Artykuł Teoria działania

Michał Barcz: Nie wiem, co robić. Czyli ćwiczenia z działania w sytuacji niepewności

Nierzadko targają nami skonfliktowane potrzeby i emocje, a posiadane racje do działania jawią się nam jako sprzeczne. Nie wiemy wtedy, czego tak właściwie chcemy, a zatem nie wiemy też, co robić. Jak to możliwe, że mimo to podejmujemy działania?

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 6 (42), s. 14–16. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Działania nazywamy czasem niepewnymi (mówimy np. o czyichś niepewnych ruchach), jednak niepewność tkwi raczej nie w tym, co robimy, czyli nie w samych działaniach, ale – by pozostać w tej przestrzennej metaforyce – w samym działającym podmiocie. Bywa, że nie jesteśmy pewni, czego chcemy lub jak osiągnąć to, czego chcemy. Tego rodzaju wątpliwości mogłyby nas bez reszty paraliżować, ale działanie w ich obliczu to nasza codzienność, bowiem dysponujemy skutecznym umysłowym środkiem, by podjać działanie pomimo ich obecności. W klasycznej filozofii utożsamiano ten środek z aktywnością odrębnej władzy podmiotu – woli. Z kolei współczesna filozofia działania, która będzie tłem naszych dociekań, mówi raczej o intencjach (zamiarach) lub decyzjach. W tym tekście przedstawimy, na czym polega rola intencji w działaniu.

Na wstępie przyjmijmy jeszcze, że zgodnie z popularną konwencją terminologiczną podejmowanie decyzji jest tożsame z nabywaniem intencji; o intencjach i decyzjach będziemy więc mówić zamiennie.

Wyjaśnianie działań: pragnienia i przekonania

Zobaczmy na początek, jak radzilibyśmy sobie z wyjaśnianiem działań bez pojęcia intencji. Prototypowe działania, czyli tzw. działania intencjonalne, nakierowane są na to, czego chcemy. (Stwierdzenie to wydaje się zupełną oczywistością, a jednak trzeba pamiętać, że jego konsekwencją jest to, że np. różne przypadki pomyłek, błędów czy realizacje niezamierzonych skutków nie są prototypowymi działaniami). Wyjściowy filozoficzny model działania – uwspółcześniony przez Donalda Davidsona – zakłada, że z działaniem mamy do czynienia wtedy i tylko wtedy, gdy jest ono spowodowane pragnieniem, które wyodrębnia ze świata to, czego chcemy (co uznajemy z jakichś powodów za dobre), i które popycha do działania, oraz przekonaniem, które przedstawia nam świat pod kątem tego, jak nasze pragnienie zrealizować w świecie. Przekonanie pełni jedynie rolę modyfikatora (modyfikuje sposób działania); działanie natomiast jest wyzwalane przez pragnienie.

Przyjrzyjmy się następującemu przykładowi. Wyobraźmy sobie, że chcemy zrobić sobie przyjemność i zjeść coś pysznego oraz że jesteśmy przekonani, że w zamrażarce są lody waniliowe (pamiętamy, jak je tam wkładaliśmy). Zatem wszystko jasne: pójdziemy do lodówki i nałożymy sobie lodów.

Wyjaśnianie działań: intencje

Model oparty na pragnieniach i przekonaniach nie radzi sobie jednak z wyjaśnieniem działania w sytuacji niepewności. Krytycy wskazywali (co dostrzegał też sam Davidson), że schemat ten ma zbyt oszczędne założenia co do psychiki sprawcy.

Zmodyfikujmy nasz przykład i wprowadźmy element niezdecydowania. Co byłoby, gdybyśmy pomyśleli nie tylko o lodach waniliowych w lodówce, ale również o czekoladowym batoniku w kieszeni (powiedzmy, że są dla nas podobnie smaczne)? Co mielibyśmy robić? Które z nich zjeść? A co mielibyśmy zrobić, gdyby nasze pragnienie słodkości stało w konflikcie z inną naszą potrzebą, żeby wyglądać szczupło?

By przejść do działania, potrzebujemy zazwyczaj czegoś więcej niż pragnienia i przekonania; czegoś, co rozładuje pojawiające się między naszymi motywacjami napięcia. Potrzebujemy zdecydować, jakie działanie podjąć (jeśli w ogóle jakieś), czyli nabrać odpowiedniej intencji. Intencja, co zjeść, będzie stanowić rozstrzygnięcie w pierwszej sytuacji (lody albo batonik); intencja, żeby jeść (lub intencja, żeby nie jeść) – w drugiej. Zobaczmy, na czym polega ta szczególna rola intencji. Porównajmy ją z rolą, jaką odgrywają w naszej psychologicznej ekonomii pragnienia.

Logika pragnień dopuszcza wewnętrzny konflikt

Zupełnie zwyczajne jest, że targają nami różne chęci, potrzeby i emocje; w filozofii działania używa się w tym kontekście zbiorczego okreś­lenia „pragnienia”. Mamy ochotę na słodycze, a jednocześnie nie chcemy ich jeść. Chcielibyśmy pójść do kina, ale w sumie zostalibyśmy w domu. Nie mamy przy tym bezpośredniego wpływu na nasze pragnienia ani na to, czy się pojawią; powiemy, że pragnienia jedynie nam się przydarzają. Możemy co najwyżej aranżować sytuacje, w których zwiększa (lub zmniejsza) się prawdopodobieństwo wystąpienia jakiegoś pragnienia. Możemy nie pójść do cukierni, żeby nie zachciało nam się słodyczy, ale nie możemy nakazać sobie, żebyśmy nie chcieli teraz tortu (w ramach eksperymentu spróbuj, Czytelniku, nakazać sobie mieć ochotę na coś, czego nie lubisz).

Mamy z kolei – odsuwając na bok pytanie o istnienie wolnej woli – kontrolę nad naszymi procesami decyzyjnymi. Polega ona na tym, że wybieramy najlepszą pod jakimś względem ewentualność w wyniku ważenia racji. Nie jesteśmy w tym zdeterminowani naszymi pragnieniami; choć te ostatnie wpływają na nasze decyzje, to możemy decydować zgodnie z nimi, ale i wbrew nim. Możemy zdecydować, żeby zrobić coś mimo tego, że, mówiąc potocznie, „nie chce nam się”, ponieważ skądinąd uważamy, że „tak będzie lepiej”.

Logika intencji: zobowiązanie

Niekiedy w sytuacji wahania słyszymy od innych porady w rodzaju: „po prostu zdecyduj się na coś!”. Może brzmieć to mało przekonująco, a jednak zdaje się stać za tym głębokie rozumienie roli intencji w działaniu. Wprawdzie może być tak, że powiemy: „nie jem dziś słodyczy”, a zaraz w najlepsze zajadamy lody, ale żywienie intencji to coś więcej niż tylko wypowiedzenie tych słów; mówiąc metaforycznie, trzeba je mieć na myśli.

Co to jednak znaczy „mieć na myśli, żeby nie jeść słodyczy” (w przeciwieństwie do samego powiedzenia: „nie jem słodyczy”)? Intencja to forma zobowiązania siebie samego do określonego działania. Nie jest to jednak zobowiązanie w rodzaju tego, które nakłada na nas sytuacja społeczna lub inny człowiek; nie chodzi o to, że obiecujemy sobie, że nie zjemy słodyczy, a potem próbujemy dotrzymać tej obietnicy (takie przyrzeczenia się zdarzają, ale nie jest to istotą intencji). Sankcją tego zobowiązania, którym jest intencja, nie jest czyjaś (nawet własna) przykrość lub inne negatywne skutki w świecie, ale nasza wewnętrzna spójność i integralność. Mówienie w tym kontekście o zobowiązaniu jest nawet nieco mylące (choć przyjęte w literaturze), ponieważ my właściwie nie potrafimy zaprzeczyć naszej spójności (przypadki jawnej irracjonalności zdają się rzadkością; wrócimy do tej kwestii poniżej). Zobaczmy, dlaczego tak jest.

Jak zauważyliśmy wcześniej, nie ma nic dziwnego w żywieniu dwóch przeciwstawnych pragnień; możemy mieć ochotę na kino, ale z innych względów wolimy zostać w domu. Nie jest jednak możliwe, żeby mieć dwie wykluczające się intencje, czyli nie jest możliwe, żeby nastawić się na wykonanie dwóch działań będących nie do pogodzenia (przynajmniej w danej chwili). Może być tak, że z jakichś względów chcemy podnieść rękę, a z innych tego nie chcemy. Spróbujmy jednak w tej samej chwili (lecz nie kolejno po sobie), żywić jedną intencję, żeby podnieść rękę, i drugą – żeby nie podnieść ręki. Nie jest to możliwe. Skoro nie możemy żywić dwóch wykluczających się intencji, to żywienie intencji pociąga za sobą nastawienie się na wykonanie określonego działania; w tym subtelnym sensie możemy mówić o intencji jako zobowiązaniu.

Oczywiście zmieniamy nasze decyzje. W jednej chwili możemy zdecydować, żeby podnieść rękę, a w kolejnej – żeby (jednak) nie podnosić. Podjęta decyzja nie musi przy tym likwidować wszelkich wątpliwości co do działania; pozwala natomiast działać mimo ich obecności. W zmianie zdania nie musi być niczego nieracjonalnego, ponieważ nie odsłania ona żadnej sprzeczności w podmiocie (przeważnie przyjmujemy, że irracjonalny podmiot jest wewnętrznie sprzeczny). Niektórzy teoretycy uważają jednak, że nieracjonalność polega właśnie na zbyt pochopnym porzucaniu intencji. Jak ocenilibyśmy sytuację, w której zdecydowałbym się nie jeść słodyczy, ale po chwili zmienił decyzję, bo nie mogę oprzeć się myśli o lodach waniliowych? Zmiana decyzji stanowi często świadectwo refleksyjności i racjonalności podmiotu, dlatego trudno w każdym przypadku z góry wyrokować, że zmiana zdania jest irracjonalna. W tym przypadku zmiana decyzji w kwestii jedzenia słodyczy wydaje się jednak zbyt pochopna i w tym sensie nieracjonalna.

Dwuznaczność wyrażenia „chcę”

Na koniec zauważymy, że kluczowe dla naszej analizy rozróżnienie między pragnieniami a intencjami bywa całkiem zatarte przez potoczny sposób mówienia. Na pytanie „czego chcesz?” możemy odpowiedzieć zarówno poprzez wskazanie na pragnienie, jak i na intencję. „Chcę lody” może stanowić zarówno rozpoznanie mojej potrzeby, jak i zakomunikowanie decyzji, gdy jest odpowiedzią na pytanie, co wybieram z oferty cukierni. Już samo uświadomienie sobie tego, z którym rodzajem „chcenia” mamy do czynienia, może rozwiać wiele wątpliwości co do działania. To dobry przykład, jak filozoficzna analiza języka poszerza rozumienie nas samych.


Michał Barcz – adiunkt w Zakładzie Epistemologii Wydziału Filozofii UW. Zajmuje się filozofią umysłu i działania, w szczególności działaniami nieracjonalnymi oraz ograniczeniami przyczynowego ujęcia sprawstwa. Źródłem refleksji jest dla niego działanie fabryki, którą zarządza.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Florianen vinsi’Siegereith

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy