Artykuł Felieton Filozofia polityki Ontologia Satyra

Piotr Bartula: Istota rzeczy i reszta świata

istota rzeczy
Józef de Maistre napisał kiedyś wymowne zdania: „Konstytucja 1795 roku, tak jak wszystkie poprzednie, została zrobiona dla człowieka. Otóż, nie ma wcale człowieka na świecie. Widziałem w swoim życiu Francuzów, Włochów, Rosjan, etc. Wiem nawet, dzięki Montesquieu, że można być Persem; ale co do człowieka, oświadczam, że nie spotkałem go w życiu; jeśli istnieje, to nic o tym nie wiem”.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 1 (31), s. 38–39. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Ni mniej, ni więcej francuski tradycjonalista ogłosił światu, że nie istnieje istota praw człowieka, a nawet realny odpowiednik pojęcia „człowiek”. Należałoby go dopytać, czy widział może narodowe „istoty rzeczy”: rosyjskiego Rosjanina, francuskiego Francuza, niemieckiego Niemca, żydowskiego Żyda, angielskiego Ang­lika, perskiego Persa, polskiego Polaka (…i tylko dla Polski). Czy zatem człowiek człowiekowi Niemcem/ Francuzem/ Żydem, Polakiem jest? W samej rzeczy tak właśnie widzą, słyszą i czują oczy, uszy i nosy nacjonalitarne. Czyżby rozum Niemca nie pojmował nieba sawanny, prerii pustyni (a tylko niebo Kanta)?; oczy Polaka nie widziały kolorów niebieskiego, różowego i żółtego (a tylko biały i czerwony)?; uszy Rosjanina nie słyszały jazzu, rapu, bluesa i rock’n’rolla (a tylko romanse i dumki)?; nos Żydowski nie czuł zapachu sosny, świerka i wierzby (a tylko swój własny?). Doprawdy trudno w to uwierzyć, ale równie trudno to wykluczyć. A widział ktoś może samego Józefa de Maistre’a na tym świecie? Owszem bywał on – w Petersburgu; zauważono go – w Sabaudii; spotkano – w Szwajcarii. Wiadomo o nim, że pisał, czytał i żył. Na dodatek więcej w obcym kraju niż we własnym. (Mimo to stwierdził: „Wszystkie tatarskie nosy powinny mieszkać razem, a oko Chinki nie powinno mrugać obok oczu Italianki”). Ale „istoty J. de M.” nikt chyba nie widział, a jeżeli nawet istnieje, to nic o takowym Yeti nie wiadomo. Tym bardziej, że już nikogo z pokolenia Konstytucji 1795 na świecie nie ma. A może nikogo nie było…

Czy widziałem kobiece Kobiety, męskich Mężczyzn, obco Obcych, inno Innych, tubylczo Tubylczych? Różnie tedy z „istotami rzeczy” bywa, bo często sąsiedzi, znajomi i kuzyni europejscy odkrywali, że są odleglejsi niż Chińczyk, Arab czy Murzyn. I odwrotnie: niejeden „kanibal” Piętaszek znalazł przyjaciela w chrześcijaninie Robinsonie Crusoe, choć mieli ponoć różne „istoty rzeczy”.

Spotkałem swoją koleżankę z dawnych lat? Owszem, ale w filharmonii, w poniedziałek, pomiędzy godziną 20.00 a 23.00. I trzeba od tego widzenia odliczyć momenty mrugania powiekami. A między mrugnięciem i mrugnięciem – w „oka mgnieniu” – czezną ludzie, przesuwane są granice i zmienia się cały świat. Czyżby zatem nikt nikogo tak naprawdę nie widział i nikogo substancjalnego na świecie nie ma, nie było i nie będzie?

Zapytałem kiedyś samego siebie: czy widziałem jabłko, istotę jego? Kupiłem więc badawczo w 2016 roku odmianę tego owocu w sklepie przydworcowym, aby zgodnie z domniemaną istotą spożyć go w pociągu. Rychło się jednak okazało, żem rumianym jabłkiem wojował z bladym Władimirem Putinem, który produkt polski objął wówczas rosyjskim embargiem. Spożywcza istota jabłka stała się nagle polityczna oraz narodowa. Przygodny podróżny uznał we mnie bowiem wspólnika wartości osnutych wokół Polskiego Jabłka, które łączyło go ze mną i dzieliło z Rosją. Nie miałem wyjścia – musiałem przystać na celebrę narodowej istoty jabłka. Szczęśliwie trwało to dwie godziny i czterdzieści minut. Potem jabłko wróciło niejako do siebie, a towarzysze podróży do siebie. Jeden był gdańszczaninem z Gdańska, a drugi krakowianinem z Krakowa. I do dzisiaj nie wiadomo, czy jabłko ma w sobie jabłkowatość, gdańszczanin – gdańskość, krakowianin – krakowskość, a obaj „człeczość”. A może są tylko swoim wyglądem, smakiem i kolorem? Stary spór o powszechniki vel „istoty rzeczy” nigdy nas chyba nie opuści. (Patrz: aneks).

Japończyk Takeshi Kitano, reżyser filmu pt. „Brat”, pokazuje w katastroficzny sposób multiulturalne miasto Los Angeles, po ulicach którego włóczą się nierozumiejące swoich języków i obyczajów mafie japońskie, chińskie, żydowskie, etc. Jedyne, co ich łączy, to umiejętność gry w kości. Byłoby to dość pocieszające dla rzeczników „istoty rzeczy” i dobra wspólnego, gdyby nie fakt, że główny gracz wypala papierosem dziurę w pudle-mieszadle, celem oszukania innych. Być może Takeshi Kitano przesadził w sceptycyzmie wobec istotowego łącznika odmiennych wspólnot ludzkich. Jeszcze bardziej jednak przesadzili Francuzi ze swoją rewolucją francuską, Rosjanie z rewolucją październikową, Niemcy z rewolucją nazistowską. Wszyscy oni przesadzali w imię różnych pseudonimów „istoty rzeczy”: sensu historii, słusznego ustroju, epoki Aryjczyka etc.

Fundamentalistów Istoty Rzeczy łatwo rozpoznać po wybuchach, wysadzających w powietrze liczność rzeczy, numerowanych ludzi, a potem cały świat.


Piotr Bartula – doktor habilitowany, pracownik naukowy Zakładu Filozofii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, eseista. Zajmuje się polską i zachodnią filozofią polityki, twórca tzw. testamentowej teorii sprawiedliwości. Autor książek: Kara śmierci – powracający dylemat, August Cieszkowski redivivus, Liberalizm u kresu historii.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

2 komentarze

Kliknij, aby skomentować

  • Prawda jest taka że ludzie od zawsze kochają karać innych a później okazują się gorsi od samych karanych. Im ktoś “lepszy” np. faryzeusze, tym czasem z nim gorzej. Budda powiedział kiedyś: “Pokonuj złych ludzi swym opanowaniem. Nie daj się im wyprowadzić z równowagi. Jeśli są złośliwi, nie bądź złośliwy w zamian. Jeśli wściekły pies ugryzie cię, a ty ugryziesz go w odwecie, sam staniesz się psem.” Pamiętam jak Schwarzenegger kiedyś odmówił życia skazanemu, bo tak chciał. A w tej chwili tamten skazaniec ma tak przerąbane że gdyby ów gubernator to wiedział sam by zmienił zdanie, tyle że już za późno. “Człowiek często jest istotą gorszą od najgorszych monstrów” cytat z pewnej sagi. Kiedyś sami ludzie przekonają się jaką tak naprawdę mają naturę i że ta miłość do ukarania winnych to tak naprawdę nienawiść do bliźniego a nie chęć sprawiedliwości. A jeśli chodzi o Zeusa to go potępiam podobnie jak Prometeusz, bo chęć karania to coś co ów bóg kocha po swojej władzy najbardziej. “Zemsta jest rozkoszą bogów.“Jak można chcieć czegoś, co innych nie nawróci a jest jedynie zemstą? Jaki sens ma hades skoro i tak poza cierpieniem i przerażeniem nic ono nie wnosi? Nawróci to kogoś do czegoś dobrego? Fajna byłaby to dyskusja… 😉

  • Do szanownej Redakcji, ale Putina w to nie mieszajcie, eta russkij czielawiek i KGB, a z tym żartów ne ma! Cha cha

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy