Obecnie zajęcia z etyki dla uczniów niechodzących na religię nie są obowiązkowe dla wszystkich uczniów. Plan Ministerstwa Edukacji i Nauki, według którego wybór jednego z tych przedmiotów miał być dla ucznia obligatoryjny (przy zwolnieniu z religii nie będzie możliwości zwolnienia z etyki), zakładał objęcie obowiązkową etyką/religią (uwzględniając, w zależności od wyznań uczniów, religie mniejszościowe o regulowanej sytuacji prawnej w Polsce) następujących klas:
- w szkołach podstawowych: od 1 września 2023 ‒ IV, od 2024 ‒ IV i V, od 2025 ‒ IV-VI, od 2026 ‒ IV-VII, od 2027 ‒ IV-VIII.
- w szkołach ponadpodstawowych: od 1 września 2023 ‒ I, od 2024 ‒ I i II, od 2025 ‒ I‑III, od 2026 ‒ I‑IV, od 2027 ‒ wszystkie klasy.
Plan został jednak odłożony (organizacja etyki w szkołach pozostaje opcjonalna, na wniosek zainteresowanych). W przypadku jego wdrożenia (bądź realizacji podobnego planu) wzrośnie zapotrzebowanie na nauczycieli etyki, w związku z czym warto przypomnieć, że zajęcia te mogą prowadzić wszyscy nauczyciele, którzy ukończyli studia z filozofii.
Obecnie wybór pomiędzy etyką i religią należy do rodziców ucznia, a wiek, z którym może decydować uczeń, to 18. r.ż. Szanse na jego obniżenie bądź utrzymanie zależą od wyniku wyborów.
Szkoda, źle, porażka…
Etyka jako nauka o moralności jest wszędzie /w edukacji/ na świecie /na różnych poziomach uczenia się, studiowania etc./.
A dlaczego jest tak ważna!?
Aby wiedzieć: jak i po co żyć, rozwijać się, uczyć, pracować…
Proste, jasne i logiczne.
“Żeby żyć, trzeba jeść”
“Żyje się po to, aby jeść, czy je się po to, aby żyć!?”
“Jeść czy żyć!?”
(poniższe to nie tyle odp. na komentarz powyższy , co gorący głos nim sprowokowany)
Prawdziwa religia ma w swym centrum zagadnienie (ideę, ale widzianą „through a glass, darkly”) zbawienia. Na pytanie „jak i po co żyć” odpowiadać musi: by siebie (i najlepiej innych — ale na ile jest to ważne czy możliwe zależy od konkretnej religii) zbawić.
Etyka na to samo pytanie odpowiadać musi (oczywiście jeśli chce jakoś odpowiedzieć, a nie tylko luźno prezentować opcje) jednak inaczej niż religia — w przeciwnym razie staje się jej służebniczką bądź ułomną kopią, religią wpół drogi. Co więcej, jeśli chce być dość niezależna, odpowiadając może ona odwoływać się tylko do naszego doczesnego człowieczeństwa. Zamykając się jednak na tym gruncie etyk pozostaje z pytaniami, które jakoś zgrabnie musi wymijać lub na które i tak do końca odpowiedzieć nie może (i gdyby tylko to przyznał !), bądź odpowiedzieć musi w sposób jakoś sprzeczny z odpowiedzią (prawdziwej, konsekwentnej) religii (np. barykadując siebie i uczniów na pozycji utylitaryzmu) — a sprzeczność może być zamiatana pod dywan, ale odważnie idący potykać się o nią i tak będzie.
Na szczęście (jeśli to szczęście) w tak jaskrawy sposób na poziomie SP sprzeczności czy braki się nie ujawnią, głównie dzięki niewygórowanym wymogom jakie chrześcijaństwo stawia swym wyznawcom (a uczniowie katechetom i nauczycielom etyki — to drugi powód). Ale oderwijmy się trochę od polskich realiów i zapytajmy:
Czy w jednym budynku udzielać należy dwóch sprzecznych odpowiedzi na to samo pytanie (nawet jeśli różnym osobom, choć niekoniecznie, bo można uczęszczać na jedno i drugie)? Czy może wcale nie powinno się takich fundamentalnych pytań w szkole zadawać (przynajmniej polskiej: klasę obok dzieci kodują i do pracy w IT im te pytania niepotrzebne, podobnie jak do bycia obywatelem wystarczy odpowiednia dawka HiTu i TV w domu)? A może ta religia wpół drogi (jako zachęta do otwarcia się na coś pozadoczesnego, metafizycznego) to nie jest zły pomysł?
Osobiście skłaniałbym się ku tej ostatniej opcji, tzn. w praktyce ku obowiązkowemu przedmiotowi „religioznawstwo z elementami etyki” (lub vice versa) + fakultatywnie ta czy inna religia (no, najlepiej jeszcze z osobną godziną filozofii nakierowanej na epistemologię i ontologię i estetyką na muzyce i plastyce) — dziwny miks, ale możliwy chyba i tak tylko w nauczaniu domowym, teraz i zawsze 😉