Tekst stanowi dodatek do „Filozofuj!” 2016 nr 2 (8).
Kiedy po raz pierwszy zainteresował się Pan problemem wolnej woli?
Gdy w 1975 roku byłem doktorantem oksfordzkiego Wolfson College, w moje ręce wpadła książka Jonathana Bennetta, zatytułowana Kant’s Dialectic, w której autor podejmował zagadnienie wolnej woli. Problem ten, z którym nigdy wcześniej się nie zetknąłem, natychmiast mnie pochłonął. (Mój staż w filozofii – jako uczestnika studiów licencjackich w Cambridge – wynosił wówczas zaledwie pół roku). Wolna wola stała się przedmiotem mojej pracy licencjackiej oraz doktorskiej (Wolność i przekonanie a przekonanie o wolności).
Którego filozofa podejmującego problem wolnej woli uważa Pan za ulubionego lub szczególnie inspirującego?
Immanuela Kanta.
Czy mógłby Pan krótko zaprezentować najważniejsze zagadnienia w dyskusjach nad wolną wolą toczonych w XX wieku?
Podobnie jak wielu filozofów wolna wola interesuje mnie o tyle, o ile jest konieczna, aby móc przypisać komuś moralną odpowiedzialność. Podstawowa struktura debaty nad wolną wolą jako warunkiem moralnej odpowiedzialności ma długą, a zarazem powtarzalną historię. Wychodzimy od (1) naszego niezbywalnego przekonania, że jesteśmy radykalnie wolni w swoich działaniach i że możemy być za nie moralnie odpowiedzialni w najmocniejszym możliwym sensie, w sposób całkowity. Następnie jednak (2) natrafiamy na argument, że nie możemy być w ten sposób moralnie odpowiedzialni, ponieważ wymagałoby to, byśmy byli moralnie odpowiedzialni za to, jacy jesteśmy, to zaś jest – jak można udowodnić – niemożliwe. Możemy również (3) uwzględnić odpowiedź kompatybilistyczną, której zwolennicy twierdzą, iż argument przeciwko wolnej woli nie działa i że możemy zachować wolną wolę oraz moralną odpowiedzialność, nawet jeżeli determinizm jest prawdziwy. Są oni jednak (4) wystawieni na zarzuty inkompatybilistów, którzy sądzą, iż jest bezsprzecznie oczywiste, że wolna wola w znaczeniu dla nas ważnym – tzw. mocna wolna wola – nie daje się pogodzić z determinizmem. Niektórzy z tych inkompatybilistów są (5) libertarianami, którzy uważają ponadto, że determinizm jest fałszywy i że jesteśmy wystarczająco wolni, aby być moralnie odpowiedzialni za to, jacy jesteśmy. Ich problemem jest jednak brak jakiegokolwiek wyjaśnienia, jak fałszywość determinizmu miałaby przemawiać na korzyść stanowiska o istnieniu wolnej woli. Słuszność determinizmu może wykluczać istnienie mocno rozumianej wolnej woli, ale jego fałszywość zmienia niewiele. Wreszcie istnieją również tacy inkompatybiliści, którzy nie są libertarianami. Sądzą oni, że determinizm jest lub może być prawdziwy i że nie możemy być wolni w wymagany [dla przypisania odpowiedzialności] sposób, bez względu na jego prawdziwość lub fałszywość.
Istotną rolę w toczonych dyskusjach odegrał opublikowany w roku 1962 esej Pana ojca, Petera Fredericka Strawsona, zatytułowany Freedom and Resentment. Czy w jakikolwiek sposób wpłynął on również na Pana poglądy?
Dał on bardzo dobry kontrast dla koncepcji, które ja uważam za kluczowe dla swojego ujęcia. Nie uważam, by wpłynął on jakoś na moje poglądy, które pozostają niezmienne, ale pomógł mi je rozwinąć. Nie zgadzam się ze stanowiskiem mojego ojca w jednym kluczowym względzie: otóż jego zdaniem podstawy przekonania o naszej wolności i odpowiedzialności leżą w naszych własnych „reaktywnych” nastawieniach względem innych ludzi. Ja tymczasem uważam, że leżą one w doświadczaniu naszego własnego sprawstwa.
Dlaczego utrzymuje Pan, że wolna wola jest niemożliwa?
Istnienie wolnej woli jest niemożliwe tylko wtedy, kiedy rozumie się ją naturalnie, tj. w najmocniejszym możliwym sensie. Uważam zatem, że jest niemożliwa, o ile zakłada się, iż konstytuuje ona lub stanowi wystarczającą podstawę całkowitej odpowiedzialności moralnej. Poprzez całkowitą odpowiedzialność moralną rozumiem taką odpowiedzialność, której posiadanie czyni nagradzanie i karanie sprawiedliwym, bez względu na jakiekolwiek uzasadnienie pragmatyczne.
Skrócona wersja argumentu przeciwko tego rodzaju koncepcji wolnej woli czy moralnej odpowiedzialności przebiega następująco: (1) Robisz to, co robisz, w danych okolicznościach ze względu na to, jaki jesteś. (2) Jeżeli zatem masz być moralnie odpowiedzialny za to, co robisz, powinieneś być również odpowiedzialny za to, jaki jesteś – przynajmniej pod pewnymi względami umysłowymi. (3) Nie możesz być jednak w jakimkolwiek względzie odpowiedzialny za to, jaki jesteś. (4) A zatem nie możesz być całkowicie odpowiedzialny za to, co robisz. Największe spory toczą się wokół przesłanki (2) i (3).
Jakie konsekwencje – pozytywne lub negatywne – niesie ze sobą Pana stanowisko?
Zależy, jaki rodzaj konsekwencji ma się na myśli. W pewnym sensie nie ma ono żadnych bezpośrednich konsekwencji praktycznych, dlatego że – jak słusznie wskazał P.F. Strawson – nie możemy zmienić tego, iż myślimy o sobie i innych jako o radykalnie wolnych w swych wyborach lub działaniach. Zrozumienie faktu, że całkowita odpowiedzialność moralna jest niemożliwa, może jednak sprawić, iż staniemy się bardziej beznamiętni i obiektywni w ocenie działań zarówno innych, jak i swoich, kiedy spojrzymy na nie z dystansu.
Który zarzut przeciwko swoim poglądom uważa Pan za najpoważniejszy?
Nie znam takiego zarzutu. Argument za niemożliwością całkowitej odpowiedzialności moralnej wydaje mi się w sposób oczywisty prawdziwy i całkowicie niepodważalny.
Co myśli Pan o rezultatach eksperymentów psychologicznych, np. tych, które przeprowadził Benajmin Libet i jego następcy? Często cytuje się je, aby wesprzeć tezę, iż wolna wola nie istnieje.
Wyniki tych eksperymentów są bez znaczenia przy pytaniu o całkowitą odpowiedzialność moralną. Argument przeciwko takiej odpowiedzialności jest czysto aprioryczny, zatem aposterioryczne rezultaty badań empirycznych nie mają na niego wpływu. Dokładnie z tego samego powodu dla zagadnienia całkowitej odpowiedzialności moralnej nieważne jest również pytanie o prawdziwość lub fałszywość determinizmu. Determinizm nie robi tu żadnej różnicy, ponieważ tak czy inaczej całkowita odpowiedzialność moralna jest niemożliwa. Każdego miesiąca ogłasza się wyniki nowych badań neurofizjologicznych, które zagrażają naszemu przekonaniu o istnieniu wolnej woli. Powtarzam znowu – to nieprawda. Nie powodują one żadnej różnicy. Podobnie byłoby również wtedy, gdybyśmy posiadali niecielesne, nieśmiertelne dusze.
Czy można powiązać problem wolnej woli z innymi kwestiami, którymi się Pan zajmuje (problemem umysł–ciało, problemem tożsamości osobowej)?
Myślę, że tak. Uważam, że mocne pojęcie wolnej woli i moralnej odpowiedzialności wymaga mocnego pojęcia osoby, to zaś w ostatnich latach spotkało się z poważną krytyką Dereka Parfita. Nie uważam, by tak mocne pojęcie osoby mogło oprzeć się zarzutom, jakie wysunął Parfit. Myślę więc, że mocne pojęcie wolnej woli i moralnej odpowiedzialności byłoby w dużych opałach, nawet gdyby moja argumentacja przeciwko niemu nie działała.
Jakie książki lub filmy dają, Pana zdaniem, najlepszy ogląd problemu wolnej woli?
Zacząłbym od Hamleta Williama Szekspira, Wojny i pokoju Lwa Tołstoja, Braci Karamazow (lub Zbrodni i kary) Fiodora Dostojewskiego oraz Wyboru Zofii.
Opracował i przełożył Jacek Jarocki
Argument causa sui – argument przeciwko wolnej woli. Choć ma on długą tradycję (posługiwał się nim m.in. Friedrich Nietzsche), jego współczesną wersję zaproponował Galen Strawson. W skrócie rozumowanie owo głosi, że nic nie może być przyczyną samego siebie (causa sui). Jeżeli zaś tak, to wola musi być determinowana przez coś zewnętrznego, nie jest zatem wolna.
Galen Strawson – Brytyjski filozof analityczny, wieloletni profesor Uniwersytetu w Oksfordzie, obecnie wykładowca w University of Texas at Austin (USA). Autor wielu cenionych prac z zakresu filozofii umysłu (Mental Reality, 1994) i historii filozofii (Locke on Personal Identity, 2011). Zajmuje się również problemami tożsamości osobowej (Selves, 2009) oraz wolnej woli.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska. W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.
Na Discovery Scince obejrzalem program Zagadki Wszechświata z Morganem Freemanem traktującym o tym, czy my ludzie, mamy wolną wolę. I poddano eksperymentowi pewną grupę ludzi. Tym którym wmawiano, że nie ma wolnej woli, z większą swobodą wchodziło się w konflikt z prawem, niż tym którzy byli utwierdzani w tym że to człowiek ma postępować właściwie i od niego wszystko zależy. Więc świadomość braku wolnej woli nie pomaga w niczym, co najwyżej zaszkodzić może.
Wolna wola i jest i jej nie ma. To zależy od perspektywy. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W sferze duchowej, jeśli coś potrafi się zrobić, to ma się wybór, natomiast jeśli jest niemożność czegoś, to wtedy moim zdaniem nie mamy wolnej woli. Walczymy z tym na maksa, ale nie mamy siły by z tym problemem zwyciężyć i ulegamy. Podczas gdy ktoś inny nawet nie ma pojęcia (z własnego punktu widzenia) że taki problem w ogóle istnieje. Jaki mamy wybór, jeśli czegoś pragniemy (jakąś cechę charakteru bodajże) np. pragniemy komuś długo patrzeć w oczy, a tego nie potrafimy? Czy wtedy też jest to nasza wina? Podobnie jest wiele innych przykładów, a mimo to człowiek cały czas musi podejmować decyzje i to umiejętności decydują czy czegoś możemy dokonać czy coś nas przerasta. Można to porównać do skoku do basenu. Profesjonaliści potrafią wskoczyć umiejętnie, że aż się dłonie składają do oklasków, natomiast, ktoś odczuwający lęk, zrobi to zupełnie inaczej, o wiele gorzej. I tu wydaje mi się, profesjonalista w pływaniu ma wolną wolę natomiast ktoś kto chce a nie potrafi tego zdziałać, tej wolnej woli nie ma. Życie decyduje bardzo często, czy mamy umiejętności czy ich brak. Z umiejętnościami ludzie są podziwiani nad wyraz, natomiast ci słabsi, idą na dalszy plan. Wolna wola to też odwaga w różnych sytuacjach a nie chęć ucieczki, co wolną wolą absolutnie nie jest (mimo że z całego serca pragnie się męstwa). Jest takie powiedzenie: “wyżej tyłka nie podskoczysz”. Tak więc, wolna wola i jest (dla wybrańców) i jest jej brak (mniejszy życiowy fart). Pozdrawiam.
Spokojnie, wolna wola jest i została ona dana nam od Jahwe, vide ST/NT Biblia, KKK, Breviarium Fidei, Ojcowie Kościoła Wschodu i Zachodu, św. Augustyn, św. Tomasz, Dante Alighieri /Boska Komedia/ etc.
Pozdrowienia!