Fragment z klasyka

Niccolo Machiavelli: Rozmowy ze starożytnymi

Źródło: N. Machiavelli, Listy prywatne, [w:] tenże, Wybór pism, tłum. J. Malarczyk, Warszawa 1972, s. 1085–1087.


(…) Wstawszy przed świtem, przygotowuję specjalne sidła na ptaki i z pękiem klatek na plecach wyruszam w drogę (…); chwytałem najmniej dwa, a najwięcej sześć drozdów. I tak oto przeżyłem cały wrzesień, później jednak i ten sposób spędzania czasu (…) skończył się, ku mojej rozpaczy; jakie zaś teraz życie wiodę, opowiem. Wstaję rano, wraz ze słońcem, i udaję się do swojego lasku, który poleciłem karczować. Tu przebywam godzinę, dwie, aby obejrzeć robotę dnia poprzedniego i pobyć przez pewien czas wśród drwali (…). Wyszedłszy z lasu idę w kierunku źródła, gdzie łowi się ptaki. Pod pachą mam zawsze jakąś książkę, Dantego lub Petrarkę, bądź któregoś z pomniejszych poetów, jak Tibullus, Owidiusz czy im podobni (…). Kieruję się potem na gościniec i zmierzam do oberży, rozmawiam z przechodzącymi, rozpytuję o nowiny z ich stron (…). Przychodzi tymczasem pora obiadu, który spożywam wraz z moją rodziną, posilając się takim jadłem, jakiego dostarcza mi moje biedne gospodarstwo i skromniutka ojcowizna. Posiliwszy się, powracam do oberży; zastaję tutaj zwykle gospodarza, rzeźnika, młynarza i dwóch strycharzy. Z nimi to już sterczę do końca dnia, grając w cricca [gra karciana] oraz w triktraka [tric-trac, rodzaj gry w kości] i w inne gry, a ponieważ powstają przy tym tysiące nieporozumień, więc potok łajań i obraźliwych słów płynie bez końca; najczęściej stawka w grze nie przekracza jednego solda, ale wrzaski nasze słychać na pewno w San Casciano (…).

Kiedy nadchodzi wieczór, wracam do domu, wchodzę do mojej pracowni i już na jej progu zrzucam z siebie codzienną odzież, pełną błota i brudu, przywdziewając szaty królewskie i wytworne; i tak tedy dostojnie przybrany wkraczam do odwiecznego przybytku wielkich mężów ubiegłych stuleci, i tam, przyjęty przez nich życzliwie, pożywiam się tym pokarmem, który solum [łac. jedynie] jest moim i dla którego tylko zostałem zrodzony. Tu nie wstydzę się rozmawiać z nimi i dopytywać się ich o przyczyny i sens ich poczynań, oni zaś z właściwą sobie przychylnością mi odpowiadają; i w czasie tych czterech godzin obcy jest mi wszelki smutek czy troska, zapominam o wszelkich strapieniach, nie obawiam się już nędzy, nie budzi we mnie strachu nawet śmierć, całkowicie zatapiam się w nich (…).


Pobierz tekst w PDF.


Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy