Filozofia religii Ontologia Problemy filozoficzne

Marek Piwowarczyk: Świat i Bóg w filozofii procesu Alfreda Northa Whiteheada #1. Czym jest świat i po co światu Bóg?

Alfred North Whitehead zaproponował nową wizję świata i Boga. Wizja ta pod wieloma względami wydaje się lepiej współbrzmieć ze współczesną fizyką niż propozycje konkurencyjne, a ponadto jest niezwykle romantyczna, urzekając czytelnika sugestywnymi metaforami. Na pewno może przyczynić się do rozwinięcia nowej wrażliwości religijnej. Czy jednak Bóg Whiteheada może spełnić pokładane w Nim nadzieje?

Download (PDF, 2.47MB)


Substancje i procesy

Zgodnie ze swoją nazwą filozofia procesu (Alfred North Whitehead wolał nazwę „filozofia organizmu”) głosi, że świat jest procesem i z procesów się składa. Taki pogląd przeciwstawia się substancjalistycznej wizji rzeczywistości, zgodnie z którą świat jest zbiorem trwających rzeczy, zwanych właśnie substancjami. Potocznie o procesach myśli się jako o czymś, co rozciąga się w czasie i co ma fazy przechodzące płynnie jedna w drugą. Weźmy pod uwagę bieg Jana na 1000 metrów. Można wyróżnić w nim fazę startu, później fazę przyspieszenia, fazę stabilizacji tempa, a wreszcie fazę gwałtownego finiszu. Oczywiście sam bieg też trwa jakiś czas, jednak jego trwanie w czasie polega na tym, że w każdej chwili tego trwania istnieje pewna faza procesu, a nie jego całość.

Mało tego, nie powiemy, że podczas trwania owych faz proces jest czymś gotowym. On dopiero dopełnia się w czasie, staje się w czasie. Inny pogląd mamy na temat samego Jana. On w czasie trwa, ale nie dlatego, że ma w różnych chwilach różne fazy siebie. Przeciwnie, Jan cały jest sobą w każdym momencie swego trwania. Co prawda, zmienia się w czasie, w każdej chwili ma inne cechy, ale trudno nam uznać, że Jan dopełnia się z biegiem czasu i że w pełni ukonstytuowany jest dopiero wraz ze swoją śmiercią. Oczywiście życie Jana jest procesem składającym się z faz i dopełniającym się z biegiem czasu, ale sam Jan wydaje się nam bytem trwałym (substancją), już ukonstytuowanym w każdej chwili swego istnienia, choć za każdym razem posiadającym inne cechy.

Procesy mikroskopowe i makroskopowe

Filozofia procesu neguje substancjalistyczną wizję świata, niemniej nie wykorzystuje zarysowanej wyżej potocznej koncepcji procesu. Whitehead odróżnia dwa zasadnicze rodzaje procesów: mikroskopowe i makroskopowe. Jak się zaraz okaże, są one procesami w dwóch odmiennych znaczeniach. Zacznijmy od tego, że każdy byt znany nam z codziennego doświadczenia i każdy byt postulowany przez nauki jest dla Whiteheada jakimś makroprocesem lub ich zbiorem. Jan jest zbiorem bardzo wielu równolegle przebiegających makroprocesów, pojedynczy elektron jest jednym z makroprocesów składających się na Jana. Owe makroprocesy rozgrywają się w czasie w tym sensie, że mają części czasowe, a więc takie części, które nie są ze sobą równoczesne, tylko następują po sobie. Jednakże owe części makroprocesów nie są ich fazami, przechodzącymi płynnie jedna w drugą, lecz mają ostre granice. Powiemy, że struktura makroprocesu nie jest ciągła, lecz dyskretna, atomowa.

Whitehead usiłował stawić czoło paradoksom zmiany analogicznym do paradoksów pozostawionych przez Zenona z Elei. Weźmy jeden z nich: chcę dojść z jednego końca pokoju do drugiego. Muszę najpierw pokonać połowę tego dystansu. Ale zanim ją pokonam, to muszę przejść jej połowę, a więc ćwierć całej odległości. Lecz aby tego dokonać, trzeba, abym pokonał połowę owej ćwierci. To rozumowanie można oczywiście powtarzać dla dowolnie małych odległości i nigdy nie zostanie ono zakończone. Niektórzy wyciągają z tego wniosek, że nie mogę ruszyć się z miejsca, ponieważ zawsze będzie do przejścia odległość, która poprzedza odległość zaplanowaną przeze mnie do pokonania. I tak jest z każdym innych ruchem czy działaniem: zawsze będzie do zrobienia coś, co poprzedza wykonanie zaplanowanego działania. Podzielność ruchu, czy działania, w nieskończoność zdaje się być powodem tego problemu. Aby go uniknąć, trzeba ową podzielność zanegować i przyjąć, że istnieją pewne zmiany, ruchy czy działania, elementarne, atomowe, czy też inaczej: istnieją kwanty zmiany, ruchu bądź działania. Właśnie owe kwanty są dla Whiteheada mikroprocesami, inaczej nazywanymi bytami aktualnymi (actual entities) albo zdarzeniami aktualnymi (actual occasions). Procesualiści nie są zgodni co do podawanych przykładów zdarzeń aktualnych. Raz mówią, że to momentalny przekrój historii jakiejś cząstki, kiedy indziej, że momentalny przekrój ludzkiego doświadczenia. Pamiętać jednak należy, że „momentalny” nie znaczy tu „nieposiadający rozciągłości czasowej”. Ponieważ zmiany są kwantowe, to i czas ma taką strukturę i nie jest podzielny w nieskończoność. Istnieją najmniejsze kwanty czasu, a przejście od jednego z nich do drugiego oznacza upływ jednej chwili.

Procesy makroskopowe różnią się więc od procesów w potocznym rozumieniu tego słowa tym, że nie składają się z płynnie przechodzących w siebie faz, lecz z atomowych, niepodzielnych już dalej zdarzeń. Procesy makroskopowe są jednak bytami czasowymi, tzn. rozgrywającymi się w czasie. Z kolei procesy mikroskopowe (zdarzenia aktualne), choć są rozciągłe czasowo, to jednak nie mają żadnych części czasowych. Nie składają się z innych zdarzeń aktualnych, ale też nie można w ich obrębie wyróżnić żadnych faz płynnie przebiegających po sobie w czasie. Ich związek z czasem jest tylko taki, że momentalnie (pamiętajmy o zastrzeżeniach co do tego słowa) pojawiają się w czasie, momentalnie wchodzą w byt i od razu mają właściwą sobie rozciągłość czasową. Zabrzmi to paradoksalnie, ale zdarzenia aktualne są w pewnym sensie bezczasowe: nie rozgrywają się w czasie. Mikroprocesy są więc procesami w sensie metaforycznym, co zresztą stanowi jedną z głównych kontrowersji w obrębie procesualistycznej scholastyki. Choć Whitehead mówi o fazach stawania się aktualnego zdarzenia, to od razu zastrzega, że porządek faz nie jest porządkiem czasowym.

Mikroprocesy stanowią podstawę dla makroprocesów, zatem podstawową jednostką rzeczywistości jest w filozofii procesu zdarzenie aktualne. Ani zdarzenia aktualne, ani makroprocesy nie potrzebują do swego zachodzenia nosicieli (podczas gdy bieg potrzebuje Jana, aby się rozegrać).

Stawanie się jako doświadczanie

Na czym polega stawanie się zdarzenia aktualnego? Najogólniej rzecz biorąc, jest ono zawsze scalaniem jakiejś wielości w jakąś jedność. Synteza ta dokonuje się mocą zasady zwanej przez Whiteheada kreatywnością (creativity). Syntetyzowana wielość to wielość relacji, w jakich stające się zdarzenie stoi do dokonanych już przeszłych zdarzeń. Jedność zaś to tzw. spełnienie (satisfaction) zdarzenia aktualnego.

Objaśniając tę wstępną ideę, Whitehead odwołuje się do fenomenu ludzkiego doświadczania. Każde zdarzenie aktualne jest w pewnym sensie doświadczaniem zdarzeń poprzedzających je, tzn. scalaniem wielu doświadczanych danych w jedno spójne doświadczenie. Taki model objaśniania ma oczywiście swoje wady, sugeruje jakąś formę panpsychizmu, którego jednak nie można Whiteheadowi przypisywać. Doświadczenie nie zawsze wiąże się u niego z posiadaniem psychiki czy też świadomości; ta ostatnia jest właściwa wyłącznie dla zdarzeń aktualnych wysokiego stopnia (istnieje hierarchia zdarzeń aktualnych). Zwróćmy uwagę, że kłopoty związane z zastosowaniem jakiegoś modelu do objaśnienia natury podstawowych składników rzeczywistości są czymś normalnym właściwie dla każdego systemu metafizycznego. Kiedy Arystoteles tłumaczy rzeczywistość przy użyciu pojęć formy i materii, zaczyna od przykładów posągu i domu. Dopiero potem okazuje się, że forma substancjalna to wcale nie kształt ani konfiguracja części, a materia pierwsza to wcale nie materiał ani zbiór części. Ciągle mamy napięcie między podanymi przykładami a właściwym sensem pojęć metafizycznych i ciągle istnieje zagrożenie zbyt dosłownego rozumienia roli podanych przykładów. Podobnie jest u Whiteheada: stawanie się to doświadczanie i jest ono opisywane przy użyciu pojęć właściwych teorii doświadczenia, ale wciąż trzeba pamiętać o ograniczeniach modelu.

Doświadczenie polega wedle Whiteheada na swoistej reprodukcji świata, z którym wchodzimy w kontakt poznawczy, na jakiejś formie odzwierciedlenia i powtórzenia świata w doświadczającym zdarzeniu. Pod tym względem zdarzenia aktualne przypominają Leibnizjańskie monady, które też odzwierciedlają w sobie cały świat. O ile jednak monady „nie mają okien”, o tyle zdarzenia aktualne są konstytuowane w relacji do świata. Zawsze jest to świat przeszły, choć nazywamy go światem aktualnym danego zdarzenia. Jest on odzwierciedlany z pewnej perspektywy, dlatego też żadne dwa stające się zdarzenia nie mają tego samego świata aktualnego.

Ujęcia jako relacje do świata

Relacje, o których tu mowa, są nazywane ujęciami (prehensions). Angielski termin jest neologizmem powstałym ze słowa apprehension, które oznacza ujęcie poznawcze. Prehension ma unikać skojarzenia z poznaniem. Stające się zdarzenie ujmuje przeszłe zdarzenia. Ujęcia dokonują się zawsze w określony sposób zwany formą podmiotową ujęcia. Stanowi ona o tym, jak zdarzenie ujmuje swą przeszłość. Świadomość jest tylko jedną z form podmiotowych. Inne to np. emocja, waluacja, awersja, sympatia. Zdarzenie ujęte staje się przedmiotem dla zdarzenia ujmującego, czy też, jak mówi Whitehead, przeszłe zdarzenia zostają zobiektywizowane w zdarzeniu teraźniejszym. Podkreślić przy tym należy, że owo zobiektywizowanie czy też odzwierciedlenie rozumiał Whitehead dość mocno. Nie tylko abstrakcyjne aspekty zdarzenia w postaci pow­szechników, takich jak kształty czy barwy, zostają „odbite” w nowym zdarzeniu, lecz nowe zdarzenie jest wręcz powtórzeniem zdarzenia przeszłego. Nie do końca wiadomo, jak to rozumieć – normalnie nikt nie powie, że jakieś indywiduum może być dosłownie powtórzone. Whiteheadowi chodziło jednak o to, że zdarzenia przeszłe przez swą indywidualność, a nie tylko przez swe abstrakcyjne aspekty, przyczyniają się do powstania zdarzeń teraźniejszych.

Odzwierciedlenie, o którym tu mowa, nigdy nie jest dokładne, a więc nigdy nie dochodzi do zupełnego powtórzenia przeszłego świata w zdarzeniu teraźniejszym. Już samo mówienie o powtórzeniu wielu zdarzeń w jednym zdarzeniu rodzi wątpliwości. A przecież ujmowany świat jest bardzo różnorodny. Niektóre aspekty osobnych względem siebie zdarzeń nie mogą współistnieć w jednym zdarzeniu. Dlatego też ujmowanie wiąże się z selekcją, która dokonuje się za sprawą ujęć negatywnych. Ujęcie takie nie oznacza niezachodzenia relacji do jakiegoś przeszłego zdarzenia. Każde zdarzenie zostaje ujęte, lecz nie każde z tych ujęć zostaje włączone w stawanie się nowego zdarzenia. Operacja polegająca na wyłączeniu danego zdarzenia z dalszego procesu syntezy nazywa się ujęciem negatywnym. Forma podmiotowa ujęcia negatywnego, np. awersja, zawsze jednak pełni rolę w dalszych fazach stawania się nowego zdarzenia.

Skoro niektóre ujęcia są negatywne, to zdarzenie musi dokonywać również ujęć pozytywnych. Nazywane są one czuciami (feelings), co ma oddawać intuicję Whiteheada, że pierwotny kontakt z rzeczywistością opiera się na nieświadomym jej odczuwaniu, właściwym każdemu zdarzeniu i będącym podstawą realistycznie rozumianego poznania. Ujęcia pozytywne mogą być fizyczne bądź konceptualne. Te pierwsze są ujęciami zdarzenia przeszłego w sposób podkreślany już wyżej: w całej jego fizyczności i indywidualności. Czucie konceptualne zaś to czucie wspomnianych wcześniej abstrakcyjnych aspektów zdarzeń. Aspekty te są zrealizowanymi w zdarzeniach uniwersaliami, zwanymi przez Whiteheada wiecznymi przedmiotami (eternal objects), zatem ujęcie konceptualne to ujęcie takiego wiecznego przedmiotu. Whitehead podkreśla, że ujęcia konceptualne są pochodne względem fizycznych.

W pierwszej fazie stawania się zdarzenia dochodzi do ujęć fizycznych i ujęć negatywnych. Po nich przychodzą ujęcia konceptualne. W fazie ujęć konceptualnych wieczne przedmioty (wyabstrahowane z ujęć fizycznych) są oceniane pod kątem ich zdolności ponownej realizacji. Na tym etapie dochodzi do zmniejszenia lub zwiększenia roli danego powszechnika lub jego całkowitego odrzucenia. Efekty tej oceny porównywane są z czuciami fizycznymi, co stanowi osobną fazę. W najprostszych zdarzeniach aktualnych po owej fazie czucia porównawczego następuje synteza danych czuć fizycznych z odpowiednią strukturą wiecznych przedmiotów. Synteza ta jest spełnieniem zdarzenia aktualnego, które wraz z nim przemija, tzn. odchodzi w przeszłość i zaczyna stanowić daną dla następnych zdarzeń. Należy stale pamiętać, że omawiane fazy nie następują po sobie w czasie; są wcześniejsze i późniejsze jedynie w tym sensie, że jedna warunkuje drugą. W świecie pojawia się od razu spełnione zdarzenie.

Problem nowości

Najprostsze zdarzenia fizyczne są powtórzeniem struktury zdarzeń przeszłych. Gdyby tylko takie zdarzenia zachodziły w świecie, nie byłoby w nim żadnej nowości. Jednak pojawianie się nowości jest czymś charakterystycznym dla filozofii procesu. Problem w tym, w jaki sposób nowość mogłaby się pojawić w sytuacji, gdy każde ujęcie konceptualne byłoby pochodne względem ujęć fizycz­nych przeszłego świata. Wydaje się, że wtedy w świecie nie mogłyby zostać zrealizowane nowe wieczne przedmioty, a to one są potrzebne, aby nowość nie była trywialna. W tym kontekście Whitehead wprowadza najpierw pojęcie czucia zrewersowanego, tzn. takiego, którego daną jest jakiś wieczny przedmiot niezrealizowany w ujmowanych przeszłych zdarzeniach. Dostrzegając problematyczność takiej sytuacji, wprowadza pojęcie hybrydowego czucia konceptualnego, które jest ujęciem Boga. Dlaczego akurat Boga?

Upraszczając, można powiedzieć, że wieczne przedmioty to platońskie idee. Whitehead wyznawał jednak pogląd, że wszystko, co istnieje, musi być albo bytem aktualnym, albo aspektem takiego bytu. Stąd wieczne przedmioty potrzebowały do swego istnienia jakichś bytów aktualnych. W świecie pozbawionym nowości mogłyby to być fizyczne zdarzenia. Skoro jednak postulujemy istnienie niezrealizowanych idei, to konieczne jest wprowadzenie na scenę takiego bytu aktualnego, który będzie mógł być ich „siedliskiem” − a skoro ich, to i wszystkich innych. Tym bytem aktualnym jest Bóg.

Jak widzieliśmy, stawanie się zdarzenia polega na uspójnianiu ze sobą danych, jakie oferuje mu świat aktualny. Ów proces uzgadniania nie przebiega „ślepo”, lecz jest dokonywany ze względu na pewien cel, zwany celem podmiotowym (subjective aim) zdarzenia. Cel ten to samo spełnienie (a więc samo dokonane zdarzenie), rozumiane jednak jako coś, co dopiero ma być zrealizowane. Ponieważ spełnienie jest syntezą czuć fizycznych i konceptualnych, to cel podmiotowy jest wzorem takiej syntezy, ustalającym możliwy sposób realizacji wiecznych przedmiotów w danej sytuacji w świecie. Musi on być obecny w każdej fazie stającego się zdarzenia i kierować jego stawaniem się. Znów przychodzi do głowy analogia z systemem Leibniza. Istotą każdej monady było, jak wiadomo, tzw. prawo serii, pozwalające na przejście od jednego systemu percepcji monady do drugiego. Cel podmiotowy jest analogonem prawa serii o tyle, o ile pozwala na spójne przejście od wielości danych początkowych do jedności spełnienia. Aby zaistniała nowość, cel podmiotowy musi zawierać jakieś wieczne przedmioty, które nie są jeszcze egzemplifikowane.

Skądinąd Whitehead chciał uniknąć ścisłego determinizmu. Dlatego też przyznał zdarzeniom aktualnym zdolność decydowania (znów: nie chodzi o świadome podejmowanie decyzji), które z wiecznych przedmiotów zostaną ostatecznie włączone w spełnienie. Cel podmiotowy jest w pewnym sensie efektem wyboru spośród wielu możliwości. Cały zestaw możliwości danych zdarzeniu jest nazywany celem początkowym (intitial aim). Cel początkowy ma się zatem do celu podmiotowego tak, jak alternatywa do jednego ze swych członów. Cel początkowy zawiera wiele sposobów, na jakie można dokonać spójnej syntezy ujęć przeszłego świata. Bóg Whiteheada odgrywa przede wszystkim rolę dostarczyciela celu początkowego każdemu zdarzeniu w świecie.

Jak już wspomniałem, Whitehead przyznał pierwszeństwo zdarzeniom aktualnym – i to zdarzeniom stającym się. Tylko w stającym się zdarzeniu obecna jest kreatywność, zdarzenia przeszłe są już jej pozbawione. Tylko stające się zdarzenie może dokonywać decyzji. Skoro jednak tak jest, to nie można wyobrażać sobie zdarzeń przeszłych jako czegoś, co zapoczątkowuje, co wywołuje lub daje impuls do stawania się nowego zdarzenia. Świat przeszły „działa” w zdarzeniu teraźniejszym tylko dlatego, że ono go ujmuje. Ujęcie jest u Whiteheada jedynym nośnikiem przyczynowości. Przyczynowość sprawcza polega na ujęciu przeszłego świata, zaś przyczynowość celowa – na ujęciu celu początkowego.

Obok przedstawiłem uproszczony schemat stawania się prostego zdarzenia fizycznego. Oprócz takich zdarzeń zachodzą jeszcze zdarzenia fizyczne drugiego rodzaju – gdzie do głosu dochodzą czucia zrewersowane. Są one podstawą fizycznych zjawisk falowych, wibracyjnych itp. Bardziej skomplikowane są zdarzenia instynktownej intuicji i zdarzenia świadome. Aby nie komplikować tego eseju, nie będę przedstawiał różnic między nimi.

Społeczności zdarzeń

Dwa zdarzenia, z których jedno ujmuje drugie stanowią najmniejszy splot (nexus). Splot jest serią zdarzeń, spośród których jedno jest teraźniejsze (stające się), a pozostałe są przeszłe. Sploty są więc procesami makroskopowymi. Jeś­li w splocie zdarzenia późniejsze dziedziczą tzw. charakterystykę definiującą obecną w zdarzeniach wcześniejszych, wtedy mamy do czynienia ze społecznością (society). Owa charakterystyka definiująca jest czymś, co można z grubsza uznać za istotę społeczności. Może się zdarzyć tak, że społeczności równolegle rozgrywające się w czasie łączą się ze sobą, tworząc społeczności ustrukturyzowane lub nieustrukturyzowane. W tych pierwszych jedna ze społeczności składowych dominuje nad innymi, w tych drugich – nie ma takiej dominacji. Przykładami pierwszego typu społeczności są organizmy, zaś drugiego: kamienie, porcje wody. Tak czy inaczej przedmioty znane z potocznego doświadczenia są zbiorami złożonymi z ogromnej liczby równolegle biegnących (a zazwyczaj również krzyżujących się) społeczności zdarzeń aktualnych. Niemniej jednak wszystko, co rozgrywa się między Bogiem a światem, rozgrywa się na poziomie stających się zdarzeń aktualnych.

Jaki musi być Bóg, aby mógł dostarczać zdarzeniom celów początkowych? O tym powiemy w drugiej części eseju.


Warto doczytać

  • P. Gutowski, Filozofia procesu i jej metafilozofia. Studium metafizyki Ch. Hartshorne’a, Lublin 1995.
  • A. Jurek, Indywiduum w procesie. Studium metafizyki A.N. Whiteheada, Warszawa 2013.
  • J. Jusiak, Filozofia nauki i teoria poznania Alfreda Northa Whiteheada, Lublin 1992.
  • J. Mączka, Od matematyki do filozofii. Twórcza droga Alfreda Northa Whiteheada, Tarnów 1998.
  • R.S. Niziński, Między teizmem a panteizmem. Charlesa Hartshorne’a procesualna filozofia Boga, Lublin 2002.
  • B. Ogrodnik, Między metafizyką A.N. Whiteheada a mechaniką kwantową, Kraków 2007.
  • M. Piwowarczyk, Bóg i stawanie się. Problem relacji świat−Bóg w filozofii Alfreda Northa Whiteheada, Lublin 2008.
  • M. Rosiak, Spór o substancjalizm. Studia z ontologii Ingardena i metafizyki Whiteheada, Łódź 2003.
  • A.N. Whitehead, Nauka i świat nowożytny, tłum. M. Kozłowski i M. Pieńkowski, Kraków 1987.
  • A.N. Whitehead, Proces i rzeczy­wistość. Esej kosmologiczny, tłum. P. Staroń, Kęty 2021.
  • A.N. Whitehead, Przygody idei, tłum. M. Piwowarczyk, Warszawa 2020.
  • J. Życiński, Bóg Abrahama i Whiteheada, Tarnów 1992.

Część druga > tutaj.


Marek Piwowarczyk – filozof, zajmuje się ontologią (metafizyką) i filozofią religii, pracuje na Wydziale Filozofii KUL, gdzie prowadzi zajęcia z ontologii, epistemologii i filozofii umysłu.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Ilustracja: Mira Zyśko

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy