Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 4 (34), s. 30–31. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Walter Alf vel Konrad Wallenrod
Historia Konrada Wallenroda jest dość pogmatwana. Akcja powieści dzieje się w XIV wieku, gdy Litwa graniczyła z terytorium zakonu krzyżackiego. Były to bardzo niespokojne czasy. Sąsiedzi wzajemnie na siebie napadali, łupiąc, co się dało. Podczas jednej z takich eskapad Niemcy porwali kilkuletniego chłopca. Ochrzcili go, nadali mu nowe imię i nazwisko – Walter Alf – i próbowali wychować na prawowitego Niemca. Walter, choć był dobrze traktowany przez Krzyżaków – opiekował się nim sam mistrz krzyżacki – nigdy nie nabrał do nich zaufania. W jego pamięci nieustannie tliło się wspomnienie o rodzinie i miejscu pochodzenia, podsycane przez starego litewskiego wajdelotę, który służył Krzyżakom jako tłumacz. To on miał największy wpływ na wychowanie Waltera. Stał się jego wiernym przyjacielem i powiernikiem. Opowiadał mu o ich wspólnej ojczyźnie, zachęcał do pilnego uczenia się sztuki wojennej od Niemców, by ją kiedyś wykorzystać przeciw swoim porywaczom. Gdy tylko nadarzyła się okazja, Walter z przyjacielem przeszli na stronę litewską na dwór księcia Kiejstuta.
Książę uwierzył w ich opowieści, z czasem przyjął na dwór, a nawet pozwolił Walterowi poślubić jedną ze swoich córek. Jednak Walter nie potrafił się długo cieszyć szczęściem małżeńskim. Litwę nieustannie najeżdżały i łupiły wojska krzyżackie. Jej granice były coraz bardziej zagrożone. Wiadomo było, że w otwartej wojnie wojskom litewskim nie uda się wygrać z potężnym zakonem. Alf ustalił z księciem Kiejstutem, że jedynym wyjściem z tej trudnej sytuacji jest przejście na stronę wroga, zdobycie jego zaufania i zaatakowanie go od środka. Tak też uczynił.
Walter wyjechał z Litwy. Podstępnie zabił prawdziwego Konrada Wallenroda i zaczął się za niego podszywać. W jego imieniu walczył przeciw Litwinom, zdobywając uznanie i sławę wśród Krzyżaków. To uznanie doprowadziło go na stanowisko wielkiego komtura krzyżackiego. Jako największy mistrz, który decydował o całej strategii wojennej, przyjął taktykę, która doprowadziła Krzyżaków w wojnie z Litwinami do klęski. W ten sposób Walter Alf vel Konrad Wallenrod zapobiegł podbojowi Litwy i dokonał swojej osobistej zemsty na zakonie.
Szpiegostwo a moralność
Szpiegostwo to działanie pod przykryciem, udawanie – symulowanie innej działalności. Często także wiąże się z przyjmowaniem innej tożsamości. Szpieg najczęściej musi robić to, o czym od dziecka jesteśmy uczeni, że jest moralnie złe – kłamać, kraść, nie dotrzymywać obietnic, używać przemocy, a nawet zabijać. Wszystkie te działania nie były obce Konradowi Wallenrodowi. Więcej, złamał nawet średniowieczny rycerski kodeks honorowy, który nakazywał jawną walkę – twarzą w twarz z przeciwnikiem. Zabił prawdziwego Wallenroda podstępnie i przyjął jego tożsamość. Mimo to wciąż stawia się go jako przykład pozytywnego bohatera. Co może usprawiedliwiać takie działania?
Wojna sprawiedliwa
O etosie szpiega najczęściej mówi się w kontekście wojny sprawiedliwej. Koncepcja wojny sprawiedliwej jest już znana od starożytności. Za jej klasycznych autorów uchodzą Cyceron i św. Augustyn. W największym skrócie jest to wojna obronna. Odpowiedź na bezprawną agresję lub utraconą niepodległość. Oczywiście działania wojenne w wojnie sprawiedliwej prowadzą do odzyskania zagrabionych dóbr i obrony państwa przed najeźdźcą, jednak jej nadrzędnym celem powinno być osiągnięcie pokoju. Konrad Wallenrod pragnął pokoju i szczęścia dla swojej ojczyzny. Był przekonany, że jedynym sposobem do ich odzyskania jest pokonanie Zakonu.
Nie jest łatwo oceniać działania wojenne w kategoriach moralnych, nawet tych dokonywanych w czasie wojny sprawiedliwej. Trudno wydawać oceny zerojedynkowe – „moralnie słuszne” albo „moralnie niesłuszne”, „dobre”, „złe”. Podobnie jest z oceną działalności szpiegowskiej.
Działania szpiegowskie z perspektywy różnych teorii etycznych
Bardzo idealistyczne – deontologiczne podejście, w którym działania moralnie słuszne to takie, które respektują zasady uniwersalnego prawa moralnego, jest krytyczne wobec jakichkolwiek naruszeń takich zasad, jak zabijanie, kradzież, niedotrzymywanie obietnic itp. – traktowania innych ludzi jako wyłącznie środków do celu. Działania szpiegowskie, które ze swojej istoty nie mogą pomijać takich wykroczeń, są niemoralne i z etycznego punktu widzenia mogłyby je usprawiedliwiać jedynie jakieś naprawdę katastrofalne skutki ich niepodejmowania. Z tego punktu widzenia „etos szpiegowski” powinien być potraktowany jak oksymoron, ponieważ ze swojej istoty działalność szpiegowska stałaby w sprzeczności z moralnie słusznym zachowaniem.
Zupełnie inaczej na tę kwestię zapatrywaliby się konsekwencjaliści, dla których miarą słuszności działania jest dobroczynność jego konsekwencji. Kłamstwo, zdrada, przemoc i pozbawianie innych ludzi życia w określonych okolicznościach mogą być nie tyle usprawiedliwione, co nawet moralnie nakazane, o ile w ich konsekwencji zostanie podniesiony dobrostan największej liczby ludzi. Walka Wallenroda z zakonem krzyżackim, który rósł w potęgę i zagrażał wolności i niepodległości Litwy, byłaby nie tylko moralnie usprawiedliwiona, ale wręcz zalecana. W tych konsekwencjalistycznych kalkulacjach warto zwrócić uwagę na pewien kłopot – czasem trudno tę dobroczynność skutków obiektywnie ocenić i zawyrokować, czy wystarcza do usprawiedliwienia niegodziwości podjętych środków. Nie jest to łatwe zadanie, zwłaszcza że ludzkie działania mają wiele różnych skutków, które nie muszą występować w jednym czasie i miejscu.
Jeszcze inaczej działalność szpiegowską można oceniać z perspektywy etyki cnót, która koncentruje się głównie na kondycji moralnej sprawców działania. Z jednej strony działalność szpiegowska pozwala doskonalić wybrane cechy charakteru, które są powszechnie cenione, jak odwaga, siła woli, uważność, cierpliwość itp., z drugiej strony – ujmując kondycję ludzką integralnie – praca szpiega może dewastować człowieka jako moralnego sprawcę. Ludzkie czyny mają to do siebie, że są przechodnie, tzn. nie są obojętne dla charakteru moralnego ich sprawców, pozostawiają w nim trwały ślad. Co to znaczy? Nie można, ot tak, po prostu, wymazać ich z pamięci i uznawać za niebyłe, skoro zostały dokonane w słusznym moralnie celu. Krzywda, cierpienie, śmierć zadana innym ludziom mają swoje konsekwencje także dla sprawcy. Czynią go określonego rodzaju osobą – kłamcą, oprawcą, mordercą. Grozi to jakąś formą schizofrenii moralnej – myślenia o sobie jako człowieku oddanym „wielkiej sprawie” (odważnym rycerzu czy lojalnym oficerze) i jednocześnie moralnie złym człowieku, który jest zdolny do gwałcenia fundamentalnych zasad moralnych.
Uwzględnienie tych trzech etycznych perspektyw uwyraźnia trudność w ocenie działalności szpiegowskiej i nakreśleniu etosu zawodu szpiega. Z tego też wynikają różne spory wokół postaci historycznych czy literackich, które zajmowały się szpiegowaniem.
Natasza Szutta – filozof, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w etyce, metaetyce i psychologii moralności. Pasje: literatura, muzyka, góry i nade wszystko swoje dzieci.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: okalinichenko
O:-) 😀 :O :-! 🙂 😉 =-O
Polska w UE!