Felieton Myślowe niesubordynacje

Małgorzata Szostak: Rzeźbiony klucz Sinobrodego

frog z logo prawe
W ostatnim tygodniu kolory ostrzej wrzynają się w mój wzrok. Wiosenna zieleń, mleczne brązy, zimny granat. Jak powstała ta paleta? W wyniku inspiracji lekturą eksperymentu myślowego Artura Szutty z najnowszego numeru „F!” – zupełnie nieopatrznie, a być może nawet niefortunnie. W tygodniu na swej drodze spotkałam bowiem żabę, krowy i Sinobrodego.

Zacznijmy od żaby. Chciałam jedną złapać i wypuścić. Dlaczego – nieważne, tak sobie wymyśliłam i już. Byłam w szczerym polu, na gruntowej drodze porosłej trawą i zielskiem, po której jeżdżą traktory raz na ruski rok. Przyleciały do mnie moje psy, całe szczęśliwe, bo w szarym szlamie i śmierdzące niemiłosiernie. Niedaleko była głęboka kałuża z gloniastą wodą. Mnóstwo komarów latało wokół, parę końskich much, ważka, a po powierzchni stąpały poślizgi. A pod powierzchnią była żaba. Nie żadna ropucha, nie brązowa czy ruda żabka, ale żaba zielona, jakiej nigdy nie widziałam. Oparła się o błotnisty brzeg i przy każdym ruchu psich łap po kałuży dawała nura pod brudną wodę, by wyłonić się parę centymetrów dalej. Odgoniłam niesubordynowane psiaki, widząc wreszcie sposobność do realizacji swojego planu. Podeszłam bliżej i pochyliłam się. No nie mogę. Nie wezmę jej do dłoni. Dotknęłam więc tylko palcem. Nie zareagowała. Pogłaskałam chwilę po grzbiecie, jej ciało było śliskie i miękkie – miłe. Ale nie zdobyłam się na to, by wziąć ją do dłoni. Czemu? – pytał rozum. Czemu? – krzyczała ambicja. Bo się rusza. Jej zielone ciało wystawało na powierzchni mętnej brązowej kałuży, ale odnóży jej nie widziałam i gdy tylko je poczułam, gdy tylko się poruszyły pod nieprzenikalną powierzchnią, gwałtownie cofałam rękę. Przez ten ruch, wcale nie szybki, lecz nieprzewidywalny. Na zachowanie żaby nie mogłam mieć żadnego wpływu. Brak kontroli ma teraz kolor zielony.

Innym razem na rowerze nieoczekiwanie wyjechałam na łąkę, na której pasły się krowy. Były mlecznobrązowe, w łaty, niektóre biało-siwe, parę czarnych, ale to te brązowe przykuły moją uwagę. Były ze swymi cielakami, żuły trawę, leżały na bokach, obserwowały, jedna robiła kupę. Machały uszami i ogonami, odganiając chmary much siadających na ich ciepłych ciałach, chmary gryzące je do krwi. Raz po raz wprawiały swe mięśnie w drżenie, by je z siebie strzepnąć. Słońce zachodziło i podrasowało obraz ciepłą barwą. Puls życia ma teraz kolor mlecznobrązowy.

Został mi ostatni kolor – zimny granat.

Istnieje straszliwa legenda o Sinobrodym, mężczyźnie o brodzie w odcieniu granatu. Podświadomie budzi w pannach grozę, mimo że jest uprzejmy. Jednak poślubia w końcu młodziutką kobietę, która dała się zwieść jego urokowi. Zabiera ją na swój zamek, gdzie spędzają wspólnie dni. Pewnego razu oświadcza dziewczynie, że musi wyjechać. Wtedy wręcza jej pęk kluczy i mówi, że może ona otworzyć drzwi każdej komnaty. Znajdzie w nich wszelkiego rodzaju bogactwa, potrawy, stroje. Ze wszystkiego może korzystać, wszystko może robić, oprócz jednego – nie może otwierać drzwi, do których pasuje ten kluczyk – to mówiąc, wyciąga spośród pęku kluczy jeden rzeźbiony. Potem odjeżdża. Dziewczyna wraz ze swymi siostrami zwiedza zamek. Świetnie się razem bawią. Aż w końcu docierają do ukrytych drzwi w podziemiach, do których pasuje mały rzeźbiony kluczyk, który wcześniej wskazał Sinobrody – i je otwierają. Mrok jest nie do przeniknięcia, ale zapalają świecę i oświetlają wnętrze komnaty. W środku znajdują zakrwawioną posadzkę, na której leżą stosy kości i piramidy czaszek. Są to trupy poprzednich żon Sinobrodego. Przerażone zatrzaskują drzwi. Ale teraz kluczyk broczy krwią, plami sukienkę młodej małżonki i nic nie jest w stanie tego krwawienia zatamować. Nie jest to koniec legendy: mąż przecież w końcu do zamku wraca – co zrobi dziewczyna?

Sinobrody oferuje małżonce wszystko, oprócz prawdy. My postępujemy podobnie. Krowy pasące się na pastwisku to rzadki widok. Kiedy jestem na wsi, właściwie ich nie spotykam. Inaczej jak za czasów mojego dzieciństwa. A jednak mięso jemy na śniadanie, obiad, kolację. W marketach mamy do wyboru kilkanaście gatunków sera, pijemy mleko, z laktozą i bez laktozy, są czekolady (tych do wyboru już na pewno kilkadziesiąt). Znajdźcie w Lidlu lub Biedronce ciasteczka bez dodatku serwatki. Czego by nie mówić, są to czasy dobrobytu. Ale krowy na pastwisku widziałam ostatnio tylko raz.

Sinobrody karmi małżonkę powierzchownością, my karmimy wyobraźnię sielskimi obrazkami na kartonach mlek, kubeczkach jogurtów, fioletowych opakowaniach Milki, kontynuując wizję podsuwaną najmłodszym dzieciom w książeczkach z uśmiechniętymi zwierzątkami. Jemy „wieprzowinę”, „wołowinę”, „drób”, nie „świnię”, „krowę”, „kurę”. Język w naszych ustach nie zawsze służy temu, by wołać rzeczywistość po imieniu – równie często nakłada na nią ideologiczny kostium, kolorowy i błyszczący, jak stroje w komnatach Sinobrodego. Nasze oderwanie od rzeczywistości jest tak wielkie, że nie zdajemy sobie sprawy z istnienia drzwi, za którymi kryje się poznanie. Więcej, posiadamy klucz, ale sami odbieramy sobie możliwość jego użycia.

Kwestia jednak nie dotyczy tego, czy jeść, czy nie jeść zwierząt. Może i jeść, ale ze świadomością zadawanego cierpienia i okropieństw dziejących się na fermach, tego, czym jest masowa produkcja. Ze świadomością, że jem nie „mięso”, lecz mięśnie, a do śmietnika wyrzucam nie resztki kotleta, ale nieskonsumowane resztki martwych ciał. I mogę udźwignąć tę prawdę bądź nie. Niechciana prawda, prawda budząca trwogę, jest koloru brody Sinobrodego – to granat.

W ostatnim numerze „Filozofuj” Artur Szutta zaproponował eksperyment myślowy polegający na tym, by wyobrazić sobie kosmitów, którzy chcą zasiedlić naszą planetę, nas przy tym eliminując (https://filozofuj.eu/wp-content/uploads/2019/07/fi028_net.pdf). Są istotami racjonalnymi i moralnymi, dlatego dają nam możliwość wybronienia się z opresji odpowiednią argumentacją. Sugestia, że to uniwersalista jest w stanie tego dokonać, sprowokowała mnie, by wyobrazić sobie kosmitów jako inteligencję wyższą niż ludzka. Mogliby na przykład nie mieć problemu z kwestią poznawalności świata, bo może stanowiliby ze światem jedność świadomościową. Jako inteligencja wyższa czyniliby sobie ziemię poddaną, może dysponowaliby też kategorią lepszą niż osoba, inteligencja czy rozum. Na tej podstawie mogliby uznać swoją przewagę – jak my uznajemy naszą przewagę wobec zwierząt. Czy w tej sytuacji, jako istoty racjonalne, pokiwalibyśmy głową, przyznając: „Ok, racja to racja”?

Ja proponuję czytelnikom wejście do zakazanej komnaty. Podobno zamknięte tam trupy z pourywanymi głowami symbolizują nasze naturalne instynkty, moce twórcze, zamiłowania i nadzieje, które Sinobrody odbierał nam jedne po drugich, mamiąc nas błyskotkami i imitacją życia. Jednym z leżących tam trupów będzie zapewne szacunek do żyjących istot. Kliknij myszą w link pod spodem, a krwawa masakra stanie przed tobą w pełni okazałości. Odważysz się wejść?

Ja weszłam. Ale żaby do rąk do dziś nie wzięłam.

https://www.youtube.com/watch?v=k56NBsZXjr8

https://www.youtube.com/watch?time_continue=20&v=q24YWAIh-gg

https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019–07-26/skandaliczny-transport-bydla-w-ciezarowkach-martwe-cieleta/


Małgorzata Szostak – obecnie piszę, pracuję w redakcji „Filozofuj!”, mam Łukasza, dzieci, lubię chodzić na spacery z pieskami, ale bez smyczy. Mam też przeszłość na uniwersytecie: byłam doktorantką na polonistyce w Gdańsku, ale to rzuciłam; specjalizowałam się w metodologii badań językoznawczych, wcześniej ukończyłam specjalizację z filmoznawstwa i teatrologii oraz krytyki artystycznej; jestem też absolwentką filozofii na UG. A w przyszłości chcę zostać wiedźmą.

Kolejny felieton z cyklu „Myślowe niesubordynacje” ukaże się za dwa tygodnie.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy