Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 1 (31), s. 18–20. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Aby coś było taką okaleczoną całością, musi, wedle Arystotelesa, stracić ważną część, a zarazem zachować swą istotę (ousia), pozostać tym samym; puchar bez ucha musi być wciąż jeszcze pucharem. Dlatego też, mówi Arystoteles, liczba nigdy nie jest okaleczoną całością; po odjęciu jej bowiem czegokolwiek nie pozostaje to samo. Jedynka nie jest okaleczoną dwójką, ponieważ nie jest w ogóle dwójką, lecz czymś zupełnie innym.
Dlaczego kolobon trafia na listę trzydziestu podstawowych pojęć metafizyki, obok pojęć przyczyny, bytu czy konieczności? Chyba dlatego, że zbiega się w nim wiele intuicji dotyczących istot rzeczy, ich części czy ich tożsamości (ogółem Arystoteles wymienia aż dziesięć frapujących warunków, które kolobon musi spełniać). Metafizyka starożytna, scholastyczna i współczesna obfituje w dyskusje wokół kwestii bezpośrednio lub pośrednio związanych z okaleczonymi całościami.
Zmiana części jest kompatybilna z zachowaniem istoty
Teza o liczbie – że po odjęciu jej czegokolwiek nie pozostaje to samo – zdaje się oczywista. Teza, że coś może stracić ważną część, zachowując swą istotę, może jednak wydać się kontrowersyjna, zwłaszcza w odniesieniu do artefaktów (np. pucharu). Poniżej bronię właśnie tej drugiej tezy. Najpierw rozważam tezę ℗:
puchar z ubitym uchem zachowuje istotę pucharu
następnie zaś tezę (O):
organizm okaleczony zachowuje istotę organizmu.
Pokazuję przy tym, że dla ich obrony kluczowe jest właściwe rozumienie tego, czym są istoty rzeczy.
Tezę ℗ można zaatakować na dwa sposoby. Z jednej strony można twierdzić, że puchar to po prostu pewna porcja stopu. Gdy ubędzie z niego ucho, pozostaje inna porcja stopu. Puchar bez ucha to coś zupełnie innego niż puchar z uchem, dokładnie tak, jak jest w wypadku liczby: gdy cokolwiek z pucharu ubędzie, pozostaje coś zupełnie innego. Ogólnie biorąc, jest to intuicja esencjalizmu mereologicznego: wszystkie części są istotne dla tego, co je posiada, odjęcie czegokolwiek nieuchronnie narusza istotę. Pogląd taki głosił Roderick Chisholm.
Z drugiej strony ktoś mógłby twierdzić, że nie ma czegoś takiego jak istota pucharu: są tylko pewne atomy w odpowiedniej konfiguracji. Ubicie ucha zaś to ubytek pewnej liczby atomów: pozostają inne atomy. Jest to intuicja nihilizmu mereologicznego, w myśl której całości złożone z części w ważnym sensie nie istnieją. Van Inwagen broni tej tezy w odniesieniu do artefaktów, jednak odrzuca ją w odniesieniu do istot żywych.
Chcąc bronić ℗ przed takimi atakami, mierzymy się z kwestią następującą. Jest jasne, że puchar bez ucha uznajemy za puchar, a pucharu pękniętego na pół już za puchar nie uznajemy. Dlaczego jednak ta praktyka ma świadczyć o czymś tak głębokim jak przetrwanie istoty? Puchar nie może pozostać pucharem, pękając na pół; czy jednak nie przypomina to tezy, że kawaler nie może pozostać kawalerem, żeniąc się? Teza o kawalerze zdaje się mówić tylko o pewnych związkach między pojęciami, a nie o metafizycznej konieczności i trwaniu. Kto idzie tym tropem, będzie upierał się, że i ℗ mówi tylko o naszym aparacie pojęciowym (tak utrzymuje np. Quine).
Wstępem do obrony ℗ będzie zatem pokazanie, że istnieje metafizyczna, a nie tylko pojęciowa niemożliwość, konieczność czy możliwość, i że one właśnie wchodzą w grę w ℗. Należałoby pokazać, że jest w samym pucharze coś takiego, co sprawia, że można pozostać pucharem, tracąc ucho, choć nie można pozostać dwójką, tracąc cokolwiek.
Problemy modalnej teorii istot
Jaki związek zachodzi między metafizyczną koniecznością a istotą pucharu? Modalna teoria istot, popularna w metafizyce analitycznej, głosi, że istota pucharu to zespół jego własności koniecznych; własność zaś jest konieczna, gdy przysługuje pucharowi w każdym możliwym scenariuszu z jego udziałem (w każdym „możliwym świecie”, w którym on istnieje).
Niektórzy, jak Fine czy Lowe, odrzucają modalną teorię istot. Twierdzą, że konieczność jest pochodna względem istoty: własność jest konieczna, gdy przysługuje czemuś z istoty tego czegoś. Modalna teoria istot błądzi, odwracając ten porządek. Sądzę, że mają rację. W każdym razie modalna teoria istot niewiele wyjaśnia w kwestii ℗: wymaga ona rozstrzygnięcia najpierw, czy to dokładnie ten sam puchar najpierw ma ucho, a potem go nie ma. Modalna teoria istot grzęźnie w ogóle w bardzo trudnych dyskusjach o tym, kiedy w różnych możliwych scenariuszach bierze udział ta sama rzecz – np. ten sam puchar. Czy, dla przykładu, bycie tym samym pucharem polega na posiadaniu jakiegoś zespołu własności, czy też w ogóle jest od posiadania jakichkolwiek własności niezależne, jest czymś pierwotnym i nieanalizowalnym? Obie odpowiedzi są bardzo kontrowersyjne.
Lepiej więc przyjąć za Fine’em (i Arystotelesem), że istota pucharu jest pierwotna wobec koniecznej własności pucharu: jest podstawą metafizycznej konieczności dotyczącej pucharu. Powraca jednak pytanie: gdy uznamy istotę pucharu za coś pierwotnego, co możemy powiedzieć w obronie ℗?
Istoty rzeczy a przyczynowość
Sądzę, że musimy tu odwołać się do jeszcze jednej fundamentalnej myśli Arystotelesa: istota, która jest źródłem konieczności, jest w pierwszym rzędzie przyczyną tego, czego jest istotą (Arystoteles, Metafizyka VII, 17). Rozumiemy, czym istota jest, przez uchwycenie jej przyczynowej roli. Obawiam się, że nie potrafię dobrze zidentyfikować tej przyczynowej roli w pucharze, i stąd właśnie pewna niejasność co do istoty pucharu. Ale łatwo ją zidentyfikować w innym wytworze: w łuku zwornikowym zbudowanym bez użycia zaprawy, z samych kamieni. Kamienie te trzymają się razem i wytrzymują duże obciążenia dzięki ich konfiguracji; dzięki niej klinują się one nawzajem, tak że konfiguracja ta spaja łuk, zastępując zaprawę. Na tym właśnie polega przyczynowa rola konfiguracji w łuku: jest ona siłą wewnętrzną, która go utrzymuje. Konfiguracja ta (konstrukcja) jest zarazem istotą łuku (gdy części łuku są tylko zamarkowane w tynku, łuk jest pozorny: brak bowiem tej przyczynowej roli, a tym samym istoty łuku).
Dzięki tej przyczynowej roli konstrukcji względem łuku widać, kiedy utrata lub wymiana kamienia w łuku nie narusza istoty łuku: wtedy, gdy nie narusza jego konstrukcji, tego, co spaja łuk; dopiero gdy ta zostanie naruszona i łuk runie, dojdzie do naruszenia istoty (możemy więc spotkać okaleczone łuki).
Przyczynowa rola konstrukcji łuku pozwala też uchwycić naturę tożsamości łuku. Przypuśćmy bowiem, że okaleczony niegdyś łuk odrestaurowano: czy naprawiono ten sam łuk, czy też raczej zbudowano na jego miejsce nowy, bardzo podobny? Odpowiedź na to pytanie o tożsamość zależy od tego, czy pracuje tu wciąż ta sama, stara konstrukcja, czy też tamta przestała działać, a na jej miejsce wytworzono nową. W ten sposób istota łuku jest także przyczyną tożsamości łuku – ale teza ta różni się zasadniczo od obu wyżej wskazanych odpowiedzi na pytanie, czy tożsamość łuku w różnych możliwych scenariuszach („światach”) polega, czy nie polega na posiadaniu jakichś własności. Tożsamość nie jest czymś pierwotnym, lecz skutkiem istoty; nie znaczy to jednak wcale, że polega na posiadaniu kompleksu własności.
W ten sposób da się odeprzeć zarówno mereologiczny esencjalizm, jak i mereologiczny nihilizm w odniesieniu do łuku zwornikowego. Gdy wskażemy jakąś analogiczną rolę przyczynową istoty w przypadku pucharu, będziemy mogli obronić tezę ℗ przed atakiem Quine’a, Chisholma i van Inwagena. Czy liczby mają swoje istoty? Warto rozważyć myśl, że jednak nie mają: nie spaja ich przecież żadna siła, a konieczność, która ich dotyczy, być może nie pochodzi z istot (konieczność ma w ogóle bardzo wiele odmian).
W tym kontekście wróćmy do tezy (O). Jest oczywiste, że organizmy, w odróżnieniu od liczb, a może i od pucharów, mają w sobie coś takiego, co ma w sobie łuk zwornikowy; mają to w sobie w skali bez porównania większej aniżeli łuk. Konstrukcja łuku jako czynnik zapewniający spójność jest bowiem wyrafinowana, jej wyrafinowanie jednak jest niczym w porównaniu z mechanizmami zapewniającymi stabilność w organizmie. Istotą organizmu jest zaś to, co jest ośrodkiem i źródłem wszystkich tych mechanizmów: to też odpowiada za tożsamość organizmu. W organizmie okaleczonym mechanizmy te są zubożone, ale ich źródło trwa, dlatego zachowuje on swoją istotę. Teza (O) jest prawdziwa.
Konkluzja
Podsumowując: sądzę, że w kontekście problematyki tożsamości i wymiany części trzeba odrzucić modalną teorię istot, istoty uznać za źródło konieczności, a za istotę istoty uznać jej specjalną rolę przyczynową. Wchodzi tu w grę rodzaj przyczynowości przez Arystotelesa określany mianem formalnej, który współcześnie znów (po kilkuwiekowej zapaści) cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Dzięki temu można dostrzec, kiedy wymiana części może dokonać się bez naruszenia istoty, a także jak istota ma się do tożsamości rzeczy.
Michał Głowala – profesor na Uniwersytecie Wrocławskim. Zainteresowania zawodowe: metafizyka Arystotelesowska, scholastyczna (zwłaszcza tomizm XVI–XVII wieku) i współczesna metafizyka analityczna, w tym głównie metafizyka aktu i możności, działania i umysłu. Hobby: wędrówki górskie.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Paulina Belcarz
Perpetuum mobile nie staje ani na chwilę.