Artykuł Filozofia kultury Filozofia w literaturze

Piotr Biłgorajski: Superumysły w fantastyce naukowej

bilgorajski baner logo biale l
Lepsza pamięć, szybsze myślenie, nauka bez wysiłku – któż z nas nie marzy o sprawniejszym mózgu? Kultura popularna przekłada te sny na obrazy zawarte w książkach i filmach. Okazuje się jednak, że zrealizowane marzenie o udoskonalonym umyśle może przerodzić się w koszmar…

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2018 nr 6 (24), s. 21–22. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Scenariusz jest zwykle bardzo podobny. Przypadkowy bohater zostaje poddany działaniu tajemniczej substancji, która w równie tajemniczy sposób stymuluje pracę jego mózgu. Nagle z niezbyt rozgarniętego przedstawiciela homo sapiens przeistacza się w homo superior: jego zmodyfikowany mózg – niczym podkręcony komputer – zadziwia pojemnością pamięci i z łatwością radzi sobie z rozwiązywaniem najtrudniejszych problemów. Motorem fabuły jest najczęściej mit, zgodnie z którym wykorzystujemy zaledwie 10% naszego mózgu. Twórcy popularnych w ostatnich latach filmów (Lucy, Jestem Bogiem) bawią się pomysłem, co by było, gdyby udało się uaktywnić pozostałe 90%. Chociaż współczesna nauka przekonuje, że w rzeczywistości wykorzystujemy nasze mózgi w pełni (wszak ekonomia biologicznych organizmów „kieruje się” maksymą, że organ nieużywany zanika), to fantastyka naukowa zostawia techniczne szczegóły inwencji naszej wyobraźni. Jej celem jest bowiem opis hipotetycznych konsekwencji warunkowego przyjęcia takiej fantastycznej przesłanki.

Wszechstronne spojrzenie na motyw superumysłów można znaleźć w opowiadaniu Teda Chianga pt. Zrozum. Główny bohater opowiadania ulega wypadkowi i zapada w śpiączkę. Lekarze testują na nim nowy preparat – hormon K, mający regenerować uszkodzenia mózgu. Okazuje się, że lek działa o wiele skuteczniej, niż przypuszczano. Pacjent nie tylko szybko wraca do dawnej sprawności, ale wykazuje także oznaki znacznego wzrostu inteligencji. To zwraca uwagę wojska – genialny analityk danych byłby przecież nieocenionym wsparciem w świecie informacyjnego chaosu. Bohater oczywiście orientuje się, że jest przedmiotem zainteresowania rządu i ucieka ze szpitala, by na własną rękę sprawdzić, jaki jest zakres jego nowych intelektualnych możliwości. Jak można się spodziewać, nauka nowych rzeczy przychodzi mu z łatwością – przyswojenie dowolnej dziedziny wiedzy to kwestia kilku godzin. Aby ukryć się przed rządowymi agentami, uczy się programowania i czyści wszelkie bazy danych ze śladów swojego istnienia. Zdobycie pieniędzy również nie jest trudne – zyskowne inwestycje na giełdzie stają się dziecinnie proste. Także mijani na ulicy ludzie zaczynają być „przezroczyści”: obserwując mowę ich ciała, jest w stanie nie tylko odczytać ich myśli i przewidzieć zachowanie, ale także skutecznie nimi manipulować. Szybko jednak traci zainteresowanie innymi osobami, zaś cała dotychczasowa kultura zaczyna wydawać mu się banalna (problem „samotności geniusza” oraz relacji między ludźmi na różnym poziomie inteligencji w przejmujący sposób przedstawia powieść Kwiaty dla Algernona). Tworzy więc własne dzieła sztuki odpowiadające jego wyrafinowanemu zmysłowi smaku. W poszukiwaniu intelektualnej stymulacji oddaje się rozmyślaniu nad naturą świata. Rzeczywistość objawia mu się jako nieskończenie wielka matematyczna struktura, zaś odkrycie kierujących nią praw staje się jego obsesją (ten motyw poruszony jest także w filmie Pi).

W pewnym momencie bohater opowiadania uświadamia sobie, że objęcie umysłem ogromu, jakim jest cała rzeczywistość, przekracza fizyczne możliwości jego biologicznego mózgu. Obmyśla więc plan przeniesienia swojego superumysłu na inny, cyfrowy nośnik, aby móc w ten sposób w pełni rozwinąć swój intelektualny potencjał i zaspokoić rozbudzone pragnienie poznania. Szkopuł w tym, że skonstruowanie takiego urządzenia wymagałoby zaangażowania setek tysięcy osób i zużycia ogromnych ilości planetarnych zasobów. Ludzkość dobrowolnie nie zgodzi się na takie poświęcenie, jednak bohater wie, że siła jego woli z łatwością wymusi absolutne posłuszeństwo u „zwykłych” ludzi. Czyż szansa na ostateczne zrozumienie rzeczywistości nie jest tego warta? Niespodziewana przeszkoda krzyżuje jego plany. Nagle ujawnia się drugi osobnik obdarzony podobnie udoskonalonym umysłem, chociaż o zupełnie przeciwstawnych ambicjach. Ten drugi motywowany jest absolutną troską o ludzkość i w związku z tym obmyślił konkurencyjny plan (wygląda na to, że superumysły wciąż coś planują!): stworzenia utopii, czyli idealnego społeczeństwa posłusznego jego wizji. Ponieważ oba cele wzajemnie się wykluczają, konfrontacja jest nieunikniona. Gdy w końcu do niej dochodzi, jasne stają się dwie rzeczy. Po pierwsze, w naszym świecie jest miejsce tylko na jeden superumysł. Po drugie, niezależnie od wyniku starcia ludzkość będzie musiała się jednemu z nich podporządkować – posłuży jako narzędzie ostatecznego poznania lub jako cel realizacji utopii. Nie zdradzę zakończenia pojedynku. Powiem tylko, że walka toczyła się nie na pięści, lecz na słowa naładowane zabójczym ładunkiem perswazji. Scena warta jest wysiłku rzucenia na nią okiem wyobraźni.

Fantastyka naukowa, roztaczając przed nami fascynującą wizję spektakularnych mocy, w jakie w przyszłości być może wyposażą nas transhumanistyczne badania nad ulepszaniem mózgów, jednocześnie przemyca inną, niepokojącą myśl. Bohater obdarzony superumysłem pojmuje materię rzeczywistości w sposób niedostępny dla zwykłych ludzi. W konsekwencji jego postępowanie, jako powszechnie niezrozumiałe, oceniane jest jako niebezpieczne i złe (przykładem może być postać Thanosa z ostatniej części Avengers). Nie dziwi więc, że klasyczni superherosi posiadają „normalne” umysły, natomiast ich supermoce ograniczają się do sprawności czysto „fizycznych”, takich jak supersiła czy umiejętność latania. Osobnik obdarzony superumysłem występuje najczęściej w roli złego i szalonego naukowca, który snuje mroczne plany zmiany zastanego porządku świata i którego należy powstrzymać, najlepiej przy pomocy celnego supersierpowego (co ma miejsce w animacji Megamocny). Kultura popularna w pewnym sensie uczy nas odwiecznej prawdy, że ludzkość nie zaakceptuje pomysłów, których nie potrafi zrozumieć. Rewolucyjne idee wykuwane są więc w ukryciu, podczas gdy na straży powszechnie przyjętych wartości stoi superosiłek w czerwonej pelerynie. Ciężkie jest życie geniusza.


Piotr Biłgorajski – doktorant w Instytucie Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W pracy zajmuje się eksperymentami myślowymi. Posiada wygodny fotel.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy