Artykuł

Natasza Szutta: Czym jest przyjaźń?

Przyjaźń to jedna z najbardziej wartościowych relacji, jakie człowiek może nawiązać w swoim życiu. Znacznie różni się od zwykłej znajomości. Nie jest także tożsama z miłością. Gotowość do przyjaźni oznacza zdolność do przezwyciężania swojego naturalnego egoizmu, czyli do pomyślenia o kimś jako równie ważnym jak ja.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2023 nr 4 (52), s. 6–7.


Co wyróżnia przyjaźń?

Myśląc o przyjaźni, mamy na uwadze szczególnego rodzaju relację, której każdy pragnie doświadczyć. Różni się ona od zwykłej znajomości bardzo wysokim stopniem zażyłości. Ma jednak nieco inny odcień niż miłość romantyczna, rodzicielska albo ta, którą żywią dzieci wobec swoich rodziców (zob. art. B. Helma Rodzaje przyjaźni na s. 14–16 tego numeru). Co nie znaczy, że nie można się przyjaźnić ze swoim mężem, dzieckiem czy matką.

Znajomość może być przelotna, trudno zaś przyjaźnią nazwać relację, która trwa jedynie przez chwilę. Przyjaźń bowiem wymaga zażyłości, a ta rodzi się powoli. Czasem – jak pisał Arystoteles – wymaga „beczki soli, którą trzeba z przyjacielem zjeść, by się dobrze poznać i móc wzajemnie o sobie powiedzieć: to jest mój przyjaciel” (Arystoteles 1996, s. 462–463). W przeciwieństwie do miłości, która np. może być nieodwzajemniona, przyjaźń musi być wzajemna. Nie można się przyjaźnić z kimś, kto nie wie o naszym istnieniu albo nie chce wchodzić z nami w bliższy związek.

Trudno też nazwać przyjaźnią relację, w której druga osoba traktuje nas instrumentalnie i bezpardonowo wykorzystuje do osiągania swoich korzyści. Choć w języku polskim istnieją takie związki frazeologiczne jak „dobry przyjaciel” i „zły przyjaciel”, to w przeciwieństwie do złego brata, który niezależnie jakim jest, pozostaje bratem, bo łączą nas więzy krwi, zły przyjaciel po prostu nie jest przyjacielem. Przyjaźń to relacja wzajemnej bezinteresownej troski, dbanie o dobro przyjaciela ze względu na niego samego. A zatem przyjaciel nie może być obojętny wobec losu swojego przyjaciela – musi potrafić cieszyć się jego sukcesami i smucić się z powodu jego porażek. Mam na myśli nie tylko współczucie, lecz także współodczuwanie wraz z przyjacielem. Bowiem głęboka zażyłość z kimś powoduje, że dobrze znam stopień jego wrażliwości. Mam też świadomość, co jest dla niego naprawdę ważne, bo wiem, co czuje w konkretnej sytuacji. Mogę zatem spojrzeć częściowo z jego perspektywy na to, co się mu w życiu przydarza.

Czy przyjaźń wymaga określonej kondycji moralnej?

Wydaje się, że przyjaźń jest możli­wa jedynie między ludźmi, którzy osiągnę­li pewien poziom moralnego rozwoju, co oznacza, że nie każdy może albo raczej potrafi stać się przyjacielem. Chodzi tu o osiągnięcie odpowied­niego stopnia moralnej dojrzałości, polegającej na zrozumieniu, że nie wszystko musi się koncentrować wokół mnie. Gotowość do przyjaźni oznacza, że jestem w stanie pomyśleć o kimś jako równie dla mnie ważnym jak ja sam, czyli przezwyciężyć mój naturalny egoizm. Co więcej, potrafię czasem nawet zrezygnować z realizacji swoich planów, tak samo jak mój przyjaciel jest w stanie rezygnować ze swoich. To jest konieczne minimum. Zwykle jednak od swoich przyjaciół – czy to w uzasadniony sposób, czy też nie – oczekujemy znacznie więcej.

Pragniemy życzliwości, czyli tego, by nasz przyjaciel dobrze nam życzył. Nie chcemy być przez niego oszukiwani, co oznacza, że pragniemy, by był człowiekiem uczciwym przynajmniej wobec nas. Oczekujemy od niego dyskrecji, byśmy mogli ufać, że nie zdradzi nikomu powierzonych mu tajemnic, lecz odpowie otwartością na naszą otwartość. Dobrze też, by przyjaciel był cierpliwy – nie irytował się zbyt szybko, tylko starał się nas zrozumieć. Był wierny i okazywał nam lojalność, gdy inni się od nas odwrócą. Współczuł nam i wspierał nas, gdy będziemy w potrzebie. Co więcej, wybaczał i zapominał o naszych błędach, także tych uczynionych wobec niego.

Jednak zdolność do przyjaźni nie musi oznaczać uosabiania wszelkich moralnych cnót, czyli nabytych i trwałych dyspozycji do moralnie dobrego działania. Przyjaciele zwykle nie wymagają życzliwości, lojalności, wierności wobec wszystkich ludzi, a jedynie względem siebie. Nadto idea przyjaźni może wchodzić w pewien konflikt z bezstronną perspektywą moralnego wartościowania – od przyjaciół wymaga się znacznie więcej, czyli wyjątkowego traktowania, bo – jak już wspomniałam – jest to szczególna relacja, której nie da się zbudować z każdym. Choć w przyjaźni (podobnie jak w miłości) nie jest roztropne ślepe zaangażowanie. Potrzebny jest zdrowy dystans, by umieć obiektywnie ocenić postępowanie przyjaciela.

Czy mój przyjaciel musi być moim alter ego?

W dyskusjach wokół zagadnienia przyjaźni często pojawia się krytyka Arystotelesa, który w Etyce Nikomachejskiej napisał o przyjacielu jako lustrzanym odbiciu. Co to mogłoby oznaczać? Stagirycie zarzuca się, że w jego ujęciu przyjaźni jest założony bardzo wysoki stopień podobieństwa między przyjaciółmi. Często zgodnie z tym powiadamy, że „podobieństwa się ze sobą przyciągają”. To oznaczałoby, że przyjaźń jest możliwa jedynie między ludźmi, którzy podzielają m.in. te same poglądy, zainteresowania, a nawet cechy charakteru. Wprawdzie Arystoteles pisze, że prawdziwa przyjaźń jest możliwa jedynie między ludźmi cnotliwymi, nigdzie jednak nie dodaje, że przyjaciele muszą być do siebie podobni także w aspektach pozamoralnych, czyli interesować się tym samym, mieć ten sam temperament, lubić ten sam rodzaj muzyki.

Przyjaciół musi „coś” łączyć i to „coś” musi być na tyle istotne, by móc na tym zbudować niepowtarzalną relację. Musi też stanowić dobrą płaszczyznę wzajemnego porozumienia. Wydaje się, że powinien to być podobny system wartości, czyli przekonanie o dobru i złu moralnym. Choć nawet w tym zakresie przyjaźń dopusz­cza pewne różnice, które mogą prowokować wiele ciekawych dyskusji otwierających nowe perspektywy myślenia. Musi być jednak jakiś wspólny fundament tych dyskusji – m.in. wzajemny szacunek, otwartość na argumenty, zdolność do zainteresowania się tym, czym aktualnie pasjonuje się nasz przyjaciel.

Przyjaźń między „takimi samymi osobami” byłaby czymś nie do zniesienia – najnudniejszą relacją z możliwych, niewiele wnoszącą w nasze życie, niestymulującą do rozwoju. Karykaturą przyjaźni byłoby dążenie do zbytniej identyfikacji z przyjacielem, do granicy utraty swojej odrębności, z oczekiwaniem pełnej wyłączności. Taka relacja, choćby była nie wiem jak intensywna, wydaje się bardzo niebezpieczna, ponieważ podważa ludzką autonomię i powoduje, że ktoś staje się niewolnikiem tego związku.

Przyjaźń to niezwykle piękna relacja, która rozwija w człowieku to, co najbardziej wartościowe z perspektywy moralnej – życzliwość, gotowość do niesienia pomocy, przezwyciężanie swojego naturalnego egoizmu. W przyjaźni uzyskujemy także fundamentalne z psychologicznego punktu widzenia poczucie bycia dla kogoś ważnym, wartym budowania zażyłej relacji. Kogoś, z kim chce się po prostu być – rozmawiać, spotykać, spędzać czas.


Warto doczytać:

Arystoteles, Etyka eudemejska, tłum. D. Gromska, [w:] Arystoteles, Dzieła wszystkie, t. 5, Warszawa 1996.


Natasza Szutta – Dr hab. filozofii, prof. UG. Pracuje w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Gdańskiego. Specjalizuje sięw etyce, metaetyce i psychologii moralności. Pasje: literatura, muzyka, góry, ogród i nade wszystko własne dzieci

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

🚫 OSTRZEŻENIE: NASZ MAGAZYN NA SKRAJU ZAGROŻENIA! 🚫 Szczegóły zob. tutaj.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2023 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

2 komentarze

Kliknij, aby skomentować