Artykuł Filozofia społeczna

Przemysław Czuma: Kilka słów o sepulkach… Czyli o tym, o czym można, a o czym nie należy rozmawiać na innych planetach

Czuma logo biale l
„Czymże są owe sepulki?” – zapyta ktoś niezbyt zorientowany w niuansach obyczajowych form życia zamieszkujących obce układy planetarne. Odpowiedź wydaje się dość oczywista. Zgodnie z wiedzą zaczerpniętą z Encyklopedii Kosmicznej sepulki służą do sepulenia… „Jakżeby inaczej?”, chciałoby się rzec poniewczasie. Czym zatem jest sepulenie?

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 2 (38), s. 19–21. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Trafne pytanie! Otóż jest to czynność, której Atrydzi – mieszkańcy planety Enteropia – oddają się w sepulkariach.

Bliższych informacji, na czym owa czynność polega, nie potrafił zdobyć nawet dzielny astronauta Ijon Tichy, bohater Dzienników gwiazdowych Stanisława Lema. Wiadomo jedynie, że zakup sepulek pod nieobecność małżonki czy choćby nawet ciche napomknięcie o nich wywoływały nie lada zgorszenie kulturalnego towarzystwa. Wszelkie próby wyciągnięcia od rdzennych mieszkańców Enteropii, czym w istocie jest sepulenie, skończyły się fiaskiem.

Względność tabu

Ten i ów czytelnik dzienników Ijona Tichego, rozpoznawszy w sepulkach już na pierwszy rzut oka trapiące Enteropian tabu, uśmiechnie się figlarnie do własnych przypuszczeń. Pomysł, że sepulenie należeć może do czynności uznawanych przez ludzkość za zdrożne, bezecne czy nieprzyzwoite, wydaje się zarówno trafny, oczywisty, jak i naturalny. Cóż z tego, skoro sami Atrydzi stanowczo dementują pogłoski, jakoby miałoby ono jakikolwiek związek ze sferą erotyczną! Nie pierwszy i nie ostatni raz pióro, czy raczej klawiatura maszyny do pisania, Stanisława Lema wiedzie czytelnika na manowce. Kosztem lekkiego zażenowania (że znów zostało się wyprowadzonym w pole) otwiera nowe fascynujące przestrzenie do przemyśleń, w tym wypadku na temat istoty tabu. Skąd bowiem myśl, iż seksualność, a przynajmniej niektóre jej aspekty, są zakazanym tematem, od którego lepiej nie zaczynać dyskusji z nieznajomym z innej planety?

Przyjmując, że Atrydzi są rozdzielnopłciowi – posiadają przecież „drugie połowy” – założenie, iż czynności seksualne, którym być może z zaangażowaniem oddają się w chwilach wolnych, są równie wstydliwym zagadnieniem jak na Ziemi, wydaje się nierozsądne lub w najlepszym wypadku mało usprawiedliwione. Czy równie dobrze sepulenia nie można wyobrazić by sobie jako intymnego działania polegającego, dajmy na to, na wkładaniu przez małżonków sobie nawzajem w otwory gębowe smażonych sepulek w pikantnej panierce? Przy czym, skoro krążymy już wokół tabu, skąd nasze przekonanie, że otwory gębowe to jedyne, w których mieszczą się panierowane sepulki?

Plastyczność literatury

Pozostawiając otwartą kwestię ilości naturalnych dziur w powłokach cielesnych zdrowego Atrydy, przykład z Enteropii wskazuje, że światy kreowane w wyobraźniach autorów literatury fantastycznej są niezwykle plastycznym tworzywem do przedstawiania problematyki objętej społecznym zakazem. Co więcej, ponieważ fantastyka opiera się na swoistej umowie czytelnika z twórcą, że świat przedstawiony nie jest tym rzeczywistym, obie strony mogą bardziej zbliżyć się do tego, co bywa sprawy sednem, czyli w tym wypadku „sednem tabu”. I to w sposób daleko delikatniejszy niż autor bardziej realistycznie stąpający po literackim gruncie – oczywiście jeśli taka będzie owego autora wyjściowa intencja.

Ta umowna niebezpośredniość utworów fantastycznych pozwala, z jednej strony, wnikać głębiej, zapuszczać się dalej na zakazane terytoria bez wywołania typowych w takich sytuacjach reakcji obronnych: wstrętu, oburzenia, agresji, pod postacią choćby wymachiwania pochodniami, widłami czy mocno zaciśniętymi pięściami. Z drugiej jednak strony sprawia ona, że z pomocą fantastycznego dzieła trudniej mocno uderzyć w te struny, których społeczność nie chce usłyszeć. Nie stanowi zatem wymarzonego medium dla skandalistów, prowokatorów w tym dobrym, lub nieco gorszym, tych słów znaczeniu.

Oswojenie przez odsunięcie

Wyobraźmy sobie studwudziestoletnią mieszkankę Wenus – na tej planecie to wiek niemal dziecięcy – czującą ze wzajemnością pociąg płciowy do tysiącletniego Wenusjanina. Ów na dodatek żyje już w konglomeracie – tamtejszy odpowiednik małżeństwa – z tuzinem innych samic, choć zwyczajowo konglomeraty liczące powyżej ośmiu osobników uważa się za nieprzystojne. Niech nasza para oddaje się co drugi ranek miłosnym igraszkom (polegającym na kontemplowaniu własnych kształtów za pomocą macek). Nawet gdybyśmy nazwali naszą pięciotonową piękność z Wenus bez ogródek księżniczką Lolliteą, należy podejrzewać, że wysiłek, który został włożony w stworzenie owego kontrowersyjnego literackiego tête-à-tête, byłby niewspółmierny do oczekiwanego efektu – mierzonego siłą wzburzenia publiczności… Prawda?

Nie musimy sięgać do ułomnej wyobraźni autora niniejszego tekstu, by dowieść, że nadanie obrazom przedstawiającym uprawianie miłości kontekstu niemożliwego w rzeczywistości sprawia, że nawet najdziksze harce w alkowie nie bulwersują aż tak bardzo, jeśli w ogóle.

Weźmy tu za przykład gody zmodyfikowanych genetycznie przedstawicieli rodzaju ludzkiego z postapokaliptycznego świata wykreowanego przez Margaret Atwood w powieści Oryks i Derkacz. Dzięki chromatoforom – elementom komórek zmieniającym barwę skóry – samica komunikuje otoczeniu gotowość prokreacyjną żywoniebieską barwą pośladków oraz brzucha. Na ten sygnał samce z podobnie jaskrawymi członkami i równie skłonne do współżycia ruszają w taniec. Po wyborze spośród pląsających czterech najbardziej godnych (dosłownie i w przenośni) cała piątka znika pośród gęstwiny, by oddawać się cielesnym uciechom noszącym znamiona orgii.

Opis, niezaprzeczalnie barwny, nie wzbudził fali drobnomieszczańskiego oburzenia wieńczonej płomieniami unoszącymi się znad książkowych stosów. Choć należy tu też wziąć pod uwagę, że literatura rządzi się innymi prawami niż ruchome obrazy małego i dużego ekranu – oglądanie ekranizacji godowego tańca byłoby zapewne dozwolone dopiero od pewnego wieku.

W ten sposób dochodzimy do obserwacji, iż nie bez znaczenia dla sposobów opisywania tabu w fantastyce jest również okoliczność, iż po ten gatunek sięgają chętnie osobniki młode, często niepełnoletnie – jak wspomniana wcześniej studwudziestoletnia Wenusjanka. Fakt ów wymusza na autorach i wydawcach zachowania dostosowawcze, tak by przewrażliwieni agresywnością współczesnych mediów opiekunowie postrzegali ów literacki poligon jako stosunkowo bezpieczny dla ich latorośli.

Jądra ciemności

Zdarza się jedank, że przejrzenie owej fantastycznej „przenośności”, czasem przypadkowe, być może niezbyt zgodne z uświadomionym założeniem autora, sprawia, iż dobre samopoczucie ulatnia się jak powietrze w próżnię z dziurawej rakiety.

By zobrazować powyższą sytuację, znów wrócimy do twórczości Stanisława Lema. By usprawiedliwić ową nieco upartą „monoautorowość”, należy wspomnieć, że w bieżącym roku obchodzimy stulecie jego urodzin. Uściślając, dość symbolicznie wrócimy do… Edenu – powieści otwierającej okres „dojrzały” w twórczości pisarza. Pod, jak można się domyślać, z gruntu przewrotną nazwą, kryje się planeta, na której ląduje ekspedycja z Ziemi. Owo ciało niebieskie, niezwykle piękne z kosmicznej oddali, jest zamieszkałe przez istoty inteligentne, tzw. dubelty. W miarę poznania nowo odkryty świat stopniowo traci swój urok – na jednej z wypraw bohaterowie odkrywają rowy wypełnione trupami autochtonów, którzy, jak rychło się okazuje, z lubością godną homo sapiens mordują przedstawicieli własnego gatunku.

Gdzie jak gdzie, w fantastyce eksterminacje na masową skalę nigdy nie stanowiły tematu zakazanego. Anihilacje obejmujące całe galaktyki z pomocą antymaterii, „gwiazd śmierci” czy salw z dział plazmatycznych zdarzają się tu co najmniej niesporadycznie. Przejście do porządku dziennego nad masowymi grobami na Edenie, bez dostrzegania naruszenia tabu, mogłoby wydawać się zatem całkiem naturalne. Dodajmy jednak do całej układanki żydowskie pochodzenie autora ocalałego z II wojny światowej z Holocaustem włącznie, ślady eksperymentów medycznych na odnalezionych ciałach dubeltów oraz mutacje genetyczne sugerujące „gatunkową gorszość” jako przyczynę pozbawiania życia. Z tej perspektywy chłodne rozważania członków wyprawy szukających wyjaśnienia dla zastanego stanu rzeczy nabierają makabrycznego kontekstu.

Zawisłe w edeńskiej atmosferze pytania: „czy zagłada może mieć jakieś uzasadnienie?”, „czy biorąc pod uwagę niezaznajomienie z sytuacją oraz asymetrię sił, przeciwstawienie się ma jakikolwiek sens?”, są tymi, których w inny, bardziej przyziemny i dosadny sposób nie można by zadać bez jeżenia włosów na głowie sobie i otoczeniu. Wydaje się usprawiedliwione przypuszczenie, że dla samego autora ów podszyty zniekształceniem i niesamowitością sposób rozważania trudnych doświadczeń był stosunkowo najmniej bolesny – fantastyka posłużyła do zagłębiania się we własne jądro ciemności.

Owe jądra ciemności – tabu, eksplorowane za pomocą wyobraźni pisarzy science fiction czy fantasy, nie muszą być oczywiście aż tak osobiste i mogą dotyczyć bardziej uniwersalnych dylematów moralnych, które dopiero przed nami.

Tabu bez kontrowersji?

Porzućmy już przykładowe ilustracje dla prawd bardziej ogólnych. Zarysowana została chyba wystarczająco wyraziście następującą wątpliwość: czy zawoalowane poruszanie tematów tabu można w ogóle uznawać za jego naruszenie, skoro odbiorca-widz-czytelnik nie zawsze to dostrzega? Prościej: czy tabu może istnieć bez kontrowersji? Wstydliwy temat sepulenia na Enteropii wskazuje jasno, że odpowiedź na tak zadane pytania powinna być twierdząca. O sepulkach w fantastyce możemy rozmawiać bez pruderyjnego uśmieszku, przenosząc dość przebiegle własne obawy i zahamowania na bogu ducha winnych mieszkańców innych galaktyk lub postapokaliptycznych światów.

W tym momencie ktoś wyczuwający nieuchronnie nadchodzący koniec refleksji na temat tabu w realiach fantastycznych z nadzieją powtórzy pytanie: „czym zatem jest sepulka?”. Ja nie wiem.


Przemysław Czuma – futurysta, bezkrytyczny wielbiciel prozy Stanisława Lema; Organizator Polskiego Stowarzyszenia „Sztuczna Inteligencja w Medycynie” (www.inteligencja.org.pl) – platformy wymiany myśli i doświadczeń na temat zastosowania A.I. w tej dziedzinie. Na co dzień lekarz, specjalista ortopedii i traumatologii, zajmujący się endoprotezoplastyką stawów z wykorzystaniem najnowszych osiągnięć w implantologii oraz rekonstrukcją złożonego mechanizmu ludzkiej stopy.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Paulina Belcarz

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy