Filozofia w filmie Publicystyka

Miron Kądziela: Trop egzystencjalistyczny #1

400 batów
Rozpropagowana przez Jean-Paula Sartre’a filozofia egzystencjalistyczna znalazła dla siebie miejsce w kinematografii. Na podstawie przytoczonych w tym cyklu filmów i kinematograficznych nurtów będzie można zaobserwować, w jaki sposób Sartre’owski egzystencjalizm przeobraża się i ewoluuje, dostosowuje do danych społeczności i ich nastrojów. Rdzeń, zgrabnie ujęty przez francuskiego filozofa, pozostaje jednak ten sam – „istnienie poprzedza istotę”.

Czym różni się człowiek od swojego otoczenia? Czy coś sprawia, że istoty ludzkie są wyjątkowe? Zagadnienie to było analizowane z wielu stron, a wiele szkół filozofii poszukiwało odpowiedzi na te pytania. Za punkt zwrotny w tym sporze uznać można jeden z największych konfliktów w historii ludzkości – II wojnę światową. W obliczu ogromnego okrucieństwa, doszczętnego zniszczenia i niezwykłej nienawiści zmieniło się spojrzenie przeciętnego Europejczyka na świat. Pryzmat, przez który przechodziła obserwowana rzeczywistość, przestał rozbłyskać tęczowym idealizmem. Wtedy właśnie tworzył Jean-Paul Sartre, naczelny egzystencjalista Francji. „Istnienie poprzedza istotę”, oznajmił w wydanym później w formie książkowej wykładzie Egzystencjalizm jest humanizmem (1946). To stwierdzenie oznacza, że Francuz odrzuca jakąkolwiek koncepcję stałej natury człowieka. Szczególnie chodzi o taką, która dana jest a priori. Sartre uważał, że człowiek nie rodzi się z jakąś misją, rolą lub celem — nadanie człowiekowi jakiegoś szczególnego znaczenia i wyższości na gruncie np. religii lub jakiejś ideologii jest wtórne dla jego egzystencji. Istota życia nie jest aprioryczna, lecz stworzona przez istniejącego już człowieka, gdy staje on w obliczu aksjologicznej pustki. Stąd właśnie wynika słynna sentencja Sartre’a: „istnienie poprzedza istotę”. Sartre’owski człowiek istnieje w świecie bez niepodważalnych wartości, jest skazany na wolność w wyborze zasad etycznych, czy tego chce, czy nie.

Myśl ta jest być może wciąż kontrowersyjna, przynajmniej w krajach, gdzie religia stanowi istotną część tożsamości narodowej. We Francji została jednak momentalnie podchwycona przez powojenną społeczność i ostatecznie zaowocowała dwiema literackimi nagrodami Nobla – dla Sartre’a i Alberta Camusa (choć on sam się od egzystencjalizmu odcinał). Posługiwanie się słynną sentencją Sartre’a i poszukiwanie jej tropów w kinematografii, bo taki jest cel tego cyklu, oznacza, że analizowana będzie nie tyle tematyka egzystencjalna, ile stricte egzystencjalistyczna. To rozróżnienie jest absolutnie kluczowe. Kwestii egzystencjalnych, czyli jakkolwiek związanych z problemem egzystencji można doszukać się we właściwie każdym filmie. Choć, co prawda, często są one, wraz z zagadnieniem wolności, naturalnym następstwem myślenia egzystencjalistycznego. Niemniej filmów, które bez cienia wątpliwości analizować można w kluczu stwierdzenia, że „istnienie poprzedza istotę” jest znacznie mniej.

 Egzystencjalizm i nowa fala

Mimo że podejście Sartre’a było dość szeroko krytykowane w świecie filozofii, to wśród reszty francuskiej społeczności zapanowała moda na egzystencjalizm. Jeśli muzyk, malarz lub pisarz uznawani zostali za egzystencjalistycznych, momentalnie wzrastała ich popularność. Z kinem było podobnie. Nowy porządek zaproponowali francuscy nowofalowcy, wykorzystując przy tym nowoczesne filmowe rozwiązania, umożliwiające na przykład filmowanie w plenerze. W swoich produkcjach odnosili się do nowych norm etycznych, ówczesnego podejścia do życia i nastroju doświadczonej wojną Francji. Były to produkcje egzystencjalne w formie, ponieważ ich twórcy eksperymentowali z możliwościami i granicami medium, a więc z jego składnikami egzystencjalnymi — np. pracą kamery, scenerią, prowadzeniem aktorów, strukturą fabularną. Były to filmy także egzystencjalne treściowo, bo podejmowały zagadnienie ludzkiej egzystencji.

Można powiedzieć, że francuska nowa fala była w pewnym stopniu następstwem francuskiego egzystencjalizmu. Żaden z artystów nie podejmował jednak wprost tematu egzystencjalistycznego. Oczywiście widoczne były motywy kojarzone z tą filozofią – indywidualizm, wolność, Camusowski absurdyzm (który głosi, że życie jest absurdalne, a próba jego zrozumienia jest skazana na niepowodzenie). Niemniej nie pokazywano Sartre’owskiego rdzenia – istnienia i stworzonej na nim istoty. Odwrotnie, istotę po prostu odrzucano, nie zajmowano się nią. Zastępowała ją wolność, całkowita swoboda w ustalaniu znaczenia wartości. Innymi słowy – miejsce istoty zajęła pustka. I nie jest to wcale ujęcie nietrafione, wszak wolność w konstytuowaniu wartości oznacza też możliwość odrzucenia jakkolwiek skonkretyzowanej etyki. Można to ukazać tak, jak zrobił to Jean-Luc Godard w jego nowofalowym manifeście – Do utraty tchu. Łatwo znaleźć tu analogię do Obcego Alberta Camusa – tak jak jego postać nie okazuje skruchy po zabójstwie z zimną krwią, tak samo u Godarda morderstwo policjanta nie wpycha postaci w spiralę wyrzutów sumienia i moralnych rozterek.

400 batów François Truffauta

To egzystencjalizmowi możemy być też wdzięczni za wybitne 400 batów François Truffauta z 1959 roku. Mimo że ten akurat obraz wymyka się naszemu Sartre’owskiemu kluczowi, widoczne są jasne implikacje egzystencjalistycznej filozofii. Na poły autobiograficzna historia dwunastoletniego chłopca, zmagającego się z codziennymi trudami życia w powojennym Paryżu angażuje motywy sztandarowe dla egzystencjalistycznej i nowofalowej kinematografii – nacisk na autentyczność, na realizm, na indywidualność wobec kolektywu. Koniec obrazu jest gorzki, odpowiada milczeniem na pytanie o istotę – ucieczka od życia jest tylko i jedynie tym: ucieczką. To wymowa na wskroś absurdystyczna, wręcz pesymistyczna. Ciekawe jest to, że Truffaut w Sartre’owskim skazaniu na wolność nie widzi pociechy, a raczej smutek w obliczu braku wartości. To przecież, zdaniem francuskiego filozofia, idea pozytywna, iście humanistyczna, przenosząca ciężar, odpowiedzialność i całą siłę z Boga na człowieka. To idea wyzwalająca, a reżyser dał jej maskę zgrozy i aksjologicznego terroru.

Jean-Paul Sartre (ur. 1905, zm. 1980) – powieściopisarz, dramaturg, eseista i filozof francuski. Przedstawiciel egzystencjalizmu ateistycznego. Laureat literackiej nagrody Nobla za 1964 rok, autor traktatów filozoficznych, powieści, dramatów takich, jak m.in. Byt i nicość, Mdłości, Egzystencjalizm jest humanizmem. Uważał, że „człowiek jest skazany na wolność”.

 

Warto doczytać i zobaczyć:

Sartre Jean-Paul, Egzystencjalizm jest humanizmem, MUZA SA, Warszawa 1998.

Godard Jean-Luc, Do utraty tchu, Francja 1960.

Truffaut François, 400 batów, Francja 1959.


Miron KądzielaMiron Kądziela – absolwent Collegium Medicum, student filozofii na UJ. Interesuje go kino i szukanie w nim motywów filozoficznych. W wolnych chwilach pisze albo o rzeczywistości, albo o fikcji.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

 

Ilustracja: Kadr z filmu François Truffauta, 400 batów

Kolejny tekst z cyklu „Trop egzystencjalistyczny” ukaże się za miesiąc.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

4 komentarze

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy