Artykuł Filozofia języka Filozofia polityki

Natasza Szutta: W kręgu manipulacji słowem – na marginesie Roku 1984 George’a Orwella

Powieść Orwella może inspirować wiele etycznych dyskusji. Najczęściej rozpoczyna debaty na temat totalitarnych reżimów, odbierających podmiotowość swoim obywatelom. Jednak przy okazji numeru na temat języka warto zwrócić uwagę na wątek nowomowy, w którym Orwell podejmuje kwestię roli języka w manipulowaniu ludzkim myśleniem.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2018 nr 5 (23), s. 34–36. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Winston Smith

Głównym bohaterem Roku 1984 – drugiej obok Folwarku zwierzęcego antyutopii George’a Orwella – jest Winston Smith. To szeregowy członek partii (tzw. Partii Zewnętrznej, ok. 13% populacji), pracujący jako urzędnik niższego szczebla. Mieszka w Oceanii – państwie zbudowanym na doktrynie angsocu, angielskiego socjalizmu, rządzonym przez totalitarny reżim, który uosabia wszechwiedzący i wszechmogący Wielki Brat, inaczej: Partia Wewnętrzna (ok. 2% populacji).

Życie Winstona Smitha jest poddane nieustanej inwigilacji. W jego mieszkaniu, podobnie jak u innych obywateli klasy średniej, zainstalowano ekran, którego nie można po prostu wyłączyć. W dzień i w nocy obserwują Winstona pracownicy Ministerstwa Miłości, którzy są w stanie wychwycić każdą myślozbrodnię, czyli najdrobniejszy przejaw braku lojalności wobec Wielkiego Brata. Niewierność może się przejawiać na różne sposoby: w działaniu, nieodpowiednich słowach, a nawet myślach. Nie tylko na jawie, świadomie, lecz także we śnie, gdy człowiek nie jest w stanie się kontrolować. Każdy nieodpowiedni grymas twarzy albo brak wystarczająco entuzjastycznej reakcji na pomysły Wielkiego Brata czy nieprawomyślne okrzyki podczas snu mogą skończyć się więzieniem i okrutnymi torturami, które prowadzą do nieuchronnej śmierci.

Smith pracuje w Departamencie Archiwów w Ministerstwie Prawdy. Jego zadanie polega na aktualizowaniu danych historycznych. Jeśli jakiekolwiek fakty nie zgadzają się z bieżącą polityką partii, trzeba je natychmiast do niej dopasować, np. usunąć dane dotyczące niewygodnych zdarzeń lub ludzi, którzy zostali poddani ewaporacji, czyli po prostu „zniknęli”. Smith jest inteligentny, sporo też wie i rozumie dzięki wykonywanej pracy. Jest już bardzo zmęczony życiem, nieustanną inwigilacją i wszechpanującą biedą. Gdy go poznajemy, szuka sposobu, by nieco wymknąć się spod kontroli Wielkiego Brata. Pierwszy krok, jaki czyni w tym kierunku to – wydawałoby się dość niewinny – zakup starego notesu. W nim zapisuje swoje myśli. Z czasem posuwa się do kolejnych myślozbrodni. Warto doczytać, jak kończy się jego historia.

Nowomowa angosocu

Jednym ze sposobów utrzymywania totalitarnego porządku, poza oczywistym terrorem, jest mocno propagowana w Oceanii nowomowa. Głównym celem jej twórców jest maksymalna redukcja słownictwa. Chodzi oczywiście o to, by jak najbardziej zawęzić myślenie obywateli Oceanii. Likwidacja kluczowych pojęć pozwalających mówić o ludzkiej podmiotowości, jak np. wolność, sprawiedliwość, demokracja czy moralność, ma w konsekwencji doprowadzić do tego, by w głowie obywateli Oceanii nie pojawiała się nawet myśl o wolności intelektualnej, politycznej oraz sprawiedliwości społecznej. Kiedy zabraknie odpowiednich słów, „myślozbrodnia stanie się fizycznie niemożliwa, gdyż zabraknie słów, żeby ją popełnić” – mówił Syme, jeden z entuzjastów nowomowy.

Twórcy nowego słownika angsocu podzielili słownictwo na trzy kategorie: w zbiorze A znalazły się wyrazy niezbędne w codziennym życiu. Ich sens zdefiniowano bardzo precyzyjnie, by wyeliminować jakąkolwiek dwuznaczność i różne odcienie znaczeniowe. Mają one służyć przekazywaniu bardzo konkretnych informacji oraz wyrażaniu prostych i nieabstrakcyjnych myśli.

Zbiór B obejmuje wyrazy utworzone do celów politycznych. Ze względu na swój emocjonalny wydźwięk mają odpowiednio wpływać na sposób myślenia użytkowników. Obejmują wyrazy złożone, jak np. dobromyśl czy staromyślak, oraz wygodne i niewiele mówiące skróty, jak Ardep, Lidep, Teldep, które eliminują niewygodne skojarzenia. Wiele z nich składało się z dwu lub trzech sylab, które odpowiednio akcentowano, by wywołać efekt podobny do szczekania psa. Chciano w ten sposób uniezależnić mowę, szczególnie tę o charakterze politycznym, od myślenia. Członek partii miał swoje polityczne opinie wyrażać szybko i automatycznie. Ostatecznie nowomowa miała zamienić się w potok mimowolnych dźwięków, które brzmieniem przypominały kwakanie – kwakomowa.

Na zbiór C składały się terminy naukowe i techniczne – ich znaczenie było ściśle określone, by pasowały jedynie do wąskiej dziedziny, w ten sposób eliminowano jakiekolwiek interdyscyplinarne podejścia czy ogólną refleksję nad nauką jako taką. Nowomowa miała ostatecznie doprowadzić do zmiany świadomości obywateli Oceanii przez radykalne zawężenie ich horyzontów myślowych, by stali się niewolnikami systemu i partii rządzącej.

Nowomowa i „pułapki myślenia”

Psychologia kognitywna wyjaśnia, dlaczego dość łatwo poddajemy się różnym manipulacjom, nawet bez użycia terroru, który był obecny w Oceanii i innych realnych reżimach. Daniel Kahneman w znakomitej książce Pułapki myślenia na podstawie licznych badań empirycznych formułuje swoją dwuprocesualną koncepcję umysłu. Pisze, że z natury jesteśmy leniwi, więc najwięcej naszych procesów myślowych przebiega automatycznie, dopiero gdy napotykamy jakieś trudności, na chwilę się zatrzymujemy i włączamy myślenie refleksyjne, ale jak tylko problem zostanie według nas rozwiązany (nieważne, czy poprawnie, czy nie), dalej przechodzimy na tryb zautomatyzowany. Ta skłonność do polegania na heurystykach, czyli wygodnych i uproszczonych schematach myślenia, sprawia, że stajemy się podatni na różne językowe manipulacje.

Wiele pojęć jest nośnikiem określonych wartości, które automatycznie wpływają na naszą ocenę prawdziwości zdań, w których występują. Prostym przykładem są pojęcia zysku i straty. Badani zwykle znacznie lepiej oceniają opcję „zyski utrzymują się na poziomie 70%” niż „straty utrzymują się na poziomie 30%”, choć zdania te pod względem wartości logicznej nie różnią się między sobą. Dostrzeżenie tego wymaga przejścia na zreflektowany tryb myślenia, co kosztuje trochę wysiłku.

Tę ludzką skłonność do polegania na heurystykach wykorzystywały i nadal wykorzystują nie tylko totalitarne reżimy, ale też w pełni demokratyczne państwa i najróżniejsze grupy wpływu. Przejawia się to m.in. w etykietkowaniu przeciwnych albo tylko krytycznych względem władz grup politycznych. W PRL‑u właścicieli ziemskich komuniści nazywali „kułakami”, mieszczan – „burżujami”, prywatnych przedsiębiorców – „prywaciarzami”. Obecnie w liberalnych demokracjach także manipuluje się pojęciami. Każdy krytyk poprawności politycznej zyskuje miano „faszysty” lub różnej maści „foba” – „ksenofoba”, „homofoba”, „islamofoba” itd. Przeciwnicy ugrupowań lewicowych o jej przedstawicielach nie mówią inaczej jak „lewacy” i „komuchy”. Konserwatysta w ustach zwolennika lewicy to „nacjonalista” i „szowinista”. To etykietkowanie w zasadzie zamyka dyskusję, ponieważ pozostaje na poziomie myślenia heurystycznego. Rzadko kto dziś jeszcze chce podejmować szczery i otwarty dialog z osobami prezentującymi inne poglądy polityczne, choć nie panuje tu żaden terror. Filozofia ze swej istoty zachęca do wychodzenia poza heurystyki w kierunku rzetelnej refleksji.


Natasza Szutta – filozof, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w etyce, metaetyce i psychologii moralności. Pasje: literatura, muzyka, góry i nade wszystko swoje dzieci.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Stanislaw

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

  • Bardzo interesujące spojrzenie na komunikację za pomocą słowa, szczególnie jeżeli spojrzeć na hierarchiczny układ władzy!!!!! Najsmutniejsze jest to że brakuje u nas dyskursu!!!!!! a brakuje też analizy interpretacyjnej z użyciem pojęcia semantyki lingwistycznej, bo w komunikacji społecznej każdy z nas nadaje swoje znaczenie słowu co może się stać przyczyną nie tylko psychomanipulacji , ale także przyczyną konfliktów społecznych a nie tylko polityki. Dlatego zanika u nas komunikacja społeczna, bo każdy siedzi w swoim świecie znaczeń i sensu.
    Słowo stało się nie tylko narzędziem komunikacji ale też wojny o różnej formie.
    Podobnie jest z rozumieniem pojęcia o moralności, która jest cechą podmiotowego działania człowieka.…a etyka jest normą prawną oraz regułami warunkującymi podmiotowe wybory moralnej decyzji co robić i jak robić.
    Bogactwo tych obszarów jest bardzo ciekawe w obszarze komunikacji społecznej.

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy