Artykuł Epistemologia

Paweł Sikora: Co tak naprawdę postrzegamy?

Percepcję zmysłową otaczającego nas świata traktujemy zazwyczaj jako coś tak oczywistego i naturalnego, że skłonni jesteśmy twierdzić, iż nie ma nad czym deliberować. Z perspektywy potocznego nastawienia wszystko jest proste – postrzegamy zjawiska przyrodnicze, codzienne sytuacje naszego życia, ogromną różnorodność rzeczy wokół nas oraz ich własności (barwy, kształty, zapachy etc.). Jednak dla filozoficznego myślenia dopiero tutaj wyłaniają się poważne zagadnienia i ma miejsce swoisty start ku fascynującej, intelektualnej przygodzie.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2017 nr 2 (14), s. 8–10. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Sowy nie są tym, czym się wydają” – ten słynny cytat z serialu „Miasteczko Twin Peaks” znakomicie pasuje do problemu percepcji z punktu widzenia filozofii. Myślenie teoretyczne nie tyle podważa nasze zaufanie do zmysłów, ile wskazuje, iż coś tak prostego jak doświadczenie zmysłowe nie jest tym, czym się wydaje – wcale nie jest proste i oczywiste.

W tradycji myślenia filozoficznego możemy niekiedy znaleźć ślady traktowania poznania zmysłowego jako niepewnego czy wręcz złudnego. Tego typu sceptycyzm okazał się niejednokrotnie bardzo trudny do utrzymania, bo kłóci się z naturalnym przekonaniem, iż czegoś jednak doświadczamy, a więc że coś dostępnego zmysłom „jakoś istnieje”. Z drugiej strony, filozofia często wypowiada zdecydowane tezy, iż postrzeganie musi być podstawą naszej wiedzy o zewnętrznym świecie, bo percepcja stanowi ewidentny i bezpośredni dostęp do wszelkich zdarzeń, sytuacji czy otaczających nas fizycznych przedmiotów. Jednak wraz z rozwojem filozofii i wyodrębnianiem z niej poszczególnych nauk szczegółowych (fizyka, psychologia) okazało się, iż przejmują one pewne problemy filozofii percepcji i już z własnej perspektywy opisują procesy poznawcze na poziomie postrzegania. Jednak ani optyka, ani neurofizjologia, ani psychologia poznawcza czy interdyscyplinarne ujęcie w postaci nauk o poznaniu (kognitywistyki) nie usunęło zasadniczego rdzenia stricte filozoficznych rozważań na temat zmysłowego doświadczenia.

Jednym z kluczowych zagadnień filozoficznych dotyczących percepcji, które nie redukuje się do innych nauk, jest pytanie: w jaki sposób świadomy podmiot może mieć dostęp do zewnętrznego świata? Pytanie to jest bardzo ważne dla filozofii percepcji – również w jej współczesnych dyskusjach – wskazuje bowiem na zagadnienie przedmiotu percepcji, a więc odnosi się do pytania: czego tak naprawdę doświadczamy? W najbardziej ogólnym wymiarze możemy mieć dwie odpowiedzi:

a) przedmiotem percepcji są jedynie nasze własne wrażenia, doznania czy zmysłowe impresje – a więc to, co ujawnia się „po stronie” podmiotu;

b) przedmiotem percepcji są zewnętrzne wobec nas zdarzenia, sytuacje czy rzeczy.

Jeśli „postrzegać” oznacza „zauważać” czy też „mieć jakieś doznania”, to te znaczenia nie sugerują jeszcze rozstrzygnięcia na korzyść któregoś z powyższych rozwiązań. Mamy jednak tendencję do rozumienia postrzegania jako „napotykania czegoś”, „bycia w kontakcie z czymś”, a więc zmysłowego odniesienia się do czegoś „na zewnątrz” nas. Możemy oczywiście uprościć sobie zadanie i stwierdzić, że co prawda doznajemy wrażeń czy jakichś zmysłowych treści i mają one charakter danych świadomości (umysłu), ale są one wywoływane przez zewnętrzne, fizyczne przedmioty. Tutaj jednak filozofia wchodzi na kolejny szczebel problemu: jak to, co ukazuje się jako zbiór różnorodnych wrażeń zmysłowych („dla podmiotu”), powiązane jest z zewnętrznymi przedmiotami i jak przebiega proces owego wywoływania wrażeń w nas? Próbując wyjaśnić te zagadnienia, możemy odwołać się do najbardziej fundamentalnego rozróżnienia na trzy możliwe stanowiska.

Realizm

Stanowisko realizmu w percepcji głosi, iż przedmiotem naszych spostrzeżeń są realne, tj. istniejące w rzeczywistości, zewnętrzne wobec nas i obiektywnie występujące przedmioty. Innymi słowy, realizm głosi, iż świat jest dokładnie taki, jak go postrzegamy. Stanowisko to w jednej ze swoich wersji – nazywane niekiedy (nieładnie) realizmem naiwnym lub (ładniej) realizmem bezpośrednim – zupełnie pomija rozróżnienia między naszymi stanami (doznaję słodyczy, czuję twardość, widzę białą barwę) a zewnętrznymi zdarzeniami czy własnościami rzeczy. Nietrudno jednak zauważyć, iż istnieje spory rozziew między stwierdzeniami „czuję ładny zapach”, „doznaję kwaśnego smaku” a zdaniami „ta cytryna ładnie pachnie, ale jest kwaśna” – w pierwszym przypadku mówimy przecież tylko o własnych wrażeniach, w drugim zaś o samej rzeczy (cytrynie). Realista powie jednak, iż nie ma sensu dzielić włosa na czworo – istnieją obiektywne zdarzenia oraz rzeczy wokół nas i to je bezpośrednio postrzegamy.

Może się nam jednak wydawać, iż powyższe stanowisko jest uproszczeniem i że należy uznać, iż istnieje istotna różnica między naszymi doznaniami a zewnętrznymi obiektami. Gdy zatem chcemy podkreślić, iż czym innym jest doznanie kwaśnego smaku, a czym innym kwaśność realnie istniejącej cytryny i jej obiektywna kwaśność, to możemy odwołać się do stanowiska realizmu pośredniego. Głosi ono, iż swoiste przejście od naszych danych do zewnętrznych przedmiotów fizycznych opiera się na uznaniu, iż cała różnorodność naszych doznań jest reprezentacją zewnętrznych zdarzeń czy rzeczy i tym samym jest elementem pośrednim między naszym umysłem a światem. Innymi słowy, realista pośredni (reprezentacjonalista) powie, iż nasze wrażenia są adekwatne do faktycznego stanu rzeczy, bo go dokładnie reprezentują. Gdy spojrzymy z góry na telefon leżący na stole, to będzie on prostokątnym przedmiotem, gdy spojrzymy z boku będzie on miał kształt rombu, gdy zaś popatrzymy na niego z perspektywy płaszczyzny stołu, to zobaczymy coś w rodzaju grubej kreski. Każdy z „wyglądów” tego telefonu jest niczym innym jak jego adekwatną kopią. Kłopoty zaczynają się jednak wtedy, gdy zapytamy, skąd mamy pewność, że zmysłowa reprezentacja jakiegoś przedmiotu jest jego prawdziwą reprezentacją?

Fenomenalizm

Z odpowiedzią na to pytanie nie będzie miał kłopotów fenomenalizm. Stanowisko to bowiem opiera się na przekonaniu, iż mamy do czynienia jedynie z naszymi wrażeniami i wzajemnymi powiązaniami między nimi. Doznania zmysłowe pojawiają się w nas i pochodzą z zewnątrz, ale na ich podstawie nic nie możemy powiedzieć o rzeczywistości zewnętrznej, bo jedynymi „twardymi danymi” są nasze wewnętrzne doznania.

Jak zapewne pamiętamy, w pierwszej części Matrixa Morfeusz wygłasza ważną tezę, iż to, co nazywamy rzeczywistością, jest tym, co czujemy, widzimy, smakujemy i jest to jedynie system interpretowanych przez nas sygnałów. To jest właśnie sedno tezy fenomenalizmu. Zatem nawet jeśli żyjemy w Matrixie i ten komputerowy system wywołuje w nas doznania, to sam jest niedostępny, niepoznawalny, a tym samym nie możemy go obalić lub zniszczyć. Morfeusz ostatecznie okazał się niekonsekwentnym fenomenalistą, bo pokazał głównemu bohaterowi (Neo) prawdziwą rzeczywistość. Mało tego, gdyby Matrix był systemem doskonałym, w żaden sposób nie pozwoliłby nam na odkrycie jego działalności. Ostatecznie fenomenalista będzie miał zawsze problem z wyjaśnieniem stałego porządku ukazywania się w nas wrażeń czy doznań. Jeśli nic nie wiadomo o świecie zewnętrznym, to dlaczego system wrażeń, który nazywamy np. wystrojem naszego pokoju, jest – jak jesteśmy o tym przekonani – za każdym razem, kiedy wchodzimy do pokoju, zdumiewająco powtarzalny?

Idealizm

Idealizm w filozofii percepcji wynika głównie z zauważenia istotnej niekonsekwencji zawartej w stanowisku fenomenalizmu. Otóż jeśli zgodzimy się co do tego, że „twardymi danymi” są jedynie nasze wewnętrzne doznania, to na jakiej podstawie można w ogóle zakładać, że dane te pochodzą z jakiejś obiektywnej, zewnętrznej rzeczywistości? Całość naszej wiedzy możemy przecież sprowadzić jedynie do treści wrażeń, bo tylko z nimi mamy rzeczywiście do czynienia na poziomie spostrzegania – a teza, że świat poza nami istnieje niezależnie od naszego systemu doznań jest niepotrzebnym i nieuprawnionym mniemaniem. Pozornie brzmi to jak szaleństwo. Jeśli jednak zauważymy, że „percepcja nie jest tym, czym się wydaje”, to musimy potraktować idealizm poważnie. Na takim gruncie nie ma bowiem wewnętrznej sprzeczności w twierdzeniu, że to, co doznajemy, to zbiór doznań jedynie w nas, a to, co nazywamy światem, jest jedynie wytworem tego, jak zorganizowana jest nasza percepcja.

Idealizm jednak niebezpiecznie zbliża się do solipsyzmu, według którego świat istnieje tylko dla mnie i jest przeze mnie projektowany. Nikt jednak poważnie nie potraktuje solipsysty, bo wystarczy poprosić go o zaprojektowanie przez niego głównej wygranej w lotto i ktoś taki zaraz okaże się zupełnie bezradny w swoim rzekomym „projektowaniu świata”. Odrzucenie idealizmu przychodzi niektórym filozofom bardzo łatwo, bo wystarczą im zwykłe przykłady codziennych zdarzeń: czy zachowamy swój idealizm, jadąc szybko autostradą i widząc hamującą przed nami ciężarówkę? Czy potraktujemy zbliżającą się ciężarówkę tylko jako system naszej percepcyjnej organizacji, czy zadbamy o życie, naciskając hamulec?

Percepcja jest wyzwaniem

Jeśli – odrzucając kłopoty fenomenalizmu i idealizmu – wracamy w naszym myśleniu do zdrowego rozsądku, wiedzy potocznej czy stanowiska realizmu, to kroczymy ponownie tą samą ścieżką i wikłamy się znowu w te same problemy, jakie zwykle pojawiają się, gdy przyjmiemy to lub inne rozwiązanie. Jaki stąd wniosek? Otóż niezależnie od tego, czy ważne filozoficznie problemy stanowią dla nas wyzwanie i niekiedy je rozważamy w zaciszu własnego pokoju czy wśród znajomych, to wiele z tych zagadnień wydaje się mieć charakter neutralny. Oznacza to, że „nie chwytają nas za gardło” w każdej codziennej sytuacji i nie zmuszają na każdym kroku do intelektualnych sporów. Zdarzenia czy rzeczy wokół nas możemy przecież traktować instrumentalnie. Podobnie z kwestią postrzegania – możemy zbagatelizować jej złożoność i świetnie funkcjonować w przekonaniu o jej oczywistym i rzeczywistym charakterze. Nie możemy uciec od spostrzegania, bo na każdym kroku coś jest nam dane. Kiedy jednak mamy nieprzepartą ochotę realizować hasło „Filozofuj!”, to musimy sobie zdać sprawę, że każda sytuacja, każdy przedmiot w polu naszego widzenia czy każde wrażenie odczuwane w danej chwili jest także wyzwaniem dla myślenia, bo nie tylko stanowi niezbędny element naszej wiedzy o czymkolwiek, ale przede wszystkim coś nam mówi o sposobie istnienia tego, co dane naszym zmysłom.


Paweł Sikora – pracuje w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Marii Curie–Skłodowskiej w Lublinie. Zajmuje się głównie filozofią percepcji oraz wielorakimi jej powiązaniami z myśleniem metafizycznym.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści numeru.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

3 komentarze

Kliknij, aby skomentować

  • Zarówno co do tego czym jest (i czy jest 🙂 to, co postrzegamy — tak równie postawić nalezy pytanie, kim/czym jest ten co postrzega — i jak ten postrzegający postrzega sam siebie.

    • farmazonem jest fikcja nie ma go przeciez jest tylko doswiadczenie postrzegania czy widzenia, slyszenia , itd.
      jak ma postrzegac “siebie” ? SKORO JEST JEDEN ? schizofremie ma czy co? I ktory jest nie prawdziwy ?
      A juz napewno postrzegane, obserwowane nie jest postrzegajacym, obserwujacym z definicji.
      Mysleniem napewno tego nie rozkminicie to raz , a dwa identyfikowanie sie z myslicielem w swojej glowie jest conajmniej zabawne hihi

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy