Kilka lat temu amerykańska organizacja Nonhuman Rights Project (NhRP) próbowała wywalczyć wolność dla Kiko i Tommy’ego, dwóch szympansów trzymanych w niewoli. Przedstawiciele NhRP starali się przekonać sąd w Nowym Yorku, że szympansy są osobami, a w związku z tym przysługują im prawa, w szczególności prawo do wolności. Choć ostatecznie sąd nie zgodził się z argumentacją obrońców zwierząt, to jednak potraktował sprawę poważnie i dostrzegł jej złożoność. Spór wokół podmiotowości Kiko i Tommy’ego był sporem o definicję osoby. Aby móc go właściwie zanalizować, należy dobrze rozumieć, na czym polega adekwatność definicji.
Definicje adekwatne
Nazw używamy zwykle, aby przy ich pomocy odnosić się do pewnych obiektów w świecie, aby w jakiś sposób wskazywać te obiekty, głównie po to, żeby – w dalszej perspektywie – móc coś o nich stwierdzać. Obiekty, do których odnosimy się przy użyciu pewnej nazwy, zwiemy desygnatami tej nazwy. Desygnatem nazwy „kontynent” jest zatem przykładowo Europa lub Afryka, a desygnatem nazwy „największy kontynent na Ziemi” jest Azja. Zbiór (w sensie dystrybutywnym, czyli składający się z elementów, nie z części) wszystkich desygnatów jakiejś nazwy jest jej zakresem. Zatem zakresem nazwy „kontynent” jest zbiór wszystkich kontynentów, natomiast zakresem nazwy „największy kontynent na Ziemi” jest zbiór jednoelementowy, którego jedyny element to Azja (taki zbiór jest czymś innym niż Azja!).
Definicja adekwatna to taka, w przypadku której zakres terminu definiowanego (definiendum) jest identyczny z zakresem członu definiującego (definiens), czyli każdy desygnat definiendum jest desygnatem definiensa i odwrotnie. Rozważmy definicję:
(B) Babcia jakiejś osoby to matka rodzica tej osoby.
Definicja ta jest adekwatna, ponieważ każda babcia pewnej osoby jest matką rodzica tej osoby oraz jednocześnie każda matka rodzica tej osoby jest jej babcią. Warto dodać, że taki zestaw cech, jak ten wskazany w definicji (B), a więc zestaw cech przysługujących wszystkim desygnatom danej nazwy i tylko im, nazywamy jej treścią charakterystyczną. Treścią charakterystyczną nazwy „babcia jakiejś osoby” jest cecha polegająca na byciu „matką rodzica tej osoby”.
Rodzaje nieadekwatności
Definicja może być nieadekwatna na cztery sposoby. Po pierwsze, może być za szeroka. Dzieje się tak, jeżeli zakres definiendum jest podzbiorem właściwym zakresu definiensa. Przyjrzyjmy się definicji:
(1) Babcia jakiejś osoby to rodzic rodzica tej osoby.
Jest ona za szeroka, ponieważ każda babcia jest rodzicem rodzica, ale nie odwrotnie. Są przecież jeszcze dziadkowie.
Może się zdarzyć sytuacja odwrotna, a więc definicja, w przypadku której to zakres definiensa jest podzbiorem właściwym zakresu definiendum. Taką definicję nazywamy za wąską, a oto jej przykład:
(2) Babcia jakiejś osoby to matka matki tej osoby.
Rzeczywiście każda matka matki jest babcią, ale są babcie (te ze strony ojca) niespełniające tego warunku.
W pierwszej chwili może się to wydawać nieintuicyjne, ale są także definicje za szerokie i za wąskie jednocześnie (tyle, że w różnych odniesieniach), jak przykładowo:
(3) Babcia jakiejś osoby to rodzic matki tej osoby.
W takim przypadku zakresy definiendum oraz definiensa krzyżują się. Znaczy to, że są obiekty należące do obu tych zakresów a), ale są też obiekty należące do pierwszego z nich, a nienależące do drugiego b) oraz odwrotnie c). W tym konkretnym przypadku są: a) babcie będące rodzicem matki (babcie ze strony matki; wspólne desygnaty definiendum i definiensa), b) babcie niebędące rodzicem matki (babcie ze strony ojca; desygnaty definiendum, ale nie definiensa) oraz c) rodzice matki niebędący babciami (dziadkowie ze strony matki; desygnaty definiensa, ale nie definiendum).
Skrajnie nieadekwatnymi definicjami są te, w których zakresy definiendum i definiensa zupełnie się wykluczają, a więc nie mają żadnych elementów wspólnych. Najczęstszym chyba przypadkiem takiej nieadekwatności są definicje zawierające błąd przesunięcia kategorialnego, o którym pisałem poprzednim razem, a który pojawia się przykładowo w takiej oto definicji:
(4) Babcia to najbliższa rodzina.
Babcia nie jest rodziną, ponieważ babcia to zawsze konkretna osoba, a rodzina to z kolei jakaś grupa osób.
Terminy niewyraźne i nieostre
Termin „babcia”, mimo iż należy do języka potocznego, jest całkiem precyzyjny. W jego przypadku dość łatwo podać definicję adekwatną, a także wskazać ewentualne nieadekwatności w definicji. Wiele wyrażeń używanych w codziennych, zwykłych rozmowach nie jest jednak tak ściśle określonych. Aby się o tym przekonać wystarczy otworzyć słownik.
Weźmy przykładowo następującą definicję z internetowego słownika języka polskiego PWN:
(K) Krzesło to mebel służący do siedzenia, mający z tyłu oparcie.
Jest to oczywiście definicja za szeroka. Pod definiens podpadają przykładowo sofy, które krzesłami nie są. Co gorsza jednak, nie bardzo wiadomo, jak należałoby przeformułować powyższą definicję, aby była ona adekwatna. Możesz się, Czytelniku, pokusić o znalezienie takiego przeformułowania, ale ostrzegam, że nie jest to zadanie proste, jeśli w ogóle wykonalne. Wyrażenia takie jak „krzesło”, w przypadku których trudne lub wręcz niemożliwe jest wskazanie treści charakterystycznej, nazywamy terminami niewyraźnymi.
Nazwa „krzesło”, mimo iż niewyraźna, jest jednak ostra. Nie jest łatwo wskazać cechy, które przysługują wszystkim krzesłom i tylko im, jednak w każdym konkretnym przypadku (przynajmniej z rozsądnym przybliżeniem) jesteśmy w stanie bez większych trudności zdecydować, czy dany przedmiot jest krzesłem, czy też nie. Są jednak terminy, które nie posiadają tej cechy. Wzorcowym przykładem takiej nazwy nieostrej jest wyraz „łysy”. Chociaż w przypadku niektórych osób nie mamy wątpliwości, iż są łyse, a w przypadku innych jesteśmy pewni, iż łyse nie są, to jednak znajdą się i tacy, którzy cechują się wysokim już czołem, ale wciąż mają jeszcze co zaczesać. Tych ostatnich trudno będzie nam jednoznacznie zaklasyfikować.
Zarówno nieostrość, jak i niewyraźność traktowane są często jako wady (spróbuj, Czytelniku, określić łączące je zależności). W przypadku języka potocznego nie są to wady zbyt poważne. O ile rozmówcy są ich świadomi, nie przeszkadzają one w zwykłym komunikowaniu się. Bardziej zgubne byłyby raczej uporczywe próby usuwania tych niedoskonałości. Przesadna precyzja w mowie potocznej jest zwykle komiczna albo uciążliwa. Istnieją jednak dziedziny, w których nieostra i niewyraźna terminologia jest szczególnie niepożądana. Poza naukowcami bardzo uważni w tym względzie powinni być prawnicy.
Kim jest osoba?
Jeśli ufać słownikom, to potoczne znaczenie terminu „osoba” jest zaskakująco precyzyjne. Wspomniany już słownik PWN podaje, że jest to „jednostka ludzka”, natomiast według brytyjskiego Cambridge i amerykańskiego Merriam-Webster jest to „istota ludzka” (a human being). Rzeczywiście w mowie potocznej nazwy „osoba” często używamy zamiennie z nazwą „człowiek”. Jest jednak sporo powodów, dla których wielu myślicieli uważa taką definicję za nieadekwatną. Niniejszy artykuł nie jest miejscem na ich nawet pobieżny przegląd (zainteresowanego Czytelnika odsyłam do numeru 22/2018 „Filozofuj!”, w całości poświęconego temu zagadnieniu). Warto jednak przytoczyć tutaj uwagi poczynione przez jednego z obrońców wspomnianych na wstępie szympansów.
Jeff Sebo, filozof z New York University, w artykule opisującym całą sprawę zauważa, że kategorię osoby przyznajemy pewnym istotom nie dlatego, że są przedstawicielami takiego a nie innego gatunku biologicznego, ale raczej dlatego, że charakteryzują się pewnymi zdolnościami. Definicje tego typu bywają jednak węższe (eksluzywne) lub szersze (inkluzywne). Do tych pierwszych zalicza się przykładowo propozycja, aby za osobę uważać jednostkę zdolną do używania języka i przeprowadzania abstrakcyjnych rozumowań. Przy takim postawieniu sprawy żadnego, albo niemal żadnego, zwierzęcia nie obejmie zakres nazwy „osoba”. Jednak nie znajdą się w nim również niektórzy ludzie (np. małe dzieci). Proponowane są zatem definicje wyznaczające szerszy zakres omawianej nazwy, uznające za osoby istoty zdolne do odczuwania emocji (przynajmniej niektórych), własnej tożsamości (chociaż w jakimś podstawowym stopniu) oraz przywiązania do innych. Konsekwencją przyjęcia takiej definicji jest przyznanie statusu osoby nie tylko ludziom (choć być może nie wszystkim), ale także wielu zwierzętom.
Nowojorski sąd rozstrzygający sprawę Kiko i Tommy’ego opowiedział się za jednym z rozwiązań ekskluzywnych. Sąd argentyński w podobnej sprawie przyjął opcję inkluzywną i w 2016 roku nadał osobowy status szympansicy o imieniu Cecilia. W Nowej Zelandii i w Indiach przyjęto jeszcze dalej idące rozwiązania, uznając za osoby pewne rzeki. Wszystko to pokazuje, iż mimo wielowiekowych debat termin „osoba” wciąż pozostaje nieprecyzyjny. To, jak będzie on uściślany w różnych systemach prawnych, jest zagadnieniem nie tylko teoretycznym, ale mającym także dalekosiężne skutki praktyczne.
Piotr Lipski – dr, adiunkt w Katedrze Teorii Poznania KUL, absolwent MISH UJ. Rodzinny człowiek (mąż Żony i ojciec gromadki dzieci), od dawna cyklista, bibliofil i miłośnik fantastyki naukowej, od niedawna ogrodowy astroamator i introligator.
Skomentuj