Filozofia w filmie

Piotr Lipski: Wyspa doktora Moreau

Postać szalonego naukowca opętanego żądzą panowania nad przyrodą, który gotów jest realizować swoje niezdrowe pragnienia, nie zważając na nikogo i na nic, pojawia się w kinie wcale nierzadko. Jedną z nich jest nieco zapomniany już dzisiaj doktor Moreau.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2023 nr 1 (49), s. 40–41. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Jest końcówka XIX, może początek XX w. Gdzieś na wodach Oceanu Spokojnego od kilkunastu dni dryfuje szalupa ratunkowa z trzema rozbitkami. Najsłabszy umiera, zanim dwóch pozostałych dobija do brzegu porośniętej gęstą dżunglą wyspy. Jeden z ocalałych to Andrew Braddock, inżynier pokładowy zatopionego przez sztorm okrętu. Jako że jest nieco mniej wycieńczony od swojego kompana, wyrusza w głąb lądu na poszukiwanie wody. W lesie dostrzega dziwne stworzenia. Uciekając przed nimi, wpada w wykopaną w ziemi pułapkę, tracąc przy tym przytomność. Po czterech dniach budzi się w łóżku całkiem przyjemnie urządzonego pokoju. Dowiaduje się, że jego towarzysz zmarł z wycieńczenia, a on sam stał się mimowolnym gościem doktora Moreau, biologa zamieszkującego wyspę wspólnie z zarządcą Montgomerym, piękną Marią oraz kilkuosobową służbą.

Wydaje się, że los, który spotkał Braddocka, jest dużo lepszy, niż mógłby oczekiwać. Osada, w której się znalazł, sprawia wrażenie zadbanego i wygodnego schronienia. Jednak nieuchwytna początkowo aura niepokojącej tajemnicy spowijająca wyspę i jej mieszkańców staje się z czasem coraz bardziej dojmująca. Z pracowni Moreau dochodzą przykre odgłosy jakichś zwierząt, a ponadto gospodarz prosi Braddocka, aby ten nie opuszczał samodzielnie osady po zmroku. Na pytanie o zwierzęta zamieszkujące wyspę Montgomery odpowiada nieprzyjemnym śmiechem. Służący M’ling ma nienaturalnie zdeformowane ciało, a do tego dziwny zwyczaj chłeptania wody wprost ze strumyka niczym zwierzę. Na domiar złego Braddock ponownie spotyka w dżungli dziwne stwory.

W poszukiwaniu wyjaśnień wkrada się w końcu do pracowni Moreau. Tam znajduje klatki z dzikimi zwierzętami oraz laboratorium, a w nim nakrytą plandeką sylwetkę jakiegoś stworzenia przypiętego pasami do stołu operacyjnego. W momencie kiedy Braddock odkrywa, że stwór żyje, do laboratorium wraca Moreau. W zaistniałej sytuacji postanawia wyjawić przybyszowi naturę prowadzonych przez siebie badań. Wyznaje, że pracuje nad metodą przekształcania zwierząt w ludzi. Leżący na stole stwór to niedźwiedź przechodzący kolejną fazę transformacji w człowieka.

Braddock szybko orientuje się, że nieszczęsny zwierzolud z laboratorium nie jest jedynym efektem eksperymentów biologa. Są nimi także służący oraz spotkane w dżungli istoty. Te ostatnie tworzą całą społeczność, którą Braddock odnajduje w pobliskiej jaskini. Agresywne bestie atakują przybysza, ale z opresji ratuje go Moreau traktowany przez zwierzoludy niczym bóg. Biolog tłumaczy, że przekształcane zwierzęta początkowo przejmują ludzkie zwyczaje, opanowując nawet umiejętność mowy. Z czasem jednak następuje regres i zwierzęce instynkty biorą w nich górę. Aby opanować niebezpieczną sytuację, uczony nadał stworom prawo, które ma ich utrzymywać w ryzach. Choć tymczasowo rozwiązanie wydaje się skuteczne, z czasem okoliczności wymykają się spod kontroli i prowadzą do tragicznego finału.

Tak przedstawia się w zarysie fabuła mającej premierę w 1977 r. Wyspy doktora Moreau, z Burtem Lancasterem w roli biologa i Michaelem Yorkiem wcielającym się w postać rozbitka. Jest to druga z trzech ekranizacji klasycznej powieści Herberta George’a Wellsa o tym samym tytule. Żadna z adaptacji nie jest filmem szczególnie wybitnym. Pierwsza powstała w 1932 r. i w niektó­rych kręgach uzyskała nawet status kultowej. Sam Wells otwarcie ją jednak krytykował, zarzucając twórcom filmu zmarginalizowanie filozoficznych treści obecnych w literackim oryginale. Ostatnią nakręcono w 1996 r. Pomimo zaangażowania znakomitych aktorów – Marlona Brando i Vala Kilmera – obraz okazał się klapą i zebrał bardzo negatywne recenzje.

Na tym tle opisywana ekranizacja z 1977 r., choć niepozbawiona wad, okazuje się najmniej kontrowersyjna. Twórcom udało się oddać pesymizm wizji Wellsa, przynajmniej sygnalizując przy tym filozoficzne wątki. Jest więc poruszony problem istoty człowieczeństwa. Jest kwestia etyki naukowca. Są zagadnienia genezy i funkcji prawa. Jest pytanie o możliwość i skutki sztucznego manipulowania naturalnymi procesami. Jest także kwestia metafizycznej natury tworzonych przez Moreau istot.

W filmie brak dokładniejszych wyjaśnień, w jaki sposób biolog przekształca zwierzęta w ludzi. Udająca naukowy wywód paplanina Moreau zawiera wzmiankę o jakiejś tajemniczej komórce i przeszczepach. Nieco więcej znaleźć można w powieści Wellsa. Tam uczony tłumaczy, iż zwierzoludy powstają w wyniku chirurgicznego łączenia tkanek i organów różnych zwierząt. Te wyjaśnienia też nie są zbyt dokładne i naukowo wiarygodne, za co krytykowany bywał już sam literacki pierwowzór. Mimo to można uznać chyba, że twory Moreau były swoistymi zlepkami złożonymi z różnych zwierząt. Takie konglomeraty nazywa się niekiedy chimerami.

Termin „chimera” jest wieloznaczny. W mitologii greckiej nazywano tak potwora o ciele częściowo kozim, częściowo lwim i częściowo wężowym. Słowniki podają także, że chimera to tyle co dziwactwo lub coś nierealnego. Rzeczywistość bywa jednak bardziej niesamowita niż fantazja. Okazuje się, że chimery występują naturalnie i to także wśród ludzi.

W biologii termin ten oznacza organizmy składające się z komórek o różnych zestawach genów. W przeciwieństwie do chirurgicznie montowanych chimer doktora Moreau w królestwie realnie istniejących zwierząt osobniki takie powstają często wskutek połączenia się dwóch odrębnych zarodków w jeden organizm. Mówiąc obrazowo, na wczesnym etapie rozwoju płodowego dwa bliźniacze zarodki „zlewają się” w jedną chimerę. Warto dodać, że chimerę należy odróżnić od hybrydy, czyli mieszańca. Ten ostatni jest potomkiem przedstawicieli dwóch różnych gatunków lub ras i powstaje w wyniku ich skrzyżowania. Zestaw genów hybrydy pochodzi od dwóch skrzyżowanych ras lub gatunków, ale w każdej komórce mieszańca jest taki sam. W przypadku chimery część komórek ma inny zestaw genów niż pozostałe.

Mam nadzieję, Czytelnicy, iż dostrzegacie nietrywialne problemy filozoficzne związane z metafizycznym statusem chimery. Ogniskują się one wokół kwestii jej relacji względem organizmów, z których powstaje. Czy chimera jest prostym złożeniem zarodków, z których powstaje? Czy może w momencie połączenia zarodki znikają jakoś, a w ich miejsce powstaje nowa istota? Czy może wreszcie chimera pozostaje identyczna z jednym z zarodków, przy czym drugi zostaje jakoś wchłonięty lub też unicestwiony? Są to pytania nie tylko ciekawe, ale również istotne. Jak wspomniałem bowiem, dotyczą nie tylko fantastycznych tworów doktora Moreau, ale również realnie istniejących ludzi.


Piotr Lipski – adiunkt w Katedrze Teorii Poznania KUL, absolwent MISH UJ. Rodzinny człowiek (mąż Żony i ojciec gromadki dzieci), od dawna cyklista, bibliofil i miłośnik SF, od niedawna ogrodowy astroamator i introligator.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Kadr z filmu Wyspa doktora Moreau


tytuł: Wyspa doktora Moreau
reżyseria: Don Taylor
gatunek: horror/SF
produkcja: USA
premiera: 13 lipca 1977

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy