Artykuł

Krzysztof Saja: Sieć 3.0 jako technologia transformacyjna

Blockchain jest pierwszą znaczącą odpowiedzią technologiczną na fundamentalny problem, z którym zmagali się filozofowie polityki oraz przedstawiciele teorii gier. Chodzi o kwestię koordynacji zachowań wśród anonimowych uczestników interakcji, którzy nie mogą sobie zaufać – problem karania i eliminowania oszustów bez konieczności centralizacji i oddawania władzy „pośrednikom zaufania”, którzy, prędzej czy później, wykorzystują tę władzę dla swoich korzyści.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2023 nr 3 (51), s. 6–9. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Większość z nas żyje obecnie „zanurzona w sieci”. Internet przyniósł zmianę w sposobie zdobywania wiedzy, podtrzymywania relacji międzyludzkich, komunikacji. Jest on podstawą digitalizowania kolejnych sfer naszej aktywności. Apogeum jego możliwości zauważyliśmy w czasach ostatniej zarazy. Wielu z nas, miesiącami zamkniętych w domach, wciąż mogła pracować, uczyć się, rozmawiać, grać i robić zakupy. Technologia, transformując (zmieniając) społeczeństwa, wymusza budowanie nowych sposobów interpretowania, rozumienia, normowania i kreowania rzeczywistości wokół nas. Internet jest taką technologią. Ostatnie zmiany w dziedzinie rozwoju systemów sieciowych skłaniają do zastanowienia się, czy przez próg nie zagląda już kolejna ewolucja internetu. Czerpie ona wiele inspiracji z filozofii polityki, a także proponuje przekształcenia, które nie pozostaną bez znaczenia społecznego. Zapraszam Was, aby filozoficznym okiem przyjrzeć się sieci 3.0 (Web3).

Sieć 1.0 i 2.0

Technologie transformacyjne zaburzają społeczne procesy, struktury, zmieniają instytucje, biznesy, podział majątku i władzy. Internet 1.0 (Web1) w swojej początkowej fazie odwzorowywał znane, analogowe rozwiązania. Większość zastosowań rewolucji technologicznych ma właśnie postać takiej mimikry. Najstarsze samochody to spalinowe dorożki, których moc mierzymy „koniem mechanicznym”. Internet na wczesnym etapie rozwoju był więc platformą publikowania cyfrowych broszur lub gazet. Twórcy byli nieliczni i rozproszeni, odbiorcy zaś biernie konsumowali serwowane treści. Dominującym językiem internetu był HTMLCSS, wyświetlany na monitorach w oknach przeglądarek. Zmianą technologiczną, która spowodowała dalszą ewolucję, był język programowania JavaScript. Gdy przeglądarki zaczęły go „rozumieć”, w kilka lat internet przeobraził się w sieć 2.0 (Web2). Nastała era interaktywnych platform, narodził się Face­book, Twitter, sklepy internetowe, bankowość elektroniczna, YouTube, Skype czy MS Teams. Powstały nowe formy komunikacji, edukacji, rozrywki i aspiracji. W wyniku tych zmian marzeniem wielu jest już zostanie nie aktorem lub prezenterem telewizyjnym, lecz youtubowym bądź tiktokowym „influencerem”.

Problem agregacji i centralizacji władzy w sieci

Technologia niejednokrotnie uwypukla i wzmacnia funkcjonujące w społeczeństwie tendencje. Jej formy są odzwierciedleniem nie tylko postępu nauki, lecz także przyjmowanych w danym czasie wartości i światopoglądów. Rozwój globalnej sieci 2.0 uwydatnił jedno z głównych milcząco przyjmowanych założeń życia społecznego. Nazwać je można tezą o konieczności centralizacji władzy. Jest to założenie, które głosi, że gdy mamy do czynienia z bardzo liczną grupą podmiotów czy elementów systemu, najlepszą formą optymalizacji zasobów, koordynacji działań i złożonych procesów jest centralizacja (skupienie w jednych rękach lub miejscu) i hierarchizacja władzy. Mówiąc obrazowo, zastępy anarchistów nie są w stanie wygrać ze scentralizowaną, hierarchiczną instytucją tak na boisku piłkarskim, na wolnym rynku w biznesie, na wojnie, jak w zarządzaniu państwem i społeczeństwem. Wiele osób uznaje, że fenomen ten ma podłoże biologiczne. Nieuniknioność akumulacji władzy wspierana jest przez obserwację hierarchicznego świata natury oraz teorię ewolucji. Ludzie, tak jak inne zwierzęta stadne, mają genetycznie zdeterminowane mechanizmy podporządkowania się i walki o miejsce w hierarchii. Każda hierarchia prowadzi natomiast do pewnego centrum, w którym największą władzę ma wąska grupa osób.

W historii myśli znaleźć można jeszcze inne sposoby uzasadnienia konieczności podporządkowania się władzy. Ideę, iż jedynie jej centralizacja jest w stanie regulować chaos nadmiernej wolności, egoizmu i samolubnej racjonalności, dobitnie przestawił Tomasz Hobbes. Możliwość bycia wykorzystanym i skrzywdzonym, a zatem brak pełnego zaufania do innych ludzi, jest jednym z głównych powodów, dla których nasze relacje muszą mieć hierarchiczną postać. Jedynie przekazanie autonomii i wolności na ręce Lewiatana, oddanie ich „pośrednikowi zaufania”, da nam gwarancję względnego bezpieczeństwa i możliwość rozwoju. W świecie natury, bez osób i instytucji peł­niących funkcję gwaranta bezpieczeństwa, „czło­wiek jest człowiekowi wilkiem”.

Krytykę hierarchicznych społeczeństw i akumulacji władzy znaleźć można u bardzo różnych myślicieli, takich jak Jean-Jacques Rousseau, Karl Marx czy Pierre-Joseph Proudhon. Choć dla wielu internet miał być formą i narzędziem demokratyzacji, spłaszczenia hierarchii społecznej, powszechnego dostępu do wiedzy, obecnie jest to tylko pyrrusowe zwycięstwo. Akumulacja władzy i kapitału, wpływu i zysku w znanej nam sieci 2.0 wydaje się tylko postępować. Nie trafia już na ograniczenia fizycznej rzeczywistości. W czasoprzestrzennym świecie analogowym, zwanym „realem”, centralizacja napotyka biofizyczne przeszkody. Jesteśmy cieleśni, więc związani z konkretnym miejscem i czasem. Najczęściej przebywamy i wchodzimy w interakcje tam, gdzie mieszkamy. Z tego względu wokół nas długo jeszcze będzie miejsce na lokalne usługi, rozrywkę w naszej dzielnicy, spotkania z wpływowymi ludźmi i przyjaciółmi z naszego miasta. W sieci natomiast przestrzeń przestaje mieć znaczenie. O wiele szybciej upadają lokalne inicjatywy i pomysły, pozorna różnorodność poglądów zastępowana jest przez wzrastające „bańki medialne” przejmowane przez globalnych liderów, a zwycięska platforma czy usługa agreguje (gromadzi) i centralizuje zasoby oraz uwagę użytkowników. Jak wyśpiewał to zespół ABBA w 1980 r. na albumie Super Trouper, „the wi­nner takes it all, the looser has to fall” („zwycięzca zgarnia wszystko, przegrany musi odpaść”). Obecnie kilka korporacji technologicznych w pełni kontroluje ponad połowę przepływu informacji w sieci. Kilku właścicieli i administratorów wielkich gigantów technologicznych ma całkowity dostęp do publikowanych przez użytkowników danych i możliwość ich modyfikacji, cenzurowania przekazu, moderowania treści, serwowania wygodnych dla siebie informacji i używania ich jako „pokarmu” dla wzrastających w siłę samouczących się mechanizmów sztucznej inteligencji, które jeszcze bardziej wzmacniają przewagę gigantów. Możliwość kontrolowania społeczności i manipulowania nimi jest na wyciągnięcie ręki, gdyż wystarczy do tego jedno kliknięcie myszki. Kontrola taka nie ma wiele wspólnego z oświeceniowymi ideami wolnoś­ci, równości i demokracji. Doświadczył tego nawet prezydent światowego hege­mona – USA – którego w styczniu 2021 r. wyrzucono z Twittera.

Typowa architektura aplikacji i serwisów internetowych również wpisuje się w model hierarchicznej centralizacji. Oparta jest na relacji klient – serwer. W uproszczeniu wygląda ona w ten sposób, że wszyscy klienci aplikacji (np. użytkownicy Facebooka) komunikują się z jednym serwerem i jedną bazą danych, która w pełni należy do zasobów jednej, konkretnej firmy. Serwer aplikacji jest jak Hobbesowski Lewiatan, biblijny potwór symbolizujący absolutnego monarchę. Serwer w pełni kontroluje każdy najmniejszy ruch klienta: przekierowuje wszystkie wiadomości, zapisuje, modyfikuje i usuwa treści w swojej bazie danych. Powołuje do życia i uśmierca wirtualnych użytkowników. Kontrola ta jest absolutna, pełna i dla większości niedostrzegalna. Administratorzy systemu – jego wynajęci strażnicy – w imię bezpieczeństwa użytkowników i ochrony intelektualnych zasobów firmy nie poddają się żadnemu publicznemu audytowi. Nikt, oprócz Lewiatana, nie wie, co dzieje się ze zgromadzonymi zasobami w szczelnie zamkniętym i chronionym przed wścibskim okiem pomieszczeniu serwerowni.

Sieć 3.0 – blockchain, decentralizacja i protokół zaufania

Jedną z nadziei rozwiązania problemu nadmiernej akumulacji i centralizacji władzy jest ufundowanie internetu na technologii blockchain, która zrywa z wzorcem klient – serwer. Zmiana ta od kilku lat dokonuje się pod szyldem sieci 3.0. Blockchain jest pierwszą znaczącą odpowiedzią technologiczną na fundamentalny problem, z którym zmagali się filozofowie polityki oraz przedstawiciele teorii gier. Chodzi o kwestię koordynacji zachowań wśród anonimowych uczestników interakcji, którzy nie mogą sobie zaufać – problem karania i eliminowania oszustów bez konieczności centralizacji i oddawania władzy „pośrednikom zaufania”, którzy, prędzej czy później, wykorzystują tę władzę dla swoich korzyści. Propozycją rozwiązania jest technologia, która – opierając się na technikach kryptograficznych (bazujących na zaszyfrowanych informacjach) – sama potrafi być „pośrednikiem i protokołem zaufania” dla dowolnej liczby rozproszonych i anonimowych uczestników. Co by było, gdyby po raz pierwszy w historii ludzkości funkcję globalnego Lewiatana przekazać nie monarsze, grupie wybranych patriarchów, prezydentowi, posłom w parlamencie lub nawet konstytucji i abstrakcyjnym „rządom prawa”, lecz bezosobowemu i niepodlegającemu moralnej korupcji, wspólnie uzgadnianemu systemowi reguł i inteligentnych kontraktów (umów), który fundowałby podstawę internetu?

Rozwój blockchaina rozpoczął się w 2008 r., gdy anonimowy twórca Satoshi Nakamoto opublikował artykuł opisujący zdecentralizowany system płatniczy, któremu nadał nazwę bitcoin. Bitcoin stanowi jednak jedynie pierwszą implementację (zastosowanie), pierwszy pomysł użycia technologii zdecentralizowanego rejestru (DLT). Bitcoin był dla jego twórcy pomysłem na kryptograficzny, cyfrowy środek płatniczy, zdecentralizowany pieniądz czy „cyfrowe złoto” – jako sposób wyzwolenia się od centralistycznej, skorumpowanej władzy finansowej elity, która potrafi doprowadzać do krachu, nie ponosząc za to konsekwencji i przenosząc koszty kryzysów finansowych i nieodpowiedzialnej polityki fiskalnej na zwykłych ludzi.

Możliwości technologii rozproszonego rejestru znacznie przekraczają jednak ideę cyfrowych walut i giełdowych spekulacji. Jasno i wyraźnie zdawali sobie z tego sprawę jej twórcy, będący programistami i filozofującymi wizjonerami, bezpośrednio nawiązujący do liberalizmu, anarchizmu i liber­tarianizmu, ideologii cyberpunków, idei tworzenia powszechnie dostępnego, otwartego i darmowego oprogramowania, związanego z etosem hakerów i środowiska naukowego, które wierzy w emancypacyjną i etycznie pozytywną rolę rozwoju właściwej technologii.

W 2014 r. ideę Nakamoto rozwinął Vitalik Buterin, twórca platformy Ethereum. Ethereum rozszerza technologię blockchain o ideę inteligentnych kontraktów, w praktyce bardzo rozwijając jej potencjał, zakres użycia i możliwości. Od tego czasu powstało znacznie więcej konkurencyjnych projektów technologicznych, bazujących na pierwotnych ideach, które usprawniają i optymalizują poszczególne aspekty tej technologii. Większość z nich jest publicznie dostępna, otwarta i zdecentralizowana, konkurują natomiast ze sobą szybkością transakcji, mocą obliczeniową rozproszonego komputera, ceną jego użycia, dywersyfikacją zasobów czy energochłonnością systemu.

Dla pierwszych twórców, zwłaszcza anonimowego Nakamoto, technologiczna innowacja związana z block­chainem nie była pomysłem biznesowym, lecz stanowiła nadzieję na kolejną ważną przemianę naszego społeczeństwa. Szukając filozoficznych analogii, możemy powiedzieć, że blockchain jest inżynieryjną próbą implementacji boskiej wszechwiedzy, pamięci i bezstronności, Humowskiej idei bezstronnego obserwatora, Platońskiej idei prawdy, do której każdy ma bezpośredni dostęp. Stanowi inżynieryjną i programistyczna „krytykę” determinizmu centralistycznej i hierarchicznej władzy jako narzędzia optymalizacji zasobów i minimalizacji ryzyka. Ujmując to mniej metaforycznie, możemy stwierdzić, że technologia blockchain jest pierwszą w historii ludzkości implementacją (wersją) w pełni publicznej, globalnej, niekontrolowanej przez żaden pojedynczy podmiot, zdecentralizowanej, zabezpieczonej kryptograficznie bazy danych, w której pewne dokonane zapisy nie mogą być zmienione przez żaden pojedynczy podmiot bez względu na jego rolę w systemie lub władzę w społeczeństwie. Blockchain jest technologią ogólnoświatowego rozproszonego rejestru zdarzeń, stanów oraz rozproszonym komputerem, który może być używany przez dowolne podmioty, także anonimowo, bez konieczności martwienia się o to, czy dokonane transakcje, zapisy, zgromadzone informacje mogą być ocenzurowane, skasowane, nadpisane i anulowane oraz czy kontrakty, które cyfrowo podpisuje się z innymi uczestnikami sieci, nie będą zmienione lub reinterpretowane na moją niekorzyść ze względu na interes ich właściciela lub innych osób. Blockchain jest technologiczną konkurencją nie tylko dla kreowanego przez państwa pieniądza, ale też dla scentralizowanych instytucji społecznych pośredników, pełniących funkcję gwarantów bezpieczeństwa. Jest bardzo ciekawym eksperymentem technologicznym, który czerpie swe idee i motywacje z filozoficznej i etycznej krytyki znanych nam społeczeństw.

W ramach sieci 3.0 budowane są rozproszone, zdecentralizowane aplikacje, które – zamiast polegać na jednym serwerze – ufundowane są na otwartym, publicznym i transparentnym łańcuchu bloków. Zastępują system bankowy, wprowadzają kosmopolityczny i zdecentralizowany pieniądz, digitalizują i urynkawiają dostęp do bardzo wielu usług i uprawnień przez przypisanie im cyfrowych jednostek wartości, czyli tokenów (zob. więcej na s. 19 tego numeru i w art. Tokenizacja jako forma działalności językowej dla ludzi i maszyn na s. 14–16 tego numeru). Sieć 3.0 obejmuje też nieformalne, ogólnoświatowe Zdecentralizowane Autonomiczne Organizacje (DAO; zob. więcej na s. 19 tego numeru), które w ramach tzw. ekonomii udziału inwestują w kolejne przedsięwzięcia technologiczne oraz testują alter­natywne systemy kolektywnego podejmowania decyzji. Nie bez powodu Klaus Schwab, założyciel i prezes Światowego Forum Ekonomicznego, w swojej książce Czwarta rewolucja przemysłowa określił blockchain jako jedną z technologii transformacyjnych. Jeśli realizowane obecnie eksperymenty technologiczne uzyskają większą popularność i odpowiednią masę krytyczną, może czekać nas kolejna zmiana sposobu funkcjonowania naszego społeczeństwa. Filozofowie już dziś powinni zacząć zastanawiać się, w jaki sposób, w jakim stopniu i dla kogo mogłoby to być wartościowe i korzystne.


Krzysztof Saja – dr hab., profesor Instytutu Filozofii i Kognitywistyki US, lider zespołów technologicznych, programista, filozof, członek Stowarzyszenia Ekspertów Blockchain i wykładowca studiów podyplomowych Blockchain: biznes, prawo, technologia na SGH.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

 

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy