Artykuł

Marek Hetmański: # 11. Filozofia jako nabijanie guzów

Niewiele jest obrazowych przedstawień filozofii, które odwoływałyby się do tak prostych doświadczeń jak nabijanie guzów, ślizganie się po lodzie czy budowanie. Użyte przez Ludwiga Wittgensteina w jego krytyce tradycyjnej filozofii, zwracają uwagę na cielesne uwarunkowania filozofowania.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 6 (42), s. 32–33. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Wyrażalne i niewyrażalne

Ludwig Wittgenstein należy do licznego grona dwudziestowiecznych filozofów, którzy na różne sposoby odkrywali aktywną rolę języka w myśleniu, w nauce, również w filozofowaniu. W tej kwestii miał radykalne zdanie – filozofia funkcjonuje zawsze w granicach jakiegoś języka, wszystko, co i jak mówi o rzeczywistości, jest uwarunkowane językowo. Filozofowie mają jednak kłopot ze zrozumieniem tej uniwersalnej zasady – albo jej nie zauważają, albo ignorują, przez co ich stanowiska wikłają się w rozliczne sprzeczności. Wittgenstein postawił sobie zadanie zanalizowania źródeł takiej sytuacji.

Do pełnego zrozumienia wspomnianej zasady dochodził etapowo. W dziele Tractatus logico-philosophicus, pisanym przed pierwszą wojną światową i po niej, wyrażał jeszcze przekonanie, że język adekwatnie obrazuje strukturę rzeczywistości, zaś filozofia (podobnie jak nauka) dostarcza prawdziwej wiedzy o rzeczywistości. Wyjątkiem mogą być tylko te zdarzenia, dla których język nie jest w stanie rozpoznać formy logicznej łączącej go z nimi; o takich sytuacjach niepodobna, jak głosi ostatnie zdanie z jego traktatu, niczego sensownie wypowiedzieć:

O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć (Wittgenstein 1997, s. 83, teza 7).

Po porzuceniu zajęcia akademickiego filozofa doszedł jednak do wniosku, czego wyrazem są pośmiertnie wydane Dociekania filozoficzne, że nie można utrzymać poprzedniego stanowiska bez popadania w sprzeczności logiczne. Zaczął myśleć o języku jako swoistej grze (podobnej do szachów, opowiadania historyjek czy rozwiązywania łamigłówek), w której słowa opisujące rzeczywistość dobierane są konwencjonalnie, a ich znaczenie wynika ze sposobu użycia w konkretnej sytuacji.

W obu koncepcjach filozof rozważał fundamentalny problem wyrażalności, której należy oczekiwać od każdego systemu językowego – rachunku zdań, języka naturalnego, naukowego, filozoficznego. Rozpatrywał od tej strony komunikację werbalną (również ujmowanie myśli w piśmie), ale także wyrażalność abstrakcyjnych idei za pomocą muzyki, ich formułowanie za pomocą gestów, ruchów ciała, a nawet dzieł architektury.

Z opozycyjnością kategorii wyrażalności i niewyrażalności ma do czynienia w stopniu najwyższym filozofia próbująca uzgodnić wzajemne relacje między nimi. Oddana jest w tym, zauważa Wittgenstein, jej teoretyczna powinność, z którą nie zawsze jednak daje sobie radę.

Filozofia ma wytyczać granice tego, co da się pomyśleć, a tym samym i granice tego, co się pomyśleć nie da

– formułuje tę powinność Wittgenstein w Traktacie (s. 28, teza 4.114). Filozofia powinna wyrażać się o rzeczywistości prostym, a nie skomplikowanym językiem, winna walczyć z błędami języka, lecz nie z nim samym:

Filozofia jest walką z opętaniem naszego umysłu przez środki naszego języka (Wittgenstein 2000, s. 72).

Metafory filozofii

Analizując filozofię w zmaganiach z językiem, Wittgenstein formułuje szereg sugestywnych metafor, w których zarówno obnaża jej błędy, jak i ukazuje nowe perspektywy dla filozoficznego dyskursu. W obrazach filozofii uwikłanej językowo zestawia filozoficzny język z używaniem narzędzi w codziennych sytuacjach. Większość z użyć tego języka, zauważa, ma charakter deformujący i źle służy filozofii:

Język filozofów został już zdeformowany jak gdyby przez ciasne buty (Wittgenstein 1995, s. 154).

Na ogół nie pasuje on do zadań, jakie filozof sobie stawia, gmatwa problemy, komplikuje poznanie rzeczywistości, dając jej zagmatwany obraz:

Język jest labiryntem ścieżek. Przybywasz z jednej strony i orientujesz się w sytuacji, przybywasz do tego samego miejsca z drugiej, i już się nie orientujesz (Wittgenstein 2000, s. 120).

Nie tylko fałszywie przedstawia rzeczywistość jako labirynt zawiłych dróg – droga jest tutaj obrazem myśli, metaforą koncepcji filozoficznej – ale na każdej z nich zastawia pułapki, w które wpada i sam filozof:

Język zastawia na wszystkich takie same pułapki; potworna sieć łatwo dostępnych, błędnych dróg (Wittgenstein 1995, s. 127).

Posługiwanie się językiem powinno być, argumentuje Wittgenstein, jak zwykłe użycie najprostszego narzędzia, poręcznego uchwytu, części maszyny do wykonania nieskomplikowanej czynności. Filozof przedstawia zatem obraz języka z mocnym akcentem na przestrzenne skojarzenia z doświadczaniem świata przy jego pomocy – poruszanie się, zmaganie z oporem rzeczywistości, pokonywanie trudu itp. Aby poznawać rzeczywistość, trzeba mówić prostym językiem, a nie posługiwać się abstrakcyjnymi formami wyrażania. Trzeba chodzić po stabilnym gruncie językowych użyć, a nie się ślizgać.

Chcemy chodzić, a więc trzeba nam tarcia. Zatem z powrotem na szorstki grunt! (Wittgenstein 2000, s. 71)

– konkluduje. W filozofii trzeba dosłownie zmagać się z rzeczywistością, doświadczając trudów i błędów jej poznawania, a nie tylko bezcielesnego „filozofowania”. Tej maksymie Wittgenstein był wierny, projektując i osobiście budując w Wiedniu dom dla swojej siostry. Filozofowanie jest uciążliwe, a niekiedy bolesne:

Wynikami filozofii są odkrycia zwykłych niedorzeczności oraz guzy, jakich nabawia się rozum, atakując granice języka. One właśnie, owe guzy, pozwalają ocenić wartość tych odkryć (Wittgenstein 2000, s. 74).

Guz nabity przez filozofującego człowieka jest metaforą dobrego filozofowania, o ile będzie on wiedział, że to złe użycie języka, a nie samo filozofowanie przyczynia się do powstania owego guza.

W tekstach Wittgensteina pojawiają się także metafory filozofii jako budowania, w których odrzuca jej wyobrażenie jako budowli o niewzruszonych fundamentach. Filozofowanie jako budowanie jest narażone na niestabilność podłoża i budulca, jakim jest dla niego język:

Burzymy jednak tylko zamki na lodzie, odsłaniając podłoże językowe, na którym stały (Wittgenstein 2000, s. 74).

Na miejscu dawnych budowli wciąż znajdują się „jedynie gruzy i rumowiska” dawnych języków. Lepiej zatem dbać o precyzję językowego narzędzia dla samej konstrukcji niż o skonstruowaną budowlę.

Mnie nie interesuje wznoszenie budowli, lecz to, by przejrzyście widzieć podstawy budowli możliwej, (Wittgenstein 1995, s. 115)

– deklaruje Wittgenstein.

Aby wyrazić metafilozoficzną zasadę, że o wartości filozoficznego dzieła decyduje rzetelność narzędzi językowych, Wittgenstein formułuje jeszcze jedną sugestywną metaforę odwołującą się do prozaicznej czynności:

Filozofia rozwiązuje supły w naszych myślach; stąd też jej rezultat musi być prosty, natomiast filozofowanie musi być tak skomplikowane jak owe supły, które rozwiązuje (Wittgenstein 1999, s. 108).

Najważniejsze jest w niej rozsupłanie problemu.


Marek Hetmański – jest filozofem i kognitywistą. Kieruje Katedrą Ontologii i Epistemologii w Instytucie Filozofii UMCS. Prowadzi badania dotyczące epistemologii, teorii komunikacji i informacji, a także metafilozofii. Odwiedza galerie malarstwa i filharmonie, zaś obce miasta zwiedza rowerem.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Hanna Bytniewska

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

  • 24 lutego 2022 roku filozofia się skończyła.“
    /“Ostatni gwóźdź do trumny“/
    RIP
    Dr. Paul Kopetzky
    Liegnitz

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy