Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2019 nr 3 (27), s. 38–39. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Wstęp. Punktem wyjścia mojej pracy czynię monolog Klaudiusza, jednego z bohaterów tragedii Williama Szekspira pt. Hamlet, który po bratobójczym mordzie próbuje się modlić, aby odzyskać utraconą niewinność i cnotę moralnego działania. Ponieważ nadal korzysta z ziemskich owoców zbrodniczego czynu, ze zdobytej władzy politycznej, majątku i królowej, to jest do modlitwy niezdolny. Monologuje: Spojrzę, więc w górę. Wina przeminęła/ Lecz jakież słowa modlitwy wspomogą/ Mą sprawę?: „Wybacz mi mój mord nikczemny?”/ Tak być nie może, gdyż nadal korzystam/ Z dóbr, które były morderstwa przyczyną/ Z korony mojej, pychy i królowej./ Czy odpuszczenie można zyskać, jeśli/ Nadal korzysta się z owoców zbrodni? (Hamlet, akt II, scena III, tłum. M. Słomczyński). Klaudiusz jest świadom, że w chwili zabójstwa utracił świętość życia i stał się żywym trupem.
Rozdział I. Dzięki Szekspirowi rozpoznajemy niemoc złoczyńcy, którego dobra wola została całkowicie sparaliżowana. Pozostając istotą zdolną do samo osądu, znika jako podmiot moralnego działania. Ta samoocena jest możliwa, ponieważ osobowość Klaudiusza przenika wstydliwy duch (sumienie), którego nie może on dowolnie włączyć lub wyłączyć. Niezależnie od splendoru władzy monarszej czuje się nadal osądzany przez boskiego suwerena. Widzi i ocenia siebie w religijnej perspektywie winy i kary, niedającej się sprowadzić do uwarunkowań społecznych i psychologicznych. Poczytalność etyczna nie starcza mu jednak za motywację do działania. Ustały bowiem wewnętrzne przyczyny czynienia tego, czego się powinno chcieć. Chociaż Klaudiusz nie jest etycznie ślepy, moralnie stał się kaleki. Nie móc się modlić, nie móc się dostosować do wymogów sumienia, nie móc powrócić do stanu niewinności wskutek recydywy grzechu to momenty, w których zaczyna się duchowa nicość, choć proces życiowy trwa niejako sam z siebie.
Rozdział II. Przypadek Klaudiusza ujawnia, że wola moralna jest czymś innym niż wola trwania i panowania. O ile ta pierwsza jest założoną w człowieku racjonalnością, stanowiącą źródło norm, to druga warunkuje przyczynowo ludzkie zachowania w świecie empirycznym, a więc i sama jest przez ten świat uwarunkowana. Wola w etyce jest bowiem konstrukcją na płaszczyźnie norm, nie odpowiada jej natomiast żadna realność w dziedzinie doświadczenia i działania. Kwalifikacja moralna czynu tkwi w nim samym jako odkryta przez rozum norma, zaś wolę życia podtrzymują impulsy przyjemności i przykrości, strachu przed utratą władzy. Cóż z tego, że Klaudiusz wie, kim nie powinien być, skoro ambicja, biochemia ciała i mózgu, blokują korektę postępowania. Trwa tedy Klaudiusz wegetatywny, ginie zaś Klaudiusz aksjologiczny, mający kiedyś etyczne prawa i moralne roszczenia. Oprócz tego, że żyje, nie ma już w sobie nic wartościowego. Mimo pełnej wiedzy o złu swojego czynu jest tylko chcącym żyć owadem czy robakiem.
Rozdział III. Po introspekcyjnym zwierzeniu Klaudiusza następuje monolog stojącego za jego plecami Hamleta, który – powodowany mściwym uczuciem – dostrzega okazję do zabicia złoczyńcy. Jednakże religijna opinia epoki – wiara, że zabicie modlącego będzie dlań skuteczną łaską zbawienia, odwodzi Hamleta od użycia sztyletu: Jak łatwo mógłbym to uczynić teraz./ Modli się. Więc to uczynię, a wówczas/ Pójdzie do nieba. I to ma być zemsta?.
„Hamletyzm” Hamleta jest tedy skutkiem podwójnego złudzenia. Na podstawie tego, co widział, wyrobił sobie błędne mniemanie, że Klaudiusz rzeczywiście się modli, lecz my wiemy, że Klaudiusz się nie modli, a tylko usiłuje się modlić, że złożył tylko ręce i klęczy, że tylko porusza ustami. Nieznający prawdy Hamlet ma jednak prawidłową opinię o rzeczywistości. Cokolwiek uczyni, rezultat będzie odmienny od zamierzonego. Zabijając klęczącego, wcale go nie zbawi, bo ten się nie modli, zaś odraczając zabójstwo (na chwilę, gdy Klaudiusz wśród pijaństwa uśnie/ Lub gdy go wściekłość ogarnie bez miary,/ Lub podczas uciech w kazirodczym łożu,/ Lub gdy grać będzie, kląć, lub też przy innej/ Czynności, która nie daje zbawienia), ulegnie iluzji straszliwej wendetty. Obaj tkwią więc w symbiozie niemocy: Klaudiusz chcący się modlić, ale niebędący w stanie, Hamlet chcący go zabić, lecz też niebędący w stanie. Pierwszy wskutek paraliżu etycznej woli utknął w usiłowaniu modlitwy, drugi, stojąc za kurtyną niewiedzy, tkwi w usiłowaniu zabójstwa. Poczucie winy u pierwszego, a iluzja poznawcza u drugiego to przyczyny ich braku działania.
Epilog. Oczywiście, ja, Piotr Bartula (diabeł kuszący do kolejnej zbrodni), mógłbym wkroczyć na scenę i ujawnić Hamletowi prawdę, która go wyzwoli: „Hamlecie, Klaudiusz wcale się nie modli, on tylko usiłuje się modlić! Opinia zaś o »hostii« sztyletu to tylko kościelny fake news historycznego świata: Przebij go gładko, by ukazał/ Niebu obcasy. I by dusza jego/ Była przeklęta i czarna jak piekło,/ W które go strącisz. Twój duch-ojciec będzie tym aktem wniebowzięty. A jesteś mu coś dłużny, bo to jego spirit był twojego żywota przyczyną. A że tragicznego, to już nie jego wina. Teraz domaga się od skutku działania swego kolca (genotypu »H«) sprawiedliwego odwetu i restytucji praw. Jeden cios sztyletu będzie przyczyną zmiany całej twej historii, Hamlecie. Na inną, lepszą”. Akcja!
Piotr Bartula – doktor habilitowany, pracownik naukowy Zakładu Filozofii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, eseista. Zajmuje się polską i zachodnią filozofią polityki, twórca tzw. testamentowej teorii sprawiedliwości. Autor książek: Kara śmierci – powracający dylemat, August Cieszkowski redivivus, Liberalizm u kresu historii.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
< Powrót do spisu treści numeru.
lustracja: Monika Trypuz
Skomentuj