Artykuł Historia filozofii starożytnej

Platon: Druga podróż Sokratesa

Ilustracja przedstawia antyczny malunek
Filozofia zachodnia ma swój początek w wielokulturowych miastach greckich na wybrzeżach Azji Mniejszej. Wkrótce jednak jej stolicą stają się Ateny, gdzie spotykamy Sokratesa, rozprawiającego z przechodniami i uczniami o naturze takich pojęć etycznych, jak sprawiedliwość, cnota, przyjaźń. Zanim jednak Sokrates zajął się etyką, studiował w młodości filozofią przyrody. O tych młodzieńczych zainteresowaniach, a także o powodach ich porzucenia, opowiada poniższy fragment. Wspomniany w tekście Anaksagoras był prawdopodobnie pierwszym filozofem, który wprowadził filozofię do Aten.

Tekst ukazał się w Sokrates i syreny. 55 podróży filozoficznych po świecie podksiężycowym i nadksiężycowym, s. 14–16. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


SOKRATES: „Usłyszałem kiedyś, jak czytano z pewnej książki, podobno Anaksagorasa, i mówiono, iż to Umysł ustanawia ład i jest przyczyną wszystkiego. Ta przyczyna mi się spodobała i nabrałem przekonania, iż to w jakiś sposób jest dobre, że przyczynę wszystkiego stanowi Umysł. Pomyślałem sobie, że skoro tak, to rozum ustanawiający ład porządkuje wszystko i umieszcza każdą rzecz w najlepszy dla niej sposób. Gdyby więc ktoś chciał odkryć przyczynę, za sprawą której każda rzecz powstaje, ginie i istnieje, powinien dowiedzieć się o niej tego, jak najlepiej jest dla niej istnieć, doznawać czegoś czy coś robić. Wedle tej teorii, człowiek nie powinien niczego innego brać pod uwagę – czy to odnośnie do samego siebie czy do czegokolwiek innego – jak tylko tego, co najlepsze i najdoskonalsze. Ów człowiek musi znać również to, co gorsze, ponieważ jedno i drugie podpada pod tę samą wiedzę. Rozumując w ten sposób, odczuwałem zadowolenie z przekonania, iż odkryłem w osobie Anaksagorasa nauczyciela przyczyny bytów wedle mego własnego umysłu. Uważałem, iż powie mi on najpierw, czy Ziemia jest płaska czy kulista, a później, gdy już to mi przekaże, dodatkowo wytłumaczy mi jej przyczynę i konieczność, powie o tym, co lepsze, oraz że lepsze dla niej jest to, aby była taka, jaka jest. A jeśli powiedziałby, iż znajduje się ona pośrodku, to dalej wytłumaczyłby mi również, że miejsce środkowe jest dla niej lepsze. Gdyby więc wykazał mi te wszystkie rzeczy, byłbym gotów już nie oglądać się za żadnym innym rodzajem przyczyny. Ponadto, gotowy byłem tak samo dowiadywać się na temat Słońca, Księżyca i innych gwiazd, na temat ich wzajemnej wobec siebie prędkości, obrotów i innych przypadłości, o ileż lepsze jest, aby każde z nich oddziaływało i doznawało właśnie tak, jak oddziaływa i doznaje. Nigdy nie przypuszczałem, że gdy już przypisał on Umysłowi ustanawianie w nich ładu, mógłby wprowadzić jakąś inną dla nich przyczynę, oprócz tej, iż najlepiej dla nich, aby były takie, jakie są. Sądziłem, że wskazawszy na przyczynę każdej rzeczy i wszystkich razem, pokaże dodatkowo to, co dla każdej jest najdoskonalsze, oraz to, co jest dobrem wspólnym dla wszystkich. Tej nadziei nie oddałbym za żadne skarby, więc z wielkim oddaniem chwyciłem się książek i przeczytałem je jak najszybciej, by możliwie prędko dowiedzieć się o tym, co najlepsze, i o tym, co gorsze”.

Z tymi wielkimi nadziejami rozstałem się jednak, drogi przyjacielu, kiedy po dalszych lekturach zobaczyłem, iż człowiek ten nie robi żadnego użytku z Umysłu ani na żadne przyczyny nie wskazuje w ustanawianiu ładu wśród rzeczy, tylko wyjaśnia to poprzez wiatr, eter, wodę i na wiele innych dziwacznych sposobów. Wydał mi się on w sytuacji kogoś, kto powiedziawszy, iż wszystko, co Sokrates robi, robi dzięki umysłowi, a następnie próbował podać przyczyny każdego z moich działań i powiedziałby najpierw, iż teraz siedzę tutaj dlatego, że moje ciało składa się z kości i mięśni, że kości są twarde i oddzielone od siebie stawami, mięśnie zaś, które mają zdolność naprężania się i rozluźniania, przylegają do kości wraz z mięsem oraz skórą, która je razem trzyma. Kiedy więc kości ruszają się w swoich stawach, to mięśnie rozluźniając się i napinając, sprawiają jakoś, iż w tej chwili zginam swoje członki; za sprawą tej właśnie przyczyny siedzę tutaj zgięty. A odnośnie do tego, że z wami rozmawiam, ów człowiek podałby wam znowu inne przyczyny tego samego rodzaju – dźwięki głosu, ruchy powietrza, wrażenia słuchowe i rozliczne tego typu rzeczy – lecz pominąłby przyczyny prawdziwe: że gdy Ateńczycy uznali, iż lepsze jest skazanie mnie, ja z kolei uznałem, iż lepsze jest, abym tu siedział, oraz że słuszniejsze jest, abym pozostał i poniósł karę, jaką orzeczono. Bo, na psa, już dawno, myślę sobie, te mięśnie i te kości znalazłyby się gdzieś w Megarze czy Beocji, niesione mniemaniem o tym, co najlepsze, gdybym nie sądził, iż słuszniejsze jest i piękniejsze, abym nie uciekał i nie wymykał się, lecz bym poniósł karę, jaką mi miasto wymierzyło. Nazywać wszelako tamte rzeczy przyczynami jest wielką niedorzecznością. Gdyby ktoś powiedział, że nie mając ich, a więc kości, mięśni i innych, jakie posiadam, nie mógłbym urzeczywistnić swoich postanowień, powiedziałby prawdę. Lecz twierdzić, że są one przyczynami, za sprawą których robię to, co robię – również gdy w działaniu kieruję się umysłem – a nie że wybieram to, co najlepsze, stanowi wielkie i niebywałe lekceważenie sensu słów. Oznaczałoby to, iż jest się niezdolnym do odróżnienia tego, co naprawdę stanowi przyczynę, od tego, bez czego przyczyna nie mogłaby być przyczyną. A według mnie, to właśnie ten drugi rodzaj szerokie rzesze – jakby starając się po omacku trafić w ciemnościach – nazywają przyczyną, używając nazwy przynależnej czemu innemu. Dlatego jeden otacza Ziemię wirem i każe, by dzięki niebu utrzymywała się w miejscu, drugi zaś przedstawia ją jak płaską pokrywę niecki spoczywającą na podstawie z powietrza. Ale tej siły, dzięki której rzeczy umieszczone są teraz najlepiej jak tylko można je było ułożyć, oni nie szukają ani też nie przypisują jej żadnej mocy duchowej. Uważają natomiast, iż kiedyś odkryją Atlasa potężniejszego niż ten poprzedni i bardziej nieśmiertelnego, który lepiej potrafi wszystko utrzymać. Nie sądzą bowiem, iż dobro – to, co wiążące – rzeczywiście wiąże rzeczy i utrzymuje je razem. Jeśli o mnie idzie, to aby nauczyć się o przyczynie tego rodzaju, chętnie zostałbym czyimkolwiek bądź uczniem. Ale skoro nie było mi to dane i okazałem się niezdolny ani do odkrycia jej samemu, ani do nauczenia się jej od kogoś innego, to może chcesz, Kebesie, abym przedstawił ci opis trudów mojej drugiej podróży w poszukiwaniu przyczyny?”

O tak” – odpowiedział. „Bardzo tego chcę”.

Otóż po tym wszystkim – rzekł tamten – kiedy już zmęczyłem się badaniem bytów, poczułem, że powinienem uważać, aby nie przydarzyło mi się to, czego doświadczają ludzie, którzy obserwują i badają Słońce podczas zaćmienia. Niektórzy mogą sobie przecież zepsuć oczy, o ile badając je, nie będą patrzeć na jego odbicie w wodzie lub coś podobnego. Taka też myśl przyszła mi do głowy: bałem się, iżby moja dusza zupełnie nie oślepła, gdy oczami oglądam rzeczy i staram się dotknąć je każdym ze zmysłów. Wydawało mi się więc, że powinienem uciec się do wywodów i w nich badać prawdę o bytach. Chociaż może to porównanie nie jest do końca właściwe. Nie zgadzam się bowiem wcale, że badanie bytów w wywodach bardziej polega na obrazach niż badanie ich w działaniach. W każdym razie, zabrałem się do sprawy tak: za hipotezę przyjmuję w każdym przypadku twierdzenie, które oceniam jako najmocniejsze; wszystko, co, według mnie, zgadza się z tym twierdzeniem, uznaję za prawdziwe – zarówno jeśli idzie o przyczynę, jak i cokolwiek innego – wszystko zaś, co z nim się nie zgadza, za fałszywe”.

Przełożył Ryszard Legutko


Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Ilustracja: Grobowiec Lampartów; commons.wikimedia.org; (licencja)

Najnowszy numer filozofuj "Kłamstwo"

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy