Artykuł Filozofia w literaturze

Natasza Szutta: Powrót z gwiazd i projekt udoskonalania człowieka

Powieść Stanisława Lema pt. Powrót z gwiazd prezentuje wizję nowego świata całkowicie pozbawionego – wskutek zastosowania zabiegu betryzacji – agresji. Współczesne projekty udoskonalenia ludzkiej natury obierają podobny kierunek. Z jednej strony dążą do eliminowania skłonności do przemocy, z drugiej zaś – do rozwijania empatii i zachowań pomocowych. Lem w swojej książce zwraca uwagę na możliwe skutki uboczne takich zmian.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 5 (41), s. 32–33. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Hal Bregg

Głównym bohaterem Powrotu z gwiazd Stanisława Lema jest Hal Bregg – astronauta, który właśnie wrócił z misji kosmicznej w okolicach gwiazdy Fomalhaut oddalonej o 25 lat świetlnych od Słońca. Choć postarzał się tylko o 10 lat, to faktycznie, wskutek zjawiska dylatacji czasu, na Ziemię powrócił aż po 127 latach. Powieść Lema opowiada o trudnej konfrontacji Bregga ze światem, który w tym czasie uległ radykalnym przemianom. Bynajmniej nie chodzi o postęp technologiczny, jaki dokonał się pod jego nieobecność na Ziemi, choć Hal ma także problemy z zaakceptowaniem m.in. nowych sposobów mycia się bez używania wody czy ubierania bez gotowych ubrań. Głównym powodem jego zagubienia w nowej rzeczywistości są konsekwencje zabiegu betryzacji, której poddawani są wszyscy nowo narodzeni mieszkańcy Ziemi (zob. art. A. Groblera Ulepszyć ludzką naturę? ze s. 56–58 tego numeru).

Betryzacja

Celem betryzacji jest „humanizowanie ludzkości” poprzez usunięcie z ludzkiej psychiki skłonności do agresji. Zabieg ten nie polega na zaszczepieniu w człowieku strachu przed krzywdzeniem innych, lecz spowodowaniu, że niezależnie od okoliczności myśl o użyciu przemocy w ogóle nie powstaje w głowie osoby zbetryzowanej. Zabieg ten jest przeprowadzany we wczesnym dzieciństwie, a jego efekty nie są dziedziczone, dzięki czemu pozostawiono małą furtkę powrotu do przeszłości. Zadbano jednak o odpowiednią kampanię społeczną – reformę szkolnictwa, instytucji kultury, treści lektur i filmów – promującą cele podjętej inżynierii moralnej. Hal wrócił do świata, w którym żyło już trzecie pokolenie ludzi poddanych betryzacji. Jej cele były w pełni uwewnętrznione; obywatele uznawali betryzację za najwyższą zdobycz cywilizacji. Osoby niebetryzowane były w nowym świecie traktowane jak niebezpieczne „dzikusy”.

Dlaczego świat bez przemocy nie zadowalał Bregga? Skutkiem ubocznym betryzacji była niechęć do podejmowania ryzyka w jakimkolwiek obszarze ludzkiego życia. Takie zawody jak kierowca, strażak czy chirurg były wykonywane jedynie przez roboty, a sam pomysł podbijania kosmosu stał się dalece nieatrakcyjny i bezużyteczny. Uczestnicy misji kosmicznej Bregga nie byli witani jako bohaterowie, którzy dokonali czegoś spektakularnego. W nowym świecie przyjęto ich, najdelikatniej mówiąc, dość obojętnie. Zresztą najbardziej ogólnym efektem betryzacji było przytłumienie wszelkich uczuć i emocji – ludzie zdawali się pozbawieni jakichś głębszych pasji i fascynacji. Byli skoncentrowani jedynie na zaspokajaniu własnych potrzeb i wygód. Choć wchodzili w różne relacje interpersonalne, to towarzysząca temu temperatura uczuć była znacznie obniżona. Wszystko stało się letnie i nijakie. W nowym świecie nie było miejsca na namiętności, dramaty czy gwałtowne zmiany akcji. Świadczy o tym choćby łatwość, z jaką Eri, w której bez pamięci zakochuje się główny bohater, rozstała się ze swoim mężem. Sama instytucja małżeństwa w nowym świecie zmieniła swój charakter. Z założenia zawierano je jedynie na określony czas.

Poprawianie ewolucji

Pośród współczesnych etyków nie brakuje zwolenników ulepszania człowieka. John Harris w swojej książce pt. Poprawianie ewolucji argumentuje nie tyle na rzecz usprawiedliwienia różnych prób udoskonalania człowieka, co uzasadnienia moralnego obowiązku czynienia takich zmian. Jego zdaniem odstąpienie od realizacji takich projektów ma charakter zaniechania obarczonego winą moralną.

Współczesne badania nad neurobiologią ludzkiego mózgu są entuzjastycznie przyjmowane przez takich zwolenników poprawiania ewolucji jak Harris. Doniesienia o roli neuroprzekaźników – głównie oksytocyny i serotoniny – w ludzkim funkcjonowaniu pobudzają wyobraźnię na temat możliwości doskonalenia człowieka pod względem moralnym. Różne eksperymenty z użyciem tych neuroprzekaźników wskazują na wysoki stopień korelacji pomiędzy wzrostem poziomu oksytocyny i serotoniny oraz ocenianymi jako moralnie dobre postawami, m.in. troską, empatią, wspaniałomyślnością, zaufaniem, poczuciem sprawiedliwości, które wyrażają się w prospołecznych zachowaniach.

Entuzjazm wobec możliwości wykorzystania tej wiedzy w udoskonalaniu naszej moralnej kondycji studzą sami badacze, zarówno neurobiolodzy, jak i biotechnolodzy. Bardzo niewiele jeszcze wiemy na temat samych neuro­przekaźników i innych procesów zachodzących w naszym mózgu. Ich wielowymiarowość i złożoność nie pozwalają snuć dalekosiężnych planów całkowitego zapanowania nad niepożądanymi skłonnościami ludzkiej natury.

Etyczne konsekwencje moralnego ulepszania ludzi

Załóżmy jednak, że kiedyś będzie możliwa poprawa ewolucji w zakresie naszej moralnej kondycji, jak to obmyślił Lem w swojej powieści. Czy wówczas wartościowanie w kategoriach moralnych będzie jeszcze miało jakikolwiek sens? Warunkiem przypisywania zasługi i winy moralnej jest możliwość alternatywnego działania, a w minimalistycznych – kompatybilistycznych – koncepcjach wolnej woli choćby możliwość alternatywnego chcenia. Zbetryzowani ludzie w powieści Lema nie mają nawet takiej minimalnej dozy wolności – myśl o zadaniu komukolwiek bólu i cierpienia nie może w ogóle powstać w ich głowach. Są na takie pomysły całkowicie zablokowani. Trudno zatem przypisywać im jakąkolwiek zasługę. To upodabnia ich do robotów, wszechobecnych w nowym Lemowskim świecie.

Ktoś może powiedzieć – i cóż z tego? Czy wobec likwidacji ludzkiego cierpienia, uniemożliwienia powstawania takich miejsc jak Auschwitz, wyeliminowania wszelkich form wykorzystywania dzieci i osób niepełnosprawnych nie ma to najmniejszego znaczenia? Czy świat, w którym mierzymy się z konsekwencjami takich fatalnych wyborów, może być więcej wart niż świat, w którym z takich wyborów bylibyśmy z góry wyłączeni? Czy nasza ułomna natura ma jakąś wartość samą w sobie, by – niezależnie od jej fatalnych konsekwencji – chcieć jej bronić?


Natasza Szutta – dr hab. filozofii, prof. UG. Pracuje w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Gdańskiego. Specjalizuje się w etyce, metaetyce i psychologii moralności. Pasje: literatura, muzyka, góry i nade wszystko swoje dzieci.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Zuzanna Bołtryk

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy