Myślowe niesubordynacje

Małgorzata Szostak: Księżniczka i rycerz

malgosi 02 baner
Jest taka kołysanka, przy której mój synek szybko zasypia. Przytula się do mnie w chuście i zamyka oczka. Słuchamy jej razem, bo to jedna z najpiękniejszych kołysanek. Opowiada o królewnie i rycerzu.

Chodzę po pokoju, kołyszę się.

Śpij, królewno, nie płacz, nie,
jedzie rycerz do ciebie.
Śpij, królewno, nie płacz, nie,
 jedzie rycerz do ciebie.

Na koniku brązowym
przeskakuje przez rowy,
jedzie do ciebie.
Na koniku brązowym
przeskakuje przez rowy,
jedzie do ciebie.

Muzyka i słowa są jednakowo ważne. Muzyka jest dziełem Kai i Janusza Prusinowskich, a słowa to wiersz Joanny Papuzińskiej. Słucham i patrzę przez okno. Naprzeciwko mieszka młode małżeństwo z synkiem w tym samym wieku. Ich okna od jakiegoś czasu zdobią motywy marynarskie – pewnie urządzali urodzinowe party. Myślę o ich symbolice. O tym, że od samych początków pielęgnuje się w chłopcach chęć odkrywania i zdobywania świata, ruszania w podróż, działania i penetracji przestrzeni. Piękne. Chłopiec ma roczek, a już jego oczy przyzwyczajają się do widoku statków i kotwic. Świat tylko na niego czeka.

Śpij, rycerzu, nie płacz,
czeka królewna na ciebie.
Śpij, rycerzu, nie płacz,
czeka królewna na ciebie.

W białą suknię ubrana
stoi w oknie od rana,
czeka na ciebie.
W białą suknię ubrana
stoi w oknie od rana,
czeka na ciebie.

Pomyślałam wtedy o mojej córeczce. Poczułam ukucie. Nie, nie zgadzam się. Ma czekać? Niewinna, w białej sukni? Czy nigdy nie uwolnimy się od obrazu dziewcząt wypatrujących swych rycerzy? W pokojach dziewczęcych wciąż dominują dekoracje księżniczkowe, wieże i zamki. (Oprócz kotków, motylków, serduszek, gwiazdek etc. – ale na potrzeby felietonu pozwolę sobie ograniczyć ten repertuar do motywów mediewalnych). Królewna jest zamknięta, a świat jest na zewnątrz – dopiero rycerz może ją do tego świata wyprowadzić. Kołysanka wykorzystuje tę samą symbolikę i… silnie mnie porusza. Dlaczego? Skoro widzę w tym hamowanie dziewczęcych aspiracji i poczucia sprawczości? Królewno, nie czekaj biernie w wieży, sama z niej zejdź i idź w świat – wspólnie z rycerzem wejdź na statek i zarzucaj kotwicę przy nieznanych lądach.

Czemu więc, gdy słucham tej kołysanki, słucham jakby opowieści o sobie? Myślałam, że to melodia i ten głos, ale nie. To do tej melodii przez ten głos śpiewane słowa. Co więc z mocno przestarzałą treścią? Przecież wali trupem na kilometr – taka wizja relacji damsko-męskich została dawno pogrzebana przez świat zachodni. A nawet jeśli nie, jeśli wciąż jej cień funkcjonuje w społecznej podświadomości, to słowa kołysanki nie powinny trafiać do mnie: bo ja ze swym rycerzem żyję od lat, a owoc tego związku z otwartą buzią śpi na mojej piersi (owoc odpłynął po drugiej zwrotce). Czemu więc?

Znam odpowiedź.

Odwołam się tu do pewnej dyskusji toczonej wokół wielkich disneyowskich narracji. Disney (i Pixar) skrzętnie odnotowują w swych produkcjach zmiany, do jakich dochodzi we współczesnej kulturze. Mamy rewolucyjnego Shreka, który bawi się konwencją, poślubiając waleczną królewnę z potworem (postmodernizm ostatecznie zawładnął wyobraźnią także kultury popularnej). Mamy te wszystkie księżniczki, które z dekady na dekadę stają się coraz odważniejsze (Śpiącą Królewnę i Mulan, Śnieżkę i Małą Syrenkę dzieli przepaść nie do pokonania), a teraz same zdobywają świat i spełniają swe marzenia (Roszpunka w Zaplątanych, Merida Waleczna, Vaiana, Elza i Anna w Krainie lodu). I nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie – świadczy to o zmianach, jakie dokonały się w społeczeństwie zachodnim na przestrzeni niemal stu lat. Kwestia jednak dotyczy czego innego – zmiany perspektywy.

Weźmy na warsztat Krainę lodu. W produkcji Disneya mamy dwie siostry, które ostatecznie same siebie ratują, a książę okazuje się złym charakterem. „Yeah, right, give me a break” mówi amerykański psycholog Jordan Peterson, jeden z największych umysłów współczesnego świata – a przynajmniej takim umysłem przez część tego świata okrzyknięty. Uważa, że film ten niesie za sobą przekaz czysto ideologiczny, a wręcz propagandowy, jego sens jest jednoznaczny, a morał wyłożony łopatologicznie – nie to, co w archetypicznej Śpiącej Królewnie. Historię Śpiącej Królewny można bowiem czytać jako opowieść o potrzebie wybudzenia z nieświadomości albo opowieść o konieczności równoważenia nieświadomości, symbolizowanej przez kobietę, przez aktywną świadomość, symbolizowaną przez mężczyznę. A więc bajki te funkcjonują w dwóch różnych sferach. Ich sensy się mijają. Pójdźmy głębiej.

O obecności w psychice ludzkiej zarówno pierwiastka męskiego, jak i żeńskiego pisał Jung. O konieczności uznania obu elementów i zachowania ich równowagi. O animie, pierwiastku kobiecym w mężczyźnie, i animusie, pierwiastku męskim w kobiecie. Element żeński wiąże się z uczuciowością, nieświadomością, pragnieniami, instynktem, z ciałem. Pierwiastek męski – z rozumem, świadomością, działaniem, logosem, duchem. Pierwiastek męski działa w służbie pierwiastka żeńskiego – kobieta czuje, pragnie, potrzebuje, mężczyzna kalkuluje, działa i zdobywa.

Moja kołysanka nie zawiera anachronicznych idei. Nie opowiada o miłości pomiędzy kobietą a mężczyzną ani o rolach, jakie pełnią w społeczeństwie. Nie przypomina też o dawnym świecie i jego prawidłach. Nie muszę zwiększać mobilizacji sił strony kobiecej w wojnie płci – przynajmniej nie z powodu treści płynących wraz z melodią piosenki czy motywów zawieszanych na szybach okiennych przez sąsiadów. Nie. Wszystko nie to.

Królewna rzeczywiście tęskni za swym rycerzem, a rycerz za swoją królewną. Kobieta tęskni za siłą, mężczyzna za słabością. Kobieta pragnie wyjść do świata, mężczyzna kłaść świat u jej stóp. Dwa pierwiastki muszą się dopełniać. Im większa tęsknota, tym większa nierównowaga. Tacy jesteśmy. Potrzebujemy i sensu, i działania. I niewinności, i waleczności. I wnętrza, i zewnętrza. I zamku, i statku.

O tym opowiada moja kołysanka. Jestem królewną i rycerzem.

Nie minęło nawet pięć minut, a mój synek śpi. Z laptopa płynie jeszcze ostatnia zwrotka.

Śpijcie dzieci, nie płaczcie,
kiedyś się spotkacie.
Śpijcie dzieci, nie płaczcie,
kiedyś się spotkacie.

Będzie wtedy piękny ślub,
będzie miłość aż po grób.
Bo się spotkacie.
Będzie wtedy piękny ślub,
będzie miłość aż po grób.
Bo się spotkacie.

Zresztą sami posłuchajcie:

 


Małgorzata Szostak – Doktorantka na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w metodologii badań językoznawczych, a także zajmuje się literaturą końca XIX i początku XX wieku. Na polonistyce ukończyła specjalizację z filmoznawstwa i teatrologii oraz krytyki artystycznej. Absolwentka filozofii na Uniwersytecie Gdańskim.

Kolejny felieton z cyklu „Myślowe niesubordynacje” ukaże się za dwa tygodnie.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy