Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2017 nr 1 (13), s. 17–19. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Wypadek
Wyobraź sobie, że jedziesz samochodem. Nagle dochodzi do wypadku. Mimo że wygląda on niegroźnie, uderzenie w głowę sprawia, że na dwa dni zapadasz w śpiączkę. Gdy się z niej budzisz, seria pytań uświadamia ci oraz osobom dookoła, że nie pamiętasz kompletnie nic do chwili wypadku. Twoja pamięć została całkowicie wymazana. Nie pamiętasz nikogo z rodziny, przyjaciół. Nie pamiętasz tego, co lubisz jeść, jakie masz hobby, na którym boku zasypiasz. Rodzina przynosi ci stos zdjęć, pokazuje twój profil na Facebooku, ale ty zupełnie nie utożsamiasz się z osobą, którą próbują ci przypomnieć. Fakt posiadania identycznego ciała nie wzbudza w tobie żadnych uczuć. Przyjmujesz, iż jest możliwe, że istnieje lub istniał ktoś, kto był, a może nadal jest, bardzo podobny do ciebie. Wszelkie próby znalezienia mostu łączącego twoje istnienie z osobą, którą powinieneś się czuć, nie przynoszą pożądanego rezultatu. Choć zgadzasz się na nazwanie siebie imieniem i nazwiskiem ze znalezionego przy tobie dowodu osobistego, bowiem zdjęcie i opis pasują do twojego ciała, nie czujesz związku z osobą z fotografii.
Przedstawiony eksperyment myślowy nie do końca możemy nazwać eksperymentem, bowiem podobne przypadki możemy zobaczyć w filmach, a także znane są z praktyki lekarskiej. W dalszej części tekstu spróbuję odpowiedzieć na pytanie o możliwość istnienia metafizycznych kryteriów tożsamości osoby przed i po wypadku. Innymi słowy, postaram się odpowiedzieć na pytanie o kryterium (lub kryteria) konieczne i wystarczające do zachowania przez osobę identyczności w różnych chwilach – czyli takie, które wystarczą, by orzec, że osoba O2 w chwili t2 jest tą samą osobą, co O1 w chwili t1. W tym celu przyjrzymy się potencjalnym kandydatom do takiego kryterium: ciągłości ciała oraz ciągłości psychologicznej, a dokładniej pamięci.
Zadanie to nie będzie łatwe. W eksperymentach tego typu uwidacznia się słabość możliwych kryteriów oraz wpływ języka, którym się posługujemy, kiedy próbujemy rozwiązać tego typu zagadki. Dla zachowania klarowności trzeba wprowadzić rozróżnienie między obiektywnym oraz subiektywnym sposobem mówienia o problemie tożsamości. Obiektywny sposób mówienia stanowi opis problemu tożsamości z perspektywy oderwanej od konkretnego punktu widzenia, niezależnej od danego obserwatora. Pewną sytuację widzimy niejako z zewnątrz, z tej zaś perspektywy wystarczająca dla zachowania tożsamości wydaje się ciągłość cielesna. Subiektywny sposób mówienia o problemie to ten z poziomu samego zainteresowanego, uczestnika – osoby, która poszukuje odpowiedzi na pytanie o warunki swojej tożsamości w czasie.
Tożsamość zależy od ciała
Najczęściej identyfikujemy osoby poprzez odwołanie się do ciągłości ciała. Kiedy spotykam kolegę, którego ostatni raz widziałem miesiąc temu, to zakładam, że jest to ta sama osoba, bowiem spostrzegam ciało, które sobie przypominam. W powyższym eksperymencie twoja rodzina dokonuje właśnie takiej identyfikacji twojego ciała. Kiedy wchodzą do sali szpitalnej, są pewni, że osoba, którą widzą, jest tą samą, co przed wypadkiem. Twoje nietypowe zachowanie uświadamia im, że coś się zmieniło. Dla ciebie nie zmieniło się nic. Nie znasz ich zupełnie. Co z tego, że mówią, że rozpoznają twoje ciało, skoro mogą cię mylić z kimś, kto wygląda identycznie jak ty. Co więcej, próbują oni dokonać identyfikacji osoby poprzez odwołanie się do tego samego ciała, które w normalnych warunkach i tak podlega licznym przeobrażeniom (ponoć co 7 lat nasze ciało wymienia wszystkie komórki). Gdyby ciało nie ulegało tak znacznym przemianom, ciągłość ciała – jako kryterium tożsamości – byłaby wystarczająca. Ale nie jest. Nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że Jan, który dziś ma 40 lat, jest tą samą osobą, co Jan (Jaś), który miał 2 latka, tylko na tej podstawie, że posiadają identyczne ciało. Ciała te bowiem różnią się pod bardzo wieloma względami. Poszukiwania fundamentu tożsamości osoby w czasie trzeba więc kontynuować.
Ciągłość psychologiczna
Załóżmy, że wypadek obserwowała twoja ciocia, która była razem z tobą w karetce i później w szpitalu. Zaświadcza ona (jako obiektywny obserwator), że nie doszło do przypadkowej zamiany ciała. Mózg, jako źródło własności psychicznych (zgódźmy się, że tak jest), pozostał ten sam. Nastąpiło jednak coś, co sprawiło, że ulotniła się ciągłość psychiczna. Co to znaczy? Z obiektywnego punktu widzenia osoba, która powinna być w danym ciele, gdzieś zniknęła, a na jej miejscu pojawił się ktoś inny. Z subiektywnego punktu widzenia, wiesz, kim jesteś, ale tylko od momentu wypadku. Nie pamiętasz nic z życia przeszłej osoby. Nawet gdyby ktoś pokazał ci film, na którym zostało zarejestrowane całe twoje życie sprzed wypadku, i w ten sposób próbował doprowadzić do przywrócenia ci pamięci oraz wzbudzenia w tobie poczucia, że jesteś osobą sprzed wypadku, to trudno przypuszczać, by osiągnął swój zamiar i przywrócił ci ciągłość psychiczną. Zabrakłoby owego szczególnego stosunku do własnych przeżyć, dzięki któremu uznajemy je właśnie za własne zarówno w momencie ich przeżywania, jak i w przywołaniach pamięciowych. Ten stosunek został zerwany w momencie wypadku wraz z utratą wspomnień. Jak oceniać zatem pamięć jako fundament tożsamości osoby?
Z subiektywnego punktu widzenia nie masz podstaw do przyjęcia, że jesteś osobą sprzed wypadku (odrzucamy możliwość cudownego nawrotu pamięci). Masz jakieś ciało, o którym możesz powiedzieć, że rzeczywiście do kogoś musiało należeć. Nie wiesz, do kogo. Dziś należy ono do ciebie. Nie będziesz troszczyć się np. o zobowiązania tamtej osoby, bowiem nie masz poczucia, że to ty je zaciągnąłeś. A jeżeli za rok, dokładnie o tej samej porze twoje obecne ciało zajmie ktoś inny, a ty rozpłyniesz się w powietrzu? Czy ma to jakieś znaczenie? Nie.
Z obiektywnego punktu widzenia natomiast nie możemy zaprzeczyć, że osoba sprzed wypadku i po wypadku to ta sama osoba. Jeśli przed wypadkiem faktycznie zaciągnąłeś jakieś zobowiązania, np. pożyczyłeś od kogoś pieniądze, to z pewnością wierzyciel będzie się starał namierzyć ciebie po wypadku i tłumaczenie, że jesteś inną osobą niż przed wypadkiem, raczej go nie przekona.
Jednak pamięć
Tekst rozpoczęliśmy od historii osoby, która uległa wypadkowi, wskutek którego utraciła wszystkie wspomnienia. Jej identyczność osobowa z osobą sprzed wypadku została podana w wątpliwość. Przede wszystkim sama osoba miała problem z odpowiedzią na pytanie, kim jest. Mając na uwadze określone wymagania, chcieliśmy znaleźć kryterium konieczne i wystarczające, które będzie zawsze obowiązywać i dzięki któremu będziemy mogli określić, czy dana osoba zachowała swoją tożsamość w czasie. Przy analizie możliwych kryteriów – ciągłości ciała, ciągłości mózgu wraz z ciągłością psychologiczną – ponieśliśmy porażkę. Nie znaleźliśmy kryterium, które byłoby na tyle mocne, że bez zarzutów moglibyśmy je przyjąć. W zamian za to odkryliśmy, że ciało osoby nie wystarcza do ukonstytuowania tożsamości nie tylko z subiektywnego, ale nawet z obiektywnego punktu widzenia. Choć obiektywny punkt widzenia komplikuje też możliwość ugruntowania czasowej tożsamości osoby w ciągłości jej życia psychicznego, spojrzenie subiektywne zdecydowanie za nim przemawia. Dlatego to ciągłość psychiczna, ufundowana w pamięci, jest lepszym, choć ułomnym, kryterium tożsamości osoby w czasie.
Warto doczytać
A.J. Ayer, Problem poznania, Warszawa 1965, rozdz. 5, pkt. 1 i 2.
J. Bremer, Osoba – fikcja czy rzeczywistość? Tożsamość i jedność Ja w świetle badań neurologicznych, Kraków 2008.
M. Grygianiec, Identyczność i trwanie. Studium ontologiczne, Warszawa 2007.
Rafał Tryścień – doktorant Interdyscyplinarnych Humanistycznych Studiów Doktoranckich Uniwersytetu Łódzkiego. Na co dzień studiuje rozwój swojego syna. W wolnych chwilach przygotowuje pracę doktorską poświęconą zagadnieniu tożsamości osobowej w Instytucie Filozofii UŁ.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.
< Powrót do spisu treści numeru.
Skomentuj