Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2019 nr 3 (27), s. 30–31. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
W poprzednim odcinku tego cyklu przedstawiłem sposób budowania kontrargumentów, który opierał się na poszukiwaniu w atakowanym argumencie słabych punktów, miejsc najbardziej wrażliwych na krytykę. Metoda, którą chciałbym dziś opisać, jest diametralnie inna. Polega ona na zakwestionowaniu całego argumentu, bez sprawdzania i tłumaczenia, skąd dokładnie bierze się jego słabość. Stosując tę metodę, po prostu pokazujemy, że atakowany przez nas argument nie jest wiele wart, nie precyzując jednak dlaczego.
Opisany poniżej sposób sprawdza się szczególnie podczas debat toczonych przed publicznością. Pozwala on bowiem na tworzenie efektownych kontrargumentów, które nawet jeśli merytorycznie pozostawiają wiele do życzenia, mogą robić wrażenie na słuchaczach. Zwykle trudno jest szybko, w sposób przekonujący i równie spektakularny na nie odpowiedzieć. Ponieważ metoda ta opiera się na specyficznym użyciu analogii, zbudowane przy jej pomocy odpowiedzi na słowa przeciwnika nazywane są kontrargumentem analogicznym.
Kontrprzykład w logice
Idea metody obalania argumentów przez analogię znana jest osobom, które uczęszczały na elementarny kurs logiki. Podczas takich zajęć bowiem bardzo podobny sposób jest czasem wykorzystywany do wykazywania błędności wnioskowań. Przy jego pomocy można na przykład szybko wytłumaczyć komuś niepoprawność sylogizmu: Każdy pies jest ssakiem. Niektóre ssaki są czarne. Zatem niektóre psy są czarne. Wystarczy w tym celu zbudować tzw. kontrprzykład – inne wnioskowanie oparte na takim samym schemacie jak to, które chcemy obalić, a jednocześnie jawnie niepoprawne. W naszym przypadku możemy to uczynić, zastępując na przykład nazwę pies przez dąb, nazwę ssak przez drzewo, a istota czarna przez sosna. Otrzymamy wtedy rozumowanie, którego błędność jest natychmiast widoczna: Każdy dąb jest drzewem. Niektóre drzewa są sosnami. Zatem niektóre dęby są sosnami. Kontrprzykład taki dowodzi, że ogólny schemat, na którym opierają się oba sylogizmy, czyli każde A jest B; niektóre B są C; zatem niektóre A są C, jest zawodny – rozumując według niego, wychodząc od prawdziwych przesłanek, możemy otrzymać fałszywy wniosek. To zaś sprawia, że nie można uznać za poprawne żadnego opartego na tym schemacie rozumowania, w tym również sylogizmu mówiącego o psach, ssakach i czarnych zwierzętach.
Idąc tropem twojego rozumowania…
W zbliżony sposób można próbować wykazywać niepoprawność argumentów niemających postaci sylogizmu. Aby to uczynić, w odpowiedzi na argument wysunięty przez przeciwnika należy przedstawić inny, oparty na podobnym rozumowaniu, a jednocześnie jawnie niepoprawny, najlepiej prowadzący do jakiegoś absurdalnego wniosku. Zbudowany w ten sposób kontrargument często zaczyna się zwrotem: podobnie można powiedzieć…, idąc tropem twojego rozumowania… itp. Oto kilka przykładów:
A: Skoro narkotyki uzależniają, to powinny być bezwzględnie zakazane.
B: Słodycze też mogą uzależnić. Idąc tokiem twojego myślenia, należałoby ich zatem zakazać.
A: Propozycja obniżenia do 16 lat wieku, w którym osoba miałaby czynne prawo wyborcze, to bardzo zły pomysł. Młodzi ludzie nie myślą samodzielnie i łatwo nimi manipulować.
B: W takim razie zgodnie z twoim rozumowaniem prawa wyborczego nie powinni mieć również ludzie starsi, na przykład po osiemdziesiątce. Oni też zwykle nie myślą samodzielnie i dają sobie łatwo wmawiać różne rzeczy.
A: Kobiety, które ubierają się wyzywająco, zachęcają swoim strojem potencjalnych gwałcicieli – same są więc winne temu, co je spotyka.
B: Podobnie można by argumentować, że mężczyźni, którzy kupują drogie samochody, zachęcają w ten sposób potencjalnych złodziei – sami są więc sobie winni, gdy samochód im zginie. Tak właśnie uważasz?
Ktoś, kto kontrargumentuje tak jak osoby B w powyższych przykładach, liczy na to, że przysłuchująca się dyskusji publiczność przeprowadzi (niekoniecznie świadomie) następujące wnioskowanie: skoro oba argumenty są do siebie podobne i jednocześnie ten drugi jest w sposób oczywisty błędny, to również argument pierwszy musi być błędny.
Czy te argumenty są rzeczywiście podobne?
O ile zbudowanie kontrprzykładu w celu wykazania błędności sylogizmu bezdyskusyjnie dowodzi jego niepoprawności, to stworzenie kontrargumentu analogicznego nie jest absolutnym dowodem na to, że zaatakowany przy jego pomocy argument jest na pewno zły. Merytoryczna wartość takiego kontrargumentu zależy przede wszystkim od tego, czy jest on faktycznie (a nie tylko pozornie) podobny do argumentu, którego słabość miał on obnażyć. W przypadku większości przykładów przytoczonych w tym artykule można mieć co do tego poważne wątpliwości. Czy sytuacja myśliwego karmiącego zwierzęta, a potem do nich strzelającego jest pod wszystkimi istotnymi względami podobna do sytuacji lekarza leczącego pacjentów, a następnie zabijającego niektórych z nich? Czy uzależnienie od narkotyków można porównać do uzależnienia od słodyczy? Czy niedopuszczenie do obniżenia wieku, w którym przysługuje prawo wyborcze, jest tym samym co odebranie prawa wyborczego osobom starszym?
Pomimo tego, że bardzo często kontrargumentom zbudowanym przy pomocy analogii sporo brakuje do ideału, to podczas dyskusji są one zwykle dość skuteczne. Słuchacze nie mają na ogół czasu, aby je starannie przeanalizować. Absurdalność ich konkluzji jest dobrze widoczna, podobieństwo do odpieranego argumentu też rzuca się w oczy, natomiast subtelne różnice są już trudniejsze do zauważenia. Dodatkowo kontrargumenty takie, często operujące żywymi, obrazowymi porównaniami, budzą emocje słuchaczy i łatwo przemawiają do ich wyobraźni –
tak jak chociażby ten przytoczony na początku artykułu, użyty w rozmowie dotyczącej polowań przez jednego ze znanych polskich prawników. Dzięki takim cechom kontrargumentów analogicznych stosująca je osoba może szybko zdobyć przewagę nad przeciwnikiem – przynajmniej w oczach publiczności.
Krzysztof A. Wieczorek – adiunkt w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Śląskiego. Interesuje go przede wszystkim tzw. logika nieformalna, teoria argumentacji i perswazji, związki między logiką a psychologią. Prywatnie jest miłośnikiem zwierząt (ale tylko żywych, nie na talerzu). Amatorsko uprawia biegi długodystansowe.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Małgorzata Uglik
Skomentuj