Czy można myśleć, pisać, czy nawet mówić o solidarności, gdy trzeba ją realizować „tu i teraz” w praktyce? Pytanie to – choć pewnie jeszcze w lutym 2022 r. moglibyśmy przejść obok niego obojętnie – teraz może spowodować w nas pewne, mówiąc językiem Józefa Tischnera, „etyczne napięcie”. Teraźniejszość wymogła na naszym społeczeństwie, ale i społeczeństwie europejskim – przez działania wojenne Federacji Rosyjskiej na terenie Ukrainy – ponowne odrobienie lekcji z solidarności międzyludzkiej, solidarności sumień. I nie ma tu znaczenia, czy bardziej czujemy się Polakami czy Europejczykami; czy bardziej utożsamiamy się z lewą czy prawą stroną sceny politycznej. Dziś jest czas na solidarność i to może właśnie solidarność widzianą przez pryzmat filozofii Tischnera. Przypomnijmy sobie zatem trzy możliwe wymiary tej wartości: etyczny, społeczny oraz polityczny.
Solidarność a etyka
Przeżywamy dziś niezwykłe chwile. Ludzie odrzucają maski z twarzy, wychodzą z kryjówek, ukazują prawdziwe twarze. (…) Rzecz dotyka godności człowieka. Godność człowieka opiera się na jego sumieniu. Najgłębsza solidarność jest solidarnością sumień.
Choć wydaje się, że tekst ten pisze współczesny komentator, to tak naprawdę mamy styczność z tekstem z 1980 roku, a wydanym w ramach Etyki solidarności Tischnera (s. 10). Solidarność w ujęciu krakowskiego filozofa nie jest kolejnym abstraktem, nie jest kolejną ideą, o której można debatować, jak np. w sporach akademickich o wyższości wolności nad tradycją lub odwrotnie (spór liberalizm versus konserwatyzm). W tym samym tekście Tischner dobitnie podkreśla, że „solidarność jest dziełem” (s. 15). Oznacza to, że solidarność jest wyrażana działaniem na rzecz kogoś/czegoś.
Solidarność jest wartością etyczną u samego źródła i wydaje się, że Tischner jest daleki od postrzegania jej jako przynależnej do jakiejś religii (domyślnie: chrześcijaństwa), czy wyznania. Tischner prezentuje pogląd na temat solidarności w ramach tzw. sytuacji ponadreligijnej, pozytywnie udzielając odpowiedzi na ewangeliczne pytanie „A kto jest moim bliźnim?”. Stwierdza, że każdy. Dzisiaj ponownie – choć tylko albo aż – poprzez swoją spuściznę, Tischner ujmuje solidarność przez pryzmat ponadreligijności, przypominając, że „sumienie to pewien sposób bycia” niezależny od przyjmowanego i głoszonego światopoglądu (Nadzieja mimo wszystko, s. 52).
Solidarność a społeczeństwo
Spotkanie z drugim człowiekiem jest – w najgłębszym znaczeniu tego słowa – wydarzeniem. (…) Spotkany drugi nie mieści się na żadnej z podstawowych płaszczyzn obcowania: nie pojawia się ani jako współpracownik (…), ani jako przeciwnik, którego należy zwalczać, ani jako mój władca, ani jako poddany (…) (Krótki przewodnik po życiu, s. 33).
W spojrzeniu Tischnera na solidarność, kwestia związku tego pojęcia z pojęciem społeczeństwa jest niemalże oczywista. Czy można być solidarnym samemu ze sobą? Zapewne z perspektywy psychologii można współczuć sobie samemu. Jednak w Tischnerowskim ujęciu solidarności chodzi o coś więcej, chodzi o dostrzeżenie drugiego człowieka, a może nawet bardziej o konsekwencje dostrzeżenia drugiego człowieka i jego niedoli. Solidarność łączy ludzi, łączy ich w czynieniu sobie nawzajem dobra. Wynik „egzaminu z solidarności” rzutuje na to, jakim „ja” jestem człowiekiem, jakim „ty” jesteś człowiekiem i jakim „my” jesteśmy społeczeństwem. Bo jak pisze Tischner „twarz (…) stawia nas w krzyżowym punkcie świata” (Filozofia dramatu, s. 33), odsłaniając prawdę o drugim człowieku (wraz z jego zaletami, ale także i potrzebami).
Solidarność a polityka
Polacy przyzwyczaili się czekać na wielkie autorytety i widzimy je przede wszystkim w kategoriach przywództwa. Natomiast prawdziwy autorytet buduje się inaczej, bardziej w duchu romantyzmu, który mówił o tym, że trzeba wejść do duszy drugiego człowieka, być w jego środku i pośredniczyć pomiędzy nim a nim samym (Oby wszyscy tak milczeli o Bogu, s. 194).
Przywództwo polityczne w ujęciu Tischnera buduje się nie w oparciu o argument siły, lecz siłę argumentu, która zbudowana jest zarówno na racjonalności, jak i na etyczności, czyli chęci budowania pewnej wspólnoty politycznej na fundamencie dobra indywidualnego i społecznego. To „pośrednictwo” o którym była mowa wyżej wynika u Tischnera m.in. z wartości solidarności, która jest zarazem wartością i buduje wartość społeczeństwa. Najprościej można byłoby stwierdzić, iż solidarność w perspektywie politycznej wyraża się rozumną odpowiedzialnością w duchu wolności – taka „idea demokratyczna” odwołując się do języka Tischnera.
Dzisiaj, wśród podziałów politycznych, trudno zapewne mówić o solidarności, ale krakowski myśliciel ponownie pokazuje, że solidarność to praktyka działania. Oczywiście, działanie należy poprzedzić refleksją, dyskusją, debatą, lecz ich owocem powinno być wspólne podjęcie kroków ku lepszemu światu, lepszemu społeczeństwu, lepszej przyszłości. Solidarności nie da się praktykować w oderwaniu od świata polityki, gdyż to polityka (czasami i pewnie niestety) dysponuje narzędziami usprawniającymi działanie. Tischner o tym nie zapomina, ale jednocześnie przypomina, że ani polityka ani polityk nie są „niewidzialnymi narzędziami” (por. Kot pilnujący myszy. Teksty nieznane, s. 9–24): każdy człowiek, każdy obywatel jest odpowiedzialny za działanie na rzecz rozwoju. Tischner zaznaczył to, pisząc w kontekście kłamstwa politycznego, iż reakcja „poddanych” na kłamstwo polityków może być różnorodna – „jedni zarażą się kłamstwem i dopasowanym do kłamstwa stylem myślenia i uczynią to, co podsunie polityk; inni zaprzeczą kłamstwu (…). Grupę najliczniejszą stanowić będą ci, którzy postawią na odwet i na kłamstwo władzy ku nim zwrócone odpowiedzą własnym kłamstwem zwróconym ku władzy” (Kot pilnujący myszy. Teksty nieznane, s. 11). I tutaj pojawia się „ukryty” wątek solidarności – solidarność może być solidarnością negatywną. Lecz tylko od nas samych – jakkolwiek zabrzmi to patetycznie – zależy, jaką solidarnością będziemy się kierowali i za jaką odpowiedzialnością za swój i „cudzy” los będziemy optowali.
Mimo, iż od śmierci Józefa Tischnera minęły już 22 lata, jego teksty nadal inspirują, bo wciąż są aktualne. Idea solidarności ma wiele wymiarów, część z nich jest jeszcze zapewne nieodkryta. Jest to idea nie tylko związana z przeszłością, ale też i na „dziś”, i na „jutro”. I z pewnością jeszcze wielokrotnie „solidarność” zapuka do naszych drzwi. Pytania są dwa: kto ma klucz do tych drzwi i kto chwyci za klamkę…
Józef Tischner (ur. 1931, zm. 2000) – krakowski filozof, kapłan archidiecezji krakowskiej. Swoją refleksję skupiał wokół antropologii filozoficznej i etyki. Teksty z początkowego okresu jego twórczości zawarte są w książkach Świat ludzkiej nadziei (1975) oraz Myślenie według wartości (1982). Pod koniec lat siedemdziesiątych w książce Polski kształt dialogu (1979) podjął również polemikę z marksizmem. W artykułach zebranych w książkach Nieszczęsny dar wolności (1993), W krainie schorowanej wyobraźni (1997) oraz Ksiądz na manowcach (1999) wyrażał swoje poglądy w kwestii budowania nowego ładu społecznego, politycznego, ale przede wszystkim etycznego. Dzieła, w których zawarł swoją własną, oryginalną filozofię, to przede wszystkim Filozofia Dramatu (1990) oraz Spór o istnienie człowieka (1998).
Warto doczytać:
A. Karoń-Ostrowska, Oby tak wszyscy milczeli o Bogu, Kraków 2015.
J. Tischner, Etyka solidarności, Kraków 2000.
J. Tischner, Filozofia dramatu, Kraków 2012.
J. Tischner, Krótki przewodnik po życiu, Kraków 2017.
J. Tischner, Kot pilnujący myszy. Teksty nieznane, Kraków 2019.
J. Tischner, Nadzieja mimo wszystko, Kraków 2020.
Michał Stachurski – doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie filozofia (stopień nadany przez Uniwersytet Opolski w 2021 r.); absolwent kilku kierunków studiów podyplomowych, w tym administracji publicznej (Wyższa Szkoła Humanitas w Sosnowcu – 2020 r.). Autor ponad 20 artykułów naukowych; w swoich badaniach skupia się na filozofii społecznej, politycznej, etyce, filozofii prawa, filozofii wychowania. Członek Polskiego Towarzystwa Nauk Politycznych i Polskiego Towarzystwa Socjologicznego. Adres email: michal.stachurski@poczta.onet.pl
Bardzo ciekawy tekst.
Chętnie jeszcze poczytam coś, co wyjdzie spod pióra tego Pana 🙂