Tekst ukazał się w dziale „Próby filozoficzne”, poświęconym pracom adeptów filozofii.
Czy istnieje zatem możliwość przyporządkowania pop-estetyce wartości estetycznych? Jest to przecież kultura niska,
która unieważnia zarówno głębokie dramaty (seks, śmierć, niepowodzenie), jak proste, spontaniczne przyjemności, ponieważ te rzeczywiste dramaty byłyby zbyt rzeczywiste, a przyjemności zbyt żywe, aby zyskać narkotyczną akceptację kultury masowej i stać się towarem, który ona sprzedaje jako substytut niepewnej i nieprzewidywalnej (a stąd niestabilnej) radości, tragedii, dowcipu, zmienności, oryginalności i piękna rzeczywistego życia.
[D. Strinati, Wprowadzenie do kultury popularnej, Poznań 1998, s.24].
Geneza
Ramy kultury popularnej uzależnione są od rozwoju technik masowej produkcji, a te przypadają na lata dwudzieste i trzydzieste XX wieku. To wówczas upowszechniły się media w postaci radia, kina, w późniejszym okresie także telewizji, wzrosła produkcja dóbr komercyjnych. Powszechna industrializacja i urbanizacja przyczyniły się do atomizacji społeczeństwa, czyli erozji relacji między jednostkami, które ustąpiły miejsca „związkom czysto umownym, przelotnym i sporadycznym, a nie prawdziwie społecznym i zintegrowanym”[D. Strinati, 1998, s.18–20]. Migracja do miast, oddalenie od organizacji pokroju wsi, rodziny, czy też kościoła przyczyniła się do zatracenia tożsamości jednostek, które odnalazły w kulturze masowej nową, wspólną moralność. Demokracja i nauczanie stanowiły podwaliny pod rozwój społeczeństwa masowego. Rozpad hierarchii klasowych w ogromnym stopniu wpłynął na wzrost znaczenia opinii mas oraz powszechny egalitaryzm gustów i preferencji estetycznych, wyznaczonych do tej pory przez elity intelektualne. Kultura została poddana deprecjonowaniu i trywializacji z powodu masowego bezguścia i braku hierarchii
Sztuka masowa stanowi kontrast wobec sztuki ludowej (oddolnej) oraz elitarnej, które to istnieją niezależnie od siebie, ale w zgodzie ze sobą. Sztuka masowa została narzucona odgórnie przez przemysł komercyjny i mass media. Scala ze sobą elementy kultury wysokiej oraz ludowej, dlatego jednocześnie zaciera granice oraz niszczy odrębność kultury ludowej i elitarnej. Jest zatem homogeniczna, miesza i łączy wszelkie własności różnych kultur obniżając ich walory, łamie schematy, przeciwstawia się tradycji. Jej demokratyczny charakter, rezygnacja z dyskryminacji kogokolwiek i czegokolwiek formuje twór dopasowany do możliwie największej grupy odbiorców. W wolnym czasie uwaga masowego odbiorcy jest nieustannie rozproszona przez powierzchowne bodźce, został on pozbawiony możliwości nudzenia się. A zatem w większości przypadków nie jest w stanie poddać umysłu dyscyplinie oraz koncentracji jakiej wymagałaby od niego sztuka prawdziwie wyższa. Kultura masowa uczyniła z odbiorcy osobę wygodną, której gust został poddany standaryzacji, pogodziła go z własnym losem.
Adorno określił ją jako „katharsis dla mas” [D. Strinati, 1998, s.18–20]. Zgodnie z poglądami tego myśliciela, życie w społeczeństwach kapitalistycznych nie jest szczęśliwe, a zatem kino, reklama, czy muzyka istnieją po to, by tłumić w człowieku świadomość nieszczęścia. Wszystkie produkty kultury popularnej powstają po to, by karmić ludzkie marzenia, fantazje, uświadamiać trudność ich spełnienia, a zarazem godzić ich z tym faktem. Adorno przekonuje również o powszechnej standaryzacji na przykładzie muzyki popularnej, która przypomina produkcję samochodu — wzajemną wymienialność części i pseudoindywidualizację: części jednego samochodu można zastąpić częściami drugiego, chociaż pozornie różni je model, kształt maski, opływowość. Podobnie jest z muzyką, która została pozbawiona różnic, a zabieg ten ukrywa się pod warstwą ozdobników [D. Strinati, 1998, s. 38].
Lecz co tak naprawdę stanowi istotę sztuki? Piękno? Czym jest piękno? Czy są to uczucia? Koncept? Ekspresja? Stopień odtworzenia rzeczywistości? Jak zdefiniować sztukę? W Dziejach sześciu pojęć Władysław Tatarkiewicz formułuje następującą definicję:
Sztuka jest odtwarzaniem rzeczy, bądź konstruowaniem form, bądź wyrażaniem przeżyć – jeśli wytwór tego odtwarzania, konstruowania, wyrażania jest zdolny zachwycać, bądź wzruszać, bądź wstrząsać.
[Ewa Bogusz-Bołtuć, Władysława Tatarkiewicza alternatywna definicja sztuki a analityczna filozofia sztuki, „Filo-Sofija”, nr 13–14, 2011 , s.591–600].
Zgodnie z tak szerokim opisem pojęcia, mianem „sztuki” określić można wszystko, co zostało dotąd wytworzone — od obrazów na ścianie, po najnowsze modele samochodów. Jednak czy każda sztuka niesie ze sobą wartości? Wartość jest tym, co cenne i pożądane [J. Jaśtal, Wartość (hasło), [w:] Słownik filozofii, red. J. Hartman, Kraków 2009]. Czy zalety produktów kultury masowej przeważają nad wadami? Pop-art w istocie odziera świat z metafizyki, spłyca sensy, swoim istnieniem wykpiwa założenia estetyzmu — modyfikuje je do hasła „sztuka dla sztuki bez sztuki”. Jest pusty, odarty z emocji, pozbawiony piękna — nie skłania się w żadną ze stron, odrzuca zarówno koncepcję apollińską, jak i dionizyjską, pozostaje w punkcie zero. Jest czymś na kształt lustra, czyli gładkiej tafli powołanej jedynie w celu ukazania odbicia kapitalizmu. To kaleki hedonizm XX wieku. Jego istnienie można by pominąć krytycznym komentarzem, gdyby nie świadomość szkody, jaką wyrządza kulturze jako takiej.
Ostatni ludzie
Radykalny wzrost tendencji konformistycznych społeczeństwa przewidział już Friedrich Nietzsche w Tako rzecze Zaratustra — przedstawił w niej niesamowicie aktualną, z punktu widzenia współczesnego człowieka, koncepcję „ostatniego człowieka”. Tytułowy Zaratustra jest postacią tragiczną; schodzi z wyżyn, w celu przekazania ludziom idei nadczłowieka, jednak pozostaje niezrozumiany. Nie zniechęca się, pomimo porażki. Tezie nadczłowieka przeciwstawia zatem antytezę: tworzy człowieka ostatniego, lecz ku jego zdumieniu koncepcja zyskała powszechną aprobatę — zamiast oczekiwanego zgorszenia spotyka się z zachwytem. „Daj nam, Zaratustro, ostatniego człowieka” [F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, tłum. Wacław Berent, wyd. Jakób Mortkowicz, Warszawa 1905 r. s.7] – krzyczy lud.
Istota problemu, jaką w swoim utworze zarysował Nietzsche, polega na zatrważającym konformizmie współczesnego społeczeństwa. Ostatni człowiek to jednostka pozbawiona ambicji, wyzuta z celów, pozbawiona woli działania, zadowolona ze stanu, w jakim się znajduje – „myśmy szczęście wynaleźli” – powiada [F. Nietzsche, 1905, s.7]. Nie pragnie tworzyć, odkrywać, poszukiwać, jest samolubna, kieruje nią jedynie chęć uniknięcia cierpienia, egoistyczna próba ochrony siebie samej. Nie snuje refleksji ani nie wchodzi w spory, bowiem „niezgoda psuje żołądek” [F. Nietzsche, 1905, s.7]. Praca jest dla niej tylko rozrywką, jednak dba się, by nie stała się ona uciążliwa.
Idea Nietzschego dobrze wpisuje się w model kapitalizmu oraz stworzonego przezeń człowieka komercyjnego. Jest on niezdolny do działań wykraczających poza wąskie ramy przyjemności, rzeczywistość w jakiej się obraca jest oprocentowana na korzyść, kieruje się zyskiem, przy jednoczesnej minimalizacji nakładu pracy. Zamienia życie w egzystowanie, rezygnuje z pasji, głębokich rozterek i dramatów moralnych na rzecz stanu permanentnego zadowolenia. Następuje proces trywializacji istnienia. Popkultura nie jest zatem niczym innym, jak tylko odbiciem tych tendencji: karykaturalnym obrazem społeczeństwa, afirmacją hedonizmu, pragnieniem posiadania. Przyjemność zyskuje rangę najważniejszej wartości, rozkosz staje się głównym motywem i celem istnienia dyskredytując potrzebę rozwoju, nieustannego poszukiwania. Ważne jest to, co teraźniejsze, przyszłość traci na znaczeniu. Szczęście w takim kształcie jest płytkie, nie wychodzi poza ramy cielesności, spełnienia zmysłów, jest puste, pozbawione tak ważnego dla rozwoju duchowego cierpienia. Każde działanie sprowadza się do utylitarnej funkcjonalności, nie istnieje bez spodziewanej korzyści. Popkultura odziera świat z metafizyki, natura rzeczywistości przybiera jednorodny, materialny kształt, z dualistycznej na monistyczną — następuje odcięcie się od tradycji historycznej.
Wnioski
Pop-estetyka jest pozbawiona piękna zarówno w formie, jak i w treści. Nie odznacza się kunsztownym wykonaniem, precyzją, przemyślaną strukturą. Jest tandetna, efekciarska, kiczowata. Nie podejmuje się głębokich rozterek moralnych, nie szuka sensów, nie sięga głębiej. Jest prosta, niemal prostacka, przeznaczona dla szerokiego grona odbiorców, wymienialna, standaryzowana. Rozleniwia społeczeństwo, odwodzi je od wysiłku intelektualnego, od refleksji, złożoności emocji. Jako przejaw złego smaku psuje gusta. Wartości promowane przez popkulturę są wysoce niepożądane — próżna przyjemność, chwilowe zaspokojenie. Pop-estetyka działa na niekorzyść tego, co naprawdę ważne, potrzebne, co cenne. Nie przysługuje się światu w sposób pozytywny, nie zachwyca, nie fascynuje. Jest zbędna, niepotrzebna.
Warto doczytać:
- E. Bogusz-Bołtuć, Władysława Tatarkiewicza alternatywna definicja sztuki a analityczna filozofia sztuki, „Filo-Sofija”, nr 13–14, 2011
- J. Jaśtal, Wartość (hasło), [w:] Słownik filozofii, red. J. Hartman, Kraków 2009
- F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, tłum. Wacław Berent, wyd. Jakób Mortkowicz, Warszawa 1905
- D. Strinati, Wprowadzenie do kultury popularnej, Poznań 1998
Marta Damińska – uczennica klasy maturalnej Liceum Ogólnokształcącego nr XIV we Wrocławiu, lat 18; fanka sztuki i XIX-wiecznej literatury francuskiej, romantyk.
Ilustracja: pixabay.com
Niezły tekst