Artykuł Filozofia w filmie Omówienia i recenzje

Małgorzata Szostak: Nieśmiertelny czystego umysłu blask

szostak baner
How happy is the blameless vestal’s lot! The world forgetting, by the world forgot. Eternal sunshine of the spotless mind! Each pray’r accepted, and each wish resign’d. Jakże szczęśliwi niewinni i bez skazy, Zapomniany świat ludzi zapomnianych, Nieśmiertelny czystego umysłu blask, Modlitwy wysłuchane, życzeń brak. Alexander Pope, Eloisa to Abelard

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2017 nr 1 (13), s. 48–50. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Drodzy Czytelnicy, gdy obejrzycie film Zakochany bez pamięci, poznacie historię, która istniała, lecz potem przestała istnieć. Poznacie wydarzenia, które miały miejsce, lecz potem swego miejsca zostały pozbawione. Usłyszycie opowieść, lecz ktoś ją cofnie z piskiem jak taśmę magnetofonową, by nagrać coś innego i opowieść zacząć od nowa.

Tak postąpili bohaterowie filmu Michela Gondry’ego Clementine Kruczynski (nominowana do Oscara Kate Winslet) oraz Joel Barish (zaskakująco bez nominacji, wspaniały Jim Carrey) – wykasowali się z pamięci, by ich wspólna historia zniknęła z osobnych historii ich życia. Poznajemy ich już po dokonaniu operacji: Clementine po poważnej kłótni z Joelem pod wpływem impulsu postanawia zgłosić się do firmy, która oferuje usługę usunięcia ze wspomnień wszelkich śladów osoby, której nie chce się pamiętać; Joel, gdy się o tym dowiaduje, zdruzgotany decyduje się na podobny krok. Zgłasza się do doktora Howarda Mierzwiaka (granego przez Toma Wilkinsona), odkrywcy metody tworzenia mapy mózgu, gdzie identyfikuje, a potem usuwa uczuciowe jądro każdego wspomnienia, którego dana osoba chce się pozbyć. Po stworzeniu takiej mapy, w mieszkaniu pacjenta, podczas jego snu, za pomocą komputera, ogromnej ilości kabli oraz elektronicznego hełmu specjaliści usuwają niepożądane fragmenty pamięci. Wieczorem więc Joel połyka specjalną tabletkę i zasypia, by następnego dnia obudzić się i rozpocząć swe życie na nowo, bez pamięci o swoim życiu z Clementine. My zaś jako widzowie towarzyszymy Joelowi w nocy, we śnie i poznajemy stopniowo znikającą historię jego związku, tak jakbyśmy czytali opowieść, której słowa znikają zaraz po ich przeczytaniu.

Nie mamy więc tu klasycznego problemu tożsamości osobowej, jaki pojawia się np. w filmie Tożsamość Bourne’a (problem ciągłości psychologicznej przez zanik pamięci bohatera), Transcendencja (problem ciągłości cielesnej – zmiana ciała) czy RoboCop (problem zarówno ciągłości cielesnej, jak i ciągłości psychologicznej). Nie pytamy, czy bohaterowie po zabiegu to wciąż Clementine Kruczynski i Joel Barish – oni wiedzą, a my widzimy, kim są. Sytuacja jest prosta: osoby są te same. My jednak, oglądając film Zakochany bez pamięci, nie bez racji możemy dalej dopytywać: czy rzeczywiście?

Nie ma wątpliwości, że pomimo uszkodzenia mózgu, na jakim polega usuwanie części pamięci pacjenta, mamy do czynienia z tymi samymi osobami rozumianymi jako podmioty – z jednym i tym samym „ja”, którego ciągłość nie została naruszona w procesie selektywnego usuwania wspomnień. Bohaterowie zachowują tę samą pierwszoosobową perspektywę i nieprzerwanie doświadczają różnych stanów mentalnych (jak ból, emocje, pragnienia, myśli) jako ich własne. Gdyby ciągłość ich „ja” została przerwana pod wpływem np. jakiegoś nieszczęśliwego wypadku, to – na mocy jednego z metafizycznych kryteriów ustalania tożsamości osobowej: ciągłości psychicznej – z subiektywnego punktu widzenia nie musieliby się przejmować przeszłością, która do nich już nie należy. Przy eksperymentach myślowych typu „miałeś wypadek i straciłeś całą pamięć o swym dotychczasowym życiu”, mamy prawo przyjąć – słusznie lub nie – że jesteśmy innymi osobami niż te sprzed wypadku i nie ponosimy odpowiedzialności za nasze przeszłe czyny ani nie mamy zobowiązań wobec osób, które aktualnie są dla nas obce, choć niegdyś takimi być nie musiały.

Zauważmy jednak, że sytuacja w filmie komplikuje się właśnie dlatego, że bohaterowie po zabiegu usunięcia pamięci wciąż zachowują ciągłość psychologiczną. Clementine i Joel pozostają tymi samymi osobami, są tymi samymi „ja” co wcześniej, ich wizja siebie jest spójna, każde z nich widzi ciągłą linię między „ja” z przeszłości i „ja” obecnym. Przy tym dowiadują się, że istnieją zdarzenia i osoby, które były częścią ich życia (o których wiedzą osoby trzecie: przyjaciele, rodzina, nawet sąsiedzi), a jednak oni sami ich nie pamiętają. Wymazana została tylko część, nie całość doświadczeń, które napotkali na swej drodze. Czy jako takie mogą pozostać im obojętne, czy są one nieważne?

Rzecz staje się jeszcze ciekawsza, gdy stwierdzimy, że bohaterowie jako osoby są ci sami, choć nie tacy sami. Usunęli bowiem ze swej historii pewną jej część, a po niej pozostać musiała luka. Bohaterowie jej nie widzą, nie czują bezpośrednio, lecz zachowują się dziwnie, inaczej. On nie jest typem spontanicznym, a jednak impulsywnie rezygnuje z pójścia do pracy i biegnie na pociąg do Montouk. Ona rozpoczyna życie na nowo, z nowo poznanym, szalejącym za nią chłopakiem, a jednak jest histerycznie wręcz nieszczęśliwa – i sama nie rozumie dlaczego. Każde na swój sposób doświadcza irracjonalnego braku. Intuicyjnie wyczuwają nienaturalność pustki po wspomnieniach, których już nie ma.

Kim więc są wobec siebie, kiedy są pozbawieni siebie nawzajem? Bez historii, która się między nimi wydarzyła; w rzeczywistości, będącej świadkiem ich trudnej miłości, a której ślady zostały zmiecione z powierzchni ich umysłów? Czy są byłymi kochankami, czy obcymi sobie ludźmi? Zastanówcie się – zastanówcie się dobrze, Czytelnicy, gdyż ten problem wymaga Waszej odpowiedzi. Clementine i Joel dokonali wyboru, wykradli sobie kawałek pamięci, zubożyli swoją historię o siebie nawzajem. Czy są tymi samymi osobami? Tak i nie. Są podmiotami swoich opowieści, narratorami tworzącymi opowieść o swoim życiu. Narratorzy się nie zmienili, lecz narracje przez nich prowadzone już tak. Podmiot pozostaje ten sam, ciało pozostaje to samo – ale zmienia się ich opowieść. Treści, które były i są ich udziałem.

Ale problem sięga jeszcze głębiej. Chcemy, by osoba po wypadku i całkowitej utracie pamięci była osobą nową (może nawet nową duszą), by bohaterowie Zakochanego bez pamięci życie mogli zacząć od nowa, bez przykrego bagażu, zrzuconego dzięki prostemu zabiegowi. A jednak czy tak łatwo odkleić osobę od jej doświadczeń, wyłowić czyste „ja” z życia, w którym się nurza? Bohaterowie kasują z pamięci siebie nawzajem, usuwają wszelkie doświadczenia będące wynikiem ich wspólnej relacji – jednak ani oni w swych nadziejach, ani my w swych spekulacjach nie bierzemy pod uwagę faktu, że te doświadczenia odciskają w ludzkiej osobowości nieusuwalne piętno. Dokonują w niej zmiany. Pozostawiają ślad, którego usunąć się nie da, mimo że usunęło się przyczynę jego powstania. A może jest inaczej? Może cofamy się w czasie i powracamy do wieku niewinności, nieskażeni bólem, cierpieniem, wiedzą?

Takie rozwiązanie sugeruje angielski tytuł filmu, Eternal sunshine of the spotless mind (Nieśmiertelny czystego umysłu blask), fragment wiersza Alexandra Pope’a, którego cztery wersy padają z ust asystentki doktora Mierzwiaka. Czysty umysł, czysty podmiot, czyste „ja” – oczyszczone ze swych doświadczeń, ze swej egzystencji, proste i bez skazy. Klinika doktora Mierzwiaka oferuje największe szczęście – powrót do niewinności – zapomnienie świata i zapomnienie przez świat. Jakże bowiem ten świat mógłby cię dotknąć, jeśli go nie pamiętasz? I na tym zakończyć moglibyśmy naszą interpretację, gdyby nie fakt, że słowa tytułu nabierają gorzko-ironicznego zabarwienia w kontekście sceny, w której są wypowiadane, i sensu wydobywającego się z całości filmu. Słyszymy je bowiem tuż po obejrzeniu tragicznych zmagań bohatera, by trwający proces zapominania zatrzymać, a w momencie, gdy cieszy się wspomnieniem szczęścia przeżywanego z kochaną przez siebie kobietą i gdy nagle ta kobieta znika, usunięta z jego umysłu przez nastawiony w komputerze autopilot. Angielski tytuł filmu jest gorzko-ironiczny, gdyż wszelki blask po oczyszczeniu okazuje się fałszywą wizją, niespełnioną obietnicą, która spełniona być nie mogła. Po zbawiennym oczyszczeniu pozostaje szara pustka śladów wydeptanych w naszym „ja” przez wszystko to, co przeżyliśmy – czy o tym pamiętamy, czy nie. Clementine i Joel zapomnieli o sobie, lecz są już innymi osobami niż przed spotkaniem siebie nawzajem, czują tę pustkę i chcą ją na powrót wypełnić – nieprzypadkowo, tym, co do wydeptanych w nich śladów pasuje.

Joel pisze dziennik, wyrwał mu strony i stał się o nie szczuplejszy, komponuje jednak swą opowieść dalej z angażujących jego świadomość zdarzeń, ale i na podstawie doświadczeń, które przeżył, choć ich nie pamięta. Skąd to wiem? Drodzy Czytelnicy, z zakończenia filmu Zakochany bez pamięci, oczywiście. Opowieści o ich opowieści.


Małgorzata Szostak – doktorantka na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w metodologii badań językoznawczych, a także zajmuje się literaturą końca XIX i początku XX wieku. Na polonistyce ukończyła specjalizację z filmoznawstwa i teatrologii oraz krytyki artystycznej. Absolwentka filozofii na Uniwersytecie Gdańskim.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści numeru.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy