Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2024 nr 2 (56), s. 42–43. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
W rozmowie telewizyjnej przeprowadzonej po śmierci wybitnego szekspirologa, prof. Jerzego Limona, wspomniano, że profesora dręczyła bezradność wobec przeszłości. Tylu rzeczy nie wiemy o Williamie Szekspirze, tyle faktów uległo zatarciu, tyle słów zmieniło znaczenie. A przecież na tej szczątkowej wiedzy opieramy nasze rozumienie jego dramatów. Poprzez nie rozumiemy zaś samych siebie.
Wyobraźmy sobie, że jakimś cudem odnajdują się dokumenty informujące o tych fragmentach życia Szekspira, o których dziś nic nie wiemy. Jaki wkład wniosłyby do rozumienia tamtych czasów, teatru w ogóle, poszczególnych utworów, a wreszcie nas samych – dzisiejszych odbiorców? Podobne pytanie trzeba zadawać naukom przyrodniczym. Odkryto nową planetę, rozszerzono model kosmologiczny o dalsze niewyobrażalne wielkości, rozszyfrowano nowy genom. Co wniosły te odkrycia do naszego rozumienia świata? W czasach naukowych przełomów wielu wierzy w to, że istnieje tu prosta zależność: sądzono, że po Galileuszu, Newtonie, Darwinie, Einsteinie pojęcia filozoficzne, moralne, religijne trzeba będzie tworzyć od nowa, a każdy człowiek dozna przewrotu w rozumieniu samego siebie. Problem w tym, że nawet najgenialniejsza teoria naukowa nie daje automatycznie poczucia zrozumienia ani nie powoduje jego zmiany. Pomiędzy biegunami poznania i rozumienia występuje napięcie, które po raz pierwszy w filozofii wskazał Wilhelm Dilthey. Istnieje zapewne ogólna zależność pomiędzy jakością wiedzy i poczuciem rozumienia, ale pojawiają się poważne wątpliwości w poszczególnych przypadkach. Nie bez powodu od ponad trzydziestu lat przyznawane są „nagrody” zwane Ig Noblami – za badania, które zachowując metodologiczną poprawność, nie wnoszą nic do rozumienia świata; są prawdziwe, lecz nie mają wartości.
Rozumienie oznacza dysponowanie modelem świata obejmującym również poznającego. Manifestuje się ono w przeżyciu sensu. Sens kształtuje się w relacji do szerokiego horyzontu świata, co odróżnia go od wyników poznawczych powstających w kontekście ściśle wyznaczonym przez dane, teorie i założenia metodologiczne. Kiedy pojawia się nowa wiedza, chcemy wiedzieć, czy i jak zmienia ona sens naszego działania, myślenia, odczuwania. Trzeba tu mówić o zmianie, ponieważ te sfery życia posiadają już wcześniejszy sens. Nie żyjemy nigdy w rzeczywistości pozbawionej sensu. Można więc powiedzieć, że rozumienie jest grą toczoną w obrębie refleksji pomiędzy przedrozumieniem i poznaniem – przeciwnikami nieznającymi wzajemnie swoich kart.
Wygrana w tej grze, czyli poczucie zrozumienia, jest ulotna. Czasem wystarczy jeden nowy fakt, by rozpłynął się sens dzieła, zdarzenia historycznego czy nawet własnego życia. Wiedza rośnie, rozumienie maleje lub znika. Skąd taki paradoksalny efekt? Można go nazwać zapadaniem się horyzontu rozumienia. Polega ono na tym, że nowe poznanie nie jest jeszcze w stanie wytworzyć nowego stanu zrozumienia, a dawny jego stan nie da się utrzymać – co najwyżej przez upór czy dogmatyzm. Wystarczy wskazać powszechnie znane historyczne przypadki, jak sprawa Galileusza czy małpi proces, by uzmysłowić sobie, że ludzie na ogół odmawiają wprowadzania zmian w obrębie własnych horyzontów. Ale czasami opór jest daremny: horyzont naprawdę się zapada; nie jest już zdolny generować przekonujących racji działań, przekonań i postaw. Nowa postać rozumienia staje się koniecznością – musi powstać na gruzach poprzedniej.
Największym wrogiem rozumienia jest szukanie jego faktycznej podstawy. Hans-Georg Gadamer wyjaśnia to w Prawdzie i metodzie na przykładzie wiedzy historycznej. Mógłby ktoś sądzić, powiada, że historyk powinien „cofnąć się” całkowicie do czasów badanych, nie zanieczyszczając przeszłości treściami współczesnymi. Ale tak nie jest:
Myślenie historyczne oznacza w rzeczywistości przeobrażenie pojęć przeszłości, gdy staramy się myśleć za ich pomocą. Myślenie historyczne zawsze już obejmuje właśnie pośrednictwo między tymi pojęciami a własnym myśleniem (Gadamer 2004, s. 536).
Bezpośredni dostęp do tego, co chcemy zrozumieć, jest niemożliwy: on zawsze polega na interpretacji, a ta z kolei wiąże się z ujawnieniem własnej pozycji w świecie – można nawet powiedzieć: własnego interesu.
O pośrednim charakterze rozumienia pisał wnikliwie Georg W. F. Hegel w Nauce logiki. Bezpośrednie poznanie przedmiotu jest dlań – paradoksalnie – nierozumieniem. Nie różni się bowiem niczym od przyczynowego połączenia dwóch stanów rzeczy: jednego po stronie systemu poznawczego i drugiego po stronie poznawanego otoczenia. Połączenie zachodzi, ale pozostaje dla podmiotu niedostępne – rozgrywa się „w ciemnościach przyrody”. Do rozumienia, czy mówiąc bardziej po heglowsku: do uobecnienia świadomości w bycie, potrzebne jest ujęcie relacji podmiotu do przedmiotu, a nie tylko jej zachodzenie. Relacja ta nie jest dana automatycznie razem z przedmiotem poznania. Może być tylko pomyślana, rozszyfrowana w refleksji.
Heglowskie rozumienie realizuje się w pojęciu. W moim ulubionym fragmencie Nauki logiki filozof sugeruje, że dla rozumiejącego podmiotu przedmiot staje się czymś pochodnym wobec struktury rozumienia, mianowicie egzemplifikacją pojęcia. Dlatego podmiot nie jest zdeterminowany przez przedmiot, lecz w myśleniu przeżywa swą wolność.
W pojęciu otwarło się przeto królestwo wolności. Pojęcie jest czymś wolnym, gdyż stanowiąca konieczność substancji identyczność istniejąca sama w sobie i dla siebie występuje teraz jako zniesiona, czyli jako założoność […]. Ciemność wzajemnego odnoszenia się do siebie substancji pozostających w stosunku przyczynowym znikła, gdyż pierwotność ich własnego trwałego istnienia przeszła w założoność i stała się przez to przejrzystą dla samej siebie jasnością (Hegel 2011, s. 305).
Ujawnianie kolejnych pięter tego, co w poznaniu założone, wypełnia dwa Heglowskie tomy. Powiedziałbym, że filozof ten szuka idealnego modelu ludzkiego rozumienia. Ale sam model nie jest rozumieniem. Wymaga wypełnienia wiedzą i przeżyciem i ten wysiłek trzeba wciąż ponawiać.
Warto doczytać:
- H.-G. Gadamer, Prawda i metoda, tłum. B. Baran, Warszawa 2004.
- G. W. F. Hegel, Nauka logiki, tłum. A. Landman, Warszawa 2011.
Robert Piłat – profesor filozofii na UKSW. Zajmuje się filozofią umysłu, epistemologią, etyką, filozofią literatury. Propagator filozofii w szkołach i radiu. Autor wielu cykli audycji radiowych poświęconych filozofii: „Sowa Minerwy”, „Filozoficzny telefon”, „Alfabet filozoficzny”, „Filozoficzne pytania wielkich pisarzy”, „Rachunek myśli”. Ostatnie publikacje książkowe: O rozsądku i jego szaleństwach (2019), O pułapkach poznania (2020), Pojęcia i rozumienie świata (2021). W wolnych chwilach amatorsko muzykuje, odbywa dalekie wyprawy rowerowe i poszukuje nowych dźwięków na festiwalu Warszawska Jesień.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Małgorzata Uglik
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Skomentuj