Skoworoda i Gagarin
3 grudnia 2022 r. przypada 300. rocznica urodzin Hryhorija Skoworody (1722–1794), bardzo ważnej postaci dla współczesnej Ukrainy. Dość powiedzieć, że wiele ulic ukraińskich miast nosi nazwę Skoworody, kilka ukraińskich instytutów i uniwersytetów (w tym ten, w którym kiedyś broniłem tytułu kandydata nauk filozoficznych), a jego portret widnieje na banknocie o nominale 500 hrywien. W ostatnich latach poświęcone mu publikacje, projekty artystyczne, materiały audio i wideo itp. mnożą się w postępie geometrycznym w ukraińskiej przestrzeni medialnej. Jeszcze więcej uwagi do postaci Skoworody przyciągnął przeprowadzony przez Rosjan 6 maja 2022 r. celny atak rakietowy, który zniszczył jego muzeum we wsi Skoworodyniwka w obwodzie charkowskim. Społeczeństwo ukraińskie słusznie uznało ten barbarzyński czyn za element ogólnej strategii Rosji zakładającej zniszczenie najważniejszych zabytków duchowych i kulturowych, na których opiera się sama idea ukraińskości. Zdjęcie ocalałego pomnika Skoworody stojącego niewzruszenie na ruinach muzeum, symbolizującego niezłomność ukraińskiego oporu w wojnie z Rosją, obiegło cały świat.
Biorąc pod uwagę opisane powyżej okoliczności, nie mam wątpliwości, że obchody 300-lecia urodzin Skoworody na Ukrainie będą wydarzeniem na dużą skalę [artykuł został przygotowany w listopadzie 2022 r. –przyp. S.I.]. Obawiam się jednak, czy ta rocznica nie stanie się powodem do utrwalenia już ukształtowanego stereotypu i dalszego rozdmuchiwania takiego wizerunku Skoworody, który w przyszłości może spłatać figla ukraińskiemu społeczeństwu.
Skoworoda był wieloaspektową osobowością. Poeta, muzyk, nauczyciel… Jednak tylko leniwy człowiek na Ukrainie nie wie, że Skoworoda to przede wszystkim filozof, i to nie zwykły, ale „wędrujący”. W wyobraźni niemal każdego przeciętnego Ukraińca od razu pojawia się obraz człowieka z kilofem i pałką, który przemierza wieś za wsią gdzieś w regionie słobożańskim, prowadząc głęboko intelektualne rozmowy ze zwykłymi chłopami. A akademicka filozofia ukraińska już dawno postawiła Skoworodę na wyimaginowanym piedestale, ukształtowała go jako ucieleśnienie najwyższych osiągnięć filozoficznych narodu ukraińskiego i wizytówkę filozofii ukraińskiej w świecie.
Moja ogólna znajomość ze Skoworodą rozpoczęła się w latach szkolnych od przeczytania książki wydanej w czasach sowieckich, która znajdowała się w domowej bibliotece moich rodziców, a także za sprawą wszelkiego rodzaju informacji zaczerpniętych z różnych przedmiotów szkolnych (historia Ukrainy, literatura ukraińska itp.). Jeszcze przed ukończeniem szkoły wiedziałem dobrze, że był to bardzo wybitny filozof, który zdecydował się nawet na pozostawienie epitafium na swoim grobie:
Świat łowił mnie, ale nie pojmał.
I już w pierwszych latach studiów na Wydziale Filozoficznym Lwowskiego Uniwersytetu Narodowego im I. Franki ja i wszyscy moi koledzy mieliśmy okazję podziwiać duży portret filozofa namalowany na całej ścianie najbardziej reprezentacyjnej auli, w której odbywała się większość naszych zajęć. Towarzyszyła temu informacja (a raczej pogłoska), że UNESCO uznało ukraińskiego podróżnika i wielbiciela win za jednego z największych mędrców świata. Nie było wątpliwości – Skoworoda wypisał swoje imię złotymi literami na tablicach filozofii ukraińskiej i światowej.
Jednak pierwsze zalążki wątpliwości pojawiły się dość szybko, zaraz po tym, jak w ramach przygotowań do egzaminu samodzielnie przeczytałem prace Skoworody, aby uchwycić istotę jego filozofii. W rezultacie ani nie udało mi się uchwycić istoty, ani, mówiąc szczerze, odnaleźć w tych utworach samej filozofii. To, co znalazłem w pracach Skoworody, zbyt mocno kontrastowało z klasycznymi tekstami jemu współczesnych – Leibniza, Hume’a, Kanta, które już wtedy dobrze znałem. W tym momencie, parafrazując słynne powiedzenie Jurija Gagarina („Byłem w kosmosie, ale nie widziałem tam Boga”), mógłbym powiedzieć, że „czytałem dzieła Skoworody, ale nie widziałem tam filozofii”.
Moim zdaniem wokół postaci Skoworody na Ukrainie uformowały się trzy silne mity. Rozważmy je jeden po drugim.
Mit o oryginalności i głębi idei filozoficznych Skoworody
Każdy ukraiński student filozofii na pytanie „Na czym polega oryginalność filozofii Skoworody?” nie zawaha się opowiedzieć o koncepcjach „dwóch natur”, „trzech światów”, o „pokrewności pracy” i „nierównej równości”, a nawet wspomni o wezwaniu Skoworody „Poznaj siebie!”.
Wszystko to brzmi pięknie, ale cały problem polega na tym, że pojęcie „natury widzialnej i niewidzialnej” (tylko pod nieco inną nazwą – „rzeczy i idee”) zostało sformułowane w znacznie bardziej rozwiniętej formie ponad 2100 lat przed Skoworodą przez Platona, a po Platonie koncepcja ta w różnych interpretacjach i modyfikacjach na przestrzeni wieków była używana przez setki i tysiące mniej lub bardziej znanych filozofów. Jeszcze starsza jest filozoficzna doktryna samopoznania, której autorstwo przypisuje się nauczycielowi Platona, Sokratesowi. Koncepcja trzech światów (materii, ducha i duszy) ma również tysiącletnie korzenie: jest charakterystyczna dla filozofów, którzy próbowali zastosować podejście neoplatońskie do teologii chrześcijańskiej. W okresie renesansu koncepcja ta przeżywała również swój renesans, a Skoworoda dowiedział się o niej najprawdopodobniej podczas studiów w Akademii Kijowsko-Mohylańskiej, której profesorowie włączali ją do swoich wykładów. Świadczy o tym terminologia Skoworody, typowa dla odrodzeniowej wersji tej koncepcji: „makrokosmos” (świat materialny) i „mikrokosmos” (człowiek). Próżno szukać u Skoworody pogłębienia czy oryginalnej modyfikacji wszystkich tych koncepcji, wręcz przeciwnie: w jego pracach znajdujemy jedynie ich uproszczenie na granicy wulgaryzacji (w tym też nie ma nic złego, o czym będzie mowa w drugiej części szkicu). A o „pokrewności pracy” i „nierównej równości” w kontekście poszukiwania oryginalności lepiej byłoby skromnie zamilknąć, bo są to prawdy tak banalne („życiowe”), że nawet niewykształceni chłopi słobożańscy, z którymi Skoworoda rzekomo prowadził pouczające rozmowy, obeszliby się bez pomocy z zewnątrz, dobrze znając je z własnego doświadczenia życiowego.
Jednak od wielu współczesnych zwolenników Skoworody można usłyszeć coś w stylu: „Nie, nie, poczekajcie! Prace Skoworody tylko z pozoru wyglądają na bardzo prostackie, ale w rzeczywistości kryją się w nich niezwykle głębokie i bogate treści. Aby odkryć prawdziwą filozofię Skoworody, trzeba posiadać odpowiednią «głębokość serca» i «rozległość erudycji», tylko dzięki temu możliwe jest wgłębienie się w teksty Skoworody, zrozumienie ich ukrytej mistycznej istoty”. Ale rację temu kontrargumentowi można przyznać tylko w tym, że prace Skoworody są naprawdę bardzo trudne do zrozumienia i jednoznacznej interpretacji. Profesor Leonid Uszkałow, uczony wielce zasłużony w odrodzeniu twórczego dziedzictwa Skoworody i prawdopodobnie najlepszy jego znawca, uznał, że
organiczne połączenie poezji, filozofii, teologii i refleksji religijno-mistycznych Skoworody, antytetyczno-symboliczny sposób myślenia i inne okoliczności sprawiły, że jego główne idee wywołały wiele różnych, czasem zupełnie przeciwnych, rozważań i sądów.
Najczęściej jednak mętność tekstów filozoficznych i trudność w ich zrozumieniu wcale nie jest konsekwencją głębi ukrytych w nich treści, ale raczej nieumiejętności ich autora do jasnego wyrażenia tego, co dokładnie chce powiedzieć, i niepewności, czy chce w ogóle cokolwiek powiedzieć. W tym miejscu wypada przytoczyć trafny cytat lidera lwowskiej szkoły filozoficznej Kazimierza Twardowskiego, że filozof,
nie umiejący myśli swych wyrazić jasno, nie umie też myśleć jasno, że więc myśli jego nie zasługują na to, by się silić na ich odgadywanie.
I rzeczywiście, jeśli Skoworoda miałby jakąś ciekawą koncepcję, powiedzmy, o „naturze widzialnej i niewidzialnej”, to dlaczego zamiast zrozumiale i klarownie wyłożyć swoje myśli, zmusza czytelnika do alegoryczno-symbolicznej gry z tymi wszystkimi skowronkami, osłami, żółwiami, klaczami, orłami, pszczołami itp.? Czy nie dlatego, że początkowo nie miał takich zamiarów i ambicji?
Mit o światowym znaczeniu i uznaniu filozofii Skoworody
Dla mnie osobiście ten mit legł w gruzach zaraz po tym, jak zacząłem pracować za granicą i nawiązywać kontakty z filozofami z różnych krajów. Bardzo szybko okazało się, że na zachodnich uniwersytetach nie tylko nie ma licznych ośrodków badawczych zajmujących się myślą Skoworody (jak sobie to wyobrażałem w młodości), ale i o Skoworodzie, jak w końcu też o całej filozofii ukraińskiej (cokolwiek to pojęcie oznacza), nikt nigdy nie słyszał. Pewnego razu profesor Uszkałow, kiedy go zapytałem, czy zachodni badacze interesują się filozofią Skoworody, podał mi tylko kilka nazwisk. Podejrzewam ponadto, że Skoworoda wszedł w sferę zainteresowań tych uczonych raczej w kontekście jego związku z filozofią rosyjską, jako jej tzw. „prekursor” (o tej ostatniej koncepcji będzie mowa później).
Z tą dość rozczarowującą sytuacją mamy do czynienia nie tylko w krajach bardziej oddalonych od Ukrainy, ale także np. w sąsiedniej Polsce. Kiedy osiem lat temu rozpoczynałem na Uniwersytecie Warszawskim autorski kurs wykładów pt. „Historia filozofii ukraińskiej”, szybko zorientowałem się, że jestem praktycznie w tej tematyce osamotniony, gdyż jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, takich wykładów wcześniej w Polsce (według mojego dzisiejszego stanu wiedzy) po prostu nigdy nie prowadzono. W związku z tym nie było prawie żadnej bazy źródłowej, do której mógłbym kierować swoich studentów: nie było polskich przekładów dzieł filozofów ukraińskich, a nawet publikowanych w języku polskim opracowań poświęconych filozofom ukraińskim (Wyjątkiem mogą tu być tylko filozofowie ukraińscy uznawani w Polsce za „swoich”: m.in. Stanisław Orzechowski czy Stefan Baley). Twórcza spuścizna Skoworody, który, przypomnę, obecnie uważany jest na Ukrainie za najwybitniejszego przedstawiciela filozofii ukraińskiej, nie była tu wyjątkiem. Żadne jego dzieło nie zostało przetłumaczone na język polski, a o samym Skoworodzie napisano po polsku prawie że nic. Ponadto większość dostępnych wtedy publikacji uznawało Skoworodę za przedstawiciela… filozofii rosyjskiej (Goerdt 2012; Sapeńko, Kiejzik, Uglik 2009).
Tak więc to, co w dyskursie ukraińskim uważa się za filozofię ukraińską, i to nadawanie w niej poczesnego miejsca filozofii Skoworody jest zjawiskiem hermetycznym, które istnieje jedynie we wnętrzu samego dyskursu ukraińskiego i nie ma szans na przebicie się przez jego skorupę na zewnątrz. Gorzka prawda jest taka, że świat nic nie wie o filozofii ukraińskiej ani o istnieniu światowej sławy ukraińskiego filozofa Skoworody.
Mocno przesadzonym wyobrażeniom Ukraińców o poziomie zainteresowania światem i jego znajomości przez Skoworodę towarzyszą również megalomańskie przekonania o światowym znaczeniu jego filozofii. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Niedawno, 25 listopada 2022 r., z okazji otwarcia wystawy tematycznej poświęconej Skoworodzie w siedzibie UNESCO w Paryżu, Pierwsza Wiceminister Spraw Zagranicznych Ukrainy Emine Dżaparowa napisała na swoim profilu na Facebooku:
Ukraiński Sokrates, filozof XXI wieku na skalę ogólnoeuropejską, jeden z Nauczycieli ludzkości. Pisarz, poeta, filozof, tłumacz, muzyk, poliglota, podróżnik, znawca wina, który palił fajkę. Wszystko to o Skoworodzie.
W związku z tym bardzo byłbym ciekaw, jak Pani Wiceminister skomentowałaby pogląd Skoworody na podział filozofii na prawdziwą („Chrystusową”) i „durną”. Pragnę przypomnieć czytelnikom, że według Skoworody, aby zostać prawdziwym filozofem, należy „poświęcić się Bogu”, że ani historyk, ani fizyk, ani logik, ani gramatyk nie mogą nauczyć prawdziwej filozofii, ponieważ jest to zajęcie „apostołów, proroków, kapłanów, pobożnych kaznodziejów i oświeconych nauczycieli chrześcijańskich…”. Wszelka inna filozofia jest „filozofią pustą, która panoszy się, uniemożliwiając filozofowanie według Chrystusa…”. Takie wypowiedzi „Nauczyciela ludzkości” nawet w kontekście XVIII w. mogłyby brzmieć jak wyraz głębokiego obskurantyzmu i anachronizmu, nie mówiąc już o naszych czasach. Chyba że Pani Dżaparowa uważa, że współczesna zachodnia cywilizacja zawdzięcza swój postęp w ciągu ostatnich czterech stuleci religii, a nie nauce, a, na przykład, programy behawioralne systemów robotycznych (takich jak autonomicznych samochodów) powinny być oparte na Biblii i opracowywane wyłącznie przez księży i kaznodziejów.
Mit o tym, że Skoworoda jest filozofem
W jednym ze swoich dawniejszych artykułów w „Almanachu Ukraińskim” zacytowałem dowcip Serhija Prytuły o tym, że ludziom z Zachodu nie da się wytłumaczyć, że „Kozacy to rycerze”, i wyraziłem przekonanie, że podobnie też nie da się im wytłumaczyć, że twórczość Skoworody jest filozofią. I to ostatnie już wcale nie jest żartem.
Największym problemem filozofii Skoworody jest forma jej wyrażenia. W „Pełnym Zbiorze Dzieł” (2011) oryginalne utwory naszego autora zostały podzielone na poezję (48 utworów), bajki (30 utworów) i „traktaty, dialogi, przypowieści” (19 utworów), przy czym moim zdaniem znaczenie słowa „traktat” jest w tym przypadku dość dyskusyjne, ponieważ odnosi się do dzieł, które są zasadniczo monologową wersją katechizmu (interpretacją Biblii). Próżno szukać we wszystkich tych tekstach jakiejś logicznej struktury wywodów, śladu elementarnej analizy, porównania, odwoływania się do autorów, którzy coś na rozpatrywany temat napisali, słowem – choćby minimalnych rysów nauki.
Ukraińska filozofia akademicka z łatwością omija tę niedogodność, postulując, że filozofia albo wcale nie jest nauką (lub zbiorem nauk, lub metodologią nauk), albo przynajmniej niekoniecznie musi być nauką, a zatem filozofia Skoworody odnosi się w rzeczywistości do rodzaju filozofii nienaukowej – „poetyckiej”, „artystycznej”, „religijnej” itp. Na przykład w jednej z najnowszych publikacji wideo poświęconych Skoworodzie na kanale YouTube znany ukraiński filozof Nazim Chamitow wyróżnia trzy pełnoprawne rodzaje filozofii: filozofię teoretyczną, eseistyczną i sztukę filozoficzną („filozofię, która wyraża swoje idee w formie artystycznej”) i faktycznie zalicza dzieła Skoworody do tej ostatniej. Jednak argument ten jest chybiony. Sztuka filozoficzna wcale nie jest filozofią, lecz jest sztuką, tak jak gospodarka narodowa nie jest narodem, lecz gospodarką (Szanownych Czytelników odsyłam do dyskusji, w której ukraiński filozof Jarosław Szramko niezwykle przekonująco i elegancko obala argumenty rosyjskiego filozofa Wadima Rossmana, który usiłuje dowieść „poetyczności” filozofii, czyli możliwości, a nawet konieczności jej wyrażenia w formie sztuki – Szramko 2009). Zatem oglądanie obrazu Salvadora Dali „Trwałość pamięci” z pewnością skłoni nas do zastanowienia się nad filozoficznymi pytaniami o istotę czasu i sens ludzkiej egzystencji. Ale jednocześnie mało komu przyszłoby do głowy powiedzieć, że ten obraz to filozofia, jego autorem jest filozof, a proces rysowania tego obrazu przez hiszpańskiego malarza – to filozofowanie. Dlaczego więc nikt na Ukrainie nie wątpi w tezę, że dzieła Skoworody to filozofia, a Skoworoda to filozof? W drugiej części niniejszego szkicu spróbuję sformułować pewną hipotezę dotyczącą korzeni tego mitu.
Warto doczytać
- A. Goerdt, Historia filozofii rosyjskiej, tłum. J. Antkowiak, Kraków 2012.
- R. Sapeńko, L. Kiejzik, J. Uglik (red.), Polskie badania filozofii rosyjskiej. Przewodnik po literaturze, Część pierwsza, Warszawa 2009.
- J. Szramko, Должен ли поэт быть философом? [„Czy poeta powinien być filozofem”], „Логос” 4–5 (72) 2009, s. 106–135; https://kdpu.edu.ua/shramko/files/2009_Logos_Dialog_Rossman-Shramko.pdf (dostęp 02.12.2022).
Stepan Ivanyk – doktor filozofii, przewodniczący Rady Założycieli Lwowskiego Towarzystwa Filozoficznego im. Kazimierza Twardowskiego. Absolwent Uniwersytetu Lwowskiego im. I. Franki oraz Uniwersytetu Warszawskiego, w przeszłości wykładowca tychże uczelni. Autor i współautor ponad 100 publikacji (książki, artykuły, przekłady itd.) naukowych i popularnonaukowych. Zakres zainteresowań badawczych: polsko-ukraińskie relacje filozoficzne, szkoła lwowsko-warszawska, teoria sądów.
Ilustracja: Fragment pomnika Miejsce, gdzie pracował Skoworoda w Babai, Wikimedia Commons, CC-SA 4.0
Artykuł został pierwotnie przygotowany w j. ukraińskim dla rocznika Związku Ukraińców w Polsce „Almanach Ukraiński” (С. Іваник. Він ловив мене, але не спіймав, Український Альманах, 2023, s. 61–74). Tłumaczenie autora. Publikacja w przekładzie polskim za zgodą wydawcy.
Skomentuj