Artykuł Satyra

Piotr Bartula: Przesłuchanie Makbeta

Bartula logo biale p

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2018 nr 5 (23), s. 37–38. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Polski Filozof Śledczy: Dla wielu jesteś synonimem zbrodniarza politycznego. Chyba nie bez powodu zasłużyłeś sobie na miano diabła. Przypomnę wypowiedzi świadków twojego dramatu: Ten Diabeł Makbet nieraz usiłował/ Podstępem wciągnąć mnie w zasięg swej władzy;/ Sęp rodem z piekła; dręczący Szkocję Szatan….

Makbet: Widzę, że hołdujesz mowie nienawiści… Ale skoro bierzesz te słowa na serio, rozumiem, że nie straszno ci zstąpić do piekła. Twoich rodaków tam nie ma, bo wszyscy poszli do nieba, gdzie mówi się tylko po polsku, aby właściwe dać rzeczy słowo. Trwają tam jednak spory, kto mnie lepiej rozumie: Stanisław Barańczak czy Maciej Słomczyński.

PFS: Przesłuchałem już obu tych biegłych w słowie tłumaczy. Czy faktycznie ukochałeś zło i stałeś się moralnym potworem, który musiał zginąć, bo – jak mówi św. Augustyn – to, co złe, istnieć nie może? Wszak słowo „Amen” ugrzęzło ci w królobójczym gardle i już nigdy potem nie powróciłeś do języka modlitwy. Jako istota religijna stałeś się nicością.

Makbet: Rzecznikowi państwa Bożego łatwo przychodzi „chrzczenie” księcia państwa ziemskiego imieniem potwarcy. Śmiem twierdzić, że nic rzeczywistego nie odpowiada temu pojęciu. Jest to tylko pseudonim wroga politycznego, któremu odmówiono prawa do istnienia – najpierw w języku moralności, a potem na ludzkim cmentarzu. Słowo zabija i staje się martwym ciałem.

PFS: Nawet twój rodak, poeta, wypowiedział się o tobie bez stylistycznej ornamentyki: Makbet i połowica jak ciężko harują/ dla ambicji z przedmieścia, kiedy zaciukają/ starego Dunkana sztyletami!

Makbet: Pozwól, że podłe słowa Lawrence’a puszczę mimo uszu. Wmówiono nam kiedyś, że władza króla pochodzi od Boga, a więc ze swojej istoty musi być ona dobra. Moja zaś władza pochodziła rzekomo od diabła, a ponieważ wola diabła jest zła, to i moja władza byłaby zła. Ja powiem inaczej: skoro każda władza pochodzi od Boga, więc wola Makbeta była może zła, ale jego władza była dobra! To samo można zresztą powiedzieć o władzy ludu w waszych czasach.

PFS: Sugerujesz więc, że legitymizm każdej władzy jest tylko kwestią sugestywnej narracji, propagandy i sofistyki.

Makbet: Zważ na to, że kiedy zabijałem dla Króla, byłem wywyższony, a kiedym zabijał Króla, zostałem potępiony. Z bohatera wojennego z „dobrym” mieczem w bogobojnym ręku stałem się złoczyńcą ze „złym” sztyletem w szatańskiej dłoni. To, co na wojnie jest nagradzane jako Brawura, po wojnie jest karane jako Ambicja. Różne nazwy – te same czyny!

PFS: Stylizujesz się na relatywistę pojęciowego, bo miłość do żony hodującej kwiaty złej ambicji wykastrowała twoje sumienie, skierowane ku esencjalnym wzorom słusznego i sprawiedliwego działania! A twoją Lady posądzimy o sprawstwo pośrednie i zamazywanie śladów. Zresztą miała z tego powodu poważne kłopoty z higieną rąk.

Makbet: Jako mydlany patriota pewnie sądzisz, że powinna używać katolickiego mydła Biały Jeleń… Rozkaz władcy to tylko głosowe tchnienie poparte sądem polowym – żaden realny odpowiednik pojęcia sprawiedliwości. Przekonały mnie sugestywne słowa żony: Aby oszukać świat, naśladuj świat:/ Jak on, miej w oku, dłoni i języku/ Ciepłą serdeczność; bądź niewinnym kwiatem,/ pod którym kryje się żmija.

PFS: Udam na razie, że nie słyszałem złośliwości. Mówisz tak cynicznie, że aż trudno zrozumieć magiczną wiarę w profetyczną funkcję języka, której uległeś w lesie fatalizmu.

Makbet: Istotnie, stałem się ofiarą gry słów leśnych artystek. Te przemyślne szkarady wgadały we mnie poczucie bezkarności działania. Wiedziały, że natura ludzka jest podatna na wierzenia w korzystne przepowiednie losu, w sny o potędze, w pochlebstwa i obietnice. Przekleństwo owym diabłom, co żonglują/ Sensami, mamią dwuznacznością słów,/ Obietnicami pieszczą ucho,/ Aby zadać cios w serce złamaniem obietnic!

PFS: Chorobliwa ambicja stępiła u ciebie zdolność rozumienia znaczenia słów.

Makbet: Zbyt dosłownie zrozumiałem słowa brodatych kobiet: Bądź krwawy, krnąbrny, niepokorny; władza człowieka niech ci drogi nie przegradza,/ Bo nikt z tych, których zrodziła kobieta, nie zrani/ I nie uśmierci Makbeta. Zapomniałem o wieloznaczności słów: o dzieciach z brzucha kobiety wyrwanych, o cesarskim cięciu, o poczętych pozaustrojowo.

PFS: Gdybyś przeczytał dialogi Platona, pojąłbyś dialektykę i rolę metafory w poznawaniu prawdy. Zapomniałeś też o realnych skutkach ludzkiego postępowania. W protokole wstępnym zeznałeś: Gdyby/ Zabójstwo mogło nie mieć następstw, gdyby/ Ta śmierć po prostu znaczyła nasz tryumf,/ A cios był wszystkim i końcem wszystkiego –/ Przynajmniej tutaj, na tym brzegu, na tym/ Doczesnym lądzie – o, wtedy by można/ Nie dbać o życie przyszłe.

Makbet: Dla wielu polityków byłoby dobrze, aby kolejny czyn zakończył minioną sprawę i ciąg dalszy historii nie nastąpił: Ale tutaj/ Za takie czyny spada na nas kara;/ Krwawa nauczka, którą chcemy dać/ Światu, obraca się przeciwko nam samym. Próba słowno-magicznej ucieczki z niewoli realnych skutków to tylko marzenie ściętej głowy.

PFS: W twoim przypadku marzenie głowy naprawdę ściętej!

Makbet: Byłem przekonany, że władza absolutna zwalnia człowieka od odpowiedzialności: A cóż nam strach, że ktoś się dowie, skoro naszej potędze nikt się nie każe tłumaczyć.

PFS: A może najadłeś się w lesie za dużo blekotu? Pod wpływem środków psychoaktywnych źle rozumiemy znaczenie słów, a sami też bełkoczemy.

Makbet: Wiedźmy zmieszały w garze zwodniczych przepowiedni żabie oko, psi pysk i szczurzy ogon. Wiedziały, że narkotyk władzy jest silniejszy aniżeli halucynogenne zioła. Dały mi złudne poczucie pewności siebie i samospełniającego się proroctwa.

PFS: Morderstwo pod wpływem środków odurzających nikogo nie usprawiedliwia. Smutny jest los narkomanów władzy.

Makbet: Mój czyn został zrodzony z przepowiedzianej konieczności losu. Nie chciałem już piszczeć jak panienka: I chciałabym, i boję się. Na koniec został mi tylko los żołnierza – zginąć honorowo w nierównej walce z losem/człowiekiem niezrodzonym z łona kobiety.

PFS: A zatem walkę o władzę kończy dopiero śmierć.

Makbet: W twojej ojczyźnie śmierć, zdaje się, walki nie kończy, lecz ją dopiero zaczyna. Trwają bitwy eschatologiczne: o miejsca pochówków, pomniki; wojny lingwistyczne o znaczenie słowa „polegli” etc.

PFS: Chcesz coś jeszcze dodać przed śmiercią zadaną piórem Szekspira czy – jak twierdzą niektórzy – Bacona.

Makbet: Jałowe dociekania, czy Szekspir był Szekspirem, potwierdzają tylko, że historia ludzkości to opowieść idioty, pełna wrzasku i wściekłości,/ A nieznacząca nic… Ja też zaprzeczę teraz, że Makbet był Makbetem, i co mi zrobisz? Słusznie mówił kolega Hamlet: Słowa, słowa. Słowa. Chętnie zapalę z tobą dobre zioło, aby o wszystkim zapomnieć, zasnąć…

…Filozof Śledczy wyparowuje.


Piotr Bartula – doktor habilitowany, pracownik naukowy Zakładu Filozofii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, eseista. Zajmuje się polską i zachodnią filozofią polityki, twórca tzw. testamentowej teorii sprawiedliwości. Autor książek: Kara śmierci – powracający dylemat, August Cieszkowski redivivus, Liberalizm u kresu historii.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: fotomek

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

  • I jako puenta powinien rozbrzmieć fragment Dziadów, który pokazuje inne niż “polegnięcie” oblicze romantyzmu: “Zapalam święcone ziele, /W górę dymy, w górę blaski!”

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy