Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2025 nr 2 (62), s. 53. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Daniel Dennett był jednym z najbardziej znanych współczesnych filozofów, a jego Autobiografia ukazała się w polskim tłumaczeniu w roku, w którym zmarł. Gdy ktoś w jakiejś dyscyplinie akademickiej uzyskuje status gwiazdy, sporo osób zaczyna podawać w wątpliwość, czy w tym przypadku sława idzie w parze z doniosłością jego dorobku. Nie inaczej jest w przypadku Dennetta, którego aktywność na polu światopoglądowym, jako jednego z tzw. jeźdźców nowego ateizmu, przysporzyła mu zarówno gorliwych wielbicieli, jak i zapalonych wrogów.
Ostatnia książka Dennetta jest klasyczną autobiografią filozofa, który wspomina swoje dzieciństwo oraz kreśli kontekst rodzinny (jego ojciec był agentem CIA). Dla zawodowych filozofów szczególnie interesujące będą fragmenty, w których autor opowiada o początkach swojej kariery akademickiej – od studiów na Harvardzie i w Oksfordzie po posadę w Tufts. Promotorem jego pracy dyplomowej był W. O. Quine, którego list polecający – takie to były czasy – dał później Dennettowi możliwość pracy na dowolnym wydziale filozofii.
Dennett w porządku chronologicznym wspomina miejsca, w których się uczył i pracował. Opowiada anegdoty na temat ówczesnych sław filozofii – wspomnianego już Quine’a, ale też Wilfrida Sellarsa czy Saula Kripkego. Wypowiada się krytycznie o tworzących się na różnych uniwersytetach klikach, zazdrośnie strzegących własnych przywilejów oraz wrogo nastawionych do ludzi o odmiennych poglądach. Najważniejsza część wspomnień to opis genezy i ewolucji jego własnych poglądów na zagadnienia, z których najbardziej był znany: natury umysłu, intencjonalności, qualiów oraz religii.
Dennett rozpoczyna Autobiografię od nawiązania do przykrego doświadczenia – gdy musiał zostać poddany operacji ratującej życie. Wspomina, że dostał mnóstwo życzeń szybkiego powrotu do zdrowia, ale szczególną uwagę poświęcił wierzącym przyjaciołom, którzy pisali mu, że będą się za niego modlić. Dennett wobec takich zapewnień nie przyjął jednak postawy kurtuazyjnej wdzięczności, ale skomentował to jak konsekwentny „walczący ateista”. Uznał, że jeśli ktoś chciał zrobić dla niego coś dobrego, to powinien był zrobić cokolwiek innego (np. wpłacić dowolną kwotę na cele charytatywne), niż modlić się. Modlitwa – zdaniem Dennetta – przynosi komfort wyłącznie osobie, która się modli, a więc jest to nie tylko akt samolubny o pozorach dobroczynności, ale co gorsza – kompletna strata czasu. Można się z Dennettem zgadzać lub nie, ale nie można mu odmówić konsekwencji, z jaką do końca życia bronił swoich poglądów.
Każdy, kto interesuje się filozofią, na pewno nieraz zadał sobie pytanie, jak w ogóle uprawiać filozofię. W swojej Autobiografii Dennett podarował czytelnikom coś naprawdę cennego – podzielił się tajnikami swojego filozoficznego warsztatu.
D. C. Dennett, Autobiografia, tłum. Ł. Kurek, Copernicus Center Press, Kraków 2024, 560 s.
Piotr Biłgorajski – doktor filozofii. Pracownik Instytutu Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Zajmuje się eksperymentami myślowymi. Posiada wygodny fotel.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
< Powrót do spisu treści numeru.
Interesują Cię recenzje innych książek filozoficznych? Zajrzyj do naszego działu Omówienia i recenzje.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Skomentuj