Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 5 (41), s. 34–35. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Teksty
|
Komentarz
Dla Platona życie jest pojęciem podstawowym. Rozumie je przede wszystkim w kategoriach jedności. Zatem świat, jako określenie wszystkiego, co jest, żyje – ma duszę. Człowiek żyje jako część ożywionego świata, które Grecy określali jako φύσις (natura). Inaczej jest w Biblii. Jak zauważa Strauss, pojęcie natury jest obce dla Biblii (Strauss 2012, passim), w której rozróżnienie między istotami ożywionymi i martwymi nie jest tak istotne jak rozróżnienie między istotami nieruchomymi i tymi w ruchu. Stąd gwiazdy i planety stworzone są przez Boga później niż rośliny, choć te ostatnie nie mają duszy, którą zresztą przyznawał im Platon.
Opis biblijny kieruje się logiką polityczną. Bóg jest najwyższym władcą okazującym swą wszechmoc, w hymnach na jego cześć pobrzmiewają epitety królów asyryjskich i perskich. Bóg stwarza świat słowem niczym babiloński król wydający edykt. Człowiek jest stworzony z woli Boga na Jego podobieństwo jako władca nad Ziemią. Oddziela go od przyrody nieprzebyta granica między władztwem a podległością. W myśl Biblii Bóg stworzył świat i uznał, że jest dobry. Zło pochodzi od człowieka, skuszonego do przekroczenia boskiego nakazu. Zło jest od i ze względu na człowieka, który od Upadku potrzebuje do życia Prawa. Stąd relacja człowieka do Boga jest relacją poddaństwa i posłuszeństwa, a relacja człowieka do Ziemi relacją panowania.
Myśl grecka kieruje się logiką organiczną. Najwyższym bytem jest rozumne życie w swej całości – posiadający duszę Świat – którego częścią są bogowie i ludzie. Świat i bogowie rodzą się, a jako pierwsza, tuż po Χᾶος (Chaos), zrodziła się Γαῖα (Gaia), czyli Ziemia. Dla Platona dobro i zło współistnieją w świecie naturalnym (Teajtet 176a‑d), są przeciwieństwem rozkwitu życia. Człowiek uczyniony jest na podobieństwo Życia, którego jest częścią: Empedokles pisze, że rodzi się raz w formie męskiej, raz w żeńskiej, to jako roślina, to jako zwierzę. Człowiek potrafi nad przyrodą panować – bachantki uderzeniem tyrsu wydobywają wodę z kamienia; ale też jej służy, gdy zamiast ludzkiego karmią one piersią potomstwo dzikich zwierząt. Tak przejawia się moc Dionizosa, zrodzonego z kobiety syna Dzeusa, odrzuconego przez ludzi i powracającego do Teb, by ustanowić swój kult, wbrew Pentheusowi szykującemu mu męczęństwo.
Grecka φύσις jest dzisiaj mało obecna w cywilizacji zachodu i świata – choć wraca do niej James Lovelock w teorii nieprzypadkowo nazwanej hipotezą Gai. Antropocen jest tworem nie tyle synergii Greków i Żydów – jak sugerować mógłby Strauss – co tych ostatnich i Rzymian, których faktorie emitowały pył odkładający się w lodowcach Grenlandii, o której istnieniu raczej nie wiedzieli. Rozwiązaniem nie jest jednak negacja cywilizacji. Po upadku cywilizacji Rzymian we wczesnośredniowiecznej spauperyzowanej najazdami Słowian i Celtów Grecji dało się hodować jedynie kozy. Te, swobodnie biegając, objadły rośliny z pędów i spowodowały wylesienie, skąd prosta droga do wysuszenia ziemi i ocieplenia klimatu. Nie jest zatem możliwym ani oddanie natury w panowanie człowieka, ani człowieka na łaskę natury.
Michał Bizoń – absolwent fizyki i filologii klasycznej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Doktor filozofii. Pracownik Instytutu Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w historii pojęcia wolnej woli w starożytności i średniowieczu.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Anna Koryzma
Skomentuj