Artykuł Logika Teoria argumentacji

Krzysztof A. Wieczorek: #27. Zasada życzliwości w argumentacji

Aby argument właściwie ocenić lub w sposób merytoryczny odpowiedzieć na niego podczas dyskusji, trzeba go najpierw dobrze zrozumieć. Co jednak zrobić w sytuacji, gdy argument nie jest do końca jasny? W takich przypadkach z pomocą może przyjść zasada życzliwości.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 2 (32), s. 26–27. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


W podręcznikach z logiki czy teorii argumentacji argumenty przedstawiane są zwykle w „czystej”, standardowej postaci: [przesłanki], a zatem [konkluzja] lub [konkluzja], ponieważ [przesłanki]. Niestety argumenty spotykane w rzeczywistych dyskusjach na ogół mocno odbiegają od tego wzorca. Przesłanki i konkluzja porozrzucane są tam często po całym dłuższym tekście i przeplatane różnego rodzaju nieistotnymi wtrętami, pobocznymi uwagami, przerywnikami, powtórzeniami, nawiązaniami do innych wypowiedzi itp. Kluczowe dla argumentu elementy wypowiedzi nierzadko zawarte są nie w prostych, emocjonalnie neutralnych zdaniach oznajmujących, ale w wyrażeniach wykrzyknikowych czy też pytaniach retorycznych. Niektóre przesłanki nie są przez autora argumentu w ogóle wypowiadane, ale pozostają „ukryte” (ang. hidden premises) – ich treści odbiorca wypowiedzi musi się dopiero domyślić.

Taki stan rzeczy stwarza poważny problem dla kogoś, kto zapragnąłby oszacować wartość jakiegoś konkretnego argumentu lub też chciałby wejść w spór z jego autorem. Niezależnie bowiem, czy chcemy dany argument właściwie ocenić, czy też skutecznie na niego odpowiedzieć, musimy go najpierw dobrze zrozumieć. Jak to jednak zrobić, gdy wypowiedź, w której argument jest zawarty, nie jest do końca jasna lub można ją interpretować na kilka sposobów?

Życzliwość przede wszystkim

W rozwiązaniu przedstawionego wyżej problemu bardzo pomocna może okazać się tzw. zasada życzliwości (ang. principle of charity). W swej najogólniejszej postaci zasada ta ma zastosowanie do wszelakich sytuacji, w których próbujemy wyjaśnić czyjeś niezrozumiałe czy też nie do końca jednoznaczne zachowanie. Nakazuje ona w takich przypadkach kierowanie się założeniem, że zachowanie to jest możliwie najbardziej sensowne. Wykorzystanie zasady życzliwości podczas analizy argumentów zaproponowali w drugiej połowie XX w. pionierzy nurtu okreś­lanego mianem logiki nieformalnej (informal logic): S.N. Thomas, M. Scriven, R.H. Johnson czy T. Govier. Zdaniem m.in. tych autorów zasada życzliwości zobowiązuje osobę analizującą czyjąś wypowiedź do takiej jej interpretacji, aby zawarty w niej argument był możliwie najlepszy. W szczególności nakazuje ona, aby fragmenty nie do końca jasne przeformułowywać i doprecyzowywać, zachowując się życzliwie wobec tego, kto argument wygłosił.

Tak więc, jeśli na przykład jakąś przesłankę możemy rozumieć na kilka sposobów, to wybieramy taką jej interpretację, przy której otrzymamy argument najsilniejszy. Gdy widzimy, że argument zawiera jakąś wyraźną lukę, którą można jednak wypełnić przy pomocy oczywistego i niewątpliwie prawdziwego stwierdzenia, to przyjmujemy, że stwierdzenie to stanowi „ukrytą przesłankę” i dołączamy je do argumentu, tak jakby zostało ono faktycznie wypowiedziane przez jego autora. W żadnym wypadku nie dodajemy natomiast do argumentu przesłanek jawnie fałszywych albo takich, pod którymi jego twórca by się najprawdopodobniej nie podpisał.

Ideałem byłaby sytuacja, w której osoba chcąca podczas dyskusji odpowiedzieć na argument swojego przeciwnika najpierw ów argument formułowała własnymi słowami w możliwie najbardziej zwięzłej postaci, po czym pytała oponenta: czy tak właśnie należy rozumieć twoje słowa? Dopiero po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi przystępowałaby ona do oceny tego argumentu lub do ataku na niego. Dopiero bowiem od tego momentu mogłaby to robić w sposób w pełni uczciwy.

W praktyce bywa inaczej

Nietrudno zauważyć, że podczas wielu dyskusji ich uczestnicy postępują dokładnie odwrotnie, niż nakazuje zasada życzliwości. Często można spotkać się z sytuacją, gdy jeden z dyskutantów świadomie przeinacza wypowiedź drugiego, interpretuje ją tak, aby słuchaczom wydawała się śmieszna czy wręcz głupia. Zamiast starać się dobrze zrozumieć sens słów swojego przeciwnika, próbuje sprowadzać je do absurdu. Argumenty oponenta stara się zinterpretować tak, aby były jak najsłabsze i dzięki temu łatwe do zaatakowania. Taktyka taka wykorzystywana jest często podczas debat toczonych przed publicznością. Stosująca ją osoba liczy, iż słuchacze nie zauważą, że faktycznie nie obala ona argumentów przedstawionych przez przeciwnika, ale jedynie ich karykaturę czy też wykoślawiony model, który sama stworzyła. O takim nieuczciwym chwycie erystycznym, określanym czasem jako „słomiana kukła” (ang. straw man), pisałem więcej w odcinku To, co mówisz, to czysty absurd! (zob. „Filozofuj!” 2018, nr 2/20). Pozostaje mieć nadzieję, że im więcej osób będzie sobie zdawało sprawę z istnienia zasady życzliwości, tym mniej będzie się nabierało na tego typu sztuczki.


Krzysztof A. Wieczorek – adiunkt w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Śląskiego. Interesuje go przede wszystkim tzw. logika nieformalna, teoria argumentacji i perswazji, związki między logiką a psychologią. Prywatnie jest miłośnikiem zwierząt (ale tylko żywych, nie na talerzu). Amatorsko uprawia biegi długodystansowe.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy