Artykuł Satyra

Piotr Bartula: Krótki kurs wątpienia. Mowa kombatanta historii

Kiedyś panował strach przed nędzą, dzisiaj panuje „groza” Galerii Handlowej. Źle było oglądać puste półki sklepowe – nie lepiej jest patrzeć w chytre oczy sklepikarza. Śledząc te historyczne przemiany, można zwątpić w samo pojęcie szczęśliwości człowieczej: powszechnej, zbiorowej, indywidualnej.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 6 (42), s. 46–48. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Szanowna Młodzieży!

Nie trzeba chyba dzisiaj (…a może jednak dla licealistów i studentów trzeba) przypominać, że ideowym patronem minionych czasów był niemiecki filozof Karol Marks, głoszący, że ustrój demokracji ludowej jest nie tylko możliwy w konkretnych warunkach ekonomicznych, ale także powszechnie pożądany i historycznie nieunikniony. Świadczyły o tym liczne portrety i pomniki spółki z ograniczoną odpowiedzialnością historiozoficzną – Marks/Engels/Lenin – znaczące granice nowego szczęśliwego świata… Zwierzęta zaznaczają swoją przestrzeń życiową podobnie, we właściwy sobie sposób… Obecnie te same tereny zdobią nowe „wieczne” i „święte” pomniki. Ich trwanie nie jest jednak bardziej pewne niżeli tych poprzednich. Przywołując sceptycyzm Davida Hume’a, można przyjąć, że zdanie: „pomnik kolejnego Króla Słońce jutro się nie pojawi” jest nie bardziej zrozumiałe niż twierdzenie, że się pojawi.

Użyłem zwrotu „czasy minione”, ale nie brakuje przepowiedni, że krążące nad Europą widmo Marksa to widmo, które dopiero nadejdzie, a idea postępu, teleologia, krytyka kapitalizmu pozostaną z nami na zawsze. W tym wciąż odtwarzającym się przewidywaniu/życzeniu tkwi odwieczna tęsknota za rządami królów-filozofów. Nie ulega wątpliwości, że filozof z Trewiru (zgodnie ze swoim własnym proroctwem) nie tylko zinterpretował świat, lecz rzeczywiście go zmienił. Kołem zamachowym zmiany była centralna gospodarka planowa, zamachowcami kosiarze ludzi i dóbr. Realne skutki tej utopii ekonomicznej ilustruje dokument z 1983 roku:

Zarząd Koła Nr 17 Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów uprzejmie zawiadamia, że w terminie od 31 maja w godzinach 8.00 do 10.00 sprzedawane będą rodzynki w ilości ½ kilograma w cenie 350 zł. za 1 kg., ul. Poselska pok. 110 /I p./. Przy okazji zgłaszania się po odbiór rodzynek prosi się o przynoszenie ze sobą następujących dokumentów: dowód osobisty; decyzja ZUS; fotografia – 1 szt.; ostatni odcinek renty; orzeczenie komisji ds. Inwalidztwa; legitymację Związku Emerytów; dowód składek i zapisów do Kasy Pogrzebowej.

Nie dodano informacji – windy brak! Można wątpić, czy rencista/emeryt zdołał pokonać drogę per aspera ad uvas passas, przez trudy do rodzynek, jeżeli nie wyznawał heroicznej wiary w konsumpcyjne wartości. Te zaś symbolizowały zwożone z liberalnego Zachodu puszki po piwie i pepsi-coli, które były wówczas pożądaną ozdobą niejednej meblościanki, podobnie jak plastikowe siatki – cenionym prezentem imieninowym. Dzisiaj takie same puszki giną w kontenerach na odpady, a siatki z plastiku kojarzą się raczej z bezdomnymi „Diogenesami” spod sklepów Biedronki niżeli z komfortem sybarytów bez ducha. Kiedyś panował strach przed nędzą, dzisiaj panuje „groza” Galerii Handlowej. Źle było oglądać puste półki sklepowe – nie lepiej jest patrzeć w chytre oczy sklepikarza. Śledząc te historyczne przemiany, można zwątpić w samo pojęcie szczęśliwości człowieczej: powszechnej, zbiorowej, indywidualnej. Pozostała mi tylko nadzieja na ustępowanie starszym w tramwajach! Choć i w to można wątpić (tak jak i dawniej).

Z nostalgią wspominam „chwilę/moment” pomiędzy cyklami odpływów i przypływów ustrojów (1985–1999). Były to ostatnie dni dekadencji demokracji ludowej i równocześnie latencji demokracji liberalnej, których przeżycia życzyłbym każdemu. Nie ma nic lepszego niż życie pomiędzy epokami (tzw. interregnum), mimo że Hegel z niesmakiem nazywał to pustymi kartami historii:

Okresy szczęścia w dziejach to puste karty historii, ponieważ są to okresy zgody, okresy wolne od przeciwieństw.

Pokolenie końca historii PRL‑u dobrze poznało praktyczny wymiar anarcho-konserwatywno­-liberalno–socjalistycznego międzyczasu. Szaro-czarny (a czasem i czerwony) rynek towarów – walut, papierosów, alkoholi, kremów i odzieży – wymienianych pomiędzy nomadami-agorystami dobrze działał u schyłku realnego socjalizmu. Politykę zastąpiła anarchia, państwo – społeczeństwo cywilne, księgowych – przydrożny przedsiębiorca: sprzedawca kiełbasek i grzybów, policjanta – indywidualny lub grupowy wysłannik sprawiedliwości społecznej… Jakże szybko przyszedł czas zwątpienia w społeczny pokój…

Korzystając z prawa widza i uczestnika tamtych czasów, przypomnę wam, że postać Marksa zastąpił urodzony we Lwowie ekonomista Ludwig von Mises (plus F.A. von Hayek), od którego można się było dowiedzieć, że socjalizmu nie da się zrealizować na całym świecie, bo przynajmniej jeden kraj musi mieć wolne ceny, aby było wiadomo, co ile kosztuje. W poszukiwaniu takiego kraju Mises przemieścił się najpierw do Wiednia, a potem do USA, gdzie również nie zaznał ukojenia wolnorynkowego, bo takowego ideału też nigdzie nie ma i być nie może. Już wtedy pojawiało się niepokojące pytanie: czyżby nie mieli jednak racji zwolennicy aprioryzmu ekonomicznego, a miała ją szkoła historyczna, wątpiąca w istnienie niezmiennych praw ekonomii, a uwypuklająca kulturowe i narodowe jej uwarunkowania? Dzisiaj możecie naocznie potwierdzić, że inaczej gospodarują egocentryczni Polacy, pracowici Chińczycy, inaczej synergiczni Japończycy, etnocentryczni Żydzi, niefrasobliwi Afroamerykanie czy familijni Włosi.

Doświadczenia ubiegłego wieku prowadzą także do zwątpienia w dogmat, że człowiek zawsze przedkłada zysk nad stratę. W działaniu ludzkim chęć mściwej odpłaty nader często przeważa nad racjonalną kalkulacją ekonomiczną. Polski filozof i podróżnik Henryk Kamieński w książce pt. Rosja i Europa, Polska opisuje rosyjskiego chłopa, który do tego stopnia wyzbył się interesu własnego, że w akcie zemsty powiesił się w zagrodzie sąsiada wroga. Celem tego mściwego samobójstwa było sprowadzenie carskich urzędników, aby właśnie tam prowadzili śledztwo. Wspomniany chłop wiedział bowiem dobrze, że oznacza to złupienie wrogiej rodziny, co też się stało. Łatwo przywołać liczne przykłady „kultury mściwości” albo – co bardziej swojskie – „kultury zawiści” idącej pod prąd kalkulacji zysków i strat. I jak tu wierzyć w cokolwiek powszechnie obowiązującego w historycznym świecie ludzkim? Wątpię nawet, czy ja sam posługuję się powszechnym jakoby rozumem. Bo może tylko polskim, krakowskim, własnym…

Pamiętajcie: kto długo żyje, ten żegna wiele systemów wartości. Po latach nadziei i rozczarowań doradzam rejestrację spółki Wątpienie z o.o., oferującej wymianę pomników, przekonań, dogmatów, kręgosłupów.

Zysk gwarantowany.

TW „Dziaders”


Piotr Bartula – doktor habilitowany, pracownik naukowy Zakładu Filozofii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, eseista. Zajmuje się polską i zachodnią filozofią polityki, twórca tzw. testamentowej teorii sprawiedliwości. Autor książek: Kara śmierci – powracający dylemat, August Cieszkowski redivivus, Liberalizm u kresu historii.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Florianen vinsi’Siegereith

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy