał ludzką niemoc. Nie dostrzegał zależności myślenia, które samo w sobie jest puste, uzależnione od danych z zewnętrz; nie dostrzegał też możliwości obłędu. Stoicyzm pozostawia nas bez pociechy pośród czystej niezależności myślenia, gdyż myślenie takie pozbawione jest istotnej treści. Brak mu spontaniczności wewnętrznych przełomów, brak mu spełnień, jakich doznaje człowiek podarowany sobie w miłości, brak oczekiwania i nadziei możliwego. 

Ale to, czego pragnie stoik, to przecież prawdziwa filozofia. Ze źródła, jakim są sytuacje graniczne, wypływa zasadniczy impuls, który w klęsce każe szukać drogi do bytu.

Decydujący jest dla człowieka sposób, w jaki doświadcza on klęski: czy pozostaje przed nim ukryta i dopiero u kresu powala go siłą faktu, czy też człowiek potrafi postrzegać klęskę bez masek, uobecniać ją sobie jako stałą granicę swego istnienia; czy sam siebie uspokaja, chwytając się jakichś fantastycznych rozwiązań, czy też uczciwie przyjmuje klęskę, milcząc w obliczu niewyjaśnialnego. Sposób, w jaki człowiek doświadcza klęski, rozstrzyga o tym, kim się staje.

W sytuacjach granicznych albo ukazuje się nicość, albo też daje się odczuć to, co jest naprawdę, pomimo i ponad wszelkim znikającym byciem w świecie. Nawet rozpacz, przez sam fakt, że jest możliwa w świecie, staje się drogowskazem odsyłającym poza świat.

Inaczej mówiąc, człowiek szuka zbawienia. Ofiarowują mu je wielkie uniwersalne religie. Ich cechą charakterystyczną jest obiektywna gwarancja prawdy i rzeczywistości zbawienia; ich drogą – akt nawrócenia się jednostki. Czegoś takiego filozofia ofiarować nie może. A przecież wszelkie filozofowanie przezwycięża świat, a więc jest analogiczne do zbawienia.


Pobierz tekst w PDF.


Prowadzenie portalu filozofuj.eu – finansowanie

Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego ramach Programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki II”.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy