Myślenie krytyczne

KM #36. Czy ocenisz ten argument? Diagramowa metoda oceny argumentów

„Mocny argument!”, „To ma być argument?!” – czy jesteśmy w stanie wypracować metodę, która pomoże nam, na ile to możliwe, zawiesić indywidualne przesądy i ocenić argument jak najbardziej obiektywnie (a może raczej jak najmniej subiektywnie)? Spróbujmy.

Czytelnikom, którzy zapoznali się z ostatnimi dwoma odcinkami Kursu (o rozpoznawaniu i standaryzowaniu argumentów oraz o przedstawianiu ich struktury na diagramie), z pewnością łatwiej przychodzi patrzenie na świat przez „logiczne okulary” – przynajmniej na tę część świata, w której ludzie dyskutują. Jednak aby prawidłowo oceniać argumenty wcale nie trzeba dogłębnie studiować logiki – pewną umiejętność krytycznego myślenia wyssaliśmy z mlekiem matki (zwłaszcza w kraju nad Wisłą, który od ponad wieku cieszy się wysokim poziomem kultury logicznej). Innymi słowy, krytyczna ocena argumentu jest dla nas – do pewnego stopnia – bardzo intuicyjna.

Oceniać argumenty każdy może…

Spróbuję wykazać następującym przykładem, że ocenianie argumentów jest umiejętnością dostępną też dla laików. Czy możesz spróbować, Drogi Czytelniku, nie zgodzić z poniższym argumentem? (Tak zadane pytanie uruchamia tzw. „system drugi” ludzkiego myślenia i tym samym czyni Cię bardziej krytycznym):

Ludzie mają wolną wolę, ponieważ wszystkie systemy etyczne czy religijne zakładają, że człowiek może podejmować wolne decyzje i brać za nie odpowiedzialność. 

W jaki sposób moglibyśmy polemizować z tym argumentem? Co moglibyśmy podważyć? Zacznijmy od standaryzacji – ustalmy najpierw co jest przesłanką i co wnioskiem (spójnik „ponieważ” nam w tym bardzo pomoże):

P: Wszystkie systemy etyczne czy religijne zakładają, że człowiek może podejmować wolne decyzje i brać za nie odpowiedzialność.

W: Ludzie posiadają wolną wolę. 

Oto dwa sposoby skrytykowania powyższego argumentu – dwa i tylko dwa. Każda możliwa krytyka sprowadza się do któregoś z nich (pomijam, rzecz jasna, uwagi dotyczące niejasności pojęć, zakładając, że autor i odbiorcy argumentu mają jakiekolwiek wspólne rozumienie „wolnej woli” itd.). Wyrazimy je w postaci pytań krytycznych:

PK1: Czy naprawdę wszystkie systemy etyczne czy religijne zakładają, że człowiek może podejmować wolne decyzje i brać za nie odpowiedzialność?

PK2: Czy z faktu, że wszystkie systemy etyczne czy religijne zakładają wolną wolę wynika, że ludzie mają wolną wolę? 

Pierwsze pytanie odnosi się do akceptowalności P i w tym przypadku (gdy mamy tylko jedną przesłankę) wyczerpuje dociekanie nad tzw. prawdziwością materialną (czyli akceptowalnością przesłanek). Drugie pytanie dotyczy przejścia od P do W, a więc inferencji – w argumencie tym znajdujemy tylko jedno przejście, a więc za pomocą tylko tego jednego pytania w całości sprawdzimy tzw. poprawność formalną. W argumentach, w których jest więcej przesłanek i więcej inferencji, każde P i każdą strzałkę będziemy oceniać osobno – z jednym wyjątkiem, ale o tym nieco dalej. Aby zobrazować to nieco lepiej, przedstawmy argument na diagramie, zaznaczając pytania krytyczne w taki sposób, żeby było widać, czego one dotyczą.

 

 

 

 

 

Zatem jeśli nie zgadzamy się z jakimś argumentem, to nasza krytyka może przybierać postać dociekania nad jednym z tych dwóch pytań. Mówiąc inaczej, jeśli chcemy podważyć argument, to musimy odrzucić jedną z jego przesłanek lub wskazać zawodność jednej z inferencji. Nie ma innej drogi. A jeśli nie potrafimy podważyć żadnej z przesłanek ani nie widzimy możliwości odrzucenia inferencji? Cóż, wtedy nie pozostaje nam nic tylko… uznać wniosek. 

Jak oceniać poprawność formalną i prawdziwość materialną? Metoda diagramowa Thomasa-Tokarza

Jak jednak konkretnie mamy oceniać te przesłanki i inferencje? Logika formalna może nam tutaj pomóc w bardzo małym stopniu. Zakładając, że sformalizujemy całe wnioskowanie, używając np. rachunku zdań lub rachunku predykatów, będziemy mogli co najwyżej sprawdzić, czy dany schemat wnioskowania jest niezawodny. Rzecz jednak w tym, że wiele wnioskowań, na których polegamy – nie tylko budując swoje przekonania filozoficzne, ale także podejmując ważne decyzje życiowe – wcale nie jest dedukcyjna. 

W odpowiedzi na to wyzwanie jeden z prekursorów tzw. logiki nieformalnej, Stephen N. Thomas, zaproponował, by oceniać inferencje w skali od 1 do 5, gdzie wartości numeryczne oznaczają kolejno: 1 – brak związku między P a W, 2 – bardzo prawdopodobne, że P i nie‑W, 3 – nie da się stwierdzić, czy P uzasadnia W słabo lub mocno; 4 – jest mało prawdopodobne, że P i ¬W; 5 – W wynika dedukcyjnie z P. W ten sposób można oceniać bardziej złożone argumenty na diagramie, zaczynając od pierwszych (najwyższych) inferencji i przechodząc „w dół” argumentu.

Ponad 30 lat później Marek Tokarz rozwinął tę metodę, stosując analogiczną skalę do oceny stopnia akceptowalności przesłanek (gdzie 1 oznacza twierdzenie fałszywe lub niemożliwe, a 5 – twierdzenie pewne). W ten sposób można oceniać nawet bardzo rozbudowane argumenty za pomocą diagramu – zaczynając od góry, oceniamy stopień akceptowalności przesłanek, które nie posiadają uzasadnienia. Dalej oceniamy ich siłę inferencji, a następnie obliczamy stopień akceptowalności kolejnych (niższych) elementów, tj. wniosków pośrednich i wniosku głównego. Kierujemy się zasadą najsłabszego ogniwa w łańcuchu, tj. wartość wniosku jest równa najniższej wartości uzasadniających go przesłanek lub inferencji. Mając natomiast równoległe łańcuchy uzasadnień, wybieramy ten najmocniejszy i na jego podstawie ustalamy do jakiego stopnia wniosek jest akceptowalny. Wniosek uznamy za uzasadniony nie tylko w przypadku otrzymania wartości 5 (dedukcyjne wywiedzenie pewnych twierdzeń), ale także z 4 (bardzo prawdopodobne). Spróbujmy zobrazować to na przykładzie (aby przyspieszyć standaryzację, wyróżnię od razu przesłanki i wniosek):

[P1] Wiemy przecież, że wszystkie zjawiska w naturze są wynikiem jakichś innych zdarzeń. Wynika to zarówno z [P2] zasady przyczynowości: „Każda rzecz ma swoją przyczynę”, jak i z tego, że [P3] nie jesteśmy w stanie zaobserwować w przyrodzie czegoś takiego jak wolność wyboru. [P4] A że działania człowieka są przecież częścią świata natury, to [W] wszystkie działania człowieka mają swoje przyczyny, które determinują jego działania. Co więcej, [P5] widzimy, nie tylko dzięki psychologii, ale również dzięki medycynie lub neuronauce, że bardzo wiele czynników wpływa na człowieka i jego decyzje. Dlatego właśnie [W’] wolna wola nie istnieje. 

Jak widać, wniosek jest tutaj sformułowany wewnątrz argumentacji, a potem jeszcze raz powtórzony na końcu w nieco bardziej ogólnikowej postaci – dlatego zaznaczyliśmy go jako „W’” – w ocenie argumentu przyjmiemy jednak bardziej precyzyjne sformułowanie wniosku. Zacznijmy od diagramu:

 

 

 

 

 

Jak wyglądałaby ocena tego argumentu? Zacznijmy od samej góry – najpierw musimy ocenić stopień akceptowalności P2 i P3. Zasada przyczynowości w postaci: „Każda rzecz ma swoją przyczynę” zapewne budzi wiele wątpliwości wśród filozofów przede wszystkim dlatego, że nie wiadomo do jakiego uniwersum ją odnieść (chodzi o „wszystkie” twierdzenia, obiekty fizyczne, psychofizyczne, a może wszystkie byty?). Z powodu tej niejasności powinniśmy przyznać P2 wartość 3. Również siła inferencji będzie trudna do oceny – dlatego gdybyśmy P2 odnosili do wszystkich bytów, to wówczas przejście byłoby dedukcyjne (5), lecz gdyby chodziło o byty fizyczne, to przejście byłoby słabe (2). Stąd wartość przejścia od P2 do P1 również wynosi 3. Stosując zasadę najsłabszego ogniwa w łańcuchu wyliczamy stopień akceptowalności P1 jako 3. Sprawdźmy teraz drugi „łańcuch” tej argumentacji. Twierdzenie P3, brzmiące: „Nie jesteśmy w stanie zaobserwować w przyrodzie wolności wyboru”, mogłoby zostać uznane za akceptowalne (4), jednak występuje tu bardzo słabe (2) przejście do P1. Zatem drugi łańcuch uzasadnia (niezależnie) P1 z mocą 2. Jaką wartość należy więc przypisać P1? Tu stosujemy drugą zasadę, nazwijmy ją zasadą najmocniejszego łańcucha – po prostu wybieramy najmocniejsze z uzasadnień: A(P1)= 3 (stopień akceptowalności P1 wynosi 3). To jednak wciąż za mało, żeby zaakceptować wniosek (pośredni) ergo uznać tę część argumentu za mocną. Ocenę tę można przedstawić na diagramie: 

 

 

 

 

 

 

 

Metoda ta stwarza jednak pewne problemy – pierwszy z nich zapewne już Czytelnicy mogli zauważyć: „Skąd wiemy, kiedy przesłanka bądź inferencja ma wartość 1, 2 lub 3?”; „Kiedy twierdzenie jest na tyle precyzyjne, że można je z pewnością przyjąć lub odrzucić?”; „Jakie prawdopodobieństwo jest wystarczające, by przyjąć twierdzenie lub uznać przejście za mocne?”; „Czy gdyby jakiś wniosek był wspierany przez 10 niezależnych argumentów (łańcuchów), a każdy z nich miał siłę 3, czy można by przyjąć taki wniosek?”. Są jeszcze inne pytania, które można sformułować pod adresem tej metody – nie będziemy ich jednak teraz analizować. W odpowiedzi można jedynie wskazać na pojęcia, które stają za tymi wartościami („brak związku/fałszywość”, „niskie prawdopodobieństwo”, „nieznane prawdopodobieństwo/niejasny termin”, „wystarczające prawdopodobieństwo”, „dedukcyjność/prawdziwość”). Metodę tę jednak można nieco zmodyfikować, tak by nie generowała tych trudności, a zyskała jeszcze więcej na prostocie i logicznej elegancji. 

Uproszczona metoda diagramowa

W tekście Co to znaczy myśleć logicznie? przekonywałem, że w logice, obojętnie czy formalnej, czy nieformalnej, jest jedna zasada, metazasada, czy wręcz królowa wszystkich innych zasad, którą wyrazić można w pytaniu: „Jakie są inne możliwości?” lub „Czy może być inaczej?”. W celu zwiększenia szansy na zapamiętanie przez studentów tej naczelnej zasady dla logiki (i dla myślenia logicznego w ogóle) zrobiłem kiedyś mem, który – mam nadzieję – docenią nie tylko fani Władcy Pierścieni:

 

 

 

 

 

 

 

 

Wedle zasady testu na inne możliwości (lub też testowania przez kontrprzykłady) możemy nieco przeformułować dwa podstawowe pytania krytyczne, które zadajemy przy ocenie każdego argumentu:

PK1: Czy może być tak, że nie‑P? 

PK2: Czy może być tak, że P oraz nie‑W? 

Czytelnik wyćwiczony w filozofii zauważy z pewnością, że pytania te dotyczą możliwości – powiedzmy więc, że im większy jest stopień „realności” takiego kontrprzykładu (możliwości, która przeczy przesłance/inferencji), tym większa jest podstawa do odrzucenia takiej przesłanki lub inferencji. Co to znaczy? Już tłumaczę. Jeżeli za podstawę do odrzucenia jakiegoś twierdzenia służy tylko to, że mogę sobie wyobrazić, że jest inaczej (logiczna możliwość), to jest to słabszy powód niż to, że np. w przeszłości (bądź w podobnej sytuacji) działo się inaczej (historyczna możliwość). 

W każdym razie takie badanie – testowanie przez kontrprzykłady, które dostarcza nam tzw. subiektywnej pewności, pozwala nam ocenić, czy mamy podstawę do tego, by daną przesłankę lub inferencję odrzucić. Jeśli takiej rozsądnej możliwości (kontrprzykładu) nie znajdziemy, to wówczas możemy uznać tę przesłankę bądź przejście. Daje więc nam to dwie wartości, lecz nie chodzi o prawdziwość (lub fałszywość), lecz raczej akceptowalność (lub nieakceptowalność). 

Jak to zastosować do metody diagramowej? Przyjmijmy symbole „✓” lub „✗” na oznaczenie akceptowalności lub nieakceptowalności przesłanki bądź inferencji. Badając każdą przesłankę oraz każde przejście, będziemy więc zadawać pytanie: „Czy są inne możliwości? Tj. czy może być tak, że nie-lub że oraz nie-W?”. Pozostałe elementy metody diagramowej, tj. zasady najsłabszego ogniwa w łańcuchu oraz najmocniejszego z łańcuchów pozostają bez zmian.

Spróbujmy teraz zmierzyć się z pozostałą częścią analizowanego argumentu:

 

 

 

 

 

 

 

P1 („Wszystkie zjawiska w naturze są wynikiem jakichś innych zdarzeń”) należy odrzucić jako nieuzasadnione – to już wystarczy, żeby odrzucić pozostałą część lewego łańcucha, gdyż P1 łącznie z P4 („Działania człowieka są przecież częścią świata natury”) wspiera W. Na nic się zda to, że P4 jest akceptowalne, ani to, że jest to wnioskowanie dedukcyjne. Rozważmy jeszcze drugi „łańcuch” tej argumentacji – P5 („Nauka dostarcza nam wiedzy o tym, że wiele czynników wpływa na podejmowane przez ludzi decyzje”) jest rzecz jasna akceptowalne. Czy jednak wystarczająco uzasadnia W? Zróbmy test na inne możliwości: Czy może być tak, że bardzo dużo czynników wpływa na to, co wybieramy, a jednocześnie nie jesteśmy w pełni zdeterminowani? Czy posiadamy wiedzę o takiej ewentualności? Czy jest ona prawdopodobna? Czy możemy sobie ją bezsprzecznie (i przy obecnym stanie wiedzy) wyobrazić? Jeśli uzyskaliśmy odpowiedź pozytywną, – a jestem przekonany, że powinniśmy taką otrzymać – to możemy podważyć przejście od P5 do W i tym samym zakończyć ocenę argumentu, który w obu „łańcuchach uzasadnień” okazał się niewystarczający dla naszego wniosku. 

Przedstawioną tutaj metodę można jeszcze rozwijać o inne elementy przydatne w ocenie argumentów – o tym jednak opowiem kolejnym razem.


Warto doczytać: 


Jakub Pruś – adiunkt w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Redaktor czasopisma „Forum Philosophicum” i autor vloga „Logika Codzienna”. Pisze aktualne odcinki Kursu krytycznego myślenia. Zajmuje się teorią argumentacji i logiką pragmatyczną. Miłośnik szachów, zapasów i śpiewania kołysanek.

Ilustracja: artmonkey, freepik.com (licencja)


Prowadzenie portalu filozofuj.eu – finansowanie

Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego ramach Programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki II”.

 

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy