Artykuł

Monika ­Dunin-Kozicka: Wyobraźnia kontrfaktyczna i eksperymenty myślowe na co dzień

Eksperymentowanie w myślach zdarza się nie tylko filozofom – gdybanie jest naszą codzienną przepustką do możliwych światów.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2022 nr 3 (45), s. 21–22. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Ludzie gdybają. Gdybamy na przykład wtedy, gdy ucieknie nam pociąg lub gdy nie zdamy egzaminu. „Gdybym tylko wyszedł z domu wcześniej…”, „Gdyby nie padało…”, „Gdybym lepiej się do tego przygotowała…”. Nasze gdybanie dotyczy zatem często straconych szans i okazji: szansy na podróż, na dostanie się na studia lub na wygraną. Takie deliberacje powodują, że srebrni medaliści, stojąc na podium, cieszą się z wygranej mniej niż zdobywcy brązu („Gdybym wytrzymała te pół sekundy…”). Możemy też jednak – gdybając – pocieszyć się nieco lub odetchnąć z ulgą, gdy sprawy mogły potoczyć się (jeszcze) gorzej, niż się potoczyły („Gdybym zdążył na pociąg, to musiałbym całą godzinę narzekać na PKP”). Tego typu przypadki gdybania dotyczą rozpatrywania możliwości, które mogły mieć miejsce w czasie przeszłym, ale nie zaistniały, wywołując w nas owo swoiste poczucie nieszczęścia – kiedy to rozżaleni nie możemy odpędzić od siebie myśli o tym, co dobrego mogło nam się przydarzyć.Jak to wyraził poeta John Greenleaf Whittier: „For all sad words of tongue or pen, the saddest are these: »It might have been!«” („Spośród wszystkich smutnych słów wychodzących z ust czy spod pióra te są najsmutniejsze: »To być mogło!«”). To być mogło! To na nieszczęście się nie stało.

Eksperymentowanie z przyszłością

Nasze gdybanie może jednak odnosić się również do przyszłości, a dzieje się to niejednokrotnie wtedy, gdy snujemy rozmaite plany. Planowanie sprawunków, układanie harmonogramu pracy, projektowanie wystroju mieszkania, a nawet wizualizowanie sobie tego, co warto by dodać do zupy – w każdej z tych sytuacji możemy oddać się gdybaniu. „Gdybym to zrobił jutro…”, „Gdyby przestawić komodę…”, „Gdyby dodać majeranku…”.

Gdybanie o tym, co być może jeszcze będzie, przybiera postać swoistych mentalnych podróży w czasie, kiedy to w wyobraźni przenosimy się do alternatywnych światów przyszłych, w których zaszły już określone zmiany (sprawa została załatwiona, majeranek dodany). Dzięki takim mentalnym wędrówkom możemy odkryć, jakie dodatkowe zmiany pociągnie za sobą nasza „gdyby-zmiana” główna. Jeżeli bowiem – w możliwym świecie – kończę pracę przed 15:00, to zaraz potem idę na basen. Jeżeli dodaję majeranek do zupy, to nabiera ona znamiennie korzennego posmaku. Gdy zaistnieje taka a taka zmiana w świecie, to pociągnie ona za sobą jeszcze takie a takie zmiany. Innymi słowy, dzięki gdybaniu możemy w myślach poeksperymentować z przyszłością.

Fakty a kontrfakty

W literaturze badawczej gdybanie opisuje się za pomocą terminów „myślenie kontrfaktyczne” lub „kontrfaktyczna wyobraźnia”. Ogólnie rzecz biorąc, myślenie kontrfaktyczne polega na reprezentowaniu możliwości albo też kontrfaktów, czyli niezgodnych z rzeczywistością stanów rzeczy. Może ono odnosić się do przeszłości i przyszłości (jak w przykładach wyżej), ale może też odwoływać się do czasu teraźniejszego, a nawet być swoiście bezczasowe. „Gdyby kangury nie miały ogonów, toby się przewracały” – ten przywoływany w literaturze przykład kontrfaktu bezczasowego pochodzi od Davida K. Lewisa, autora pozycji Coun­terfactuals z 1973 r., w której to pozycji wyłożył on logikę kontrfaktycznych zdań warunkowych. Zdaniem Lewisa twierdzenie kontrfaktyczne „Gdyby kangury nie miały ogonów, toby się przewracały” jest prawdziwe, o ile we wszystkich światach możliwych najbardziej podobnych do świata rzeczywistego, w których poprzednik „Gdyby kangury nie miały ogonów” jest prawdziwy, prawdziwy jest też następnik „…toby się przewracały”. Na czym miałoby polegać owo wspomniane tu podobieństwo światów możliwych do świata realnego?

Tak jak już było to zaznaczone wcześniej, w ramach gdybania snujemy różnorodne scenariusze modyfikacji rzeczywistości. Wyobrażamy sobie daną zmianę w świecie, a następnie rozważamy dodatkowe zmienne, które nasza główna modyfikacja za sobą pociągnie. Przykładowo: gdy przesuniemy komodę pod okno, to trzeba będzie zawiesić inne zasłony, ale też – przy okazji – zwolni się miejsce koło drzwi, gdzie postawimy fotel. Co ciekawe, zauważmy, że w tym możliwym przemeblowanym już świecie ciągle wiele rzeczy ma się domyślnie tak samo, jak mają się one w świecie realnym: ściany i sufit pozostają w tym samym miejscu, drzwi i okna się zamykają i ­otwierają, za oknem jest ogród, zaś w ogrodzie można kontemplować zmieniającą się pogodę lub zachody słońca – a to dlatego, że w alternatywnym świecie z przestawioną komodą obowiązują (domyślnie) te same prawa natury, co w świecie realnym. Innymi słowy, światy kontrfaktyczne są pod wieloma względami identyczne ze światem rzeczywistym, a tylko w pewnych aspektach się od niego różną. Z jednej strony wynika to z tego, że z zasady w ramach kontrfaktycznego myślenia – tak jak w innych sytuacjach eksperymentalnych – rozważamy naraz tylko jedną zmianę główną i jej konsekwencje. Z drugiej zaś strony formułowanie opisu wszystkich parametrów światów możliwych jest bardzo trudnym, a wręcz niewykonalnym zadaniem, stąd też brakujące informacje importujemy domyślnie z rzeczywistości. Tego typu import wiedzy jest paradygmatyczny dla sytuacji obcowania ze światami fikcyjnymi, jak np. wtedy, gdy podczas lektury Sherlocka Holmesa dopowiadamy sobie różne fakty dotyczące historii czy architektury wiktoriańskiej Anglii końca XIX w. Podsumowując, rozmaite światy możliwe nie mogą być w pełni kontrfaktyczne, ponieważ niektórych elementów rzeczywistości nasza wyobraźnia po prostu nie narusza.

Wyobraźnia twórcza?

W jaki zaś sposób rzeczywistość w wyobraźni naruszamy? W książce pt. The Rational Imagination: How People Create Alternatives to Reality Ruth Byrne opisała kilka reguł rządzących wyobraźnią kontrfaktyczną, pokazując m.in. to, że w ramach naszego codziennego gdybania pewne aspekty świata realnego zmieniamy chętniej niż inne. Przykładowo, kategoria czasu jest modyfikowalna w większym stopniu niż kategoria istnienia; powiemy bowiem „Gdybyś tego nie załatwił przed 15:00, to nie poszedłbyś na basen”, a nie powiemy raczej „Gdyby cię nie było na świecie, to byś tam nie poszedł”. Ponadto nie mamy tendencji do gdybania na temat kontrmożliwości (czyli niemożliwych stanów rzeczy), a więc nie stwierdzimy na przykład, że „gdyby basen był kwadratowym kołem, tobyśmy tam się nie wybrali”. W ramach codziennego wyobrażania sobie kontrfaktów nie modyfikujemy też zwykle zjawisk naturalnych, czyli z małym prawdopodobieństwem będziemy gdybać o zawieszeniu prawa grawitacji i związanej z tym niedogodności pływania. Poproszeni natomiast o narysowanie przybysza z innej planety najpewniej wykonamy szkic istoty posiadającej – podobnie jak my, czyli ludzie i znane nam stworzenia – określone organy zmysłowe (takie jak oczy) oraz kończyny (a zatem ręce lub nogi). Analizując tego typu tendencje, Byrne dochodzi do wniosku, że w gruncie rzeczy wyobraźnia jest dość racjonalna i że ludzie często rozpatrują możliwości w podobny sposób. Czy to oznacza, że gdybanie nie może być źródłem oryginalności?

Wręcz przeciwnie: zdaniem wielu to właśnie kontrfaktyczna wyobraźnia nadała ludzkiemu życiu szczególną twórczą jakość i od ok. 40 tys. lat gwarantuje nam innowacje. Gdyby nie gdybanie, gatunek homo sapiens sapiens nie zaszedłby tak daleko. Owszem, nasze codzienne myśli kontrfaktyczne mogą się powtarzać, ale jednak – fundamentalnie – to właśnie one pozwalają nam na eksperymentowanie z faktami. Jeżeli natomiast chcemy zrobić konkretny twórczy użytek z owego ulegającego tendencjom gdybania, to spróbujmy nim bardziej świadomie pokierować. Przykładowo, modyfikujmy w wyobraźni to, co na pozór jest nienaruszalne. Wyobraźmy sobie kosmitę bez kończyn i oczu. Wyobraź­my sobie (ba!), że nie ma czegoś takiego jak wyobraźnia. I pamiętajmy, że właściwie wszystko to, co przyjmujemy domyślnie za pewnik, może podlegać mentalnym zmianom.


Warto doczytać

  • R. Byrne, The Rational Imagination: How People Create Alternatives to Reality, Cambridge 2005.
  • D. K. Lewis, Counterfactuals, Malden 1973.

Monika ­Dunin­-Kozicka – doktor filozofii. Interesuje się problematyką fikcji, udawania, wyobraźni i kreatywności. Pracuje na Wydziale Filozofii KUL.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku  PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Florianen vinsi’Siegereith

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

  • Gdyby kangury nie miały ogonów, toby się przewracały”. A gdyby się przewracały, to by wyginęły i Lewis by musiał szukać innego przykładu.
    To dopiero kontrfaktyczność 🙂

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy