Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2019 nr 6 (30), s. 12–13. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Śmierć w przeszłości
Wzmianki o doświadczeniach z pogranicza życia i śmierci są obecne na kartach historii od czasów antycznych. Już w przekazach Sumerów i starożytnych Greków, a także w Biblii i literaturze średniowiecza pojawiały się wzmianki o zjawiskach, które współcześnie określilibyśmy mianem NDE. Jednak dopiero XIX wiek przyniósł zmianę w podejściu do tego zagadnienia. Wtedy to szwajcarski geolog i alpinista Albert Heim zaczął zbierać dane, po tym jak sam po wypadku w górach miał doświadczenie bliskie śmierci. Heim przeprowadzał rozmowy z innymi alpinistami, którzy po poważnych upadkach w górach przyznawali się do NDE. Co ciekawe, niemal wszyscy podkreślali, że ich doświadczenia były niezwykle przyjemne! Od tego czasu zaczęto bardziej systematycznie badać to niezwykle ciekawe zjawisko.
Pod koniec XX i na początku XXI wieku przeprowadzono szereg badań, które miały rzucić nowe światło na te wymykające się nauce przeżycia ludzi. W jednym z takich badań, obejmującym okres 30 miesięcy, prowadzonym na 1595 pacjentach cierpiących na choroby układu krążenia, ustalono, że około 10% pacjentów, którzy przeżyli atak serca, doznało NDE. Podczas badania okazało się, że nie znaleziono żadnego związku pomiędzy NDE a jakością życia pacjentów, ich akceptacją choroby, zdolnościami poznawczymi, możliwościami fizycznymi czy stopniem zaawansowania choroby. To, co udało się ustalić, to fakt, że pacjenci, których udziałem było NDE, wykazywali większe pogodzenie się ze śmiercią i częściej tracili przytomność. Nie są to więc w żadnym razie badania rozstrzygające argumenty na rzecz istnienia duszy czy życia po śmierci.
Sen – brat śmierci?
W badaniu z 2006 roku profesor neurologii Kevin Nelson badał związek pomiędzy snem w fazie REM, w którym następują szybkie ruchy gałek ocznych, wysoka aktywność mózgu, marzenia senne, a nawet częściowy paraliż, a prawdopodobieństwem wystąpienia doświadczenia z pogranicza życia i śmierci. Nelson ustalił, że w przypadku osób znajdujących się w wyjątkowych sytuacjach przejście z czuwania, dziennej świadomości, do fazy REM następuje gwałtownie i te dwa odmienne stany mózgu niejako, jak podkreślił, mieszają się ze sobą. To zjawisko intruzji fazy REM można więc łączyć z pojawieniem się NDE. Co więcej, faza REM wyłącza te części mózgu, które odpowiedzialne są za doznanie przebywania we własnym ciele. Byłaby to kolejna wskazówka pozwalająca lepiej zrozumieć złożoność doświadczeń bliskich śmierci i zidentyfikować ich biologiczne podłoże. Nie ulega wątpliwości, że Nelson jest zwolennikiem hipotezy, że NDE mają swoje przyczyny w zaburzonej pracy mózgu.
W 2019 roku dwójka duńskich neurologów poszła śladami Nelsona i spróbowała ustalić, czy rzeczywiście intruzja fazy REM zwiększa prawdopodobieństwo doświadczenia stanu z pogranicza życia i śmierci. W badaniu wzięło udział 1034 uczestników z 35 krajów. Z Polski w badaniu wzięło udział 91 osób. 289 uczestników potwierdziło, że miało epizod podobny do NDE. Relacje te zostały ocenione pod kątem prawdziwości dzięki wykorzystaniu specjalnego kwestionariusza (ang. Greyson NDE Scale), co pozwoliło ustalić, że z tych 289 relacji 106 kwalifikuje się jako właściwe NDE. Co interesujące, w przeciwieństwie do wcześniejszych badań aż 73% osób stwierdziło, że były to epizody nieprzyjemne. Naukowcy twierdzą, że ustalili związek pomiędzy epizodami intruzji fazy REM a doświadczeniami z pogranicza śmierci. Intruzja REM miała miejsce znacznie częściej u osób, które raportowały NDE. Nie jest to związek przyczynowy, ale mimo wszystko krok w kierunku zrozumienia tego niewątpliwie tajemniczego zjawiska.
Niewątpliwie większość NDE pojawia się, gdy praca mózgu zostaje zaburzona. W związku z tym zastanawiano się, jaka relacja może łączyć mózg i umysł. Proponowano różne odpowiedzi. Niektórzy twierdzą, że to mózg odpowiedzialny jest za NDE. A w zasadzie nieprawidłowe jego funkcjonowanie. Inni, że umysł istnieje niezależnie od mózgu, a jeszcze inni, że mózg stanowi filtr doznań, które trafią do świadomości. Wraz z upośledzeniem filtra zakres możliwych doświadczeń znacznie się poszerza.
Od NDE do duszy
Wszystkie te badania pozwalają lepiej zrozumieć funkcjonowanie systemu nerwowego człowieka w sytuacjach odbiegających od normy. Niemniej czy mogą odpowiedzieć na pytanie o istnienie duszy? Naukowcy zainteresowani tematem doświadczeń z pogranicza życia i śmierci próbują poszukiwać ich biologicznych podstaw. Nawet jednak ich całkowita identyfikacja nie byłaby rozstrzygająca, gdy przychodzi dyskutować o nieśmiertelności duszy. Po pierwsze dlatego, że jej istnienie lub nieistnienie nie jest przedmiotem badań naukowych, nawet tych skoncentrowanych na NDE. Naukowcy, skromnie, poszukują jedynie związków NDE czy to z działaniem mózgu, czy to – jak widzieliśmy – ze snem, a nawet statusem społecznym i pogodzeniem się ze śmiercią uczestników takich badań. Po drugie, wskazanie na biologiczne podstawy jakiegoś zjawiska nie musi koniecznie oznaczać, że zjawisko to jest tożsame z procesami biologicznymi zachodzącymi w naszym organizmie. Najlepiej o tym wiedzą osoby próbujące odpowiedzieć na pytanie, czym jest umysł. Po trzecie wreszcie, nauka pozwala nam lepiej zrozumieć, co się dzieje, gdy człowiek doświadcza traumatycznych doświadczeń. W ich trakcie, być może, mózg zaczyna funkcjonować w sposób daleki od normy. Niemniej pytanie o istnienie duszy czy realność doświadczeń bliskich śmierci nie jest prostym pytaniem o ich relację do mózgu, ale o to, czy doświadczenia takie przestają mieć miejsce, gdy aktywność mózgu gaśnie raz na zawsze. A na to pytanie nauka odpowiedzieć
nie potrafi.
Radosław Zyzik – doktor teorii prawa, w pracy naukowej łączy wiedzę z psychologii poznawczej i społecznej, ekonomii behawioralnej i neuronauki z naukami prawnymi i polityką publiczną. Publikuje w „Tygodniku Powszechnym”, „Charakterach”, w dodatku do tygodnika „Polityka” oraz na portalu Interia.pl. Jest członkiem Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych, Polskiej Sieci Filozofii Ekonomii i Akademickiego Stowarzyszenia Psychologii Ekonomicznej (ASPE).
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Anna Koryzma
Por. też Śmierć spore za nami czyni kroki… M.S. Szarzyński
Pozdrowienia!