Artykuł

Paweł Grabarczyk: Technologie ułudy – kilka słów o fantomatyce i jej pochodnych

Ilustracja przestawia kobietę z futurystycznymi goglami na twarzy
Fantomatyka to jeden z najbardziej znanych terminów utworzonych przez Stanisława Lema. Oznacza on, w najprostszym możliwym ujęciu, technologię wytwarzania doskonałych złudzeń sensorycznych.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 5 (41), s. 64–65. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Wielka szkoda, że określenie „fantomatyka” się nie przyjęło. To naprawdę udana nazwa. O wiele lepsza niż wyrażenie „rzeczywistość wirtualna” ukute przez Jareda Laniera (współczesnego amerykańskiego informatyka, muzyka, pisarza i futurologa) wiele lat po wydaniu Summa Technologiae – rozprawy, w której Stanisław Lem szczegółowo opisał swoje „fantomaty”. Główną zaletą określenia Lema jest to, że informuje nas ono jedynie o tym, iż mamy do czynienia z jakiegoś rodzaju technologią ułudy, nie przesądzając jednocześnie żadnych innych szczegółów.

Dało to Lemowi sporą swobodę i sprawiło, że na kartach Summy Technologiae czytelnik znajdzie klasyfikację różnych typów fantomatów. Niektóre z nich wyglądają dziś bardzo znajomo – to protoplaści współczesnych powszechnie dostępnych hełmów VR. Inne nadal pozostają w sferze czystej futurologicznej spekulacji. Warto dziś przyjrzeć się poszczególnym propozycjom i sprawdzić, jak postrzegamy je po ponad pięćdziesięciu latach.

Fantomatyka ośrodkowa i centralna

Najistotniejszym rozróżnieniem, które wprowadza Lem, jest podział na fantomatykę ośrodkową i centralną. Fantomatyka ośrodkowa wykorzystuje urządzenia przypominające hełmy, którymi posługujemy się dziś. Opiera się na oszukiwaniu zmysłów poprzez ekrany i głośniki zamontowane na głowie. Autor Summy zwraca uwagę na to, że nakręcony uprzednio w 360 stopniach film nie będzie dawał użytkownikowi poczucia głębi i uczestnictwa. Oznacza to, że rzeczywistość wirtualna wymaga jakiejś formy synchronizacji pomiędzy symulowanym otoczeniem a zachowaniem fantonauty. Dziś wiemy, że najprościej zrobić to dzięki komputerowi, który potrafi zmieniać symulację w czasie rzeczywistym, ale Lemowi udało się to wyspekulować kilkanaście lat przed powstaniem pierwszego komputera osobistego. Lem wpadł też na to, że symulacja nie będzie nigdy doskonała, ponieważ pomija część z odczuć wewnętrznych, takich jak zmęczenie. Symulowane wejście na Mount Everest zawsze będzie niepełne, ponieważ nie odczujemy go w mięśniach i płucach. Dziś wiemy, że dysonans pomiędzy odczuciem zmysłu wewnętrznego oraz obrazem jest jedną z przyczyn tzw. choroby symulatorowej – dotkliwego uczucia mdłości, którego doświadczają niektórzy z użytkowników.

Fantomatykę centralną można okreś­lić niezawodną wersją fantomatyki ośrodkowej – niezawodną w tym sensie, że dającą złudzenie idealne, pozbawione kompromisów. Miałaby ona polegać na dostarczaniu danych bezpośrednio do mózgu. Pozwalałoby to na symulowanie bodźców, takich jak nacisk, temperatura otoczenia, zapachy czy smaki. W odróżnieniu od fantomatyki ośrodkowej, możemy jedynie wyobrażać sobie, jak funkcjonować będą tego rodzaju rozwiązania – są one dziś niemalże tak samo odległe jak w czasach, gdy Lem pisał Summę. Można powiedzieć, że największą wadą tej technologii jest to, że jest ona zbyt doskonała. Jeżeli choć raz pozwolimy sobie na podłączenie do fantomatu, nigdy nie uzyskamy pewności, czy późniejsze doświadczenie odłączania nie jest aby jedynie dalszą częścią symulacji.

Wariacje na temat fantomatyki

Lem bierze pod uwagę również trzy rozwiązania, które w ogóle nie wymagają tworzenia cyfrowej symulacji świata. Moglibyśmy powiedzieć, że są to złudzenia, które nie wymagają wirtualnej rzeczywistości. Pierwszą z tych technologii autor Summy nazywa „tele­taksją”. Miałaby ona polegać na pobieraniu odpowiednich danych zmysłowych z otoczenia przez urządzenie oddalone od obserwatora i przesyłaniu ich do jego aparatu percepcyjnego. Zasadnicza różnica pomiędzy teletaksją a wirtualną rzeczywistością sprowadza się zatem do ontologii. Zamiast cyfrowego świata wirtualnego użytkownik porusza się w rzeczywistym świecie, ale za pośrednictwem technologii ułudy. Najbliższym istniejącym odpowiednikiem tej technologii jest rozwiązanie stosowane na niektórych konferencjach, w których zatrudniony pomocnik „obnosi” wokół tablet, przez który oddalony w przestrzeni uczestnik komunikować się może z otoczeniem. Rozwiązanie to byłoby szczególnie atrakcyjne w przypadku otoczenia jeszcze mniej przyjaznego ludziom niż konferencje, takiego jak powierzchnie obcych planet czy kratery czynnych wulkanów.

Naturalnym rozwinięciem idei teletaksji miałaby być fantoplikacja. W miejsce urządzenia rejestrującego dane zmysłowe technologia ta wprowadza drugiego człowieka, który przeżywając wydarzenia rzeczywiście zachodzące w jego otoczeniu, przesyła odbiorcy kompletny pakiet danych składający się z wrażeń zmysłowych oraz ze stanów wewnętrznych, jakie im towarzyszą. Fantoplikowane są zatem nie tylko dźwięki, obrazy, smaki czy zapachy, ale również odczucia, jakie wrażenia te wywołują w nadawcy. W odróżnieniu od teletaksji nie posiadamy obecnie niczego, co mogłoby choć trochę przypominać tę techno­logię. Obserwując obecne zastosowania technologii cyfrowych, moglibyśmy, co najwyżej, powiedzieć, że fantoplikacja stanowiłaby naturalne rozwinięcie idei „life-streamingu”, zjawiska polegającego na filmowaniu życia codziennego i przesyłaniu zapisu przez internet w czasie rzeczywistym. Korzystając ze zbieżności nazw, moglibyśmy technologię tę nazwać „strumieniowaniem świadomości”. Dzięki współczesnym przesyłom strumieniowym widzowie mogą w jakimś sensie współuczestniczyć zarówno w egzotycznych zdarzeniach, w rodzaju zwiedzania opuszczonych budynków, jak i w zupełnie przyziemnych zjawiskach, takich jak jedzenie posiłków. Użytkownik fantoplikacji mógłby, włączając się w strumień świadomości nadawcy, przeżyć prawdziwy lęk albo odczuć przyjemność ze smakowania pewnych potraw.

Najbardziej zaawansowaną wariacją na temat fantomatyki opisywaną przez Lema w Summa Technologiae jest cerebromatyka. Technologia ta miałaby polegać na wszczepianiu użytkownikom całych epistemologicznych pakietów przekonań, wrażeń i umiejętności. Wizja ta może być bliska współczesnemu czytelnikowi dzięki filmowi Matrix, w którym bohaterowie mogą w błyskawicznym tempie stać się ekspertami w dowolnej dziedzinie dzięki szybkiemu wgraniu odpowiedniego programu. W przypadku cerebromatyki nadal nie dysponujemy niczym, co mogłoby choćby w drobnym stopniu ją przypominać. Niewykluczone zresztą, że tego rodzaju osadzanie fragmentów przekonań w nowych sieciach przekonaniowych w ogóle nie będzie możliwe ze względu na holistyczny charakter tych sieci.


Rozszerzoną wersję niniejszego tekstu znajdzie Czytelnik w książce Filozoficzny Lem. Wybór tekstów Stanisława Lema i opracowania, F. Kobiela, J. Gomułka (red.), Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2021.


Paweł Grabarczyk – adiunkt w IT University of Copenhagen oraz w Instytucie Filozofii . Filozof analityczny zajmujący się głównie filozofią języka (teoriami znaczenia) oraz filozofią umysłu. Obecnie podejmuje badania z pogranicza filozofii i groznawstwa – ontologii gier, wirtualnej rzeczywistości i zjawisk losowości w grach (tzw. lootboxy). Interesuje się historią komputeryzacji (pracuje właśnie nad książką o ośmiobitowym Atari) oraz demosceną. W wolnych chwilach lubi czytać, grać, biegać lub nie robić zupełnie nic.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Asketch; pixabay.com; (licencja)

Najnowszy numer filozofuj "Kłamstwo"

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy