Artykuł Satyra

Piotr Bartula: Świadomy Człowiek na ławie oskarżonych

bartula logo biale l

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 1 (37), s. 38–39. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Zeznanie Świadomego Człowieka

Świadom praw i obowiązków, pragnę powiedzieć, że całe życie unikałem irracjonalnych poczynań, intuicyjnych przeczuć i mistycznych doznań. W świadomych wyborach zawsze dbałem, aby optymalizować rezultaty mojego postępowania. Interesował mnie wyłącznie zakup solidnych ubrań, sprzętów i mebli. Czytałem tylko dzieła o klarownej konstrukcji i budującym przesłaniu. Stroniłem od tematów dekadencji, demonizmu, namiętności, miłości, zbrodni, zemsty, chciwości, perwersji, nienawiści, poświęcenia. Książki o hazardzistach, alkoholikach, narkomanach, samobójcach, włóczęgach, nomadach, casanovach, egzystencjalistach i świętych były mi całkiem obce.

Gardziłem marzycielstwem, włóczęgostwem, popędowością i brawurą. Emfatyczna poezja mnie nie pociągała, żywioł dionizyjski – takoż! Na twarzach dionizyjskich tancerzy trudno dostrzec uśmiech autentycznej radości. Widziałem tylko nieruchome oczy bez wyrazu oraz gwałtowne i konwulsyjne ruchy ciała osób uwolnionych spod świadomej kontroli. Zapomnieć się w chwili, utracić poczucie czasu i własnej śmiertelności – oto klęska człowieka świadomego, apollińskiego.

W życiu codziennym przyjąłem model postępowania, który zakładał, że człowiek powinien świadomie dążyć do osiągnięcia największych korzyści. Za naczelną zasadę działania ludzkiego uznałem zasadę użyteczności i oszczędność. Nadwyżka zysków nad stratami – rezultat ostrożnej buchalterii – to dla mnie ideał sensownego (niekoniecznie świętego) życia. Całe życie starałem się być sprawnym rachmistrzem korzystnych i niekorzystnych efektów życia publicznego. Powstrzymywałem się od złych czynów wyłącznie z pobudki rozumowej, którą była obawa przed rozpowszechnianiem się zachowania przynoszącego w konsekwencji szkody i mnie. Nie czyniłem zła z uwagi na świadomość ryzyka poniesienia straty, a czyny niemoralne traktowałem jako niekorzystne inwestycje w społeczny świat.

Wszelkie działania ludzkie, nawet te popełniane z motywów nienawiści i miłości, są przecież uwarunkowane wizją przyszłych zysków i strat związanych z ich popełnieniem. Przekonał mnie w młodości Jeremy Bentham: Nie twierdziłbym, że nawet obłąkani nie obliczają. Namiętność bardziej lub mniej kalkuluje w każdym człowieku; w różnych ludziach – zależnie od ognia lub chłodu ich dyspozycji, zależnie od stałości lub wrażliwości ich umysłu, zależnie od natury poruszających ich motywów. Nawet przestępcy są ludźmi świadomymi, odpowiadają na sygnały z zewnątrz i niezależnie od stanów emocjonalnych biorą pod uwagę prawdopodobieństwo wykrycia i wymiaru kary, jako dane pozwalające im na podjęcie/zaniechanie akcji przestępczej.

Wszyscy dokonujemy wyboru pomiędzy konkurencyjnymi „cenami” swoich ryzykownych działań. Złodziej jest złodziejem z tych samych powodów, dla których naukowiec zostaje profesorem. W obu przypadkach mamy do czynienia z wyborem postępowania umożliwiającym obydwu osiągnięcie pożądanego celu. Ja wolałem oczywiście zostać profesorem, bo dało to więcej zysków poznawczych, prestiżowych i finansowych. Działanie w oparciu o świadomy interes własny całkowicie wystarcza do uprawiania nauki i dobrego życia. Ideały bezinteresowności, metafizyczne motywacje, zachwyt nad przelatującym skowronkiem, ideały świętości życia nie są do niczego przydatne, a bywają szkodliwe i bardziej ryzykowne.

Wchodziłem w stosunki z innymi ludźmi nie dlatego, że moje cele były altruistyczne, lecz z tej racji, że ci, z którymi miałem do czynienia, byli względnie obojętni wobec moich celów. Tak jak ja byli zainteresowani własnymi. W fakcie wzajemnego popierania cudzych dążeń ze względu na świadomy interes własny nie znajdowałem niczego, co mogłoby obrażać uczucia wyższe. Ożeniłem się z rozsądku i – zgodnie z zaleceniem pastora Malthusa – dobrze zaplanowałem prokreację. Świadomość, że każde dziecko jest inwestycją o długim okresie zwrotu, skłoniła mnie do posiadania nie więcej niż jednego oseska. Jak wiadomo, oświecona edukacja jest w naszych czasach dosyć droga.

Wiem, że wszystko, co powiedziałem, może być użyte przeciwko mnie, więc głoszę tylko to, o czym wiem na pewno. Tak mi dopomóż Świadomość!

Eschatokurator

Przedstawione tu rozumowanie Człowieka Świadomego jest skrajnie racjonalistyczne, ekonomiczne i płaskoziemskie. Przeciwnik takiego pojmowania świadomego życia zawsze może wskazać na zachowania ludzkie, które wymykają się powołanej teorii i praktyce. Ludzie dokonują anonimowych wpłat na pokrycie kosztów funkcjonowania stacji niekomercyjnych, zapisują narządy ciała nieznajomym ofiarom chorób, zapisują w testamentach pozycje, które po ich śmierci mają być przeznaczone na cele kulturalne, naukowe itp. Ponoszą trud i koszty, aby sprawiedliwości stało się zadość, pomimo że nie ma już widoków na naprawienie krzywd i odzyskanie strat. Z narażeniem życia wyciągają ludzi z płonących domów, ratują tonących, skacząc do lodowatych rzek. W imię honoru wypowiadają przeważającej sile wroga wojny heroiczne, acz z góry skazane na porażkę. Samice zwierząt potrafią poświęcić życie, aby uratować część potomstwa i w ten sposób zwiększyć szansę przetrwania swego genotypu, zaś ludzie dokonują czynów niepoddających się interpretacji w duchu świadomej buchalterii.

Pozwany stwierdza, iż działał zawsze umyślnie. Proponujemy – dla jego metafizycznego dobrostanu – skazać go na mistyczne roboty. Nie wyznaczajmy jednak określonego terminu gnomicznego objawienia. Równie dobrze może mu starczyć 10 minut, ale Sąd nie ma przecież świadomości, czy nawet dozgonny bezkres cokolwiek zmieni. Mimo że „Św. Cz” nie ma żadnych szans na mistyczne nawrócenie, i te powinien wykorzystać. Zalecamy codzienny trening bezinteresownych czynów na spacerniaku. Będzie to typowy ekwiwalent planet obiegających słońce po kwadratowych orbitach. W ramach remetafizykacji proponujemy codzienne treningi z coachem mistycznego odchylenia. W areszcie tymczasowym niechaj pod kontrolą eschatostrażnika Świadomy Człowiek wyczekuje na cud rychłego dostąpienia świadomości nadprzyrodzonej.


Piotr Bartula – doktor habilitowany, pracownik naukowy Zakładu Filozofii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, eseista. Zajmuje się polską i zachodnią filozofią polityki, twórca tzw. testamentowej teorii sprawiedliwości. Autor książek: Kara śmierci – powracający dylemat, August Cieszkowski redivivus, Liberalizm u kresu historii.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy