Artykuł Satyra

Piotr Bartula: List Anioła do Romana Ingardena

Bartula logo biale l

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2019 nr 5 (29), s. 40–41. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Kraków, 13.06.2019

Szanowny Panie Profesorze,

Książeczce o człowieku napisał Pan świetne zdanie: „Sprawca jest odpowiedzialny za spełniony przez siebie czyn i jego wynik wtedy i tylko wtedy, gdy jest to jego własny czyn” [rozdz. O odpowiedzialności i jej podstawach ontycznych]. Chociaż zdanie to brzmi bosko, to moja wiedzo-wiara każe wątpić w istnienie takich czynów. Wszak każdy czyn człowieczy jest wypadkową licznych determinant bio-neuro-socjo-psychologicznych + n→∞ wpływów „nieznanych sprawców” i „ukrytych przyczyn”. Z perspektywy zaświatów dobrze było widać, jakie skłonności tkwiły w charakterach wielu ludzi, zanim mogły się one wyrazić w jawnych czynach. Nic dziwnego, że wielu naukowców (upadłe anioły?) straszy nadal horrorem determinizmu: skoro ojciec Piotra to złodziej i alkoholik, matka prostytutka i zbrodniarka, więc syn też musi się parać jakąś kryminalną działalnością. Albo odwrotnie: pradziad i dziad Piotra przekazali mu moralno-prawy kręgosłup, zatem wstąpił do korporacji prawników, filozofów lub księży. Ergo: zachowania – złe czy dobre – nie są własnymi czynami Piotra (czy Romana), lecz skutkiem szeregu ciągów genetyczno-pokoleniowych sięgających do Adama i Ewy, Kaina i Abla. A czy postępek Kaina byłże jego własnym? W to również można wątpić. Czy może raczej był objawem zespołu ubóstwienia przez matkę (dla niej: syn to anioł pański) i odrzucenia przez Pana Ojca? Gdzie jest właściwy początek każdego jednego czynu, gdzie jego korzeń? Początku nie widać.

W istocie nie da się wykluczyć, że włóczędzy, złodzieje, alkoholicy, prostytutki są umysłowo, społecznie i moralnie bezwartościowi, biologicznie zdegenerowani, bandyci zaś to urodzeni przestępcy o złej chemii mózgu. To socjobiologia, geografia, klimat etc. uczynił każdego człowieka tym, kim jest: przestępcą, ofiarą, katem, sędzią, uczonym, filozofem, żołnierzem. Zabijanie i bombardowanie są dokonywane niezależnie od woli jednostki, człowiek nie wybiera własnych czynów, więc nie jest za nie odpowiedzialny. Argumenty w tej sprawie podsuwają dawne i nowe teorie, w myśl których przyjąć trzeba socjobiologiczne podejście do „zła” (i „dobra” też) nakazujące przymusową sterylizację nienaprawialnych osobników, aby nie mogli się już rozmnażać. Wszyscy ludzie są sługami swoich genotypów i środowisk – tak samo policjanci i bandyci. W duchu tej filozofii Zenon boleśnie potraktował kiedyś swego niewolnika za kradzież pieniędzy, a kiedy ten się powołał na konieczność losu, który uczynił go złodziejem, uderzył mocniej, mówiąc: ten sam los zmusza mnie do bicia. Była to filozoficzna kpina z teorii „czynu własnego”.

Każdy człowiek chętnie wierzy w istnienie „własnych odpowiedzialnych czynów”, dopóki się nie dowie, że jego własny czyn figuruje w Książeczce o przestępstwach i karach. Wtedy prędko zmienia wektor swej gadaniny: nie wiedziałem, co czynię, działałem na rozkaz, mnie przy tym nie było etc. Wrzeszczy, niczym małe dziecko: „To nie ja – to moje geny!”, „To nie ja – to moi rodzice!”, „To nie ja – to moi koledzy!”, „To nie ja – to moi zwierzchnicy!”. A potem wyje w nocy ze strachu przed więzieniem i  piekłem! Tym bardziej, że rodzice i księża nauczyli go wierzyć w wielką podróż z firmą turystyczną Niebo do miejsca, skąd ja przybyłem, i w upadek tam, gdzie ja upadłem. Zaiste powiadam wam: złudne są nadzieje ucieczki człowieka z więzienia konieczności socjobiologii (z klatek Skinnera, pułapek Freuda, bazy Marksa) ku niebu czynów własnych.

Dobrze wiem, że trudno przyjąć człowiekowi tę przykrą prawdę. Dlatego właśnie ludzkość stale podejmuje wysiłki zapobiegawcze, zanim konkretne zło aktywnie zadziała. Być może kiedyś (niebawem?) wszyscy ludzie zostaną poddani testom przesiewowym, symulowanym sytuacjom umożliwiającym wykrycie wirusa złego czynu, jeszcze zanim zostanie on dokonany. Następnie wyśle się delikwenta na Terapię Czynu Własnego (TCW), korygującą indywidualne błędy proto-etyczne. Z pewnością pomocna będzie do realizacji tego celu nauka dieto-etyki i dokarmiania małych dzieci w szkołach mięsem indyczym, bananami oraz daktylami zawierającymi duże dawki serotoniny. Być może „ostatni ludzie” przestaną myśleć o czynie własnym, odpowiedzialności i sprawiedliwym wymiarze kary dla umyślnego krzywdziciela, lecz zaczną go traktować jako uwarunkowanego środowiskowo lub genetycznie szczura, którego poddadzą przymusowemu leczeniu, wszczepią mu mechaniczną pomarańczę lub zastosują elektromagnetyczne biczowanie mózgu. Niewykluczone, że nad wszystkim będzie czuwała psychologiczna policja uczuć i myśli, aplikująca każdemu właściwe kwoty rehabilitacji i psychoterapii. Światowa Organizacja Zdrowia ogłosi zaś tzw. złe czyny chorobą, stanem psychicznym podlegającym naprawie w Państwie Terapeutycznym. A wszystko to w celu przywrócenia człowieka do stanu anielskiego, do przeanielenia ludzkości. Niosę wam dzisiaj światło złej nowiny: daremne starania, próżny trud!

Szanowny Panie Profesorze,

definicja Pańska „własnego czynu” jest bardzo mądra, piękna i logiczna. Słusznie była tłumaczona na języki świata, którymi nota bene świetnie władam. Nie powinna się była jednak pojawić w Książeczce o człowieku, lecz w „Książeczce o Aniele”. Bo tylko on mógł spełnić swój własny czyn. Nie miał wszak matki ani ojca, genów ani ojczyzny, nie był Polakiem, Niemcem, Żydem ani Rosjaninem. Nie miał złych doświadczeń z dzieciństwa, nieudanych inicjacji i doświadczeń seksualnych. Nie przeżył koszmarów dzieciństwa, trudów szkoły, okopu wojny, rozczarowań miłosnych.

To Ja, Anioł, jako Jedyny spełniłem wolny czyn. Był to zarazem pierwszy i ostatni własny czyn w dziejach świata! A jak to się skończyło, to każdy mieszkaniec Ziemi, planety ludzi, dobrze wie. A Pan Profesor wie o tym najlepiej.

Z poważaniem

Anioł
przez
piobartula@iphils.uj.edu.pl
[w dniu ogłoszenia Roku Ingardenowskiego] 


Piotr Bartula – doktor habilitowany, pracownik naukowy Zakładu Filozofii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, eseista. Zajmuje się polską i zachodnią filozofią polityki, twórca tzw. testamentowej teorii sprawiedliwości. Autor książek: Kara śmierci – powracający dylemat, August Cieszkowski redivivus, Liberalizm u kresu historii.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Zuzanna Bołtryk

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy